Andrzej Arendarski

ROZMOWA Z ANDRZEJEM ARENDARSKIM, PREZESEM KRAJOWEJ IZBY GOSPODARCZEJ 

– Przez ostatnich 25 lat w naszym kraju zmieniło się wszystko, a KIG trwa, i to cały czas pod pańskim kierownictwem.
– Wszystko zaczęło się w 1989 roku. Dostaliśmy w spadku po Sejmie IX kadencji, reprezentującym jeszcze stary system, ostatnią ustawę uchwaloną 30 maja tamtego roku. Była to ustawa o izbach gospodarczych, która stwarzała możliwość powstania całej sieci izbowej w Polsce. Stanowiła konsekwencję rozwiązań wprowadzonych przez ministra Mieczysława Wilczka, który zapoczątkował wprowadzanie wolności gospodarczej w naszym kraju. W tym okresie byłem posłem tzw. Sejmu Kontraktowego.

– Wcześniej aktywnie działał pan w opozycji.
– Przez 10 lat koncentrowałem się na pracy na rzecz podziemnych wydawnictw i nielegalnego ruchu nauczycielskiego. Pod koniec tego okresu angażowałem się w niezarejestrowane struktury gospodarcze. Wspólnie z grupą kolegów utworzyliśmy spółkę z o.o. Akcja Gospodarcza, którą wcześniej usiłowaliśmy zarejestrować jako stowarzyszenie. Okazało się to jednak niemożliwe. Jak się później dowiedzieliśmy, sprawę tę dyskutowano nawet… na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR. Wobec odmowy zarejestrowaliśmy spółkę, co nie wymagało żadnego zezwolenia. W naszym gronie było wiele znanych postaci, m.in. Mirosław Dzielski, Andrzej Machalski, Andrzej Zawiślak, Donald Tusk, Janusz Lewandowski, Jan Krzysztof Bielecki. Nasza spółka nigdy nie wystawiła żadnej faktury, ale mogliśmy spotykać się legalnie, żeby przygotowywać plany gospodarcze na przyszłość, nie narażając się na represje Służby Bezpieczeństwa. Działalność ta zadecydowała o moich losach po roku 1989, poczynając od wejścia do Sejmu.

– Jak wyglądały początki KIG?
– Przyszli do mnie dwaj przedsiębiorcy i zaproponowali, żebym jako poseł stanął na czele inicjatywy powoływania ruchu izbowego. Spodobało mi się to, ten temat był mi od dawna bliski. Będąc za granicą zbierałem informacje na temat tego, jak wygląda to w innych krajach. W bibliotekach odszukałem materiały publikowane przez Związek Izb Przemysłowo-Handlowych RP, który działał w dwudziestoleciu międzywojennym. Stworzyliśmy komitet założycielski. Nie zaczynaliśmy od zera – kilka lokalnych izb zdążyło się już zarejestrować. Złożyliśmy do Sądu Rejestrowego stosowny wniosek. Okazało się, że równolegle działa druga grupa inicjatywna, która identyczny dokument złożyła godzinę po nas. Sędzia okazał się rozsądnym człowiekiem i zaproponował, żebyśmy dogadali się i zaczęli działać wspólnie. Tak też się stało. Wniosek – sygnowany przez 9 izb – został pozytywnie rozpatrzony i na początku 1990 roku powstała Krajowa Izba Gospodarcza. Zgodnie z ustawą przejęliśmy majątek dawnej Polskiej Izby Handlu Zagranicznego, z wyłączeniem Targów Poznańskich i agencji patentowej „Patpol”. Szybko umocniła się struktura KIG, zyskaliśmy partnerów za granicą. Najważniejszym naszym zadaniem było jednak tworzenie izb lokalnych. Właśnie w tym czasie rozwiązano zjednoczenia. Ustawa o izbach gospodarczych stworzyła możliwość organizowania się „pionowego”, czyli branżowego. Dzięki temu dziś mamy unikalną strukturę z izbami regionalnymi i branżowymi.

– Co nastąpiło później?
– KIG towarzyszył polskim firmom w gigantycznym procesie przekształceń. Upowszechnialiśmy dobre wzorce gospodarki rynkowej. Nie wszystko szło gładko, dawna administracja nierzadko nie rozumiała sensu przemian gospodarczych w Polsce, przeszkadzała. Wielokrotnie musieliśmy bronić powstający biznes. Po PIHZ przejęliśmy bardzo silny aparat promocyjny i tego rodzaju działalność stanowi również i dziś naszą mocną stronę. Nikt – na takim poziomie jak KIG – nie zajmuje się promocją polskiej gospodarki za granicą. Bardzo aktywnie wspieraliśmy też proces przygotowań naszego kraju do członkostwa w Unii Europejskiej. Od pewnego czasu zmienił się charakter naszej działalności – duża część naszej aktywności przerzuciła się do Brukseli. To właśnie tam zapadają kluczowe decyzje, które nas wszystkich bezpośrednio dotyczą. Kiedyś silnie wspieraliśmy eksport – dziś zajmujemy się ekspansją polskich firm za granicę. Ułatwiamy im wchodzenie na nowe rynki, dokonywanie przejęć. W Polsce pracujemy przede wszystkim na rzecz poprawy legislacji. Mamy znakomity, liczący około tysiąca osób zespól ekspertów, zorganizowany w 20 komitetach tematycznych.

– Powiedzmy wyraźnie: KIG jest jednym z twórców zmian, jakie w minionym ćwierćwieczu zaszły w Polsce.
– Dziękuję za te słowa. Cieszy mnie, że mogliśmy aktywnie włączyć się w proces zmian, który doprowadził to tego, że nasz kraj przeżywa jeden z najlepszych okresów w swojej historii. Mamy zdrową, dobrze funkcjonującą gospodarkę. Czynniki, które spowodowały ten rozwój już się jednak wyczerpują. Trzeba więc szybko znaleźć nowe, znacznie trudniejsze mechanizmy rozwoju, by nasze produkty były atrakcyjne dla kolejnych odbiorców. Nie możemy już konkurować tanią siłą roboczą i cenami surowców. Wiele uwagi poświęcamy więc innowacyjności i wszystkiemu, co się z tym łączy. Organizujemy co roku Kongresy Innowacyjnej Gospodarki. Staramy się również otoczyć opieką młodych ludzi, którzy rozpoczynają działalność biznesową, organizując dla nich warsztaty i spotkania z inwestorami oraz Kongres Młodzi Innowacyjni. Ważną kwestię stanowi dla nas społeczny wymiar biznesu – jesteśmy autorem pierwszego po 1989 roku Kodeksu Etyki Biznesu.

– Na rzecz KIG pracuje wiele znanych osób.
– Są wśród nich zarówno przedsiębiorcy i managerowie, jak i byli politycy. Nie mamy jednak żadnych konotacji politycznych, starając się w tej dziedzinie zachować pełną niezależność. Generalnie rzecz biorąc, staramy się jak najlepiej współpracować ze wszystkimi kolejnymi rządami. Staramy się pełnić rolę reprezentanta przedsiębiorstw – ale ze względów formalnych nie zawsze jest to możliwe. Niestety, nie mamy w Polsce – tak jak przed wojną – powszechnego samorządu gospodarczego, więc nie możemy się wypowiadać w imieniu wszystkich potencjalnie zainteresowanych. Warto dodać, że m.in. w Niemczech i we Francji wszystkie firmy z mocy prawa muszą należeć do lokalnych izb przemysłowo-handlowych. I jest to z wielu powodów rozwiązanie lepsze niż nasze, zakładające w tej kwestii dowolność. Są to struktury publiczno-prawne, stanowią część organizacji państwowej, mają więc inny status niż KIG.

– A jaką grupę reprezentuje KIG?
– Ponad 300 tys. firm, znaczną część polskiej gospodarki. Od strony organizacyjnej wygląda to następująco: mamy 154 członków – po 60 izb regionalnych i branżowych, 20 bilateralnych oraz grupę organizacji, jak np. NOT. Przedsiębiorstwa do nas bezpośrednio nie należą, jesteśmy więc… izbą izb. Uprzedzając pytanie wyjaśnię, że utrzymujemy się ze składek członkowskich i dochodów, jakie sami wypracowujemy. Startujemy w wielu przetargach, by realizować np. programy promocyjne i edukacyjne finansowane ze środków unijnych. Przez długi czas promowaliśmy za granicą branżę górniczą, budowlaną i mięsną. Dużym sukcesem zakończył się program aktywizacji zawodowej kobiet ze średnim i wyższym wykształceniem, które nigdzie nie pracowały – dzięki szkoleniom i grantom założyły one kilka tysięcy firm. Trudno wymienić wszystkie nasze przedsięwzięcia – jest ich zbyt dużo. Chciałbym jednak jeszcze wspomnieć o konkursach – m.in. dla gmin przyjaznych przedsiębiorcom, Fair Play dla firm czy Bank Przyjazny Przedsiębiorstwom.

– Jedną z bolączek naszej gospodarki jest nadal niewydolny system prawny.
– Sytuacja nieco się poprawiła, jeszcze kilka lat temu procedura sądowa zajmowała średnio około tysiąca dni, a obecnie osiemset… Jest to jednak nadal niemożliwe do zaakceptowania z punktu widzenia przedsiębiorców. W USA w sprawach gospodarczych rozstrzygnięcia zapadają po miesiącu. W związku z tym proponujemy własne rozwiązanie – jest to Sąd Arbitrażowy, pod względem ilości spraw jeden z największych w Europie. Jest szybszy i tańszy od sądu powszechnego, a jego wyroki mają taką samą wartość prawną. Nasi arbitrzy – zarówno z Polski, jak i z zagranicy – to wybitni fachowcy. Rozpatrują oni ponad 600 spraw rocznie. Ten rodzaj sądownictwa się upowszechnia, niektóre nasze izby regionalne utworzyły własne sądy arbitrażowe.

– Na koniec chciałbym zapytać o przyszłość KIG?
– Kiedyś do izb gospodarczych przychodziło się po informacje. Obecnie mamy sprawnie działający Internet. Sieć nie jest jednak w stanie zastąpić kontaktów biznesowych i spotkań środowiskowych, które organizujemy. KIG zawsze będzie potrzebny jako rzecznik interesów biznesu na styku z władzą. Przedsiębiorcy odczuwają brak kontaktów z politykami, choć i tak wygląda to już nieco lepiej. Szkoda, że premierzy spotykają się ze środowiskiem biznesu od święta. Ostatnim, który robił to regularnie, co miesiąc, był premier Marek Belka. Przykro mi to powiedzieć, ale zupełnie inaczej wglądają rozmowy władzy ze zrewoltowanymi związkami zawodowymi. Na rozmowy z biznesem, z którym można rozmawiać spokojnie i przy okazji poznać potencjalne zagrożenia, brakuje czasu i ochoty. Czy naprawdę przedsiębiorcy powinni zacząć wymachiwać pod sejmem trzonkami kilofów i palić opony, żeby publicznie przedstawić swoje racje? Zupełnie inaczej wygląda to w innych krajach Unii, np. kanclerz Angela Merkel regularnie spotyka się z przedstawicielami największych firm niemieckich.

Co lubi Andrzej Arendarski?

ZEGARKI – „Jestem tradycjonalistą, używam na co dzień Omegi.”
PIÓRA – Montblanc
UBRANIA – polska marka Cafardini, włoskie i amerykańskie buty
WYPOCZYNEK – Mazury – żaglówka, pływanie. „Lubię kraje basenu Morza Śródziemnego, zwłaszcza wyspy greckie i Sardynię”.
KUCHNIA – śródziemnomorska i dalekowschodnia.
RESTAURACJA – w Warszawie: Bistro De Paris
SAMOCHÓD – jest właścicielem dwóch Land Roverów Defender – współczesnego i klasycznego modelu z 1975 roku. Na co dzień jeździ służbowym BMW 740
HOBBY – bardzo dużo czyta, głównie pamiętniki i literaturę faktu, często gotuje dla dzieci i przyjaciół