Kampus Innowacji

Dominika Duda, dyrektor programowa Trend House i Thursday Gathering, oraz Natalia Siniłło, manager Trend House, opowiadają o działalności warszawskiego kampusu CIC i budowaniu relacji między innowatorami

Spotykamy się w warszawskim kampusie innowacji CIC…

Dominika Duda: Zależało nam na stworzeniu miejsca, które będzie łączyło liderów innowacji, zarówno prezesów, jak i szefów zespołów odpowiedzialnych za nie w różnego rodzaju organizacjach. Nie tylko w firmach, lecz także w instytucjach publicznych, pozarządowych czy w jednostkach naukowych. Trend House wychodzi temu naprzeciw i nie zapomina oczywiście o świecie sportu, nauki, sztuki i mediów. Obecnie nie ma już takiej branży, której nie dotyczyłyby innowacje. Nawet mały osiedlowy sklepik w okresie pandemicznym musiał się zaprzyjaźnić z płatnościami elektronicznymi.

Natalia Siniłło: Zawsze, gdy ktoś przychodzi do Trend House i pyta, co my tu robimy, odpowiadam właśnie na zasadzie metafory, że od trzech lat rozwijamy miejsce, gdzie liderzy innowacji będą mogli wyjść ze swoich baniek branżowych i spotykać się z ludźmi, których wcześniej nie mieli okazji poznać. Jest to fundament naszej działalności programowej. Zwykle zapominamy, jak ważna i inspirująca jest różnorodność. Tutaj, w Trend House, może się spotkać profesor z młodym start-upowcem lub manager z artystą, który jest świetny w swojej dziedzinie, ale kompletnie nie ma pojęcia, jak biznesowo zarządzać swoim talentem. Możliwość pokonania niewidzialnych, ale realnych barier pozwala poszerzyć wiedzę, zmierzyć się z różnymi poglądami i pomysłami.

D.D.: Trend House jest częścią kampusu innowacji CIC. Z doświadczenia wiemy, że właśnie na styku różnych branż, wspomnianych wcześniej baniek, tworzą się innowacje, nowatorskie pomysły. Innowacja nie zawsze musi zmieniać bieg rzeki, być czymś naprawdę wielkim. Może skutkować lepszą organizacją pracy, optymalizacją czasu. Wierzę, że ideą innowacji jest lepsze, godniejsze, dłuższe życie.

N.S.: Stanowiąca jeden z filarów kampusu CIC Fundacja Venture Café przypomina podczas swoich wszystkich eventów, że innowacja to nie jest rocket science, a innowatorem może być każdy. To są nie tylko loty w kosmos, lecz także np. zoptymalizowanie jakiegoś procesu nie na podstawie długoletnich badań i danych, ale zrobienia czegoś po swojemu, dzięki własnej intuicji.

Wszystko, co panie mówią, brzmi bardzo przekonująco, ale warto pokazać czytelnikom, w jak niezwykłym rozmawiamy miejscu. 

D.D.: Znajdujemy się w budynku Varso Tower, najwyższym biurowcu w Unii Europejskiej. W 2020 r. jako Cambridge Innovation Center i Fundacja Venture Café – dwie siostrzane organizacje, które nawzajem na siebie wpływają i wzajemnie się napędzają – utworzyliśmy kampus innowacji, który składa się z czterech głównych projektów. Głównym jest CIC, czyli przestrzeń biurowa i coworkingu, która jest naszym głównym działaniem biznesowym, polegającym na wynajmie prestiżowej powierzchni do pracy. Obok ulokowana jest przestrzeń eventowa, którą nazywamy District Hall, gdzie odbywają się konferencje i spotkania biznesowe. W ciągu dnia to darmowa strefa pracy, którą oddajemy do dyspozycji wszystkim chętnym. Korzysta z niej wielu warszawiaków. Nie każdego stać na to, żeby pracować w przestrzeni premium, ale dzięki District Hall to zmieniamy. Kolejnym ważnym elementem jest Fundacja Venture Café, która ma misję tworzenia ekosystemu innowacji w Polsce i na świecie. Najbardziej znanym elementem jej działalności jest program Thursday Gathering, czyli czwartkowe spotkania ok. 250 innowatorów z różnych dziedzin. Esencję projektu stanowi piękne i bardzo prestiżowe miejsce, jakim jest Trend House, który odgrywa rolę klubu. Miejsce, o którym opowiadam, skrywa fantastyczną duszę, czyli społeczność liderów innowacji, osób, które osiągnęły sukces i chcą się nim dzielić.

Mam wrażenie, że moglibyście używać nazwy „inkubator relacji”. 

N.S.: To prawda. Tym, co robimy najlepiej, jest dawanie innowatorom możliwości budowania relacji. Mogą się tu spotykać, pracować, przyjmować gości z zewnątrz. Stworzyliśmy dla nich program edukacyjno-networkingowy, który między sobą nazywamy Pretekstami do Spotkań. Nasi klubowicze budują relacje, ucząc się, wymieniając się doświadczeniami, debatując, prowadząc wspólne sesje coachingowe czy zdobywając wiedzę, jak być przywódcami w dobie transformacji cyfrowej poprzez uczestnictwo w Akademii Lidera Przyszłości. Ponad 90 proc. wydarzeń organizujemy na miejscu, ponieważ ogromne znaczenie w dziedzinie budowania relacji ma właśnie ta kawa przed wydarzeniem i to, co dzieje się w kuluarach. Możliwość bezpośredniego spotkania z ekspertami to coś, co nas wyróżnia. Warto raz jeszcze podkreślić, że w ten sposób realizujemy nadrzędny cel – zbudowanie sieci innowatorów, którzy będą wpływali na los przyszłych pokoleń i inicjowali pozytywne zmiany, jeśli chodzi nie tylko o ochronę klimatu, lecz także społeczeństwo.

Jak zostać klubowiczem Trend House?

N.S.: Trzeba przejść proces rekrutacji. W praktyce najczęściej zdarzają się osoby, które zostały wcześniej polecone, choć nie jest to wymóg. Słowem – w tym przypadku dobrze działa marketing szeptany. Kandydatowi przedstawiamy formularz z pytaniami, które pozwolą nam go poznać. Następnie robimy research środowiskowy i internetowy na temat jego działalności. Kolejny krok to bezpośrednia rozmowa, która służy temu, żeby przede wszystkim poznać się osobiście i przekonać, czy kandydat pasuje do naszej społeczności i czy będzie chciał być jej aktywną częścią.

Skąd wziął się pomysł Trend House?

N.S.: Inspirację stanowiła historyczna pracownia wynalazcy, w której spotykali się z nim inni uczeni, inspirując się wzajemnie. Infrastruktura Trend House jest przygotowana w taki sposób, żeby prowokować wspólne działania. Długo nad detalami pracował Aureliusz Górski, poprzedni dyrektor Fundacji Venture Café, który był pomysłodawcą Trend House. Przygotowaliśmy miejsca spotkań odpowiednie do realizacji kolejnych etapów powstawania projektu. Są to Design Room, Research Room i Strategy Room, odzwierciedlające kolejne etapy: tworzenie nowej idei, jej weryfikację i budowę strategii realizacji. Wielu klubowiczów traktuje ten klub jako azyl, miejsce, gdzie wśród znajomych twarzy mogą odpocząć od zgiełku miasta, porozmawiać ze sobą. Bardzo mnie cieszy, że zapraszając osoby z zewnątrz, czują się współgospodarzami tego miejsca. Regulamin klubu nie jest rozbudowany, bo zasady współżycia naszej społeczności opierają się na tym, by wszyscy mogli z niego korzystać w sposób zgodny ze swoimi potrzebami.

Warszawskie CIC jest częścią znanej na świecie organizacji.

D.D.: Nasza lokalizacja jest dziewiątą w świecie i drugą w Europie. W 1999 r. założyciel CIC – Tim Rowe, zaraz po ukończeniu studiów na MIT, szukał pomysłu na biznes. Dołączył do kolegów, którzy uruchomili start-up. Zajął się mało efektowną częścią biznesu, czyli back office. Przyniosło to zaskakujący efekt. Postanowił stworzyć miejsce pracy dla innowatorów, którzy będą mogli skupić się na pracy, nie troszcząc się o obsługę biura. Ale to nie wszystko – bardzo ważny element jego pomysłu stanowiła możliwość bliskiej interakcji osób dołączających do społeczności, co pozwalało wykorzystać potencjał tkwiący w multidyscyplinarności. Tim wzorował się już wtedy bardzo mocno na badaniach naukowych MIT, które udowodniły, że fizyczna bliskość innych przedsiębiorców i innowatorów znacznie zwiększa – ok. 22 razy – potencjał generowania nowych pomysłów i projektów.

Jest to znakomity, wręcz wzorcowy przykład innowacji. 

D.D.: Pierwszy kampus powstał w pobliżu MIT i Harvard. Adres: 1 Main Street, Cambridge, tuż przy Kendall Square, Massachusetts, jest symboliczny, gdyż ten obszar jest nazywany najbardziej innowacyjną milą kwadratową na naszej planecie. Obok mieszczą się giganci, tacy jak Pfizer, Moderna, ale też powstają znane na całym świecie projekty, np. Human Genome Project Instytutu Broad czy technologia CRISPR. Trudno o miejsce, które lepiej by symbolizowało modernizację współczesnego świata. Wynaleziono tam szczepionki na COVID-19, bada się mózg i opracowuje leki na alzheimera. CIC Cambridge był ważnym katalizatorem tych zmian, bo to właśnie w naszych przestrzeniach powstał Android, później wykupiony przez Google, który dziś jest najpopularniejszym oprogramowaniem do telefonów komórkowych. W Polsce działamy od 2019 r., korzystając z know-how, który rozwija się od 24 lat w Stanach Zjednoczonych. Aureliusz Górski, founder Venture Café Warsaw i inicjator sprowadzenia projektu do Warszawy, zaraził nas wizją budowania społeczności innowacji w Polsce. Uznał, że oprócz przestrzeni biurowej potrzebne jest też komfortowe miejsce do spotkań i tworzenia relacji.

N.S.: Warto podkreślić, że Trend House jest jedynym takim klubem na świecie, a pomysł zrodził się w Warszawie. Zarządzamy nim we dwie z Dominiką. Myślę, że element kobiecości ma pewien wpływ na poziom empatii i sposób budowania relacji w klubie. Jestem z wykształcenia andragogiem (specjalistą edukacji dorosłych) i trenerem kompetencji miękkich specjalizującym się w komunikacji. To, co robię, jest bardzo inspirujące. Integrując nasze środowisko, właśnie miękkie kompetencje wykorzystuję w pełni. Czasem muszę tłumaczyć światy różnych osób, by zorientować się, kogo z kim i kiedy warto skontaktować.

Uprzedziła pani kolejne moje pytanie o doświadczenie zawodowe z okresu sprzed CIC.

N.S.: Jestem absolwentką Uniwersytetu Warszawskiego, zawsze dodaję też, że batoraczką. Ukończyłam Liceum Stefana Batorego i jest to duża część mojej tożsamości. Jeśli chodzi o doświadczenie zawodowe, to pracowałam w branży szkoleniowej. Poznałam świat szkoleń zarówno od strony organizacyjnej, jak i trenerskiej. Na początku mojej drogi zawodowej uczestniczyłam w specjalnym programie skierowanym do młodych osób Kompendium MBA, w którym doświadczeni managerowie zaszczepili we mnie podejście, że zarządzanie to przede wszystkim odpowiedzialność. Zdobyłam także doświadczenie w e-szkoleniach, odpowiadając za rozwój biznesowy wyszukiwarki szkoleń i platformy e-learningowej. A później zmieniłam branżę i przez kilka lat zarządzałam usługami cateringowymi dla kilkusetosobowych produkcji telewizyjnych Polsatu, np. „Twoja twarz brzmi znajomo”. Była to prawdziwa szkoła życia i zarządzania w kryzysowych sytuacjach. Uważam, że ktoś, kto spędził choć trochę czasu w HoReCa, poradzi sobie wszędzie. I po tym ciekawym doświadczeniu kształtującym mój charakter postanowiłam wrócić do budowania biznesowych relacji przez edukację.

D.D.: Droga, która zaprowadziła mnie do CIC, była nieco bardziej skomplikowana. Po ukończeniu studiów politologicznych na Uniwersytecie Śląskim wyjechałam do Holandii, gdzie zdobyłam tytuł Master of Science na Erasmus University w dziedzinie ekonomiki prawa i polityki opieki zdrowotnej. Znalazłam ciekawą pracę w think tanku w Brukseli, który łączył pracowników firm farmaceutycznych, lekarzy, pacjentów i polityków zajmujących się służbą zdrowia. Następnie zatrudniłam się w szczecińskiej organizacji zajmującej się analizami ekonomicznymi i badaniami nad starością w Unii Europejskiej i Izraelu. Po dwóch latach wróciłam z powrotem do Holandii, do Rotterdamu, gdzie w sumie przemieszkałam 11  lat. Właśnie tam rozpoczęłam przygodę z CIC, pracując etatowo w kampusie i wspomagając jako wolontariuszka organizację wydarzeń w Venture Café. Poznałam wtedy organizację od zaplecza. Zrozumiałam, czym są innowacje i start-upy. I znów przyjechałam do Polski, by budować warszawski kampus innowacji razem z Aureliuszem Górskim, Jerzym Brodzikowskim i Kubą Jóźwickim. Zaczynaliśmy w trudnych warunkach podczas pandemii. W maju 2020 r. udało mi się przekroczyć granicę holendersko-niemiecką tylko dzięki pozwoleniu na pracę w Polsce. Odbierając klucze od zarządcy budynku Varso, zaczęliśmy tworzyć inkluzywne miejsce, gdzie można robić wspaniałe rzeczy. Cieszę się z możliwości współpracy ze śmietanką innowacji, z osobami, które chcą zmieniać rzeczywistość, żeby żyło nam się coraz lepiej. n

rozmawiał Piotr Cegłowski