Dariusz Cegielski

Rozmowa z Dariuszem Cegielskim, prezesem zarządu Trans Polonia SA

– 13 lat w branży logistycznej to spory bagaż doświadczeń.
– Spory i cenny, szczególnie w kontekście branży, która nie zalicza się do łatwych. Profesjonalnie międzynarodową logistyką surowców zająłem się w 1999 roku. Z dzisiejszej perspektywy mogę stwierdzić, iż przez te wszystkie lata w sektorze zaszły wręcz rewolucyjne zmiany i jestem przekonany, że umiejętność wychodzenia naprzeciw potrzebom rynku, to duże wyzwanie, a w naszym przypadku – ogromna przewaga konkurencyjna naszej spółki.

– Jest pan autorem nowatorskich rozwiązań z zakresu transportu i logistyki chemii płynnej.
– W dużej mierze dotyczyły one działań, które w Trans Polonii wprowadzamy od lat, mianowicie bardzo elastycznego reagowania na zapotrzebowanie klienta w zakresie transportu. Swoją przygodę z logistyką zaczynałem od stworzenia zespołu, który w sposób nowatorski był w stanie reagować na zmiany i wnosić ogromne zaangażowanie w realizację perspektywicznych projektów. Potrzeba ta była motywowana zmianą realiów rynkowych, kiedy to kwestie transportowe w dużych przedsiębiorstwach zostały oddane w 100 proc. w ręce zachodniego odbiorcy czy dostawcy. Polskie firmy produkcyjne nie dotykały logistyki. Zamawiały produkt z dostawą lub sprzedawały z odbiorem. Nasze nowatorstwo polegało na tym, iż udało się nam przekonać kilka zakładów, aby zaczęły myśleć o logistyce w sposób inny – bardziej otwarty. Dodatkowo, aby zaczęły przy naszej pomocy ten proces kontrolować. I świetnie nam się to udaje do dziś, co potwierdzają nasze wyniki.

– Dziś stawiacie na transport intermodalny?
– W ramach realizacji strategii rozwoju naszej spółki skupiamy się przede wszystkim na przyszłości, a w tym kontekście głównie na konsekwentnym poszerzaniu zasięgu działalności. Transport intermodalny jest dziś dla spółki działalnością komplementarną do transportu kołowego, a jednocześnie pozwala uzyskiwać większą rentowność, poprzez realizację znacznie większych wolumenów na długich dystansach. Takie działania są w pewien sposób wymuszone i wynikają ze specyficznej sytuacji na rynku chemicznym. Jako jeden z wiodących operatorów najpełniej zauważamy, jak w ostatnich latach zmienił się system realizacji dostaw z wielkich przedsiębiorstw z tego sektora. Jako, że jesteśmy mocno związani z segmentem naftowym i produkcją chemikaliów, musieliśmy dostosować naszą ofertę do współczesnego modelu ich funkcjonowania.

– Jeśli zatem doszło do zmian, to czym były one spowodowane?
– Otwartością gospodarki na wszelkie rozwiązania podnoszące efektywność, a także na potrzebę wychodzenia poza rynki macierzyste. Inicjatorami tego podejścia do robienia biznesu byli managerowie nowej generacji – ze świeżym spojrzeniem geopolitycznym, innowacyjni i umiejętnie stymulujący zespoły odpowiedzialne za operacyjną część biznesu. Obecnie ludzie z takich firm, jak nasza, pokazują, że fizyczne granice przestały mieć znaczenie. Ludzie zarządzający łańcuchem logistycznym mogą dziś bez problemu nawiązywać kontakty handlowe w najodleglejszych krańcach świata.

– Wasze osiągnięcia wyraźnie pokazują, że uwiarygodniacie polski biznes na Zachodzie.
– Myślę, że tak. Dla mnie najciekawsza część pracy w tej branży, to stawianie sobie bardzo wysoko poprzeczki i konkurowanie z najlepszymi. Zdrowa, uzasadniona wysokim profesjonalizmem rywalizacja jest częścią naszej filozofii działania. Dzięki temu, że rozwijamy się globalnie, mamy możliwość doskonalenia firmy w oparciu o najlepsze rynkowe benchmarki, ale i tworzenia nowej jakości w oparciu o nasze unikalne know-how. Sukcesy polskiej spółki w tej dziedzinie stanowią znakomitą szansę na łamanie pewnych stereotypów o usługach „made in Poland”. Profesjonalizm zespołu Trans Polonii powoduje, że nie mamy żadnych kompleksów w konfrontacji z kolegami z Zachodu.

Stawiamy na ludzi młodych, ale również na tych doświadczonych, niejednokrotnie będących w wieku przedemerytalnym. W przypadku Trans Polonii, ci ostatni mają często kilkudziesięcioletni staż pracy w branży, ogromną wiedzę i doświadczenie, jak również kontakty międzynarodowe. To nasz wielki kapitał i korzystamy z niego kształcąc młodą kadrę. Dziś, aby być konkurencyjnym, trzeba zbudować i wykształcić odpowiedni zespół, inwestować w szkolenia, dawać ludziom szansę i wyzwalać ich energię. Wracając do naszych młodych pracowników, to z dumą mogę stwierdzić, że praca u nas nie wiąże się dla nich tylko z potrzebą zarabiania pieniędzy. Identyfikacja z firmą i przekonanie, że na sukces pracujemy wszyscy, rodzi chęci i zaangażowanie, a to podnosi jakość naszych usług.

– Sektor bądź co bądź niszowy?
– Przede wszystkim, sklasyfikowałbym ten sektor jako wysoce wyspecjalizowany i wysoce odpowiedzialny. Aby w nim zaistnieć na poziomie, jaki udało się osiągnąć naszej spółce, należy zainwestować ogromne pieniądze nie tylko w wiedzę oraz w środki transportu, ale i w bezpieczeństwo. To ono odgrywa kluczową rolę w transporcie chemikaliów. Świadcząc usługi dla renomowanych klientów z tej branży, stajemy się współodpowiedzialni za ich dobre imię, na które niejednokrotnie pracowali ponad kilkadziesiąt lat. Liderzy rynku w ostatnich latach mocno podkreślają, że ich produkty są ekologiczne, przyjazne środowisku, że uczestniczą w programach CSR. Jeden nieodpowiedzialny przewóz mógłby zniweczyć budowany przez lata pozytywny wizerunek. Na przykład, jeśli doszłoby do jakiegoś wypadku, a transport realizowany przez operatora wylądowałby w przydrożnym rowie, przy fleszach i kamerach stacji telewizyjnych. W tym kontekście nasza działalność, wiąże się z podwójną odpowiedzialnością – za naszą firmę i za naszego zleceniodawcę.

– Trudno uniknąć takich zdarzeń.
– Takie zdarzenia można zminimalizować, w naszym przypadku prawie do zera. Konsekwentnie podwyższamy sobie poprzeczkę związaną z obsługą klientów i bezpieczeństwem. Posiadamy specjalny certyfikat SQAS, który obliguje nas do określonych zachowań i ścisłego przestrzegania wielu procedur. Dla przykładu, jesteśmy wpisani do specjalnej bazy danych, która, z jednej strony, potwierdza naszą wiarygodność, a z drugiej, sprawia, że działalność spółki jest skrupulatnie monitorowana. Jeśli doszłoby po stronie spółki do jakiegoś odstępstwa od normy, groziłoby to usunięciem nas z powyższego rejestru. Procedury, z którymi musimy się mierzyć, dotyczą także kierowców, którzy świadczą dla nas usługi. Przed wpuszczeniem na teren danego zakładu chemicznego poddawani są oni specjalnym testom. Dopiero po ich pozytywnym przejściu mogą wykonywać swoją pracę dla zachodnich zleceniodawców.

– Wspomniał pan o dużych inwestycjach w środki transportu. Bazujecie na własnym sprzęcie czy korzystacie też z outsourcingu?
– Posiadamy własne jednostki, ale w dużej mierze korzystamy z usług podwykonawców. Outsourcing obejmuje tank kontenery oraz jednostki cysternowe. Okazuje się, że w naszej branży wysoką jakość można osiągnąć właśnie dzięki rozwiniętemu outsourcingowi. Jest to pewne novum w Polsce. Do tej pory funkcjonował bardzo konwencjonalny model. Przy dysponowaniu tysiącem samochodów zatrudniało się tysiąc kierowców. Duża liczba ludzi w tym biznesie oznacza wysoki koszt. Świat skręcił w stronę outsourcingu, także w tym segmencie usług. Sprawdza się współpraca z człowiekiem, który jest kierowcą i właścicielem np. ciągnika siodłowego i który, jako samodzielny przedsiębiorca, dba o stan techniczny pojazdu i rzetelne wykonanie zlecenia. W takim przypadku rośnie jakość usługi, ale i rentowność przedsięwzięcia, co w tym biznesie nie jest takie łatwe.

– Najbliższe plany?
– Zamierzamy w ciągu kolejnych kilku lat stać się liderem na rynku przewozów chemii płynnej w Polsce. Zdecydowanie zmierzamy na Zachód. Analizujemy również możliwości akwizycji, w celu wzmocnienia naszej pozycji na zagranicznych rynkach. Uważam, że to odpowiedni moment. Inna droga rozwoju to zatrudnianie zachodnich managerów ze znajomością rynków światowych.

– Jest pan zwolennikiem małych kroczków, czy dużych zmian?
– Jestem przede wszystkim zwolennikiem konsekwentnej, wytężonej pracy i dążenia do rozwoju. Otwartość i mierzenie wysoko są, moim zdaniem, kluczem do sukcesu w biznesie. Systematyczność pozwala szybciej identyfikować obszary, które wymagają zmian, a to z kolei daje szansę na niwelowanie zagrożeń wynikających z niedociągnięć. Co więcej, jeżeli budzimy się rano, mamy konkretny plan działania i potrafi – my wyciągać wnioski z naszych porażek czy potknięć, wówczas szybciej się otrząśniemy i pójdziemy dalej.

Co lubi Dariusz Cegielski?

ZEGARKI – Tag Heuer
PIÓRA – Porsche Design
WYPOCZYNEK – narty w Austrii w Zillertal
KUCHNIA – włoska
RESTAURACJE – „Nie mam ulubionej, doceniam jednak dobrą atmosferę.”
HOBBY – „Technika. Interesuję się wyścigami samochodowymi. I sam jeżdżę 20-letnim Porsche 911.”