Kristen Manos

Rozmowa z Kristen Manos, amerykańską liderką biznesu

– Zdobyła pani olbrzymie doświadczenie jako manager. Jest pani dyrektorem i członkiem zespołu audytorskiego banku KeyCorp, zasiada pani w zarządzie Holland Hospital, doradza przedsiębiorstwom w zakresie strategii wzrostu, przywództwa w organizacji. Jaki jest sekret udanego zarządzania firmą?
– Wiele firm jest tak dużych, że można powiedzieć, iż działają siłą rozpędu. Mogą przez chwilę całkiem nieźle funkcjonować nawet pod złym przewodnictwem. Żeby jednak się rozwijać, muszą mieć skutecznych managerów, którzy będą potrafili przekazać swojemu zespołowi własną wizję celu, do którego firma ma dążyć, i tak pokierować ludźmi, wspomóc ich, aby podążali w tym samym kierunku. Do managera należy stworzenie odpowiednich warunków, by zespół pod jego przewodnictwem doszedł do zamierzonego celu. Myślę, że dla wielu szefów przedsiębiorstw jest to zadanie, które ich przerasta.

– Jakie jest dzisiaj znaczenie przywództwa w organizacji, jaką jest każde przedsiębiorstwo?
– Sądzę, że najważniejszą cechą dobrego przywódcy jest umiejętność słuchania i otwartość na innowacje. Czy są to nowe trendy na rynku, czy nawet najbardziej szalone pomysły członków zarządu, czy wreszcie jego własne pomysły. To również otwarcie na potrzeby klientów, zrozumienie i szybkie podchwycenie zmian zachodzących na rynku. W dzisiejszych czasach wszystko tak szybko się zmienia, że to właśnie umiejętność słuchania, absorpcji zachodzących zmian, zrozumienie tego, co świat chce nam przekazać i przekucie tego na odpowiednie decyzje, nawet takie, które mogą być zupełną przeciwnością tych podejmowanych już wcześniej, to sztuka przywództwa absolutnie niezbędna w dzisiejszym świecie.

– Ma pani na swoim koncie wiele zawodowych doświadczeń, studiowała pani na Yale i Harvardzie, karierę rozpoczęła w fabryce silników Diesla, potem w fabrykach mebli, w końcu została pani managerem szpitala. Które z tych doświadczeń jest dla pani najcenniejsze?
– Lubię taką pracę, w której mogę połączyć różne struktury organizacji. Sprawowałam różne role w przedsiębiorstwach, co bardzo mi pomogło w zrozumieniu, jak najlepiej sprawić, by różne funkcje w firmie, struktury się uzupełniały i współpracowały ze sobą. Rzeczywiście, branże były różne, ale najbardziej emocjonujące jest dla mnie wprowadzanie czegoś nowego na rynek, wypracowywanie odpowiedniej strategii, budowanie świadomości marki.

– Czy kierowanie szpitalem różni się od bycia managerem w innej branży?
– To spore wyzwanie. Przede wszystkim dlatego, że system opieki zdrowotnej w Stanach Zjednoczonych jest bardzo skomplikowany. Ciężka jest współpraca z firmami ubezpieczeniowymi, ale również dbałość o zaopatrzenie szpitala w nowoczesne urządzenia i leki. Poza tym, to jednak zupełnie inny biznes, mamy tu bezpośrednio do czynienia z ludźmi, nie z produktami. W dodatku z ludźmi potrzebującymi pomocy. Tu chodzi o zdrowie i chorobę, życie i śmierć. Stąd nasze zaangażowanie jako zarządu jest większe.

– Doradza też pani rozmaitym instytucjom finansowym i bankom. Jak pani ocenia kondycje bankowości w USA?
– Wydaje mi się, że banki powinny uczynić wszystko, by na nowo zdobyć zaufanie ludzi. To zaufanie zostało mocno nadwerężone i ludzie ostrożniej podchodzą do bankowych ofert, nawet jeśli ich konkretny bank nie miał kłopotów. Zasiadam w radzie nadzorczej niedużego banku wspólnotowego, głównie pożyczamy pieniądze na działalność gospodarczą. Postrzegam tę działalność jako świadczenie usług dla lokalnej społeczności. To też zupełnie inna branża niż produkcja, w której byłam wcześniej, przede wszystkim ze względu na przepisy finansowe i regulacje oraz powiązania między instytucjami finansowymi. Kiedy pierwszy raz poszłam na spotkanie rady nadzorczej, ich mnogość mnie niemal poraziła. To bardzo skomplikowane środowisko.

– Czy trudno dzisiaj dostać w USA pożyczkę czy kredyt?
– To zależy kim się jest. Banki są dzisiaj nieco bardziej konserwatywne, jeżeli chodzi o standardy przyznawania kredytów. Najtrudniej jest przedsiębiorcom prowadzącym małe firmy albo rozpoczynającym biznes i potrzebujących pieniędzy na start. Jednym z problemów, z jakimi borykają się dzisiaj amerykańskie banki to fakt, że znacznie zmniejszyła się gotowość ludzi do zaciągania kredytów. Przedsiębiorstwa starają się ograniczać inwestycje. Te duże, które dobrze sobie radzą, inwestują raczej własne środki, unikając pożyczek. To powoduje, że w bankowości jest duża konkurencja, banki prześcigają się w ofertach, ale klienci i tak mało pożyczają. A jednocześnie niechętnie wykładają pieniądze w przypadku początkującego przedsiębiorcy, bo bardzo uważnie oceniają ryzyko, a na ryzykowny biznes niechętnie udzielają kredytu. Takie trochę błędne koło.

– A czy mimo to tzw. amerykański sen wciąż istnieje? Czy w USA po kryzysie nadal wszystko jest możliwe dla każdego?
– Tak, gorąco wierzę w amerykański sen. W Stanach Zjednoczonych wciąż można wiele osiągnąć ciężko pracując i będąc upartym w dążeniu do celu. Co ważne, ludzie nie muszą znajdować się w jakiejś szczególnie uprzywilejowanej sytuacji, by znaleźć własną drogę. Oczywiście, obecna sytuacja gospodarcza USA jest nadal dosyć ciężka i wiele ludzi ma kłopoty. Ale nasz kraj przechodził już kryzysy i następne też się pewnie pojawią, a to państwo jako system po prostu działa.

– W swoich wykładach wspomina pani o roli talentu w zarządzaniu. O jakiego typu talent chodzi?
– Chodzi głównie o to, że w każdym biznesie najważniejsi są ludzie. Jeżeli mamy dobry produkt, silną markę, mocną pozycję na rynku, to wszystko to zawdzięczamy ludziom i temu, co robią. Czyli należy zatrudniać najlepszych. Dla mnie to oznacza też dobre traktowanie pracowników, odpowiednie płace, budowanie jak najbardziej zróżnicowanego zespołu, pod względem płci, z uwzględnieniem jednakowego traktowania kobiet i mężczyzn, ale również pod względem poglądów. Różnice w poglądach w zespole bardzo dobrze wpływają na funkcjonowanie organizacji. Jeżeli wszyscy w zespole myślą tak samo, niemożliwe staje się tworzenie czegoś nowego. To odnosi się do zespołu pracowników, ale w takim samym stopniu do osób zarządzających przedsiębiorstwem. Ważne jest też inwestowanie w ludzi, stwarzanie im szansy rozwoju i poszerzania kwalifikacji, na przykład poprzez dawanie im nowych zadań, zmianę działu itp. Ponieważ, jak to się mówi, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. W ten sposób zmieniają perspektywę patrzenia na dany problem czy zadanie. To właśnie podoba mi się w mojej własnej karierze zawodowej: mogłam przyglądać się działaniu organizacji na różnych jej szczeblach. To pomaga potem podejmować dobre decyzje.

– A praca w korporacji? Wielu źle ją znosi…
– To, oczywiście, zależy od korporacji. Każda duża organizacja to wspólnota. Są relacje interpersonalne i polityka przedsiębiorstwa. To czasem przysłania sam biznes. Mówiłam wcześniej o roli przywódcy. Myślę, że lider musi być przygotowany na to, by ta polityka przedsiębiorstwa nie dała się odczuć. Powinien stworzyć takie warunki, żeby pracownicy mogli mówić to, co naprawdę myślą. To będzie zysk dla obu stron. Dla zarządzających to sytuacja często niewygodna. Ale pamiętajmy, że tzw. polityka korporacyjna nie może paraliżować korporacji.

– Jakie są dzisiaj najbardziej przyjazne miejsca pracy?
– Są takie rankingi, ale osobiście nie daję im wiary. Badania przeprowadzane są w oparciu o ścisłe kryteria, np. opieka socjalna, dostęp do szkoleń, płace, stołówki itp. Ale przecież praca lub miejsce do pracy, które jest dobre dla jednej osoby, nie musi być dobre dla innej.

– W swojej pracy zajmuje się pani też kobietami, chociażby w ramach programu Vital Voices. Jak pani ocenia sytuację kobiet w firmach?
– Myślę, że praktycznie wszędzie kobiety wciąż potrzebują wsparcia. Równego traktowania. W Europie Wschodniej i Centralnej Vital Voices skupia się na promowaniu przedsiębiorczości i wzrostu ekonomicznej siły kobiet. Coraz więcej jest kobiet w managemencie, chociaż wciąż więcej tam mężczyzn. W zarządzie banku, w którym zasiadam, jest nas sześć. W zarządach przedsiębiorstw, które znam, zwykle jest jedna albo dwie. Muszę powiedzieć, że gdy kobiety są obecne, od razu widać różnice w sposobie prowadzenia dialogu. Kobiety zachowują się w grupie inaczej niż mężczyźni, inaczej formułują pytania, kwestie, bardzo starają się, by to, co mówią było właściwie zrozumiane. Myślę, że obecność kobiet w managemencie dobrze wpływa na rozwój firmy.

– Co poradziłaby pani polskim managerom, nie tylko kobietom, ale mężczyznom?
– To, co mówiłam już wcześniej. Manager musi słuchać, uczyć się i dostrzegać zmiany w otaczającym go świecie, a potem odpowiednio reagować. To cenna umiejętność, która przynosi korzyści niezależnie od tego, na jakim stanowis­ku w firmie jesteśmy.

Co lubi Kristen Manos?

Ubrania
– Yeohlee – niezależnej projektantki z Nowego Jorku, pochodzącej z Malezji
Biżuteria – od mało znanych, niezależnych projektantów.
Zegarka – nie nosi
Wypoczynek – podróże, ostatnio Argentyna. Wakacje najchętniej spędza w Grecji, bo ma tam rodzinę i stamtąd pochodzi
Kuchnia – każda, byle nie amerykańska. Indyjska, tajska, grecka
Restauracja – Greek Islands w Chicago