Adam Ustynowicz

Adam Ustynowicz, producent i reżyser filmowy, należy do szczęściarzy, którzy łączą pracę i hobby. Ukończył Wydział Lotniczy, pisał doktorat, marzył o tym, żeby polecieć w kosmos. Jakby tego było mało – dostał się na studia do elitarnej łódzkiej „Filmówki”.

Działo się to w połowie lat 80., gdy zdolni absolwenci uczelni filmowej szerokim łukiem omijali telewizję. W związku z tym wspólnie z żoną zdecydował się na wyjazd do Chin, gdzie pracowali jego teściowie. I tam znów uśmiechnęło się do niego szczęście. W lokalnej gazecie przeczytał, że do Pekinu przyleciał właśnie wielki włoski reżyser Bernardo Bertolucci, który ma kręcić tam „Ostatniego cesarza”. Niewiele myśląc Adam Ustynowicz wybrał się na plan i podszedł do mistrza. Po kilku minutach rozmowy otrzymał zaproszenie na dwutygodniową praktykę, która przedłużyła się do trzech miesięcy asystowania przy produkcji słynnego filmu.

Po powrocie do kraju, korzystając z możliwości, jakie stwarzał wprowadzony właśnie wolny rynek, założył własną firmę. Tym razem przekonał do współpracy najwybitniejszego polskiego pisarza s-f Stanisława Lema i przygotował poświęcony mu pełnometrażowy dokument. Film powstał na zamówienie brytyjskiej BBC, która zapewniła młodemu reżyserowi całkowitą swobodę działania. Film doczekał się wielu emisji. Wkrótce – na rosnącej fali nowego zainteresowania S. Lemem – powstanie w podkrakowskim studio Alwernia wersja HD utworzona z negatywów filmowych 16 mm.

– Tematyka lotnicza i kosmiczna towarzyszy mi przez cale życie – stwierdza A. Ustynowicz. – Wyprodukowałem 250 filmów i programów na ten temat, które prezentowała Telewizja Edukacyjna. Ale to nie wszystko – udało mi się nawiązać znakomite kontakty z amerykańskimi astronautami polskiego pochodzenia.

W 1997 r. zrealizował w studio TVP niezwykłą transmisję z lądowania sondy Pathfinder na powierzchni Marsa. Gościem specjalnym programu był gen. Charles Duke – pilot Apollo 16, który w 1972 r. stanął na powierzchni Księżyca.

Na marginesie, choć A. Ustynowicz dotychczas nie poleciał w kosmos, to jednak przeżył namiastkę tego, co czują astronauci. Podczas specjalnego lotu treningowego ,,Zero G” 30 razy po pół minuty szybował w stanie nieważkości. Razem z Ambasadą USA i Polsko-Amerykańską Fundacją Wolności zaprosił do naszego kraju Scotta Parazynskiego i George’a Zamkę. Co więcej, namówił ich, żeby zabrali na pokład wahadłowca plakietkę 7. Eskadry im. Tadeusza Kościuszki, utworzonej przez amerykańskich pilotów-ochotników, którzy walczyli z bolszewikami w wojnie 1920 roku. Warto wspomnieć, że emblemat ten zdobił też myśliwce słynnego Dywizjonu 303. Kolejnym eksponatem z naszego kraju, który poszybował w przestrzeń, był rysunek dziesięciolatka z Gorzowa Wielkopolskiego, zwycięzcy konkursu plastycznego.

– Kiedy spotkałem Geoge’a Zamkę zapytałem go, czy chciałby posłuchać w kosmosie Chopina – mówi Adam Ustynowicz. – Początkowo trochę się zdziwił, bardziej odpowiednie wydawało mu się brzmienie elektroniczne. W końcu jednak się zgodził. Stwierdziłem, że to fantastyczna okazja do promocji naszej kultury. Skontaktowałem się z wybitnym pianistą Karolem Radziwonowiczem, który zgodził się na udział w projekcie. Sam wybrałem utwory, które moim zdaniem najpełniej oddają emocje astronautów na orbicie: zachwyt, uniesienie, tęsknotę. Po kilku miesiącach G. Zamka, który został dowódcą kolejnej ekspedycji, zabrał płytę w bagażu podręcznym. Największą przyjemność sprawiła mi jednak wiadomość, którą od niego otrzymałem po powrocie na Ziemię: „Słuchaliśmy Chopina w kosmosie, to wspaniałe uczucie. Był jak 7. członek załogi”.

Załoga STS-130 Endeavour dostarczyła do stacji kosmicznej kopułę z siedmioma dużymi oknami, przez które można było jak nigdy dotąd fotografować i filmować Ziemię. Wcześniej astronauci robili zdjęcia przez bulaje podobne do okrętowych. Podczas wyprawy astronauci wykorzystywali każdą wolną chwilę do robienia zdjęć filmowych, których inspiracją była muzyka Chopina. Niezwykły talent fotograficzny objawił japoński astronauta Soichi Noguchi, który 6 miesięcy spędził na pokładzie Stacji Kosmicznej.

– Przez wiele miesięcy, korzystając wyłącznie z własnych środków, montowałem film, który jako pierwszy łączył kosmos i muzykę Chopina, kojarzonego dotąd z polskim dworkiem i wierzbą płaczącą – opowiada A. Ustynowicz.  – Od początku byłem pewien, że tego typu praca może zmienić sposób postrzegania muzyki naszego wielkiego kompozytora, którego naz­wisko jest najlepiej rozpoznawalnym w świecie symbolem Polski. Chciałem pokazć uniwersalność i ponadczasowość polskiego Romantyzmu.

Po raz pierwszy „Chopin – The Space Concert” został zaprezentowany 21 października 2012 roku podczas konferencji inaugurującej wejście naszego kraju do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Projekcji towarzyszył koncert w wykonaniu K. Radziwonowicza i kwintetu smyczkowego. Obecni na sali Japończycy, którzy obok nas są największymi w świecie entuzjastami Chopina, zwrócili się do reżysera z propozycją powtórzenia koncertu w ich kraju. Kolejne tego typu pokazy mają się odbyć w kilku parlamentach europejskich.

Choć film zdobył Grand Prix na fes­tiwalu w Monaco, w Polsce słyszało o nim na razie niewiele osób. Pewnie się to zmieni za sprawą premiery Blu-Ray i DVD, która nastąpi 8 października. Dystrybucję prowadzi firma Warner Classics, która po przejęciu EMI Classics ma ambicje stać się największą firmą na rynku muzyki klasycznej.

– Mam pomysł, żeby pójść krok dalej i pokazać światu „kosmicznego Chopina” jako wizytówkę polskich firm z branży technologii innowacyjnych – dodaje A. Ustynowicz. – Jest w Polsce wielu ludzi, którzy potrafili spełnić swoje marzenia i dla których nie ma rzeczy niemożliwych. Wizerunek Polski w świecie to nie reklamowe slogany, ale odważni i kreatywni ludzie i stworzone przez nich najwyższej jakości produkty. Technologiczna perfekcja, wyrafinowana prostota i romantyczna wyobraźnia – to wszystko utożsamia Chopin w kosmosie. Warto dodać, że kosmiczną pasję Adam Ustynowicz podziela z córką, która ukończyła kosmonautykę.

Co lubi Adam Ustynowicz?

Zegarki – Omega Speedmaster (księżycowy)
Fashion – Yves Saint Laurent
Wypoczynek – Seszele, gdzie był 2 razy i chętnie wróci po raz kolejny
Kuchnia – polska, ale z dworku, a nie karczmy
Samochód – Volvo od wielu lat
Hobby – lotnictwo, kosmonautyka. Uzyskał licencję pilota. Muzyka klasyczna, nurkowanie i tenis