Michał Skowronek

Rozmowa z Michałem Skowronkiem, dyrektorem generalnym na Polskę, Ukrainę, Czechy i Słowację w MasterCard Europe.

– Rozpoczynał pan swoją karierę w sprzedaży. Czy to pana zdaniem najlepszy sposób na naukę zawodu?
– Jak najbardziej, chociaż nigdy nie pracowałem w sprzedaży bezpośredniej B2C. Pochodzę ze Śląska, studiowałem w Katowicach. Zaraz po zakończeniu studiów rozpocząłem pracę w banku Sygma jako sprzedawca kart kredytowych dla sklepów detalicznych i firm. To był w owym czasie zupełnie nowy produkt. Miałem niemal 200 klientów w regionie i świetny zespół wdrażający ten nowy model biznesowy. Oferowaliśmy sklepom i firmom kartę kredytową zamiast powszechnego wtedy systemu ratalnego. Akceptacja kredytu odbywała się w zaledwie kilka minut i pierwsza transakcja mogła być realizowana niemal natychmiast po rejestracji nowego klienta, nawet bez samej plastikowej karty w ręku. Klient wiedział, że zaciągnięty kredyt na karcie zostanie spłacony w dogodnych ratach. W ten sposób pomagaliśmy w rozwoju handlu, bo ludzie mogli kupować to, czego potrzebowali, bez gotówki. Wtedy, 10-14 lat temu, to była nowość na polskim rynku.

– Czy czuje się pan staro, kiedy uświadamia sobie, że rewolucyjne jak na tamte czasy rozwiązania, które pan wprowadzał, są teraz już przestarzałe?
– Nie sądzę, że te rozwiązania są przestarzałe. Teraz mamy po prostu kolejny etap rozwoju form płatności. Cztery lata temu olbrzymią innowacją był system PayPass, dzisiaj to już codzienność. Kolejny etap to płatności dokonywane za pomocą telefonu. Mnóstwo badań pokazuje, że ludziom zdarza się wyjść z domu bez kluczy, portfela, żony czy psa, ale nigdy nie wychodzą z domu bez telefonu komórkowego. Telefon to jakby przedłużenie naszego ciała.

– Pamiętam, że kiedy pojawiły się pierwsze komórki mówiono, że w przyszłości będą one podstawowym narzędziem do wszystkiego w naszym życiu. W tamtym czasie brzmiało to jak science fiction.
– No, tak. Ale jesteśmy tu i teraz. Komórki i smartfony to rzeczywistość. Dlaczego więc nie używać ich do dokonywania płatności? Można to robić na dwa sposoby. Po pierwsze, mamy system NFC (Near Field Communication), który jest tak naprawdę PayPassem w telefonie. Można też zmieniać zachowania konsumentów i przyzwyczajać ich do zakupów z użyciem telefonu. Wyobraźmy sobie, że siedzimy wygodnie na kanapie w salonie, oglądając telewizję i pijąc kawę, jednocześnie kupując za pomocą telefonu bilet do kina. Potem wystarczy wyjść z domu i bez stania w kolejce po odbiór zakupionego biletu po prosu wejść na film, z biletem w telefonie! Bez fizycznego przepływu pieniędzy, bez drukowania biletu. Jesteśmy świadkami, jak gładko i bezproblemowo e-commerce przekształca się w m-commerce. Często się śmieję, gdy myślę o tym, że kiedyś telefony komórkowe były coraz mniejsze, a teraz są coraz większe, by móc spełniać wszystkie te funkcje, jakich się od nich wymaga. Wyświetlacze są coraz większe, bo nasze telefony, tablety czy laptopy muszą odpowiadać na nasze potrzeby wtórne.

– Czy to już koniec plastikowego pieniądza?
– W najbliższej przyszłości karta i telefon komórkowy będą musiały współistnieć. Przy użyciu PayPassa możliwe są wypłaty zbliżeniowe, co na razie jeszcze nie jest możliwe przy wykorzystaniu telefonu. W Polsce mamy już gotowe, przyjazne środowisko dostosowane do tego typu transakcji. Pod tym względem jesteśmy bardzo innowacyjnym krajem. Jesteśmy pionierami jeśli chodzi o płatności mobilne. Sposoby dokonywania płatności są bardzo różne w różnych krajach, inaczej jest w Rosji, inaczej w Niemczech, Stanach Zjednoczonych czy Ameryce Południowej. Jesteśmy mocno zaawansowani na tle wielu innych krajów, nawet na tle państw Unii Europejskiej, w których tradycyjny sposób dokonywania płatności jest wciąż normą. Dlatego, na przykład, chociażby dla ludzi, którzy podróżują, a takich jest wielu, karta pozostanie uniwersalną metodą dokonywania transakcji. W Polsce mamy wszelkie warunki na to, by sprawić, że mobilne płatności z wykorzystaniem NFC staną się dominujące. Taką gotowość zgłosiła już Turcja, która obwieściła, że do 2023 r., dla uczczenia stulecia powstania republiki, stanie się całkowicie bezgotówkowym społeczeństwem. Oczywiście, w kwestii płatności musimy liczyć się z globalnymi trendami, ale na naszym, rodzimym gruncie możemy dokonać rewolucji w płatnościach.

– Czy PayPass jest w stanie dokonać takiej rewolucji?
– Prawdopodobnie nie do tego stopnia, by wyprzeć potrzebę posiadana tradycyjnych kart. Przecież nie każdy używa PayPassa. 65 proc. kart wydanych w Polsce w systemie MasterCard jest wyposażonych w możliwość obsługi PayPass, ale nie wszyscy użytkownicy z tej możliwości korzystają. Podobnie sprawa się ma z telefonami komórkowymi. Około 35 proc. użytkowników telefonów komórkowych ma smartfony. I nie wszyscy użytkownicy smartfonów używają ich do mobilnych płatności czy wielu innych możliwości, jakie otwierają przed nami smartfony.

Tak więc, mimo że telefony są przyszłoś­cią w świecie płatności, to na pewno nie jest to rozwiązanie dla każdego. Zawsze duża rzesza użytkowników będzie wolała tradycyjne karty. Trzeba również pamiętać, że w Polsce nadal istnieje spora grupa ludzi, która nie miała jeszcze kontaktu z bankami. Dla tych ludzi potrzebne są prostsze rozwiązania. Jak ktoś, kto nie potrafi zaufać bankowi powierzając mu swoje oszczędności, może zdecydować się na korzystanie z technologii NFC?

– Ale czy w ogóle powinno się brać pod uwagę tego typu konserwatywnych konsumentów? Przecież mówi się już o tzw. fenomenie srebrnych serferów, czyli emerytów z doświadczeniem on-line.
– Może tak być, ale trzeba pamiętać, że sytuacja Polski odbiega od sytuacji w innych krajach, gdzie ta grupa wiekowa od dłuższego czasu miała możliwość obcowania z nowoczes­nymi technologiami. Polacy są bardzo otwarci na innowacje, takie jak PayPass czy technologie NFC w płatnościach. Trzeba jednak bardzo ostrożnie definiować, które grupy konsumentów są gotowe na przyjęcie nowych rozwiązań. Moi rodzice kilka lat temu zaczęli korzystać z Internetu, nie robili tego jeszcze 15 lat temu. Używają też smartfonów. Zmiany w społeczeństwie już się dokonują, ale nie jestem pewien, czy będą tak radykalne, jak w Wielkiej Brytanii czy Australii, gdzie praktycznie wszyscy korzystają z Internetu, niezależnie od wieku.
To mi przypomina pewne zdjęcie świetnie ilustrujące tradycyjne podejście Polaków do nowych technologii. Stary, rozpadający się dom z anteną satelitarną na dachu. To świadczy o tym, że mimo iż wiele rzeczy się nie zmienia, to jesteśmy gotowi na rozwiązania, których naprawdę potrzebujemy i które poprawiają wygodę naszego życia.

– Polska plasuje się na 49. miejscu na Globalnym Indeksie Innowacji 2013 przygotowywanym przez World Intellectual Property Organisation (WIPO). Dlaczego jesteśmy na tak dalekiej pozycji, czy jest to tzw. luka pokoleniowa i co należałoby zrobić, by tę sytuację zmienić?
– Byliśmy daleko za Zachodem, ale bardzo szybko nadrabiamy te zaległości, w dodatku w o wiele szybszym tempie niż kiedyś kraje zachodnie. Jesteśmy bardzo innowacyjni jeśli chodzi o płatności i sposoby ich dokonywania. Świetnie udaje nam się ściąganie do kraju liczących się firm technologicznych, które otwierają w Polsce swoje oddziały, jak HP w Łodzi. Banki otwierają wewnętrzne działy poświęcone innowacjom. Na przykład, Alior Bank jako pierwszy zdecydował się na utworzenie stanowiska Chief Innovation Officer. Teraz coraz więcej banków z różnych części Europy chce się uczyć od Alior Banku. Polski mBank z kolei był pierwszym bankiem wirtualnym w Europie, tzn. bankiem działającym z wielkim sukcesem wyłącznie w Internecie.

Sądzę, że luka, o której pan wspomniał, jest naprawdę luką pokoleniową. Młodzi ludzie są bardzo otwarci na innowacje, chętnie podejmują ryzyko i inwestują, a przede wszystkim są otwarci na samodzielne prowadzenie biznesu. To oni odegrają kluczową rolę w tym, by Polska prześcignęła inne kraje w kwestii innowacyjności. Żeby jednak tak się stało, powinno zostać wprowadzone odpowiednie środowisko do rozwoju tej przedsiebiorczości i ograniczone administracyjne bariery utrudniające prowadzenie biznesu. Młodzi przedsiębiorcy działają w oparciu o Internet i nowoczesne technologie, tempo i czas działania są bardzo istotne. Jeżeli chcemy zachęcić tych młodych ludzi do prowadzenia innowacyjnego biznesu, ograniczenia związane z prowadzeniem biznesu powinny zostać zniesione.

– W jaki sposób można wspierać innowacyjność?
– Innowacyjność można wspierać na wiele sposobów, ale chyba najważniejszym elementem wspierania innowacyjności jest ciągle dążenie do tego, aby wyprzedzać rynek, szukać nowych możliwości i nowych rozwiazań. Równie ważne jest też nastawienie i dobór ludzi, z którymi się pracuje. Jedną z kluczowych kompetencji managera jest otaczanie się ludźmi, którzy na różnych polach są od nas sprytniejsi, wiedzą od nas więcej, mają lepszą intuicję w danej dziedzinie. Później to już jak praca z orkiestrą. Mamy wirtuozów skrzypiec, fortepianu, wiolonczeli, itp., ale to od dyrygenta zależy, czy ich wspólny występ będzie harmonijny. Sam dyrygent nie musi umieć grać na każdym z instrumentów, którymi kieruje, ale za to potrafi sprawić, by współdziałały dla osiągnięcia jak najlepszych rezultatów. W tak szybko zmieniającym się świecie, w którym obecnie żyjemy, elastyczność i umiejętność dopasowania się do zmieniającego się otoczenia to sposób na przetrwanie. Dobranie ludzi, którzy bez problemu poruszają się w tej szybko zmieniającej się rzeczywistości jest ważne. Do managera należy rozpoznanie indywidualnych talentów ukrytych w ich pozornie chaotycznych zachowaniach i połączenie ich w siłę zdolną do stworzenia całkowicie nowego produktu.

– Jak ważna jest lojalność w zespole?
– Są dwie strony medalu, jakim jest lojalność. Ja sam pracowałem do tej pory dla trzech firm, w każdej z nich przez około 7 lat. Mogę powiedzieć, że byłem lojalny wobec moich pracodawców, a oni wobec mnie. Ktoś jednak mógłby powiedzieć, że coś takiego jak lojalność nie istnieje. To mało popularne twierdzenie, ale spójrzmy, co dzieje się w czasach kryzysu? Czy przedsiębiorstwa są w stanie zaakceptować niższe zyski? Nie, zamiast tego zwalniają ludzi. Gdzie tu lojalność? A jeżeli pracownik opuszcza swojego pracodawcę, bo znalazł lepszą ofertę pracy, czy jest lojalny? Nie, ale chce wykorzystać nadarzającą się okazję. Nieraz musiałem umieć zaakceptować fakt, że pracownicy, mimo iż utożsamiali się z naszą firmą, lubili swoją pracę i środowisko, w jakim pracują, znaleźli nową, lepszą, bardziej atrakcyjną pracę. Czy myślę, że byli nielojalni? Nie, po prostu wykorzystali okazje, jakie przyniosło im życie…

– Ale zawsze stara się pan zatrzymać ludzi i być tym wymarzonym pracodawcą?
– Staramy się stworzyć taką atmosferę, by pracownicy z chęcią zjawiali się rano w pracy i mieli odczucie, że znajdują się w przyjaznym środowisku, środowisku, które ekscytuje i przynosi nowe wyzwania. W końcu jesteśmy firmą, która wprowadziła, i nadal wprowadza, największe innowacje w zakresie płatności, innowacje, które zmieniają ten rynek. Weźmy PayPass. Rozpoczęliśmy bezstykową rewolucję w Polsce. Wdrożyliśmy system programów lojalnościowych MasterCard Rewards. Jako pierwsi wprowadziliśmy system płatności mobilnych.
Jesteśmy pionierami, jeśli chodzi o współpracę z branżą handlową czy transportową, dzięki wprowadzeniu elektronicznych biletów. Możemy z czystym sercem wymienić wszystko to, czego dokonaliśmy i tak samo mogą to zrobić nasi pracownicy.

– I z dumą?
– W pewien sposób tak. Jednak duma może być niebezpieczna, bo w pewnym momencie można się obudzić z głową w chmurach i stracić poczucie rzeczywistości, umiejętność dostrzegania, co się dzieje na ziemi… Wolałbym raczej powiedzieć, że tworzymy środowisko, w którym nasi współpracownicy czują, że przyczyniają się do powstania czegoś nowego i czują się odpowiedzialni za wartość i przyszłość MasterCard. To niez­wykle inspirujące doświadczenie, które sprawia, że chcą dla nas pracować.

Co lubi Michał Skowronek?

Zegarki – „Uwielbiam zegarki oryginalne, ale niekoniecznie markowe, bo w końcu to tylko kawałek metalu na ręce.”
Pióra – długopisy w Hotelach Marriott
Ubrania – szyte na miarę
Wypoczynek – ciepłe kraje
Kuchnia – włoska i azjatycka
Restauracja – „Nie mam ulubionej, staram się zawsze jeść w jakimś nowym miejscu.”
Samochód – BMW
Hobby – Harley-Davidson i bieganie. „Bieganie to ciekaway sposób na zwiedzanie miast, które odwiedzam, gdy wyjeżdżam służbowo. Najciekawsze miejsca, w których biegałem,
to Buenos Aires, Bogota, Miami i Hyde Park”.