Tomasz Wuczyński

Rozmowa z Tomaszem Wuczyńskim, założycielem pracowni Grupa Plus Architekci

– Jak projektuje Grupa Plus Architekci?
– Współcześnie – jest XXI wiek i myśl ludzka powinna się rozwijać, a nie cofać. I stosunkowo powściągliwie – nie wierzę w sztuczne ozdabianie, formy muszą z czegoś bezpośrednio wynikać. Powinno się tworzyć po to, żeby „pięknie funkcjonowało”. Funkcjonalizm to nie tyle styl, co raczej kierunek myślenia. Jak coś dobrze wygląda na rzucie, „działa”, to jest 99 proc. szans, że będzie z tego dobra architektura. Rozwiązujemy postawione nam zadania. Uważam, że powinno się stawać do takich projektów, w które się wierzy.

– Które z waszych koncepcyjnych projektów czekają na realizację?
– Bardzo chciałbym, żeby pojawił się inwestor, który nie tylko powie, że podoba mu się któryś z naszych projektów koncepcyjnych, np. Dom Introwertyka, ale podejmie się jego realizacji. Obserwujemy ruch powrotu do miasta, gdzie zawsze jesteśmy narażeni na obcowanie z sąsiadami. Wiele osób pragnie mieszkać we własnym domu, ale nie chce być narażonym na ciągły widok sąsiednich działek. W takim właśnie założeniu powstała koncepcja Domu Introwertyka – odwracamy się w pewnym sensie od sąsiednich posesji, a zwracamy w stronę własnego kontekstu. Jednocześnie umożliwiamy użytkownikom korzystanie z własnego terenu.

– A skąd potrzeba takiego projektu?
– Ludzie są indywidualnymi jednostkami. Projekt Domu Introwertyka nie zakłada ignorowania otoczenia, braku empatii społecznej, a raczej realizowanie własnej potrzeby, przy poszanowaniu tego, co wokół. Wyrażamy swoje emocje za pomocą własnego kontekstu. Ciasne miejskie działki potrzebują dość szczególnych rozwiązań. W projekcie pewne ściany są pełne, a przy niektórych kadrach dom otwie ra się. To jest pomysł kontrolowania tego, co ktoś widzi od wewnątrz i z zewnątrz. Im bliżej ktoś podejdzie, tym więcej praw nabywa, aby zajrzeć do środka. Nie mówimy o budowaniu 4-metrowego płotu i chowaniu się za nim – chcemy zastosować subtelniejsze środki. Takie, żeby budynki nie wyglądały jak twierdza, forteca. Budynki mają funkcjonować w mieście i współtworzyć jego krajobraz.

– A więc projekt nie wpisuje się w popularną w Polsce ideę grodzenia się?
– Wręcz odwrotnie. Możemy nie stawiać żadnego płotu od frontu. Wystarczy, że będziemy kontrolowali przestrzeń zewnętrzną w sposób pasywny. Dom który nie ma okien skierowanych na wprost, musi mieć te okna gdzie indziej, inaczej ułożone – nasza koncepcja nie jest koncepcją pozbawioną okien. Dom Introwertyka, w przeciwieństwie do domu atrialnego, nie jest zupełnie zamknięty. Projekt pozwala na wykorzystanie w pełni małej działki, dojście bliżej ogrodzenia. Podobnie działa Dom z Plastiku. Zarówno ściany, jak i dach domu zostały pokryte płytami z poliwęglanu, przepuszczającymi światło, ale nie pozwalającym na przenikanie wzrokiem z zewnątrz. Budynek został pozbawiony z jednej strony okien, aby móc go przysunąć do minimalnej przewidzianej prawem odległości od granicy działki – 3 metry. Z drugiej strony zaprojektowaliśmy ścianę nie przebiegającą równolegle do granicy posesji – w rzucie poziomym dom jest klinem, którego szerszy koniec przylega do ulicy, a węższy, mieszczący wysoki salon, wchodzi głęboko w ogród. Inny pomysł to dom, który nie ma żadnej pełnej ściany – Dom ze Szkła. Co gdyby odwrócić sytuację? Oczywiście, rozmaitość rozwiązań technologicznych wskazuje na wyższą klasę ekonomiczną, ale coraz więcej jest ludzi, również w Polsce, którzy doceniają indywidualne, odważne rozwiązania. Odbiorcą tego domu jest osoba o przeciwnych cechach charakteru od odbiorcy Domu Introwertyka – trzeba dobrze czuć się w pewnych sytuacjach będąc widzianym. Chcemy postawić tu na technologię – możliwości, które daje szkło są ogromne. Wiele rzeczy, które możemy zrobić ze szkłem jest niedostępnych dla ściany z cegły. Ze szkła możemy zrobić ekran, panel informacyjny, wyświetlać własne obrazy, wizualizować krajobraz.

– Czy np. temperatura nie będzie w takim domu problemem?
– Możemy tym sterować. Wymyśliliśmy, że zrobimy trzy warstwy szkła, trzy strefy odgrodzenia od przestrzeni zewnętrznej. Pierwszą jest szklana ściana, która nie jest zasadniczą ścianą budynku, tylko ekranem – osłoną chroniącą przede wszystkim przed wiatrem. Między tą warstwą szkła a rzeczywistą skórą budynku możemy chodzić lub, odchodząc od technologii, zagospodarować tę przestrzeń zielenią, tworzyć żywe przegrody. Kolejną warstwą jest szklana skóra budynku, która może być uzbrojona, aby nie przegrzewać budynku. Możemy uzbroić tę ścianę w matowienie lub przyciemnianie szyby, możemy stosować szkło fotochromowe (nie są to jednak brzydkie brązowe szyby, kojarzone np. z warszawskim hotelem Victoria), dzięki temu będziemy sterować przepuszczaniem światła, kontrolować przezierność. Kolejna szklana skóra to przestrzeń wydzielona w środku, przestrzeń, która krąży. Indywidualny użytkownik steruje przeziernością ścian i pomieszczeń. Użytkownik może sam decydować, czy się otwiera, czy zamyka, sygnalizuje w ten sposób np. swój nastrój. To ciekawe nie tylko architektonicznie, ale również w aspekcie zachowań socjologicznych wewnątrz rodziny. Otoczeni pełnymi, ceglanymi ścianami jesteśmy w celi – zgodnie z filozofią Bauhausu. My pozwalamy otwierać te cele, sterować nimi. Dzięki temu przestrzeń staje się elastyczna. To jest system otwarty na użytkownika, czeka na listę jego życzeń.

– A czy mógłby pan przytoczyć przykłady podobnych projektów ze szkła?
– Ludwig Mies van der Rohe: dom wystawowy w Barcelonie, lata 30. ubiegłego wieku, lub Glass House Philipa Johnsona. Ale to są pawilony, bardziej do użytku publicznego. Szklany dom czeka na realizację. Chcielibyśmy choćby częściowo ideę wprowadzić w życie.

– Który z projektów koncepcyjnych Grupy Plus ma największe szanse na zrealizowanie?
– Dom Introwertyka. To wbrew pozorom projekt łatwy do zrealizowania. Prosta bryła, kilka ścian, projekt nie wnosi ogromnych problemów technicznych, ani ekonomicznych. To te same klocki, którymi bawimy się na co dzień, tylko poukładane inaczej.

– Jakie architektoniczne trendy obserwujecie w Polsce i za granicą?
– Widać między innymi silny trend wykorzystywania przestrzeni wspólnych. Przede wszystkim w metropoliach, gdzie przestrzeń jest ograniczona, a grunt drogi, np. w dużych miastach Japonii. Tam wykorzystuje się nawet klatkę schodową, która wchodzi do salonu, a wręcz staje się salonem, piętra zamieniają się w przestrzeń użytkową, a w hallu jest fizyczny salon. Natomiast tendencja w projektowaniu przestrzeni biurowych jest taka, że mają one być elastyczne. Dzisiejsze biura są często oparte nie o stałe działy, a o projekty. Trzeba na to odpowiedzieć. Tak było w przypadku Muzeum Historii Żydów Polskich, gdzie zaprojektowaliśmy przestrzenie biurowe – większość osób pracujących w Muzeum to osoby zatrudnione przy określonych projektach, nie jest to tradycyjnie rozumiana administracja. To ludzie, którzy przygotowują aktywne projekty. Dla nich należało przygotować przestrzenie, które pozwolą łatwo im się spotykać. Trend systemu hot deskowego jest bardzo widoczny, ludzie fizycznie przenoszą się ze swoimi rzeczami. Ważne wówczas są sale spotkań, ale również nowe technologie – telekonferencje, itd. Coraz bardziej widoczne są również rozwiązania, w których łączy się przestrzenie relaksacyjne, np. kantyny, z miejscem spotkań, konferencji.

– Głośnym echem odbił się wasz projekt hotelu Poziom 511. Zdobyliście dużo nagród. Jakie są aspiracje pracowni w branży hotelarskiej?
– Przez dwa lata po powstaniu Poziomu 511 zarządzałem hotelem. Poznałem go od środka, zweryfikowałem wszystkie swoje architektoniczne idee. Chcielibyśmy wykorzystać nasze doświadczenie i ułatwić komuś proces realizacji inwestycji. Około 80 proc. hoteli niesieciowych w Polsce powstaje bez osoby, która ma doświadczenie w planowaniu, bez consultingu. Pewne elementy naszej wiedzy jesteśmy w stanie wykorzystać na rzecz klienta i obudzić w nim świadomość tego, na co należy uważać. Uważam, że to już bardzo dużo. Ludzie często marzą o posiadaniu restauracji lub hotelu. Ale nie wiedzą, co chcą zbudować, a rzeczywistość nie jest łaskawa – z roku na rok trzeba nagle do interesu dokładać, a to się już nikomu nie podoba. My potrafimy zadać pytania, które spowodują, że inwestor się zastanowi i określi charakter, profil obiektu. Oprócz przyjemności z bycia gospodarzem, musi udać się zwyczajny biznes. Tak zwany hospitality design (u nas jeszcze się taki termin nie wykształcił), czyli wszystko, co związane z hotelarstwem, restauracjami, itp., to biznes, który rządzi się swoimi prawami. Błędy, np. funkcjonalne, będą odczuwalne co miesiąc w portfelu inwestora. Z naszym doświadczeniem i dzisiejszą wiedzą co najmniej potrafimy podnieść czyjąś świadomość, jednocześnie realizując naszą usługę na bardzo wysokim poziomie. Możemy pomóc klientowi nie popełnić całego szeregu błędów.

– A jakie jest marzenie Tomasza Wuczyńskiego o kolejnym projekcie hotelu?
– Hotel nad morzem. Byłoby to ciekawe, szczególnie, że w Polsce w większości przypadków nie można projektować bezpośrednio w pasie nadmorskim. Po hotelu Poziom 511 byłoby to kolejne wyzwanie związane z naturą. Myślałem kiedyś o domu nad morzem, który byłby położony stosunkowo blisko plaży, a jednak w lesie. Pojawia się pytanie, jak zaplanować go, aby mieszkańcy schronieni wśród drzew, jednocześnie doświadczali bliskości z morzem. Ciśnie się od razu takie rozwiązanie – zbudujmy wieżę. A co jeśli nie można jej zbudować, co innego można zrobić, aby duch miejsca był obecny? Chciałbym ten problem móc rozwiązać realizując projekt.

Co lubi Tomasz Wuczyński?

ZEGAREK – kilka na różne okazje. Na co dzień w stylu militarnym – od jakiegoś czasu ma ulubionego czarnego Luminoxa.
UBRANIA – unika krawatów i garniturów. Lubi łączyć style, zakłada elegancką marynarkę do dresowych spodni. Zawsze znajdzie coś dla siebie w Reykjavik District czy Rage Age.
WYPOCZYNEK – bilet na samolot do Azji, plecak i wygodne buty.
KUCHNIA – lubi nowe, zaskakujące smaki. Gdziekolwiek jest, zawsze próbuje lokalnych specjałów. To nieodłączna część podróżowania.
RESTAURACJA – od lat jest stałym klientem „Blissa” na Mariensztacie. Gdy tylko pojawia się w drzwiach, kucharz bez zbędnych pytań wrzuca kaczkę na ruszt
SAMOCHÓD – Saab 9-3 Aero. W głębi duszy tęskni za Land Roverem Defender na dużych,
terenowych kołach.
HOBBY – architektura i design, podróże, militaria, samochody terenowe. Chciałby mieć więcej czasu na książki, kino i dalszą naukę fotografii.