.

Bridgestone uzupełnia gamę opon dalekobieżnych Ecopia o oponę na oś naczepową

WARSZAWA (16 stycznia 2025 r.) — Bridgestone uzupełnia gamę swoich flagowych opon dalekobieżnych Ecopia z technologią ENLITEN, wprowadzając na rynek oponę Ecopia Trailer na oś naczepową. Umożliwi to flotom dalszą poprawę efektywności paliwowej oraz zmniejszenie całkowitego kosztu eksploatacji. Przyczyni się to też do znacznego obniżenia emisji CO₂.

W rygorystycznych testach gama Bridgestone Ecopia znacznie przewyższa poprzednią generację pod względem redukcji emisji CO₂ w całym cyklu życia – opony na oś kierującą (Ecopia Steer) i napędową (Ecopia Drive) otrzymały certyfikat ISO 14067.

Opony Ecopia Steer, Drive i Trailer znacznie przyczyniają się do niższego zużycia paliwa i pomagają zmniejszyć emisję dwutlenku węgla odpowiednio o 3,2%1, 6%1 i 5,2% na każdy przejechany kilometr. Dzięki wydłużonym przebiegu. Dzięki znacznie poprawionym przebiegom opon Ecopia Steer, Drive i Trailer, emisja CO₂ na kilometr przypisana do całego procesu produkcji została zmniejszona odpowiednio o 38,4%1, 10,8%1 i 20,4%2.

„Bridgestone Ecopia to przyszłość transportu dalekobieżnego” – powiedział Waqqas Ahmad, Commercial Sales Director, Bridgestone EMEA. „Nasza wydajna i innowacyjna gama opon dalekobieżnych Ecopia została zaprojektowana tak, aby pomóc zmniejszyć zużycie paliwa i emisję dwutlenku węgla – bez uszczerbku dla osiągów opon.

„Teraz, wraz z wprowadzeniem Ecopia Trailer, nasi partnerzy mogą zmaksymalizować te korzyści. Gama opon Bridgestone Ecopia powstała po to, aby wspierać cele dekarbonizacji flot i producentów OEM i pomóc spełnić im nadchodzące zmiany w przepisach dotyczące zrównoważonego rozwoju, a jednocześnie zmniejszyć całkowite koszty eksploatacji.”

Jaroslav Klčo, współwłaściciel A.R.P.I. spol. s r. o. Słowacja, elastycznej i zorientowanej na klienta firmy specjalizującej się w transporcie i spedycji w krajach europejskich, która wyposaża swoją flotę ciężarówek w opony Bridgestone Ecopia z technologią ENLITEN, dodał: „Dzięki nowym oponom Bridgestone Ecopia znacznie zmniejszyliśmy zużycie paliwa. Zapewniają one również równomierne zużycie i pomagają osiągnąć większy przebieg. Nasi kierowcy doceniają opony za dobrą przyczepność na suchej i mokrej nawierzchni na autostradach, nawet zimą.”

Wzrost wydajności dzięki technologii ENLITEN firmy Bridgestone

Niższe koszty eksploatacji i mniejszy wpływ na środowisko opon Bridgestone Ecopia są możliwe dzięki zmniejszonym oporom toczenia i poprawionej przebiegom w porównaniu z poprzednią generacją.

Gama opon Bridgestone zapewnia zmniejszenie oporu toczenia na wszystkich osiach w porównaniu z poprzednią generacją4, w tym do 12 procent poprawy na osi napędowej. Pozwoliło to na uzyskanie klasy A na etykiecie UE. Dodatkowo Bridgestone Ecopia oferuje zwiększony przebieg na wszystkich osiach dzięki dodaniu technologii Spiral Belt – z 40 procentowo wyższym przebiegiem na osi kierującej, 6 procentowym na osi napędowej i 10 procentowym na osi naczepowej.

Znaczny wzrost wydajności opon Bridgestone Ecopia jest możliwy dzięki integracji technologii ENLITEN, innowacyjnemu podejściu Bridgestone do rozwoju opon. ENLITEN to połączenie najnowocześniejszych technologii zapewniających maksymalne bezpieczeństwo, doskonałe osiągi opon i poprawione wskaźniki zrównoważonego rozwoju, a jednocześnie gwarantujących, że opony Bridgestone są gotowe na pojazdy elektryczne i przyszłe technologie.

Kluczowe rozmiary opon Bridgestone Ecopia z technologią ENLITEN są zgodne z nowymi kryteriami taksonomii UE zarówno pod względem oporów toczenia, jak i wymagań dotyczących hałasu zewnętrznego, co wzmacnia zaangażowanie Bridgestone w redukcję emisji CO₂ i wspieranie ekologicznie odpowiedzialnych operacji flot oraz gotowości na pojazdy elektryczne.

Premiera opon Ecopia Steer i Drive miała miejsce w 2023 roku, a opona Ecopia Trailer będzie dostępna od lutego 2025 roku.

Blanche Club – przestrzeń dla ludzi, którzy doceniają autentyczne relacje

W świecie, gdzie czas staje się najbardziej pożądanym luksusem, a autentyczne relacje nabierają coraz większego znaczenia, Blanche Club oferuje przestrzeń, która łączy pasję do życia z możliwością nawiązywania wartościowych kontaktów. O wyjątkowej filozofii klubu, sile relacji i przyszłości ekskluzywnych społeczności rozmawiamy z Marcinem Józefowiczem, założycielem Blanche Club.

Dlaczego warto dołączyć do ekskluzywnego klubu towarzysko-biznesowego, takiego jak Blanche Club?

To inwestycja w rozwój osobisty, zawodowy i budowanie wartościowych relacji. Kluby tego typu oferują przestrzeń, w której profesjonalizm łączy się z pasją do życia, co tworzy wyjątkowe możliwości zarówno dla przedsiębiorców, jak i ludzi kreatywnych. Członkowie mają dostęp do starannie dobranych wydarzeń – od kameralnych spotkań kulinarnych po prestiżowe międzynarodowe eventy. Wspólne przeżycia w tak unikalnym gronie pozwalają nie tylko na zdobycie nowych kontaktów, ale również na wymianę doświadczeń, inspiracji i pomysłów, które mogą przerodzić się w konkretne projekty biznesowe lub kreatywną współpracę.

Dodatkową korzyścią jest budowanie autentycznych relacji – bez formalnych barier, w atmosferze sprzyjającej swobodnym rozmowom i nawiązywaniu bliższych więzi. Klub pozwala także na chwilę wytchnienia od codziennych obowiązków i czerpanie radości z życia na wysokim poziomie poprzez kontakt z kulturą, sztuką i wyjątkową rozrywką. To przestrzeń, gdzie członkowie mogą nie tylko rozwijać swoje kariery, ale przede wszystkim wzbogacać życie osobiste, odkrywać nowe pasje i czerpać inspiracje do dalszego działania. Blanche Club łączy ludzi o podobnych wartościach i aspiracjach.

Jakich wartości najczęściej poszukują członkowie Blanche Club?

Oczywiście nie chodzi tu tylko o dostęp do luksusowych dóbr. Dla naszych członków największą wartością jest czas – jedna z niewielu rzeczy, których nie można kupić. W dzisiejszym świecie, gdzie każdy jest bombardowany obowiązkami i nadmiarem informacji, prawdziwym luksusem staje się możliwość świadomego przeżywania wyjątkowych chwil w otoczeniu inspirujących ludzi. To właśnie zarządzanie czasem, świadome wybieranie tego, co nas rozwija, cieszy i wzbogaca, jest fundamentem filozofii klubu.

A więc, dla członków Blanche Club liczy się nie tylko dostęp do prestiżowych wydarzeń i luksusowych usług, ale również poczucie, że spędzają czas w wartościowy sposób – w otoczeniu, które łączy autentyczność, pasję i możliwość nawiązywania wartościowych relacji. Blanche Club tworzy przestrzeń, gdzie każda chwila może mieć znaczenie, czy to podczas kameralnej kolacji z mistrzem kuchni, rozmowy z uznanym artystą, czy inspirującej podróży zagranicznej do wyjątkowego miejsca. Odkrywanie nowych pasji, dzielenie się doświadczeniami i zyskiwanie inspiracji, to wartości, które wzbogacają życie zarówno biznesowe jak i osobiste.

W jaki sposób takie inicjatywy jak Blanche Club mogą pomóc przezwyciężyć wyzwania współczesnego świata biznesu?

Współczesny świat mierzy się z ogromnymi wyzwaniami – nadmiarem informacji, presją produktywności i powierzchownością kontaktów. W obliczu tego zalewu bezwartościowych treści oraz przyspieszonego tempa życia zawodowego coraz trudniej jest budować autentyczne relacje oparte na zaufaniu i wspólnych wartościach. Inicjatywy takie jak nasza odpowiadają na tę potrzebę, tworząc przestrzeń sprzyjającą głębszym i bardziej wartościowym interakcjom, które mogą przekształcić się w naprawdę trwałe i owocne partnerstwa.

Blanche Club umożliwia członkom oderwanie się od zgiełku codzienności i uczestniczenie w wydarzeniach, które nie tylko dostarczają inspiracji, ale również edukują. Oferujemy unikalną przestrzeń do refleksji i wymiany wiedzy, która nie jest dostępna w standardowych kanałach networkingowych. Dzięki temu członkowie mogą poszerzać swoje horyzonty, odkrywać nowe obszary zainteresowań i zdobywać wiedzę, która wykracza poza ich codzienną specjalizację zawodową. W ten sposób właśnie klub pełni również funkcję edukacyjną – nie w formie tradycyjnych szkoleń, ale poprzez inspirujące doświadczenia i rozmowy w elitarnym, otwartym środowisku.

Czym Blanche Club nie jest i czym nie chce być?

Blanche Club nie jest kolejnym miejscem dla przypadkowych spotkań ani przestrzenią skupioną wyłącznie na luksusie i prestiżu. To nie jest również tradycyjny klub networkingowy, gdzie kontakty sprowadzają się do wymiany wizytówek bez głębszego kontekstu czy intencji budowania trwałych relacji. Nie narzucamy sztywnych ram ani sztucznej formalności. Nie jest to miejsce, w którym członkowie muszą dostosowywać się do określonych konwenansów czy udawać kogoś, kim nie są. Przeciwnie – autentyczność i swoboda wyrażania siebie są fundamentem tego klubu. Nie znajdziemy tu przypadkowych tłumów ani działań nastawionych jedynie na biznesową efektowność – każdy szczegół wydarzeń jest przemyślany, aby wzbogacać czas i doświadczenia uczestników.

Co równie ważne, Blanche Club nie jest miejscem stworzonym jedynie dla wybranej grupy. To społeczność ludzi o różnych zainteresowaniach i specjalizacjach, których łączy wspólna potrzeba rozwoju i nawiązywania wartościowych relacji. Klub stawia na prawdziwe przeżycia i inspiracje, a nie na ostentacyjną demonstrację statusu.

Jakie są największe wyzwania przy prowadzeniu takiego przedsięwzięcia jak Blanche Club?

Jednym z największych wyzwań jest zapewnienie unikalności i różnorodności wydarzeń, które nie tylko będą spełniać oczekiwania, ale również stale inspirować i zaskakiwać członków klubu. Bardzo ważne jest też budowanie spójnej, ale jednocześnie otwartej społeczności, w której każdy członek czuje się swobodnie, niezależnie od różnorodności zainteresowań. Istotne jest, aby każdy uczestnik miał poczucie autentycznej przynależności.

Dużym wyzwaniem jest także współpraca z partnerami – utrzymanie równowagi między ekskluzywnością oferty a potrzebą poszerzania zakresu dostępnych doświadczeń. Partnerstwa muszą być starannie dobierane, aby zapewnić najwyższą jakość i autentyczność oferowanych usług, co wymaga budowania długoterminowych, opartych na zaufaniu relacji z markami luksusowymi oraz premium.

Wreszcie, ważnym wyzwaniem pozostaje wsłuchiwanie się w głos członków i nieustanne udoskonalanie oferty, aby odpowiadać na potrzeby dynamicznie zmieniającej się społeczności, która oczekuje inspiracji, autentyczności i wyjątkowych przeżyć.

W Polsce cały czas jest niewiele tego typu przedsięwzięć. Jak prognozuje Pan przyszłość branży?

W Polsce rynek klubów towarzysko-biznesowych wciąż znajduje się na stosunkowo wczesnym etapie rozwoju. Obserwujemy jednak wzrost zainteresowania tego typu inicjatywami. Coraz więcej osób zaczyna dostrzegać wartość autentycznych relacji. W dynamicznym i zglobalizowanym świecie potrzeba stworzenia przestrzeni, gdzie czas jest spędzany świadomie i jakościowo, staje się coraz bardziej odczuwalna.

Prognozując przyszłość branży, można założyć, że będzie ona stopniowo ewoluować w kierunku coraz bardziej wyspecjalizowanych konceptów. Pojawi się zapotrzebowanie na nowe formaty wydarzeń – od edukacyjnych warsztatów i paneli dyskusyjnych, po wyjazdy międzynarodowe, które łączą rozwój osobisty z przeżywaniem wyjątkowych chwil. Kluczowe jednak będzie utrzymanie równowagi między ekskluzywnością a otwartością na różnorodność. Zbyt hermetyczne struktury mogą ograniczyć rozwój, podczas gdy przemyślane inicjatywy będą miały szansę na przyciągnięcie nowych członków i partnerów, nie tracąc swojego prestiżowego charakteru. Patrząc na globalne trendy, można oczekiwać, że kluby tego typu w Polsce będą coraz bardziej konkurować jakością oferowanych doświadczeń, a nie wyłącznie prestiżem. Przyszłość branży wydaje się zatem obiecująca – to przestrzeń, która ma potencjał, aby nie tylko zaspokajać potrzeby towarzyskie i biznesowe, ale także inspirować do rozwoju.

Rozmawiał Mateusz Banaszak

Biznes na szerokich wodach – Twoja przepustka do sukcesu w Klubie Biznesu na Morzu

Autor: Rafał Wiśniewski

W świecie pełnym dynamicznych zmian i globalizacji nawiązanie wartościowych kontaktów biznesowych jest kluczowe. Co, jeśli istniałoby miejsce, w którym można połączyć luksus podróży, odkrywanie nowych kultur i budowanie relacji zawodowych? Takie doświadczenie oferuje Klub Biznesu na Morzu – wyjątkowa inicjatywa, która zmienia perspektywę, czym może być networking.

Wyobraź sobie, że stoisz na pokładzie luksusowego statku Crown Princess, spoglądając na rozświetlone wieżowce Sydney. To właśnie tutaj, na początku naszej podróży, rozpoczęła się niezapomniana przygoda, która nie tylko otworzyła nowe drzwi do współpracy, ale także pozwoliła nam zanurzyć się w kulturze i tradycjach regionu. Dzięki wsparciu Polskiego Generalnego Konsulatu mieliśmy okazję spotkać się z członkami Polish Australian Business Forum i australijskimi przedsiębiorcami. Rozmowy, które początkowo miały charakter zapoznawczy, szybko przerodziły się w konkretne plany – pierwsze pomysły na współpracę, wymiana doświadczeń i inspiracje do dalszego działania.

Jednym z przykładów jest firma Roseti Polska, która rozpoczęła rozmowy o współpracy z potencjalnym partnerem w Poznaniu. Z kolei inny uczestnik rejsu, L-tek z Wadowic, widzi wielką szansę na wprowadzenie swoich produktów na australijski rynek. To jednak tylko fragment tego, co może wydarzyć się podczas rejsu – każda rozmowa, każde spotkanie ma potencjał, by zmienić bieg Twojego biznesu.

Jednak Klub Biznesu na Morzu to coś więcej niż tylko biznes. To także podróż, która inspiruje i otwiera umysł. W Sydney, oprócz intensywnych rozmów, znaleźliśmy czas na zwiedzanie ikonicznych miejsc, takich jak Opera w Sydney, słynny Harbor Bridge czy malownicze Blue Mountains. W przerwach od obowiązków zawodowych mogliśmy delektować się wyjątkową kuchnią i odkrywać nowe smaki – od lokalnych przysmaków po dania najwyższej klasy.

Gdy nasz statek wypłynął w kierunku Nowej Zelandii, nadszedł czas na kolejną, unikalną część rejsu – dni na morzu. To wtedy, w atmosferze spokoju i inspirującego otoczenia, uczestnicy mieli okazję przedstawić swoje firmy, podzielić się swoimi doświadczeniami oraz wspólnie zastanowić się nad wyzwaniami, jakie napotykają w swoich działalnościach. Takie sesje, prowadzone w sposób moderowany, dają możliwość głębokiego zrozumienia potrzeb i możliwości współpracy z innymi przedsiębiorcami. To właśnie te rozmowy, prowadzone w mniej formalnych warunkach, często owocują najlepszymi pomysłami i długotrwałymi relacjami.

Kolejny etap podróży to Nowa Zelandia – kraj, który zachwyca nie tylko swoją przyrodą, ale także możliwościami biznesowymi. Zwiedzanie fiordów w Fiordland, degustacja win w lokalnych winnicach czy wizyta w miejscach związanych z produkcją takich hitów filmowych jak „Władca Pierścieni” i „Avatar” były nie tylko okazją do relaksu, ale także inspiracją. To wszystko w połączeniu z luksusowym statkiem, który oferował najwyższy standard obsługi, tworzyło niezapomnianą atmosferę.

Rejs Klubu Biznesu na Morzu to nie tylko podróż w sensie geograficznym, ale także mentalnym. To możliwość oderwania się od codziennej rutyny, spojrzenia na swój biznes z nowej perspektywy i otwarcia się na nowe możliwości. Połączenie przyjemności z profesjonalizmem sprawia, że uczestnicy zyskują nie tylko wiedzę i kontakty, ale także głębszą motywację do działania.

Jeśli szukasz inspiracji, chcesz rozwinąć swój biznes na międzynarodowych rynkach i jednocześnie przeżyć coś niezapomnianego, Klub Biznesu na Morzu jest dla Ciebie. To miejsce, gdzie łączy się luksus, networking i rozwój osobisty. Przekonaj się sam, jak wiele możesz zyskać, dołączając do naszej społeczności. Więcej informacji znajdziesz na stronie www.roseti.pl oraz na naszym kanale YouTube – wpisz „Klub Biznesu na Morzu” i zobacz, co na Ciebie czeka.

Nie czekaj – rozpocznij swoją przygodę i zrób pierwszy krok ku nowym możliwościom.

Beata Drzazga laureatką prestiżowej nagrody Wektor 2024

    Beata Drzazga, założycielka firmy BetaMed SA, została uhonorowana Wektorem 2024 – nagrodą przyznawaną przez Pracodawców RP, największą organizację zrzeszającą pracodawców w Polsce. Wyróżnienie to trafia do wybitnych osobistości świata biznesu, polityki i mediów, które wyznaczają nowe kierunki rozwoju, realizują ambitne wizje, inspirują innych do działania, pokazują, że determinacja, pasja i wizjonerskie podejście mogą stać się motorem pozytywnych zmian. Beata Drzazga znalazła się w tym prestiżowym gronie za swoją nieocenioną rolę w rozwoju sektora medycznego w Polsce, zaangażowanie w promowanie innowacyjnych rozwiązań w zarządzaniu, pokazując innowacyjne ludzkie i serdeczne traktowanie pracowników lub piękne podejście do pacjenta i ogólnie do ludzi. Podczas uroczystej gali, obok Beaty Drzazgi, Wektorem 2024 został wyróżniony także były prezydent Lech Wałęsa oraz Jerzy Buzek, były premier i były przewodniczący Parlamentu Europejskiego.

     


    „Ta statuetka będzie dla mnie symbolem marzeń i pasji. To znaczy, że można zrobić wszystko samemu od zera, stworzyć coś nowego. Jest ona też symbolem człowieczeństwa. Być człowiekiem, to znaczy, że się pomaga, nie tylko chorym, biednym, ale również ludziom zdrowym, młodym przedsiębiorcom, którym możemy unosić skrzydła i pomagać w rozwoju” – powiedziała Beata Drzazga odbierając statuetkę podczas Gali Wektorów w warszawskim Double Tree by Hilton.

    BetaMed SA, której Beata Drzazga jest założycielką, to największa w Polsce firma zajmująca się domową, długoterminową opieka medyczną. Laureatka jest przykładem przedsiębiorczości, która łączy profesjonalizm z głęboką troską o drugiego człowieka.

    Najlepszy elektryk na trasę

    Elektromobilność wdziera się do naszego życia niezależnie od tego, czy tego chcemy, czy nie i praktycznie każdy producent ma już w swojej ofercie model z napędem elektrycznym. Pionierem w kwestii samochodów zeroemisyjnych jest Nissan, który do swoich najnowszych SUV-ów proponuje napęd e-Power.

    Najczęstszym zarzutem wobec samochodów elektrycznych jest ich niewielka przydatność na długich dystansach. O ile zasięgi rzędu 300 km w zupełności wystarczą do poruszania się w mieście, o tyle w trasie trochę „wieje malizną”. No bo jak traktować poważnie samochód, który nie jest w stanie, jadąc z dozwoloną prędkością autostradową, dojechać z Warszawy do Katowic czy Gdańska? Do tego zimą zasięgi spadają średnio o 30 procent. Fanatycy elektromobilności z pewnością podniosą głos, że przecież wystarczy się zatrzymać na 40 minut i doładować baterie, a infrastruktura pozwala oderwać wzrok od aplikacji w telefonie, bo stacji ładowania przybywa w ekspresowym tempie. Mógłbym się podpisać pod tym obiema rękami, bo przecież zrobiłem już samochodami elektrycznymi ponad 100 tysięcy kilometrów i to w całej Europie, gdyby nie pewne „ale”.

    Jeszcze 120 lat temu podróżowano konno i nikt nie robił problemu, jednak w trzeciej dekadzie XXI wieku oczekujemy od technologii możliwości teleportacji, a nie cofania się do czasów sprzed rewolucji przemysłowej. Dlatego też Nissan, który jako pierwszy wprowadził na rynek wielkoseryjny, elektryczny model Leaf, zaproponował rozwiązanie, które nieco postawiło na głowie wszystkie teorie o zeroemisyjności. Zaoferował bowiem napęd elektryczny, do którego prąd produkuje silnik spalinowy, pełniący funkcję agregatu. Powiecie, że to już było, bo przecież „zjawisko” extendera, czyli małego silnika zwiększającego zasięg nie jest niczym nowym. Tym razem jednak chodzi o motor o pojemności 1,5 l, który całkowicie wypełnia miejsce pod maską, a bateria trakcyjna ma zaledwie 1,8 kWh i jest ładowana w czasie rzeczywistym.

    Elektryczny bez wad elektryka

    Koła napędzane są wyłącznie przez silnik elektryczny, mamy więc do dyspozycji maksymalny moment obrotowy już od samego startu i jest on dostępny zawsze i przy każdej prędkości. Nie ma więc żadnych problemów z wyprzedzaniem, a wrażenie przyspieszania jest wyraźnie odczuwalne. Z kolei silnik spalinowy żyje sobie własnym życiem i gdy jedziemy spokojnie, jest praktycznie niesłyszalny dla pasażerów. Włącza się też, kiedy tego potrzebuje, dlatego można odnieść wrażenie, iż jego praca nie ma związku z pozycją pedału przyspieszenia. Dopiero, kiedy zdecydujemy się na gwałtowne zwiększenie prędkości, słychać narastające obroty i zdecydowaną pracę jednostki spalinowej. Należy podkreślić, że Nissan X-Trail posiada wszystkie udogodnienia znane z elektrycznego Leafa. Można więc korzystać z wydajnej rekuperacji, która przydaje się szczególnie podczas jazdy w górach i stromych zjazdach, jest także funkcja e-pedal, czyli możliwość jazdy bez użycia hamulca. W tym trybie będzie on potrzebny wyłącznie do całkowitego zatrzymania pojazdu.

    Jakie są realne korzyści dla kierowcy, który wybierze się w podróż Nissanem z napędem e-Power? Po pierwsze, fantastyczna dynamika. Tu nie ma czasu na zastanawianie się. Reakcja na pedał przyspieszenia jest natychmiastowa. Auto pokonuje wzniesienia bez jakiegokolwiek wysiłku i sprawia wrażenie, jakby się wcale nie męczyło. Po drugie, wzorcowa wręcz cisza. Nawet jazda z wysokimi prędkościami na autostradzie nie męczy, a w kabinie jest po prostu cicho. Po trzecie i najważniejsze, nie tracimy czasu na ładowanie baterii. Podjeżdżamy na stację paliw, tankujemy i jedziemy dalej. Znacie to skądś? No właśnie! Zbiornik paliwa wystarczy, żeby pokonać drogą ekspresową nawet 700 km, na autostradzie ten zasięg zmniejszy się do 600 km, ale za to w mieście można się pokusić o rekord. Nam udało się zrobić 874 km pomiędzy tankowaniami. Podczas 10-dniowego testu zrobiliśmy ponad 3500 km ze średnim zużyciem 7,2 l/100 km, przy czym 2500 km zrobiliśmy, korzystając z autostrad Czech, Austrii, Słowenii, Chorwacji i Włoch. Zapomniałem dodać, że nasz egzemplarz wyposażony był w napęd wszystkich kół e-4ORCE, który przydał się szczególnie podczas ulewnych opadów w Austrii.

    W klasie premium wszystkimi kołami

    Japończycy nie kryją swoich aspiracji do segmentu premium i najnowszą generacją X-Traila potwierdzają, że potrafią konstruować samochody dla wymagających klientów. Linie nadwozia są zdecydowane, ale nie brakuje im elegancji, a proporcje z dość długą maską i wielkimi kołami zdają się wskazywać, że mamy do czynienia z porządnym autem. Z kolei kształt tylnych świateł nawiązuje nieco do poprzedniej generacji modelu, dlatego fani bez problemu odnajdą w nich swojego ulubieńca.

    Po otwarciu drzwi zostajemy zaproszeni do zupełnie innego świata niż tego, który znaliśmy do tej pory. Tutaj segment premium mamy już w całej okazałości. Wszystkie plastiki są miękkie i przyjemne w dotyku, skóra znalazła się nawet na desce rozdzielczej i tunelu środkowym, a fotele otrzymały eleganckie przeszycia w romby. Konfiguracja kolorystyczna z pomarańczowym lakierem nadwozia i jasnym, beżowym wnętrzem z czarnymi wstawkami jest smaczna i doskonale wygląda. Miejsce kierowcy sprawia wrażenie, jakbym znał je od lat, a pozycja za kierownicą jest świetna. Sama kierownica jest mięsista i dobrze leży w dłoniach, a dodatkowo na dole została spłaszczona dla wygodniejszego wsiadania. Niczego złego nie można również powiedzieć na temat miejsca pasażera. Fotel da się ustawić perfekcyjnie, a szeroki podłokietnik centralny pozwala przyjąć ultrawygodną pozycję. I tutaj kolejne nawiązanie do segmentu premium, otóż podłokietnik otwiera się na dwie strony, pozwalając wygodnie sięgnąć do drobiazgu bez niewygodnego podnoszenia go do góry. Tylna kanapa ma regulację kąta oparcia i jest przesuwana wzdłużnie. Najwygodniej będzie dwojgu dorosłym, ale troje też nie powinno narzekać na brak przestrzeni, szczególnie na wysokości kolan i głowy. Bagażnik może mieć pojemność nawet 585 l, a jego kształt pozwala na efektywne wykorzystanie jego całej przestrzeni.

    IV generacja Nissana X-Trail jest z prawdopodobnie ostatnią, która wykorzystuje silnik spalinowy, choć chciałbym się mylić. Rozwiązanie e-Power jest próbą przekonania do siebie kierowców sceptycznie nastawionych do elektromobilności. Choć nie jest zeroemisyjny, pozwala poczuć magię samochodów elektrycznych bez konieczności długich postojów na ładowanie baterii. Ale można też pójść o krok dalej. No bo co, jeśli benzynę produkowaną z ropy naftowej zastąpilibyśmy paliwem syntetycznym? Zyskalibyśmy wyjątkowe rozwiązanie zeroemisyjne bez ciężkich baterii i do tego przyjazne dla środowiska. Mnie to przekonuje.

    Michał Garbaczuk

    Ekovoltis wspiera Centrum Nauki Kopernik w dążeniu do zrównoważonego rozwoju

    Z przyjemnością informujemy o rozpoczęciu współpracy pomiędzy Ekovoltis a jednym z najbardziej innowacyjnych miejsc w Polsce – Centrum Nauki Kopernik. W ramach umowy Ekovoltis dostarczy Centrum rozwiązania energetyczne wspierające jego codzienną działalność i dalszy rozwój.

    Dlaczego Centrum Nauki Kopernik wybrało Ekovoltis?

    Cena była jednym z głównych kryteriów wyboru naszej oferty, potwierdzając, że ekologia i zrównoważony rozwój nie musi oznaczać wyższych kosztów. Dzięki elastycznemu podejściu i dokładnej analizie potrzeb Centrum, mogliśmy zaproponować rozwiązanie optymalizujące koszty energii.

    Współpraca z Ekovoltis to również gwarancja wsparcia na każdym etapie realizacji umowy. Głęboka ekspertyza, indywidualne podejście i oferowane przez nas doradztwo pomaga instytucjom lepiej zarządzać zużyciem energii, a wysoka jakość obsługi klienta zapewnia bezpieczeństwo i komfort współpracy.

    Wspólne cele na przyszłość

    Podpisana umowa to więcej niż tylko dostarczanie energii – to także wsparcie dla Centrum Nauki Kopernik w jego działaniach na rzecz promowania zrównoważonego rozwoju. Dzięki ofercie Ekovoltis, instytucja może działać w sposób odpowiedzialny wobec środowiska, wzmacniając swój wizerunek jako lidera innowacyjnych rozwiązań.

    Piotr Ostaszewski, Prezes Zarządu Ekovoltis, podkreśla znaczenie tej współpracy: „Podpisanie umowy z Centrum Nauki Kopernik to dla nas ogromne wyróżnienie. To znak, że nasze działania realnie wspierają różnego rodzaju instytucje w Polsce w dążeniu do bardziej świadomego i odpowiedzialnego funkcjonowania.”

    Korzyści dla Centrum Nauki Kopernik

    Dzięki współpracy z Ekovoltis Centrum Nauki Kopernik zyskuje nie tylko stabilnego dostawcę energii, ale także partnera, który wspiera jego misję inspirowania młodszych i starszych pokoleń do myślenia o przyszłości.

    Wspólnie z Ekovoltis, Centrum Nauki Kopernik kontynuuje swoją rolę lidera w promowaniu idei zrównoważonego rozwoju, pokazując, że odpowiedzialność ekologiczna i oszczędność finansowa mogą iść w parze.

    Ekovoltis pozostaje zaangażowane w wspieranie instytucji publicznych oraz przedsiębiorstw, pomagając im osiągać ambitne cele związane z efektywnością energetyczną i odpowiedzialnym zarządzaniem zasobami.

    Gospodarka generatywna – twórzmy więcej niż zużywamy

    Sabine Scheunert, Managing Director Eurocentral w Dassault Systèmes, opowiada o kolejnym kroku w rozwoju gospodarczym, jakim jest gospodarka generatywna. Ma ona na celu tworzenie produktów, które działają jak żywe organizmy – wyobraźmy sobie materiały, które mogą się same leczyć lub produkty, które rosną, zamiast być wytwarzane.

    „Gospodarka generatywna” jest ewolucją „gospodarki doświadczeń” i „gospodarki o obiegu zamkniętym”, koncepcji wprowadzonych w latach 90. Ale co to oznacza i jaką rolę w tej transformacji odgrywa Dassault Systèmes?

    W Dassault Systèmes opracowaliśmy platformę 3DEXPERIENCE, pomagając firmom przejść od koncentrowania się wyłącznie na produktach do skupienia się na całym doświadczeniu. Dziś liczy się nie tylko produkt, ale także sposób jego użytkowania. Łącząc to podejście z zasadami gospodarki o obiegu zamkniętym – gdzie redukcja odpadów i ponowne wykorzystanie zasobów są kluczowe – otrzymujemy „gospodarkę generatywną”. W tym nowym modelu firmy działają zgodnie z zasadą „twórzmy więcej niż zużywamy”.

    Nasze rozwiązania umożliwiają firmom projektowanie produktów, które mają pozytywny wpływ zarówno na środowisko, jak i na społeczeństwo, takich jak materiały biodegradowalne lub energooszczędne technologie. Ta zmiana ma kluczowe znaczenie dla zaspokojenia potrzeb rosnącej globalnej populacji przy jednoczesnej ochronie planety.

    Czym dokładnie jest gospodarka generatywna?

    Gospodarka generatywna to kolejny krok w rozwoju gospodarczym. W 2012 roku stwierdziliśmy, że „same produkty już nie wystarczą”, aby zbudować zrównoważoną gospodarkę. Doprowadziło to do powstania idei gospodarki doświadczeń. W 2020 r. podkreśliliśmy potrzebę przejścia „od rzeczy do życia”, koncentrując się na tworzeniu żywych systemów, a nie tylko na rozwoju produktów. Teraz gospodarka generatywna ma na celu tworzenie produktów, które działają jak żywe organizmy – proszę wyobrazić sobie materiały, które mogą się same leczyć lub produkty, które rosną zamiast być wytwarzane.

    Dassault Systèmes od lat stoi na czele tej transformacji. Na przykład opracowaliśmy pierwszy na świecie wirtualny model ludzkiego serca, który jest wykorzystywany do symulacji operacji i zabiegów medycznych. Technologia ta może potencjalnie zmniejszyć zapotrzebowanie na testy na zwierzętach i badania kliniczne, przyspieszając innowacje w obszarze służby zdrowia i poprawiając wyniki pacjentów.

    Celem gospodarki generatywnej jest zmniejszenie konsumpcji przy jednoczesnym zapewnieniu większej wartości dla społeczeństwa. Obecny model oparty na konsumpcji nie jest zrównoważony, ponieważ zabiera więcej z planety niż oddaje. Gospodarka generatywna pomaga tworzyć systemy, które dają więcej niż konsumują.

    Jaka jest różnica między wirtualnym a cyfrowym bliźniakiem?

    Cyfrowe bliźniaki są już szeroko stosowane w branżach takich, jak motoryzacja i lotnictwo. Wykorzystują dane z przeszłości w celu przewidywania przyszłych wyników. Jednak wirtualne bliźniaki, tak jak je definiujemy, idą o krok dalej. Nie są to tylko statyczne modele, to raczej modele, które ewoluują w czasie i zapewniają bardzo dokładne odwzorowanie rzeczywistości. Dzięki sztucznej inteligencji wirtualne bliźniaki mogą symulować różne scenariusze, pomagając przewidzieć, co stanie się w różnych warunkach.

    Podam przykład. Nasz klient stanął w obliczu wycofania produktu z rynku z powodu usterki. Tradycyjny proces zdiagnozowania i naprawienia problemu zająłby około roku. Dzięki technologii wirtualnego bliźniaka od Dassault Systèmes proces ten został skrócony do mniej niż dwóch tygodni, co pozwoliło firmie szybciej wrócić na rynek, oszczędzając czas, koszty i zasoby.

    W jaki sposób technologia wirtualnych bliźniaków wspiera gospodarkę generatywną?

    W gospodarce generatywnej technologia wirtualnych bliźniaków odgrywa kluczową rolę. Na przykład mobilność wykracza obecnie poza pojazdy i obejmuje całe środowiska, takie jak jakość powietrza i infrastruktura. Podobnie w opiece zdrowotnej, zrozumienie złożonych chorób, takich jak nowotwory, wymaga analizy całego systemu biologicznego, a nie tylko pojedynczych komórek.

    Łącząc rzeczywiste dane z wirtualnymi modelami, firmy mogą tworzyć innowacyjne produkty i rozwiązania, które są zarówno wydajne, jak i zrównoważone. Technologia wirtualnego bliźniaka umożliwia firmom symulowanie i testowanie swoich pomysłów przed ich fizycznym stworzeniem, zapewniając optymalne wyniki. To sprawia, że jest to potężne narzędzie do rozwoju gospodarki generatywnej.

    Dlaczego firmy powinny korzystać z tej technologii?

    Dla firm, które chcą pozostać konkurencyjne i przodować w swoich branżach, wdrożenie technologii wirtualnego bliźniaka nie jest już opcjonalne – jest niezbędne. Zdolność do symulacji, przewidywania i wprowadzania innowacji w oparciu o rzeczywiste dane określi, które firmy pozostaną w czołówce innowacji. Firmy, które nie zaadaptują się do tej zmiany, ryzykują pozostaniem w tyle, ponieważ wdrożenie modelu gospodarki generatywnej będzie kluczowym czynnikiem przyszłego sukcesu.

    Dassault Systèmes umożliwia tę transformację, pomagając firmom z różnych branż – od opieki zdrowotnej po produkcję – wykorzystywać wirtualne bliźniaki do tworzenia bardziej zrównoważonych, regeneracyjnych systemów. Ci, którzy wdrażają tę technologię, nie tylko mogą ulepszać swoje produkty, ale także zapewniają długoterminowy sukces w szybko zmieniającym się świecie.

    W jaki sposób gospodarka generatywna odnosi się do wyzwań związanych ze zrównoważonym rozwojem?

    Sektor przemysłowy przechodzi znaczącą transformację w celu zwiększenia odpowiedzialności za środowisko i osiągnięcia neutralności klimatycznej. Organizacje stoją przed wyzwaniem utrzymania przewagi konkurencyjnej poprzez wzmacnianie innowacyjności i wydajności operacyjnej, przy jednoczesnym przestrzeganiu terminów regulacyjnych i zasad zrównoważonego rozwoju oraz oddzieleniu wzrostu gospodarczego od zużycia zasobów. Technologia wirtualnych bliźniaków, wykorzystująca dane naukowe, radzi sobie z tą złożonością, łącząc data science, wiedzę branżową oraz modelowanie i symulację wspomagane przez sztuczną inteligencję.

    Pomogliśmy już organizacjom przekształcić ich procesy projektowania i produkcji, a teraz wspieramy je w płynnym łączeniu wirtualnego i rzeczywistego środowiska w celu wspierania gospodarki generatywnej. Przemysł musi przejść metamorfozę i na nowo odkryć, w jaki sposób tworzymy, produkujemy i wykorzystujemy bardziej zrównoważone rozwiązania. W ramach koncepcji gospodarki generatywnej możliwe staje się tworzenie wielu cykli życia, przekształcając odpady w zasoby dla nowych produktów.

    Nasza technologia wirtualnego bliźniaka umożliwia organizacjom symulację i optymalizację procesów, dzięki czemu spełniają one cele zrównoważonego rozwoju, a jednocześnie wzmacniają innowacyjność. Łącząc wszystkie aspekty cyklu życia produktu – od projektowania i inżynierii po produkcję i wycofanie z eksploatacji – ułatwiamy tworzenie systemów regeneracyjnych, które minimalizują ilość odpadów i maksymalizują wydajność. To holistyczne podejście jest niezbędne do osiągnięcia zrównoważonego rozwoju i sprostania wyzwaniom środowiskowym naszych czasów.

    Rozmawiał Wojciech Gryciuk

    Nowe wyzwania ze strony AI

    Badaczom ds. bezpieczeństwa z University of Illinois w Urbana-Champaign udało się wykorzystać nowy tryb głosowy Open AI do stworzenia fałszywych agentów AI, dzięki którym mogli oszukiwać potencjalne ofiary, ponosząc przy tym niezwykle niskie koszty.

    Wszyscy próbują ustalić, jak nowa era AI wpłynie na cyberprzestępczość. Tymczasem niektórzy badacze próbują udowodnić, że możliwe jest wykorzystanie istniejących narzędzi AI do pisania nowego złośliwego oprogramowania lub przynajmniej utrudnienia wykrywania tych istniejących. Ale co, jeśli przestępcy znajdą sposób na automatyzację oszustw, takich jak połączenia telefoniczne, w sposób, który znacznie utrudni ich identyfikację lub zatrzymanie?

    Naukowcy z University of Illinois Urbana-Champaign zaproponowali jeden taki scenariusz, ale nie jest to tylko teoria na temat tego, jak można to zrobić. Zrobili to i pokazali nie tylko, że jest to możliwe, ale także, że ma bardzo niską cenę obliczeniową.

    Oszustwa telefoniczne

    Badacze skupili się na powszechnych oszustwach telefonicznych, w których ofiary są wzywane i namawiane do podania atakującym danych uwierzytelniających i kodów 2FA (uwierzytelniania dwuskładnikowego). Jedyną różnicą jest to, że badacze nie skupili się na części, w której musieli przekonać potencjalne ofiary o słuszności połączenia. Chcieli się tylko dowiedzieć, czy taka automatyzacja jest w ogóle możliwa.

    – Zaprojektowaliśmy serię agentów, którzy wykonują czynności niezbędne do typowych oszustw. Nasi agenci składają się z bazowego, obsługiwanego głosem LLM (GPT-4o), zestawu narzędzi, których LLM może używać, oraz instrukcji specyficznych dla oszustw — wyjaśnili badacze. – LLM i narzędzia były takie same dla wszystkich agentów, ale instrukcje były różne. Agenci AI mieli możliwość skorzystania z pięciu narzędzi dostępu do przeglądarki opartych na frameworku testowania przeglądarki playwright.

    Oczywiście GPT-4o nie jest domyślnie zgodny, zwłaszcza gdy próbuje się przekonać model do pracy z poświadczeniami. Niestety, w Internecie dostępne są polecenia jailbreakingu, które pozwalają ludziom ominąć te ograniczenia.

    – Każde oszustwo przeprowadziliśmy 5 razy i odnotowaliśmy ogólny wskaźnik powodzenia, całkowitą liczbę wywołań narzędzi, tzn. działań wymaganych do przeprowadzenia pomyślnie oszustwa, całkowity czas połączeń oraz przybliżony koszt API dla każdego z nich – dodali badacze.

    Skuteczność różni się w zależności od rodzaju oszustwa. Na przykład kradzież danych uwierzytelniających Gmaila miała 60 proc. skuteczności, podczas gdy przelewy bankowe i oszustwa podszywające się pod IRS miały tylko 20 proc. skuteczności. Jednym z powodów jest bardziej złożona natura witryny internetowej banku, ponieważ agent musi wykonać o wiele więcej kroków. Na przykład oszustwo z przelewem bankowym obejmowało 26 kroków, a agent AI potrzebował aż 3 minut, aby je wykonać.

    Oszustwo bankowe jest również najdroższe, z 2,51 dolarów za interakcję. Koszty są po prostu wyliczane z liczby wydanych tokenów na każdą interakcję. Z drugiej strony, najtańsze było oszustwo Monero (kryptowaluta), z kosztem zaledwie 0,12 dolara.

    – Badanie jasno pokazuje, że nowa fala oszustw, napędzana dużymi modelami językowymi, może zmierzać w naszym kierunku. Naukowcy nie opublikowali swoich agentów z powodów etycznych, ale podkreślili fakt, że nie są oni trudni do zaprogramowania. Dlatego to niezwykle istotne, aby przygotować się na potencjalne wzmożenie aktywności cyberprzestępców i zabezpieczenie wszystkich swoich urządzeń za pomocą skutecznych systemów antywirusowych, które zostały wyposażone w moduły antyphishingowe – powiedział Arkadiusz Kraszewski z firmy Marken Systemy Antywirusowe, polskiego dystrybutora oprogramowania Bitdefender.

    Luka w chatbotach

    Inni badacze ds. bezpieczeństwa odkryli nową lukę w niektórych chatbotach opartych na sztucznej inteligencji, która może umożliwić cyberprzestępcom kradzież danych osobowych użytkowników. Grupa naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego (UCSD) i Uniwersytetu Technologicznego Nanyang w Singapurze odkryła lukę, którą nazwali „Imprompter”. Błąd ten polega na wykorzystaniu sprytnej sztuczki w celu ukrycia złośliwych instrukcji w pozornie losowym tekście.

    Jak wyjaśniono w opracowaniu badawczym „Imprompter: Tricking LLM Agents into Improper Tool Use”, złośliwy komunikat wydaje się ludziom bełkotem, ale zawiera ukryte polecenia, gdy jest odczytywany przez LeChat (czatbota opracowanego przez francuską firmę zajmującą się sztuczną inteligencją Mistral AI) i chińskiego czatbota ChatGLM.

    Ukryte polecenia instruowały chatboty AI, aby wyodrębniły dane osobowe, które użytkownik udostępnił AI, i potajemnie odesłały je cyberprzestępcy – bez wiedzy użytkownika AI.

    Naukowcy odkryli, że ta technika ma niemal 80-procentową skuteczność w wydobywaniu danych osobowych. W przykładach możliwych scenariuszy ataków opisanych w artykule badawczym atakujący udostępnia złośliwy monit z obietnicą, że pomoże on „dopracować Twój list motywacyjny, CV itd.”

    Kiedy potencjalna ofiara próbuje wykorzystać podpowiedź od chatbota podczas pisania listu motywacyjnego, użytkownik nie widzi rezultatów, na jakie liczył. Jednak jego dane osobowe zawarte w liście motywacyjnym (oraz adres IP) zostają wysłane na serwer, nad którym kontrolę sprawuje atakujący.

    – Efektem tego konkretnego komunikatu jest w zasadzie manipulowanie agentem LLM w celu wydobycia danych osobowych z rozmowy i wysłania tych danych osobowych na adres atakującego” – powiedział Wired Xiaohan Fu, doktorant informatyki na UCSD i główny autor badania. – Ukrywamy cel ataku na widoku.

    Czy jest się czego bać?

    Dobra wiadomość jest taka, że nie ma dowodów na to, że cyberprzestępcy użyli tej techniki do kradzieży danych osobowych użytkowników. Zła, że chatboty nie były świadome tej techniki, dopóki nie zwrócili im na nią uwagi badacze.

    Firma Mistral AI, stojąca za LeChat, została poinformowana o luce w zabezpieczeniach przez badaczy w zeszłym miesiącu i określiła ją jako „problem o średnim stopniu powagi” oraz usunęła błąd 13 września 2024 r.

    Według badaczy, uzyskanie odpowiedzi od zespołu ChatGLM okazało się trudniejsze. 18 października 2024 r. „po wielokrotnych próbach komunikacji różnymi kanałami” ChatGLM odpowiedział badaczom, że rozpoczęli pracę nad rozwiązaniem problemu.

    Chatboty oparte na sztucznej inteligencji, które pozwalają użytkownikom na wprowadzanie dowolnego tekstu są głównymi kandydatami do wykorzystania, a w miarę jak użytkownicy przyzwyczajają się do korzystania z rozbudowanych modeli językowych, aby wykonywać polecenia, wzrasta ryzyko, że sztuczna inteligencja zostanie oszukana i wykona szkodliwe działania.

    – Użytkownicy powinni ograniczyć ilość danych osobowych, którymi dzielą się z chatbotami AI. Dlatego jeśli prosisz o wygenerowanie tekstu, który zawiera jakiekolwiek dane osobowe, to użyj fałszywego imienia, nazwiska i adresu, a następnie podmień je w edytorze tekstu na prawdziwe. Dzięki temu prostemu zabiegowi możesz zabezpieczyć się przed wyciekiem danych z chatbotów opartych na sztucznej inteligencji – powiedział Arkadiusz Kraszewski z firmy Marken Systemy Antywirusowe, polskiego dystrybutora oprogramowania Bitdefender.

    Wojciech Gryciuk

    Ważne Informacje

    Ekovoltis wspiera Centrum Nauki Kopernik w dążeniu do zrównoważonego rozwoju

    Z przyjemnością informujemy o rozpoczęciu współpracy pomiędzy Ekovoltis a jednym z najbardziej innowacyjnych miejsc w Polsce – Centrum Nauki Kopernik. W ramach umowy Ekovoltis...

    Bezpieczne AI to otwarte AI

    W rozwijaniu technologii otwartego oprogramowania kluczową rolę odgrywają dwa elementy: przejrzystość, pozwalająca prześledzić i zweryfikować każdą zmianę w kodzie oraz współpraca społeczności, w której...

    Trendy, które zdefiniują krajobraz cyberbezpieczeństwa w 2025 roku

    W 2024 roku przedsiębiorstwa musiały balansować między odpieraniem coraz bardziej zaawansowanych cyberataków, a poszukiwaniem dodatkowych funduszy na wdrożenie przepisów dyrektywy NIS2. W przyszłym roku...

    Przyszłość cyberbezpieczeństwa wg Sophos

    W 2025 r. zespoły ds. bezpieczeństwa IT powinny przygotować się na rosnącą pomysłowość przestępców, którzy wykorzystują zaawansowane technologie oraz taktyki odwracające uwagę od faktycznych...

    3 premiery Samsung na koniec roku: The Premiere, Music Frame Wicked Edition i Micro...

    Jeszcze przed targami CES oraz przedstawieniem bogatej oferty produktowej na 2025 rok, Samsung zaprezentował na polskim rynku trzy urządzenia w nowych odsłonach. Są to...

    Sektor finansowy w Polsce walczy z długiem technologicznym i wdraża chmurę

    Niemal co piąta (19%) polska firma z sektora finansowego postrzega cyfrową transformację jako sposób na nadrabianie zaległości technologicznych – wynika z raportu EY ....