George Cardas

Rozmowa z Georgem Cardasem, Twórcą firmy Cardas Audio

– Jakie były pańskie początki w branży audio?
– Firmę założyłem w 1985 roku. Chciałem pomagać muzykom, ponieważ miałem już duże doświadczenie w konstruowani kabli i transmisji dźwięku poprzez słuchawki. Miałem świadomość problemów, przed którymi staje technologia przekazu dźwięku, tak aby był on jak najlepszej jakości. W 1985 roku zacząłem sprzedawać swoje własne produkty. Na początku zatrudniałem ok. 20 ludzi. Robiliśmy przewody, słuchawki, mikrofony, różne elementy dla przemysłu kablowego, komponenty dla branży audio. Staliśmy się sławni w Stanach Zjednoczonych dzięki naszym projektom kabli i przewodów. Były idealne. Bardzo lubiłem tę pracę. Obecnie pracuję nad przetwornikami gitarowymi.

– Dlaczego postawił pan na kable?
– To tak naprawdę trudne pytanie. Po pierwsze zdawałem sobie sprawę, że dźwięk w olbrzymim stopniu zależy do kabla, którego konstrukcja może w istotnym stopniu przyczynić się do jego jakości. Bardzo dużo czasu spędziłem na badaniach, dlaczego i w jakim stopniu konstrukcja przewodu powoduje aż taką różnicę w jakości dźwięku. Nie chodzi tu tylko o głośność czy natężenie, ale odczucia, jakie w nas dany dźwięk wywołuje, uczucie harmonii bądź dysharmonii. Zdałem sobie sprawę, że to zależy od kabli. Najpierw moim narzędziem badawczym było moje własne ucho, potem zacząłem badać, jak zmienia się dźwięk pod wpływem zmian w konstrukcji przewodów. Od kabla w znacznym stopniu zależy, jaki będzie dominujący dźwięk w nagraniu. Kabel może bardzo łatwo zniszczyć czystość nagrania.

– Mówi pan o harmonii. Co ją tworzy?
– Jest we mnie wielka miłość do muzyki w ogóle. Do harmonii, którą niesie. Fascynująca jest moc tej harmonii, która jest w stanie łączyć ludzi w niezwykły sposób. Muzyka niesie w sobie prawdę i wprowadza do świata harmonię i pokój. Tym kieruję się w mojej pracy. Wierzę w to, że w muzyce zawarta jest historia. To, co muzyka wyraża, uczucia, które wyzwala, są szczere i prawdziwe. Raz nagrana nie może już zostać zmieniona. Weźmy płytę winylową. Uważam, że to nośnik bardzo wytrzymały. Przecież nawet nagrania uwiecznione sto lat temu można nadal odsłuchiwać. Inne nośniki, jak CD, po prostu przemijają. Szczerzę mogę powiedzieć, że płyty winylowe lepiej przekazują prawdziwą naturę muzyki. Przez jakiś czas uważano, że winyl to przeszłość, ale w rzeczywistości nadal się rozwija. To dobrze. Sam staram się przekonywać młode pokolenie, w wieku moich synów czy wnuków, do podtrzymywania tej tradycji. Jeżeli jest jakiś sposób, by pomóc muzykom w reprodukowaniu ich muzyki, to będziemy to robić. Nie reklamujemy się, bo to jest niepotrzebne. I tak mamy więcej zleceń, niż jesteśmy w stanie przerobić. Istniejemy na rynku już 25 lat i mam nadzieję, że będziemy funkcjonować w podobny sposób również w przyszłości

– W ilu krajach sprzedajecie wasze produkty?
– Na całym świecie. Może niewiele w krajach trzeciego świata, ale tak naprawdę to jesteśmy obecni wszędzie.

– Chiny są dla was ważne?
– Tak, to największy rynek i najważniejszy, bo bardzo szybko się rozwija. W Chinach panuje olbrzymi popyt na wszystko, co proponuje świat Zachodu. Również jeśli chodzi o muzykę. Chińczycy są bardzo zainteresowani naszą muzyką.

– Jako producent pracował pan z wieloma sławnymi artystami?
– Byłem, na przykład, pierwszym producentem, który wydał płytę Bena Harpera, ale oczywiście pracowałem z wieloma artystami. Traktowałem to trochę hobbystycznie, ale wielu z nich odniosło sukces. Pracowałem w branży nagraniowej w Nashville, dostarczaliśmy nasze produkty do tamtejszych studiów nagraniowych. Praktycznie w każdym studio w Nashville można dzisiaj znaleźć nasze kable. Mamy bardzo dobre notowania w branży muzycznej. Razem z Davidem Bockem stworzyłem rewolucyjny mikrofon. Opatentowaliśmy eliptyczne kapsułki mikrofonowe. Moje produkty są naprawdę dobre. Lubię muzykę i lubię nagrywać. Mam w swoim domu studio nagraniowe i potrzebny do tego sprzęt. Muzycy mogą u mnie przebywać do woli, nawet kilka tygodni i pracować w spokoju.

– Pana ulubiony sprzęt muzyczny?
– Przede wszystkim mój pokój, w którym słucham muzyki, ma kształt trapezu równoramiennego, specjalnie tak go zaprojektowałem dla perfekcji dźwięku. Tam słucham muzyki sam, albo z grupą wybranych przyjaciół. Mam tam oczywiście doskonałej jakości sprzęt. Na przykład: przedwzmaniacz Rolanda, głośniki Joseph Audio, adaptery Judith Spotheim-Koreneef, sporo sprzętu wykonanego na moje specjalne zamówienie i oczywiście mnóstwo moich ulubionych kabelków

– Jakiej muzyki pan słucha?
– Po trochu wszystkiego. Amerykańskiego country, rocka i bluesa. Bardzo często słucham nagrań dokonanych w Nashville. Lubię sposób, w jaki tam nagrywa się muzykę. Nie mam jakiegoś ulubionego rodzaju muzyki. Raczej nie słucham muzyki pop.

– Ile ma pan płyt?
– Jakieś 10 tysięcy. Mam dużą kolekcję płyt jazzowych, około 2000, prawie całą historię jazzu ułożoną chronologicznie. Mam też naprawdę stare płyty, jeszcze z czasów, kiedy artyści nawet nie wiedzieli, że są nagrywani. To coś wspaniałego, bo jest totalnie prawdziwe. Mam pierwsze edycje sławnych artystów, jak np. Caruso. Bardzo lubię nagrania „life”, niekoniecznie dlatego, że są dobrze nagrane, ale dlatego, że oddają prawdziwe uczucia, emocje określonej chwili.

– Jak duża jest pańska firma? Jakie są zyski?
– Trudno to skalkulować, bo to nie jest jedna firma tylko kilka. Cardas Audio to 3-4 mln dolarów zysku, Stranding Cable – ok. 2 mln. Biznes szybko się rozwija, sądzę, że w najbliższym czasie ta suma się podwoi, albo potroi. Jesteśmy właściwie ostatnią stosunkowo niewielką firmą na tym rynku. Podobne firmy zostały już wykupione przez większe przedsiębiorstwa, które stawiają na produkcję masową, zautomatyzowaną. Mnie to nie interesuje. Chcemy dalej robić to, co robimy, w ten sam sposób.

Co lubi George Cardas?

Zegarek – Breitling Aviator
Wakacje – „Moje ulubione miejsce to obecnie Rzym. Również Meksyk. Cenię te miejsca, które mnie inspirują.”
Kuchnia – „Trudno powiedzieć. Najlepsze posiłki jadłem w Azji, często w obskurnych restauracjach, kosztowały ze dwa dolary, a były prawdziwą ambrozją dla podniebienia. Lubię prostą kuchnię tworzoną z miłością. Doceniam szkocką kuchnię, ich słynny haggis. Jestem miłośnikiem tequilli, ale nie tej z supermarketu, tylko prawdziwej, produkowanej przez meksykańskich rolników.”
Hobby – „Moje życie to moje hobby, wszystko, co robię, to hobby. Gram w golfa, bo lubię się ruszać. Ostatnio zainteresowałem się historią, tak mnie naszło w 50. rocznicę ślubu… Byliśmy z żoną na kanonizacji polskiego papieża w Rzymie i zafascynowała mnie też historia Polski, która jest wręcz oszałamiająca, zadziwiająca i wielka.  Podziwiam poświęcenie i odwagę Polaków.”
Samochód – „Zależy od tego, do czego go używam. Lubię mojego Chevroleta Volt, mam też Jeepa Cherokee.”