Manoj Saxena

Rozmowa z Manojem Saxeną, General Managerem IBM Watson

– Jednym z bohaterów filmu Stanleya Kubricka „Odyseja kosmiczna 2001” jest komputer Hal, z którym rozmawia załoga statku kosmicznego. Właśnie takie zdolności ma superkomputer Watson, nad którym pan pracuje.
– Watson to strategiczne przedsięwzięcie nie tylko dla IBM, ale i dla całej branży IT. To początek komputerów trzeciej generacji. Pierwszą generację systemów stanowiły komputery używane do obliczeń, były to mechaniczne maszyny liczące. Właśnie od nich IBM zaczynał. Później przerzuciliśmy się na komputery będące w stanie modyfikować wprowadzone oprogramowanie. Pojawiły się pierwsze programy potrafiące uczyć się na własnych błędach, powstał FORTRAN – język programowania dedykowany obliczeniom numerycznym, który wykorzystywany jest do dziś przez naukowców i inżynierów. Hitem był też, oczywiście, komputer osobisty.

Dzisiejsze maszyny kognitywne umieją myśleć i uczyć się. Potrafią to robić dzięki dwóm rzeczom. Po pierwsze, potrafią zrozumieć ludzką mowę i naturalny język, a jednocześnie są w stanie wygenerować serię możliwych odpowiedzi wynikających ze zgromadzonych danych. To podstawowa, rewolucyjna zmiana. Komputery trzeciej generacji potrafią zrozumieć podaną im informację, podczas gdy dotychczasowe maszyny były w stanie tylko zrozumieć i przetworzyć wprowadzone dane. Wierzymy, że dzięki temu będziemy w stanie stworzyć nową platformę w branży IT, która będzie funkcjonowała co najmniej przez najbliższe 20 lat. Całkowicie zmienią się dzięki temu takie branże, jak medycyna, bankowość, ubezpieczenie, itp. To prawdziwa rewolucja. A to oznacza również rewolucyjne zmiany w analizie dużych pakietów danych, w telefonii mobilnej i komunikacji w chmurze.

– Jakie są zastosowania Watsona w biznesie?
– Przedstawię to na przykładzie służby zdrowia i bankowości. Obie te dziedziny wymagają poufności. Załóżmy na przykład, że dzwonię do mojej kliniki i mówię, że czuję, że mam grypę i że chciałbym umówić się na wizytę do lekarza. Klinika sprawdza moje ubezpieczenie i kieruje mnie na badania. Watson zainstalowany jest w zakładzie ubezpieczeniowym, przyjmuje zapytanie i mówi: „OK, ubezpieczenie jest, symptomy chorobowe są właściwe”. Analizuje te symptomy, moją historię chorób i stwierdza, że zwykle skarżyłem się na objawy grypopodobne w okresie jesiennym, ale w rzeczywis­tości jest to zwykła alergia. Watson sięga do artykułów medycznych, z których wynika, że podane przeze mnie objawy są alergią na smardze i są one takie same jak objawy grypy. Ma też dostęp do artykułów z lokalnej prasy, które mówią, że ostatniego lata na terenach, gdzie mieszka pacjent, było sporo opadów, a więc smardze obrodziły. Odpowiedź Watsona kierującego pacjenta na badania to: zbadać możliwość grypy, ale i alergii. Dzięki tej technologii pacjent zostanie potraktowany kompleksowo. Watson zapewnia możliwość wykorzystania zgromadzonych informacji, uszeregowania ich w razie potrzeby, sięgania do dostępnych źródeł i stworzenia możliwego scenariusza.

– A jak wygląda to w sektorze bankowym?
– Chcemy poznać rynek obligacji. Istnieje na przykład potrzeba sporządzenia portfolio dla jednego z klientów różnorodnych instrumentów finansowych. Fizycznie nie jest możliwie, żeby przekopać się przez tysiące prospektów emisyjnych, danych finansowych, itp. Niektóre dane dostępne są w gazetach giełdowych, inne w sprawozdaniach z różnych okresów… Watson po prostu odczytuje całą tę dokumentację: przeróżne dossier, analizy finansowe i przygotowuje sugerowane portfolio powstałe z uwzględnieniem poziomu ryzyka danej inwestycji. Następnie zapewnia klientowi śledzenie zmian kursów obligacji informując go o dramatycznych wahaniach. To pozwala na robienie większej ilości interesów przy minimalnym ryzyku. A tym samym oznacza to oczywiście większe zyski. To dobry przykład pobierania strukturalizowanych i na wpółstrukturalizowanych danych z dużej ilości różnych źródeł i stwarzania hipotetycznych scenariuszy tak, aby klient mógł podjąć najlepszą możliwą decyzję. Dla człowieka to zadanie po prostu fizycznie niemożliwe do wykonania.

– Myślę, że Watson byłby znakomitym narzędziem dla tajnych służb do walki z terroryzmem…
– Generalnie nie wolno nam o tym mówić. Oczywiście jest to potencjalnie obszar, w którym możliwości Watsona mogłyby być z powodzeniem wykorzystane. Watsonem interesują się różne instytucje – na przykład NASA. Osobiście uczestniczyłem w wielu projektach, łącznie z lądowaniem sondy na Marsie, pracowałem dla koncernów naftowych, kopalni, czy… serwisów randkowych. Z takiej perspektywy mogę stwierdzić, że Watson jest bardzo dobrą swatką! Potencjalnych zastosowań tego superkomputera mogą być tysiące. Jednym z wyzwań, przed którymi stoimy, a ja osobiście się tym zajmuję, jest zapewnienie wiarygodności Watsona w jednym określonym procesie w jednej branży, zanim zaczniemy opanowywać inne obszary. Watson to ciągle jeszcze start-up. W tym roku ruszyło pięć programów pilotażowych z Watsonem.

– A co z implementacją Watsona do nieanglojęzycznych krajów?
– To oczywiście możliwe, ale najpierw musimy „nauczyć” go danego języka. To kwestia danych i odpowiednich aplikacji. Jeżeli kontent jest taki sam, wystarczy odpowiedni filtr. Watson mógłby rozumieć inne języki, pracować trochę na zasadzie tłumacza. Ale to kwestia kilku lat. Na pewno będziemy myśleli o nauczeniu go japońskiego i chińskiego. To trudniejsze niż języki europejskie, więc oznacza poważne wyzwanie. Przed nami kolejny etap rozwoju projektu. Dziś Watson rozumie teksty, chcemy go jeszcze nauczyć rozumienia obrazów. IBM już prowadzi badania w tym obszarze.

– To co pan mówi przywodzi na myśl książkę science fiction. Przywołany na wstępie filmowy komputer Hal nie tylko rozumie, ale też odczuwa emocje.
– Watsonem nie kierują emocje, nie ma ludzkiej świadomości, nie potrafi myśleć intuicyjnie. Myślę, że maszyny nigdy nie będą tego potrafiły. Przynajmniej nie przez najbliższe 100 lat. Musiałyby potrafić zrozumieć ludzki umysł. Wcześniej naukowcy musieliby jednak stworzyć model jego działania. Tymczasem umysł człowieka wciąż pozostaje zagadką. Watson przebył już pewien odcinek tej drogi, bo rozumie naszą mowę. To niezwykle ważne. Warto przypomnieć, że 90 proc. światowych danych zostało stworzonych w ciągu ostatnich dwóch lat, a 80 proc. z tej liczby istnieje w formie niezrozumiałej obecnie dla maszyn. Są to, na przykład, posty na Facebooku czy Twiterze, ale też wiedza fizyków czy matematyków, opisy nowych produktów. Komputery nie są w stanie tego pojąć. Właśnie dlatego Watson jest tak ważny – projekt ten oznacza początek aplikacji stwarzanych na podstawie informacji, a nie surowych danych.

– Watson wpisuje się idealnie w wizję mądrzejszego świata lansowaną przez IBM.
– Daliśmy początek maszynom, które potrafią się uczyć. Nie tylko myśleć, bo to już potrafią komputery, które powstały za naszego życia. Te myślą i uczą się, rozumieją ludzką mowę. Jak już mówiłem, to prawdziwa rewolucja, porównywalna z pierwszym krokiem człowieka na Księżycu. Dokąd to doprowadzi? Nie wiem, jesteśmy pionierami, to dopiero początek tej przygody.

– Czym jest dla pana Watson?
– Choć jestem z wykształcenia inżynierem, uważam się za przedsiębiorcę. Fakt, że kieruję tym projektem, to dla mnie coś więcej niż praca – to przywilej prowadzenia tak ważnego przedsięwzięcia. Kiedy zaoferowano mi to stanowisko powiedziałem, że ją biorę; nawet jeśli bym miał zarabiać jednego dolara rocznie. Za coś takiego nie trzeba być nagradzanym, taka praca to nagroda sama w sobie. Muszę podkreślić, że tylko w Stanach Zjednoczonych możliwa jest taka kariera jak moja – jako młody człowiek wyjechałem z Indii i dziś pracuję w globalnej firmie. Podchodzę do tej pracy i szansy, jaką dało mi życie, z wielkim szacunkiem i pokorą. To zaszczyt pracować dla firmy takiej jak IBM. Powtarzam to ludziom z zespołu, z którymi pracuję.

– Jak przebiegała pana kariera?
– Uważam pracę z Watsonem za najważniejsze doświadczenie mojego życia, mimo że na koncie mam założenie i prowadzenie dwóch start-upów. Do IBM przyszedłem z firmy Webify, którą założyłem i w której byłem CEO, a którą sprzedałem IBM w 2006 roku. Pierwszym moim start-upem był Extraprise. Też go sprzedałem. Jestem znany jako „seryjny przedsiębiorca”, czyli ktoś, kto wiele razy zakładał firmy. Jednak to IBM i projekt Watson są najważniejszym przedsięwzięciem, nie tylko dla mnie, ale dla całej branży IT. Odpowiadając na pytanie – czego się nauczyłem jako manager – chciałbym zaproponować motto: nie bójmy się porażek. Każdy chce odnieść sukces, ale musi mieć też odwagę, żeby przyznać się do porażki. Trzeba umieć sobie powiedzieć, że nawet jeżeli jakiś projekt się nie powiedzie, to nie musi to oznaczać końca mojej kariery. Ta umiejętność powoduje, że nie boimy się wyzwań, stanięcia na krawędzi. Jakieś 10 lat temu przeczytałem pewną sentencję, która pozostała w moim sercu. „Sukces nigdy nie jest ostateczny. Porażka nigdy nie jest śmiercią”.

Myślę, że managerowie bardzo często bywają zbyt ostrożni w tworzeniu swojej własnej kariery. Ja starałem się kierować zasadą: wyznaczaj sobie cele, nawet jeżeli pierwotnie wydają ci się zbyt wzniosłe. Naucz się znosić niepowodzenia i jednocześnie patrz na własną karierę nie jako drabinę, po której wspinasz się coraz wyżej, ale plac zabaw z przeszkodami. I jeszcze jedno – jeżeli mogę mówić o swoim zawodowym sukcesie, to zawdzięczam go zespołom ludzi, które miałem szczęście zbudować. Na tapecie mojego laptopa zawsze mam zdjęcie całego mojego zespołu. A jest nas prawie setka. Będąc managerem trzeba pamiętać, że nieważne jest jak wiele pracowałeś danego dnia, jakie sukcesy osiągnąłeś, nie wolno ci zapomnieć, że twój sukces jest zasługą ludzi, z którymi pracowałeś. Trzeba o tym pamiętać będąc liderem służącym swojemu zespołowi.

– Także i to, o czym teraz pan mówi, mogłoby stać się kanwą scenariusza filmowego.
– Pan też ma takie wrażenie? Bo ja – ciągle. Dlatego to dla mnie przygoda życia. Moją misją jest tzw. smart technology, która ma podnieść poziom życia społeczeństw. Wierzę, że Watson ma w sobie ten potencjał.

– Słowem, superkomputer to również szansa dla ubogich krajów?
– Zdecydowanie tak. Jak już wspomniałem Watson zmieni sposób działania służby zdrowia, zmieni sposób w jaki nauczana i praktykowana jest medycyna, a co za tym idzie – jak się za usługi medyczne płaci. Zastosowanie Watsona zmieni wszystkie obszary funkcjonowania służby zdrowia. To oczywiście zajmie trochę czasu – 10-12 lat – ale tak się stanie, zmiana nadejdzie. Gorąco wierzę, że smartfony i cloud computing stwarzają szansę na demokratyzację usług medycznych. Watson zastosowany w medycynie to olbrzymia szansa dla krajów afrykańskich czy Indii, gdzie trudny jest dostęp do usług medycznych, ale z kolei każdy ma komórkę. Nowe technologie zmieniają sposób, w jaki świadczone są usługi medyczne w krajach Trzeciego Świata.

Co lubi Manoj Saxena?

Zegarki – „Uwielbiam zegarki, bo kryje się w nich geniusz tworzenia”. Firmy, które najbardziej ceni to Breguet, A. Lange & Söhne, Hublot. Żartobliwie komentuje: „Franck Muller ciekawi mnie, ponieważ jego projekty są odrobinę szalone, mniej cenię stereotypowe konstrukcje”
Wypoczynek – ukochane miejsce na świecie: dom w Austin w Teksasie z żoną i córkami, wakacje w Istambule albo Salzburgu (za kulturalną i historyczną tradycję oraz romantyzm). Również Capetown
Kuchnia – tajska i teksańskie potrawy z grilla oraz indyjska
Hobby – wyścigi samochodowe Formuły 1. Ostatnio był w Marsylii, gdzie ścigał się w drużynie Lotus Formuła 1. Miał licencję kierowcy rajdowego – musi startować w 6 wyścigach w ciągu roku, więc z braku czasu ostatnio ją stracił. Jego ulubione auto to Porsche GT3 RS. Jak mówi: „Ściganie się jest jak robienie biznesu. Trzeba się skupić na celu. Zrozumieć trasę, poznać możliwości samochodu i swoje własne. I myśleć o tym, jaki będzie następny zakręt. Trzeba patrzeć na to, dokąd zmierza samochód, a nie gdzie aktualnie się znajduje. Co jeszcze jest ważne? Wyścig nie polega na jeździe po prostej drodze, ale na wchodzeniu w zakręty. Tak jak w biznesie. Zwycięstwo zależy od tego, jak się w zakręty wchodzi i z nich wychodzi. W wyścigach widzę wiele zbieżności z codziennym życiem i prowadzeniem biznesu”.