Ludwik Sobolewski

Rozmowa z Ludwikiem Sobolewskim, prezesem Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie
– Co stanowi największe wyzwanie dla warszawskiej giełdy?
– GPW zaczęła pełnić rolę regionalnego centrum finansowego. Jest na początku drogi, która otwiera przed nią ogromne możliwości rozwoju. Tworzy się społeczność i środowisko złożone z kompetencji, umiejętności, ambicji i aspiracji, które jesteśmy w stanie realizować. Klaster intelektualny.

– Pierwszy z kamieni milowych na tej drodze?
– Po kilkunastu latach od swojego powstania giełda warszawska była już uformowanym lokalnym rynkiem, ale właśnie lokalnym – bez zagranicznych emitentów, bez zagranicznych firm inwestycyjnych, z małym udziałem zagranicznych inwestorów, bez strategii regionalnej ekspansji i bez marki międzynarodowego centrum finansowego. Dziś na GPW jest notowanych prawie 50 firm zagranicznych, zagranicznych członków giełdy jest więcej niż krajowych, inwestorzy spoza Polski generują prawie 50 procent obrotów, a w regionie nie ma giełdy od nas większej i bardziej nowoczesnej.
– Realizuje pan odważne projekty, które – zdaniem wielu ekspertów – nie miały szans na powodzenie.
– Miałem dużo szczęścia przejmując w 2006 r. kierowanie znakomitym, zmotywowanym zespołem, którego członkowie są dumni, że pracują właśnie na giełdzie i mogłem go dalej wzbogacać o nowych ludzi, którzy są tak samo dumni z tego, że wspólnie działamy. Było już kilka takich projektów, które może mieć pan na myśli. Otwierając drogę na giełdę mniejszym firmom, poprzez kreację rynku NewConnect w 2007 r. zdawaliśmy sobie sprawę z wielu zagrożeń. A jednak się udało i udaje nadal. Dużo trudniejszą operacją było utworzenie rynku obligacji, a więc rynku Catalyst, w drugiej połowie 2009 r. W obu przypadkach na palcach jednej ręki można było policzyć tych, którzy nie przepowiadali nam wielkiej klęski. Zresztą sukces NewConnect dodał nam wiary w sens kolejnych przedsięwzięć. Trudne było też konsolidowanie krajowej infrastruktury rynku, co osiąg­nęliśmy przez przejęcie CeTO (dziś: BondSpot) w 2009 r. i Giełdy Energii, które realizujemy teraz. I te działania akwizycyjne i marketingowe w regionie, od Izraela po Estonię. Większość tego przypadła na czas globalnego kryzysu gospodarczego i finansowego, ale dzięki temu te sukcesy smakują jeszcze lepiej. Pomaga też nasze credo, w które wierzą ludzie na giełdzie. Podobno powiedział to Churchill, choć nigdy tego nie sprawdziłem, tak bardzo uważamy to za własne: Sukces nigdy nie jest pełny, a porażka nigdy nie jest śmiertelna. Najważniejsza jest odwaga.

– Niewątpliwie odważna była szeroko komentowana decyzja o wprowadzeniu giełdy na giełdę.
– Pamięta pan zapewne dyskusje na temat sprzedaży GPW inwestorowi branżowemu. Wybrane zostało inne, znacznie lepsze rozwiązanie. IPO GPW to była wielka przygoda i wielka odpowiedzialność. Wyszła z tego spektakularna transakcja o światowym zasięgu. Dzięki niej jesteśmy spółką giełdową i przenosimy informacje o polskim rynku kapitałowym do inwestorów niemal ze wszystkich ważniejszych ośrodków finansowych świata. Niedawno powtórzyliśmy ten sukces, w mniejszej skali, emitując obligacje. Spotkały się z ogromnym zainteresowaniem inwestorów…

Zapraszamy do zapoznania się z resztą wywiadu w pełnym wydaniu Managera