Andrea Ravazzolo

Rozmowa z Andreą Ravazzolo

– Ravazzolo to rodzinna, wielopokoleniowa firma. Mówi się o was, że jesteście matematykami w szyciu na miarę.
– To prawda. Jesteśmy znani z perfekcyjnej jakości produktów, które dostarczamy. Jeżeli klient prosi nas o rękaw w marynarce długości 64,5 cm, to taki mu zrobimy. Szanujemy jego zdanie. Perfekcja polega na braniu miary oraz najwyższej jakości ręcznym szyciu. Nasza firma została założona w 1959 roku, więc niedawno obchodziliśmy półwiecze istnienia. Urządziliśmy z tej okazji niezłe przyjęcie we Włoszech. Teraz na rynek wchodzi nowe pokolenie. Jestem jego przedstawicielem i mam zamiar prowadzić firmę przez minimum następne 50 lat…

– Czy zawsze chciał pan pracować w krawiectwie?
– W rodzinnym biznesie, może tak to ujmijmy. Ja, niestety, nie mogę być krawcem. Nie mam odpowiedniego doświadczenia. Na początku, przez wiele lat pracowałem w sklepie z materiałami, a przecież samego krawiectwa nie można nauczyć się w krótkim czasie. Trzeba je rozwijać, dlatego teraz staram się zawsze towarzyszyć mojemu mistrzowi. Wiem jednak, że nigdy nie zdobędę jego doświadczenia ani pozycji. On pracuje w tym zawodzie już 55 lat, ma 69. Większość firm działających w tej branży to interesy rodzinne. Z jednej strony, z pokolenia na pokolenie przekazywany jest technologiczny know-how, z drugiej zaś, wszelkie sekrety związane z szyciem, specyficzne dla danej rodziny. Łatwiej przekazać te sekrety z ojca na syna, niż komuś obcemu.

– A jaki jest sekret państwa firmy?
– Przede wszystkim, ten zawód trzeba kochać. Zwłaszcza w czasach kryzysu, gdy sytuacja na rynku jest napięta i trudno znaleźć klientów. Potrzebna jest wewnętrzna pasja, namiętność. Jeżeli tego nie ma, rodzi się depresja spowodowana poczuciem bezsilności, koniecznością ciągłego stawiania czoła problemom, zamartwianiem się tym, jak będzie rozrastała się firma w tych ciężkich czasach.

– Mają państwo wielu słynnych klientów?
– Tak, 41. i 42. prezydent USA, czyli rodzina Bushów, ojciec i syn. Król Belgii, Jordanii… W siedzibie naszej firmy we Włoszech mamy ścianę ze zdjęciami naszych sławnych klientów.

– Ile zwykle czasu zajmuje zdjęcie miary?
– 15-20 minut. Najważniejsza jest ocena sylwetki mężczyzny, który stoi przed nami. Szycie na miarę polega nie tylko na odpowiedniej długości czy szerokości. Ważne jest, jak mężczyzna stoi, jak chodzi, czy jest usztywniony, czy ma szerokie ramiona, czy nieco się garbi. Mężczyźni często mają tzw. bark tenisisty, czyli ramiona wysunięte do przodu. To wymaga odpowiedniego kroju. Gdy zdejmuje się miarę po raz pierwszy, trzeba najpierw poznać człowieka, dla którego będzie szyty garnitur. Ważna jest rozmowa, trzeba wiedzieć, na jakie okazje ubranie będzie potrzebne oraz w czym mężczyzna czuje się najlepiej. Razem z klientem wybieramy konstrukcje, materiały, podszewki, klapy i guziki. Zazwyczaj potrzebne są dwie, czasem trzy miary.

Każdy klient ma swoją własną, swego rodzaju kartotekę. Najpierw przymierza garnitur- wzornik przystosowany do jego sylwetki. Następnie wprowadza się kolejne zmiany, zapisuje uwagi. Wprowadzane korekty czasami całkowicie zmieniają pierwowzór. Garnitury wzorniki są uszyte ze specjalnych, nieco twardszych materiałów, dzięki czemu korekty są lepiej widoczne. Tych korekt nie powinno być za dużo, także wzornik powinien być już sam w sobie jak najlepiej dopasowany do sylwetki. Dla grubszego pana inny, dla chudszego inny, również dopasowany do wzrostu i jak najbardziej dopasowany, jeśli chodzi o konstrukcję. Niektórzy panowie lubią twarde ramiona, niskie, z poduszkami… Wszystko zależy od tego, jaki efekt chcemy osiągnąć. Następnie wybieramy materiały, sposób wszycia kieszeni, stębnowania, kolor, itp.

– Jakie są strategiczne miejsca na ciele, które trzeba wziąć pod uwagę podczas zdejmowania miary?
– To ramiona. W obecnej chwili jest tendencja noszenia marynarek z miękkimi ramionami i obniżonym wszyciem rękawa. Mamy ramiona, które tworzą sylwetkę i takie, które naturalnie ją opływają. Odpowiednio dopasowane ramię daje optyczny efekt dopasowania do ciała klienta. Obecnie nosi się węższe i krótsze marynarki, w stylu włoskim. Polacy zresztą lubią taki styl. Znam wasze upodobania ponieważ od 6. lat współpracujemy z pracownią Janusza Bieleni.

– Skąd pochodzą materiały, z których szyjecie?
– Nasza firma pochodzi z regionu Vicenzy, 60 km na zachód od Wenecji. W tym regionie działają trzy największe prywatne firmy krawieckie. Współpracujemy z najlepszymi dostawcami z regionu Biella. To włoski region na północny-wschód od Mediolanu, słynący z licznych producentów wełny najwyższej próby. Pracujemy wyłącznie z nimi i kilkoma firmami z Anglii. Nasze produkty są najwyższej jakości, więc potrzebujemy znakomitych tkanin. W naszych garniturach nic nie jest klejone. Wszystko jest szyte nićmi, między warstwami dajemy płótno, mamy więc trzywarstwowe wykończenia marynarek. Dzięki temu materiał się nie marszczy, nie gnie. Wszystko jest wykonane ręcznie, ręcznie wycinane i wszywane: rękawy, kołnierzyki, kieszenie, guziki, podszewki. Najważniejsze jest wszycie rękawa. Tylko człowiek z wieloletnim doświadczeniem potrafi dobrze wszyć rękaw.

– Ile czasu potrzeba, by powstał garnitur?
– 15 godzin. Klejony powstaje w dwie, dwie i pół godziny.

– Jakie są teraz trendy?
– Paski nie są dzisiaj już modne. Klienci najczęściej wybierają jednolite kolory albo z bardzo drobnym wzorkiem. W marynarce jest też teraz miejsce na komórkę i długopis. Ważne, by nie wypychały one marynarki, i tak, na przykład, kieszonka na długopis czy pióra jest wszyta dokładnie pod klatką piersiową. Spodnie są szyte zawsze z tzw. spódnicą, żeby koszula nie wypychała spodni. Marynarkę czy spodnie można też w razie potrzeby powiększyć, bo zawsze zostawiana jest zapasowa ilość materiału. Nie ma problemu, by powiększyć garnitur, nawet o jeden rozmiar.

– Na czym polega szycie na miarę?
– Przede wszystkim, jest to szycie bardzo osobiste, jeśli można się tak wyrazić. Są trzy podstawowe elementy, które formują garnitur. Po pierwsze, jaką konstrukcję wybieramy, co jest obniżane, wycinane, zmniejszane w stosunku do pierwotnego wzornika. Druga rzecz, to produkcja i prasowanie. Trzecim najważniejszym elementem jest ciało klienta. To, jak się porusza, chodzi. Chodzi więc o to, aby to, co zrobiliśmy, nie bardzo się różniło od tego, jaki jest klient. Kiedy rękaw jest dobrze wszyty, nic się nie ma prawa się marszczyć. Garnitury szyte masowo zwykle się marszczą nawet kiedy mężczyzna stoi bez ruchu.

– Czy klasyka się nie zmienia?
– To twierdzenie to podstawowy błąd, który robią mężczyźni. Bardzo często się zdarza, że przychodzi klient z dziesięcioletnim drogim garniturem dobrej fi rmy i uważa, że skoro był klasyczny to praktycznie można go dalej nosić. To nieprawda. Przeróbka jest bardzo kosztowna, a garnitur i tak nie będzie dobrze leżał. Garnitury, na przykład od Armaniego, są w Polsce wciąż synonimem elegancji, ale w tym świecie rządzą takie firmy, jak Ravazzolo. Styl klasyczny bardzo się zmienia. Zmieniają się proporcje, ramiona są teraz miękkie, tkaniny są coraz lepsze i lżejsze, zmienia się wełna, która jest coraz cieńsza, zmienia się wykończenie wnętrza, praktycznie wszystko. Co dwa, trzy lata zmienia się konstrukcja, inaczej wszywane są klapy. Siedem lat temu w marynarce były trzy guziki, teraz dwa. Bardzo pozytywne jest też to, że zmienia się polski klient, polski biznesmen zaczyna o siebie dbać i zwracać uwagę na szczegóły. I nie chodzi mu o to, by być zauważonym, po prostu chce dobrze wyglądać. Włoski klient firmy Ravazzolo kupuje nie tylko garnitur, ale i dopasowane do niego koszule, krawaty. Włoski klient rozumie też klasykę i rozumie, że ona się zmienia. Często odświeża garderobę. Polscy biznesmeni zresztą lubią włoski styl. I to dobry kierunek.

Co lubi Andrea Ravazzolo?

ZEGAREK – Audemars Piquet
PIÓRO – Mont Blanc
UBRANIA – Ravazzolo
KUCHNIA – włoska
RESTAURACJA – Antica Osteria da Penacio na wzgórzach miasta Vicenza
SAMOCHÓD – Audi
HOBBY – pływanie
WAKACJE – Sardynia