Jarosław Augustyniak

Rozmowa z Jarosławem Augustyniakiem, prezesem Idea Banku

– Tak z ciekawości – gdzie jest pańska asystentka?
– Nie mam.

– Jak to? Prezes banku bez asystentki? Obecnie w bankach praktycznie każdy dyrektor ma asystentkę.
– Nie w Idea Banku. U nas dyrektorzy nie mają asystentek. Nikt nie ma kierowcy. Nie bardzo rozumiem, w czym miałoby to nam pomóc.

– Zarządzanie bankiem kojarzy mi się z mnóstwem dokumentów do podpisu i niezliczoną liczbą spotkań. Jak można nad tym zapanować bez pomocy asystentki, a nawet kilku asystentek?
– Można, choć zdaję sobie sprawę, że dla niektórych osób może to być szokujące. Dla mnie to jest przede wszystkim kwestia osobowości. Są managerowie mogący dobrze funkcjonować tylko w otoczeniu wianuszka asystentów i doradców, którzy będą planować im czas i doradzać przy różnych decyzjach. I są osobowości bardziej niezależne, które potrzebują większej swobody działania, własnej czasoprzestrzeni. Niezależność to jednocześnie podstawowa cecha osób przedsiębiorczych, a ja czuję się przede wszystkim przedsiębiorcą, a mniej prezesem czy managerem. Jeśli wpadnę na coś nowego, odkryję jakąś szansę rynkową, złapię okazję, to chcę szybko za nią biec, a nie pytać asystentki, czy w tej chwili mój kalendarz na to pozwala. Może trochę cierpią na tym moi współpracownicy, bo znany jestem z tego, że dość elastycznie podchodzę do umówionych z nimi spotkań.

Jest też inna kwestia. Mówią o mnie człowiek od start-up’ów, od budowania. Gdy jesteś na dorobku, rozkręcasz biznes, musisz skoncentrować się na tym, co najważniejsze dla tego biznesu. Asystentka raczej nie będzie tu priorytetem. Na początku przedsiębiorca zazwyczaj robi wszystko, co tylko może samodzielnie. Kosztem swojego czasu, zdrowia czy rodziny. Ale taka jest kolejność. To nie jest czas na myślenie o luksusach, na to trzeba jeszcze trochę popracować.

– Pan już trochę pracuje, a jednak nie widzę luksusu w gabinecie. Proste białe meble. To też kwestia oszczędności?
– Powiedziałbym, że raczej wygody i tego, że lubię jasne kolory. Ale jak pan widzi, nie mam tu za dużo miejsca, bo oprócz biurka mam jeszcze stół konferencyjny. Tu pracuję, tu się spotykam.

– Szczerze mówiąc, dużo bardziej dziwi mnie to, że nie ma tu zwykłych ścian, tylko przeszklenia. Proszę mi wybaczyć, ale pański gabinet wygląda trochę jak akwarium.
– Dokładnie taki jest cel, każdy kto przechodzi może zerknąć, czy jestem w biurze, czy mam spotkanie, czy też można do mnie wpaść z jakąś sprawą. Nie ukrywam się w zamkniętym korytarzu, strzeżonym przez sztab asystentek. To jest, co prawda, trochę kłopotliwe, bo w tym gabinecie nie mam szans spokojnie popracować, ale każdy kto chce wejść, może do mnie pomachać ręką. Jeśli nie mam akurat spotkania, może wejść i szybko dostać odpowiedź na swoje pytanie. Nie musi tracić czasu na przechodzenie procedury kalendarzowej z asystentką. Wierzę, że dzięki temu może dużo szybciej i sprawniej działać. A akwarium ma też inne zalety – gdy mnie nie ma, pokój jest do dyspozycji pracowników. Mogą się w nim spotykać, porozmawiać na osobności przez telefon czy popracować, jeśli ktoś potrzebuje ciszy. Mam taki zwyczaj, że opuszczając biuro na dłużej, włączam lampkę. To jest sygnał – pokój jest wasz.

– Mimo wszystko ten minimalizm w zarządzaniu firmą mnie zastanawia. Kiedyś przecież trzeba sobie powiedzieć, że zrobiłem już dosyć i że czas zacząć korzystać z tego, co jest już wypracowane. I zatrudnić asystentkę, szofera, itd.
– Gdyby do tego doszło, oznaczałoby, że trafiłem do korporacji. Czyli do miejsca, w którym nie chcę i nie potrafię się odnaleźć jako przedsiębiorca. Idea Bank bardzo urósł, w całej grupie zatrudniamy już kilka tysięcy pracowników, ale ten bank wciąż ma ducha start-upu, innowacyjnej firmy, w której decyzje zapadają bardzo szybko, a projekty są realizowane w niesamowitym tempie. Ten bank tworzą młodzi ludzie, którzy naprawdę ciężko pracują. Myślę, że nie byłbym dla nich dobrym przykładem, gdybym nie był w stanie sam dojechać do pracy, albo jadał lunche w restauracjach.

– A nie jada pan?
– Zdarza mi się, jak mam jakieś spotkanie. Ale jadanie w mieście to duża strata czasu, trzeba dojechać, zaparkować, itp. Mnie na to nie stać. Dużo efektywniej pracuje się w biurze, zwłaszcza w dniu, w którym ma się spotkania wewnętrzne. Dlatego, jeżeli nie ma takiej konieczności, to jem przyniesione z domu w pudełku jedzenie, które sam sobie rano przyrządzam, albo zamawiam w firmie cateringowej, choć wolę to pierwsze, bo ze względu na sport przykładam dużą wagę do tego, co jem.

– Mówi pan, że każdy, kto ma sprawę, może wpaść i szybko coś załatwić. To preferowana przez pana forma kontaktu z pracownikami?
– To jeden z przykładów, bardzo skuteczny, choć dostępny tylko dla pracowników centrali. Inni kontaktują się ze mną SMS-em, jak potrzebują coś szybko ustalić, albo piszą maile. Na te staram się odpowiadać na bieżąco, ale nie zawsze mogę, zwłaszcza gdy mam ciurkiem spotkania. Dlatego często odpisuję w nocy, albo wcześnie rano.

– Mówi pan, że działa i zachowuje się jak przedsiębiorca. No dobrze, ale czy przedsiębiorcy, którzy są klientami Idea Banku, coś z tego mają? Czy jedynie pozwala to panu efektywniej zarządzać organizacją?
– Staramy się tak konstruować ofertę banku, w taki sposób podchodzić do innowacji, aby wszystko, co wprowadzamy, odpowiadało na bardzo konkretne potrzeby przedsiębiorców. Kluczową naszą intencją jest tworzenie rozwiązań, które ograniczają do minimum czas, jaki przedsiębiorcy przeznaczają na administrację, formalności czy biurokrację. Ta myśl przyświecała nam przy tworzeniu Idea Cloud, prawdopodobnie najnowocześniejszej bankowości dla firm na świecie i jednocześnie platformy do zarządzania różnymi procesami w firmie.

Aby ustrzec przedsiębiorców od konieczności odwiedzania urzędów i tracenia czasu na zbieranie dokumentów, uprościliśmy do minimum proces kredytowy. Nasz najnowszy pomysł to mobilne e-bankomaty z funkcją wpłatomatu, które będą dojeżdżać w miejsce wskazane przez przedsiębiorcę. Z naszych badań wynika, że przedsiębiorcy przeznaczają nawet kilka godzin dziennie na sprawy administracyjne związane z prowadzeniem firmy, wystawianie faktur, płatności, przygotowywanie umów, itp. W tym czasie nie spotykają się z klientami, nie wykonują zleceń, innymi słowy, nie zarabiają pieniędzy. Chcemy, aby dzięki naszym narzędziom mogli odzyskać przynajmniej połowę tego czasu i przeznaczyć go albo na biznes, albo na odpoczynek.

– Podobno lubi pan dzwonić do infolinii banku, żeby sprawdzić jakość obsługi…
– Tak. Lubię zadać trudne pytanie i czekać, która z kolejnych osób, do których będę przełączany, udzieli mi wyczerpującej odpowiedzi. A nasz klient, czyli przedsiębiorca, ma wyjątkowo mało czasu. Z drugiej strony, ten przedsiębiorca jest często zmęczony załatwianiem różnych spraw w urzędach, więc jeśli ma po drugiej stronie naprawdę pomocną osobę, doceni to.

– Platforma Idea Cloud zbiera międzynarodowe nagrody za innowacyjność. Dostaliście też sporo nagród za program Duma Przedsiębiorcy. Czy te nagrody przekładają się na zadowolenie klientów?
– Osobiście jestem przeciwnikiem nagród, które są tylko po to, żeby się nimi chwalić na lewo i prawo. Dlatego teraz, gdy faktycznie odbieramy tyle statuetek, nie tylko w Warszawie, ale też w Berlinie, Londynie, Paryżu czy za Oceanem, bardzo silnie egzekwuję od swoich ludzi, aby te nagrody nie były wartością samą w sobie, żeby klient, który dowiaduje się o takiej nagrodzie, miał poczucie, że ona została nam przyznana słusznie, że daliśmy mu coś, co rzeczywiście pomogło mu w prowadzeniu firmy. Wierzę, że taki jest skutek funkcjonowania programu Duma Przedsiębiorcy, w ramach którego wypromowaliśmy już ponad 200 małych biznesów.

Największe korzyści odnieśli z niego przedsiębiorcy, którzy otrzymali od nas darmową reklamę w ogólnopolskiej telewizji. Dziś mówią o znaczącym wzroście rozpoznawalności swoich produktów, wzrośnie sprzedaży czy odwiedzin na stronie internetowej. Wielu z nich z małych, lokalnych biznesów przekształciło się w firmy o zasięgu regionalnym. Zaskakująco dobre efekty przynosi też inny nasz program wspierania przedsiębiorczych Polaków – Trenerzy Biznesu. Uczestnikom tego programu oferujemy bezpłatne treningi z zakresu autoprezentacji, sprzedaży czy zarządzania płynnością.

– Bank pomagający w promocji firmy? Nie lepiej pójść do kogoś, kto się na tym zajmuje?
– A gdzie dokładnie? Kto takie usługi świadczy i jeszcze zrobi to bez dodatkowych opłat? Myślę, że z ofertą Idea Banku idealnie wbiliśmy się w pewną rynkową niszę.  Rozwinęliśmy różnego rodzaju usługi dla przedsiębiorców, których do tej pory na rynku po prostu nie było. Mówimy tu o Dumie Przedsiębiorcy czy Trenerach Biznesu, możemy też wspomnieć o urzędowym concierge, czyli specjalnej infolinii dla przedsiębiorców mających jakiś problem administracyjny czy podatkowy, ale też o produktach finansowych, takich jak na przykład faktoring, które do tej pory były nieosiągalne dla mikroprzedsiębiorcy.

– Nagrody to skutek dobrej oceny banku przez różne kapituły czy jury. A pan osobiście z czego jest najbardziej dumny?
– Zbudowałem coś, co do tej pory uchodziło za niemożliwe, czyli stworzyłem bank, który współpracuje wyłącznie z małymi przedsiębiorcami. Udało mi się udowodnić, że jeśli rozumie się, na czym polega prowadzenie własnego biznesu, a także wykazuje się odpowiednią elastycznością i darzy szacunkiem osoby przedsiębiorcze, czego zwykle nie doświadczają w instytucjach publicznych, to ta współpraca może przynieść wymierne korzyści obu stronom.

Co lubi Jarosław Augustyniak?

Zegarek – sportowy Garmin
Pióro – zamieniam na ołówek tam, gdzie to możliwe
Samochód – bezpieczny
Wakacje – krótkie, najlepiej w Hiszpanii
Kuchnia – bezglutenowa
Restauracja – włoska
Hobby – triatlon, książki historyczne