Kiedyś dystrybutor, dziś integrator

ManagerOnline

Jest pan laureatem nagrody Manager Award 2016. Jury wysoko oceniło nie tylko pańskie umiejętności w dziedzinie zarządzania, lecz także udaną sukcesję w firmie, którą od końca lat 80. do 2006 roku kierował pański ojciec.
Nie była to kontynuacja bezpośrednia, przez kilka lat spółką zarządzali inni managerowie. Objąłem stanowisko prezesa w maju 2011 roku. Zdecydowałem się na ten krok, mając własną wizję firmy. Nie znaczy to, rzecz jasna, że chciałem odciąć się od dokonań moich poprzedników. Kilka lat wystarczyło jednak, by gruntownie zmieniło się otoczenie rynkowe i w związku z tym pojawiły się zupełnie nowe wyzwania przed Grupą Arcus. Cieszy mnie natomiast, że udało się zachować wartości, które zawsze charakteryzowały naszą firmę – bezpośrednie kontakty z klientami oraz rodzinne relacje wewnątrz zespołu.

Skoro już mowa o rodzinie, pański brat Rafał jest członkiem zarządu, ojciec Marek – przewodniczącym rady
nadzorczej.
Co więcej, do naszej rodziny należy kontrolny pakiet akcji, ale na tym kończą się tego rodzaju uwarunkowania. Arcus od 2007 roku jest obecny na GPW i w związku z tym musi spełniać wszystkie wymogi, jakie stawia się spółkom giełdowym. Jako prezes odpowiadam przed akcjonariuszami, dla których najważniejsze są wyniki finansowe i wartość akcji. Nawet nie mogę marzyć o takim zakresie wolności, jaki ma szef prywatnej firmy, który może realizować długofalowe wizje, nie zwracając uwagi na bieżące wyniki. Co więcej, nie byłbym wiarygodny, gdybym nie zdobył odpowiedniego wykształcenia, nie miał przygotowania zawodowego, zanim przejąłem stery firmy. Ukończyłem finanse i bankowość oraz zarządzanie i marketing na SGH. Karierę zawodową zaczynałem jako handlowiec dystrybuujący jednostki funduszy inwestycyjnych, później zostałem szefem spółki Inforsys. Mój brat – z wykształcenia prawnik – ma również bogate doświadczenia managerskie.

Co odróżnia kierowaną przez pana spółkę od typowej korporacji?
Jestem daleki od lekceważenia tych wszystkich elementów, które stanowią o sile i skuteczności wielkich firm, ale czasem ich zarządom brakuje woli zwycięstwa. Jestem zwolennikiem sprawnego zarządzania i szybkich decyzji. Kiedyś irytowało mnie, że na planowane efekty czasem trzeba czekać bardzo długo. Nauczyłem się jednak cierpliwości…

Jaki jest kluczowy element pańskiej strategii?
Najbardziej naturalna droga rozwoju Arcusa to zmiana roli: z dystrybutora na integratora IT. Połączenie możliwości spółek, które tworzą naszą Grupę, pozwala nam przygotować ofertę kompleksowego zarządzania przedsiębiorstwem – od naszej specjalności, czyli druku, przez systemy do zarządzania flotą, systemy CRM i ERP, Cloud, do elektronicznego obiegu dokumentów. Już dziś wielu naszych klientów korzysta z kilku tych elementów. A to potwierdza, że wybraliśmy właściwą drogę rozwoju.

W jakiej kondycji był Arcus, gdy został pan jego prezesem?
Nie chciałbym przeceniać swojej roli, ale spółce i grupie kapitałowej potrzebny był jasny plan rozwoju. Zaczynałem ze 100 pracownikami, dziś jest ich 250. Liczba naszych oddziałów handlowych zwiększyła się z sześciu do ośmiu. Nie lubię oglądać się za siebie, postawiłem więc na rozwój głównie poprzez akwizycje, co pozwoliło nam poszerzyć także portfolio. Słuszność wyboru tej drogi potwierdza dobry wynik na koniec 2015 roku – 3,7 mln zł zysku. Z mojego punktu widzenia szczególnie ważny jest jednak inny wskaźnik – liczba naszych klientów zwiększa się o 30–35 proc. rocznie, a umowy są zawierane z reguły na kilka lat. Warto też wspomnieć, że co roku wystawiamy o 30 proc. faktur więcej. To dobre wskaźniki, które pozwalają mi patrzeć na przyszłość firmy z optymizmem. Proces akwizycji nie został jeszcze zakończony, możliwość przejęcia kolejnej firmy specjalizującej się w telematyce, usługach portalowych lub business intelligence oznacza dla nas nowe produkty i kolejnych klientów. A to z kolei ma ogromny wpływ na to, jak postrzegają nas instytucje finansujące naszą bieżącą działalność.

Czy zakup firmy rodzinnej to dobry biznes?
Wiele zależy od tego, jaką rolę odgrywa w niej właściciel. Nierzadko jest to człowiek orkiestra, który ma osobiste kontakty z klientami, sam podejmuje wszystkie decyzje. Kiedy przestaje się angażować, cała organizacja zaczyna mieć problemy. Wiem, że zabrzmi to zaskakująco, ale bardzo ostrożnie traktuję możliwość przejęcia tego rodzaju firmy…

A jak ocenia pan wejście spółki na giełdę i wynikające z tego obowiązki?
Była to dobra decyzja. Firma zyskała nowe doświadczenia i środki, które stanowiły dla niej ważny impuls rozwojowy. Mam taki sam cel jak nasi akcjonariusze – każdy rok rozliczeniowy ma się kończyć wzrostem wartości firmy i akcji.

Nie wspomnieliśmy jeszcze o roli Arcusa na rynku telematyki i inteligentnych sieci, w tym telemetrii.
Nasza spółka jest jednym z pionierów tej branży w Polsce. Od dawna współpracujemy ze specjalistyczną firmą ADD z Mołdawii oraz z innymi przedstawicielami branży inteligentnych liczników energii elektrycznej. Obrazowo mówiąc, chodzi o to, by zdalnie – bez udziału inkasentów – sterować wszystkimi procesami związanymi z poborem energii. Dzięki temu dostawcy mogą – w zależności od popytu – regulować za pomocą promocji cenowych zużycie w określonych godzinach. Wydawałoby się, że to biznesowy samograj, ale tak nie jest. System przetargów powoduje, że czasem mamy mnóstwo pracy, a potem miesiącami czekamy na kolejne zlecenie, płacąc pensje wysoko wykwalifikowanym specjalistom.

Inteligentne liczniki są tylko częścią oferty „Smart” Grupy Arcus.
Nowością wśród rozwiązań inteligentnych jest ITC (Intelligent Traffic Counter), którego podstawową funkcjonalnością jest automatyczny pomiar natężenia ruchu drogowego. To funkcja szczególnie przydatna dla zarządców dróg: samorządów i GDDKiA. Umożliwia ona również podejmowanie różnego rodzaju decyzji inwestycyjnych na podstawie zebranych danych, analizę ruchu osób w centrach handlowych, analizę ruchu pojazdów na przejazdach kolejowych, analizę obciążenia linii komunikacji miejskiej lub linii kolejowych, a także pomiar potoków ludzkich podczas dużych imprez (festiwali, targów, manifestacji).

Co lubi Michał Czeredys?arc-0230

Zegarek Zenith El Primero
Pióro Montblanc
Ubrania Canali
Wypoczynek nad Bałtykiem, świetnie czuje się w Sopocie
Kuchnia hinduska
Restauracja Na Lato w Warszawie
Samochód BMW M550
Hobby sport, biega 40–50 km tygodniowo,przygotowuje się do półmaratonu