Alicja Wiecka

Alicja_WieckaRozmowa z Alicją Wiecką, dyrektor zarządzającą SAS Institute Polska

– Od 20 lat nieprzerwanie zarządza pani polskim oddziałem SAS Institute, amerykańskiego dostawcy oprogramowania analitycznego dla biznesu. Czy to prawda, że na związane z tym uroczystości prezes korporacji przyleciał własnym samolotem z całym zarządem, co się nigdy wcześniej w historii firmy nie zdarzyło?
– Tak, to prawda. Gościliśmy wtedy piętnastoosobową delegację najwyższego kierownictwa firmy z prezesem i czterema wiceprezesami SAS Global na czele. Na oficjalnej gali dr James Goodnight powiedział, że jest tu m.in. dlatego, iż nasz oddział jest jednym z najlepszych w korporacji, jeśli nie najlepszym.

– Skąd taka adoracja?
– No cóż, w historii firmy polski oddział odegrał niebagatelną rolę, bo to właśnie dzięki nam korporacja wprowadziła do swojej oferty wiele innowacyjnych produktów oraz rozwiązań biznesowych. Już pierwsze kroki SAS w Polsce pos­tawiliśmy bardzo mocno, kreując zastosowania hurtowni danych w polskich firmach i instytucjach. Ich koncepcja była wówczas dopiero definiowana przez światowych ekspertów, a my od razu zaczęliśmy ją promować i wdrażać w Polsce! Byliśmy pierwszym oddziałem SAS w Europie, który skoncentrował na nich swoją ofertę, a rynek odpowiedział ogromnym zainteresowaniem. W efekcie potrzeby polskich klientów i doświadczenia z wdrożeń przyczyniły się w ogromnym stopniu do rozwoju technologii Business Intelligence na świecie. Kolejne pole innowacji rozwinęliśmy na bazie współpracy z użytkownikami biznesowymi. Wypracowaliśmy koncepcję i wdrożyliśmy w praktyce pionierską ofertę kompleksowych rozwiązań dla poszczególnych branż i obszarów biznesowych, które swym zakresem obejmowały oprogramowanie, modele danych i analiz, predefiniowane raporty, pakiet usług wdrożeniowych, doradztwo biznesowe i strategiczne oraz transfer wiedzy do klienta. Rozwiązania branżowe opracowane w Polsce stały się hitem wśród klientów SAS na całym świecie i zapoczątkowały ich wysyp dla różnych segmentów rynku. O sukcesie pomysłu polskiego oddziału świadczy fakt, że już przez ponad 10 lat stanowią one istotny trzon oferty SAS, będąc stale rozwijane i niez­miennie ciesząc się zainteresowaniem rynku.

– A jak to wygląda obecnie?
– Dziś, gdy wkraczamy w erę „Big Data”, potrzebne są rozwiązania Business Intelligence nowej generacji, zapewniające możliwość praktycznie natychmiastowego odpowiadania na stawiane pytania biznesowe oraz dostęp do złożonych symulacji i analiz działających w czasie rzeczywistym. SAS Polska, znów jako jeden z pierwszych, postawił na rozwiązania High Performance Analytics (HPA), które pozwalają na błyskawiczne wykorzystanie wartości biznesowej drzemiącej w dostępnych wolumenach danych. Te firmy, które pierwsze udostępnią swoim pracownikom rozwiązania HPA, zdystansują konkurencję na lata.

– SAS Institute jest znany z tego, że od powstania w 1976 r. nieprzerwanie zwiększa swoje przychody. W 2011 r. wyniosły one 2,7 mld dol., co oznacza wzrost o 12 proc. w stosunku do roku poprzedniego. Czy polski oddział może się pochwalić podobną dynamiką wzrostu?
– Tak. Od rozpoczęcia działalności w 1992 roku tylko raz nie udało się nam poprawić przychodów z roku poprzedniego. A w okresie ostatnich 5 lat corocznie odnotowujemy dwucyfrowy wzrost! Analityka cieszy się coraz większym zainteresowaniem klientów, a dobre narzędzia, takie jak nasze, pomagają im w podejmowaniu optymalnych decyzji. Co więcej, my nie tylko wiemy, jak działa sama technologia, ale też jak funkcjonuje biznes klienta. Połączenie tych kompetencji w jednym zespole uważam za jeden ze swoich najważniejszych sukcesów na stanowisku szefa polskiego oddziału SAS. Niektórzy z naszych klientów nawet czasami żartują, że znamy ich biznes lepiej od nich samych.

– Z wykształcenia jest pani informatykiem. Jak więc udało się pani stworzyć tak świetnie prosperujący oddział?
– Od początku swojej zawodowej kariery szukałam nowych wyzwań. Tak było, gdy w ramach praktyk studenckich wyjechałam w 1987 r. do USA, by podjąć pracę jako programistka w firmie Quintiles, specjalizującej się w obróbce danych klinicznych. Chociaż programowałam w narzędziach SAS, z którymi nie miałam wcześniej nigdy do czynienia, po trzech miesiącach otrzymałam propozycję pracy w Wielkiej Brytanii, gdzie w nowo otwieranym oddziale firmy odpowiadałam za budowę i rozwój zespołu programistów. Po zmianach w Polsce na początku lat 90. postanowiłam wrócić do kraju. Zgłosiłam się do europejskiej centrali SAS z propozycją, że jeśli będą otwierać biuro w Polsce, to ja bardzo chętnie pokieruję działem wsparcia. SAS odpowiedział natychmiast propozycją założenia przedstawicielstwa w Polsce. Niezbyt mi ta rola odpowiadała, ale postanowiłam spróbować.

– I wtedy zapewne pomyślała pani, że warto skończyć studia MBA?
– Ależ skąd, MBA nie mam do dziś! W zakresie zarządzania jestem samoukiem, a z korporacyjnych szkoleń zaliczyłam jedynie te handlowe. Sprzedaż od samego początku szła mi dobrze. Właściwie kolejne lata udowadniały, że mam intuicję biznesową, wyczuwam potrzeby klientów i przyszłościowe trendy rynkowe. Ogromne znaczenie miał też model współpracy, jaki zaproponowałam zarówno klientom, jak i zespołowi. Wygrywaliśmy dzięki naszej wiedzy i zaangażowaniu, każdy klient miał gwarancję najlepszego wsparcia i wymiernych efektów. Dlatego już na starcie zaufały nam największe firmy i instytucje w naszym kraju: Narodowy Bank Polski, BRE Bank, PZU, Telekomunikacja Polska, PTK Centertel… Praktycznie wszystkie organizacje, które budowały wówczas hurtownie danych, realizowały je w oparciu o naszą technologię i know-how. Wypracowane wtedy standardy i kultura pracy stały się fundamentem naszego stałego sukcesu na rynku. Dzięki innowacyjnej i solidnej marce zgromadziliśmy wśród naszych użytkowników społeczność dynamicznych, otwartych i mądrych ludzi.

– Budowa hurtowni danych w tamtych czasach napotykała jednak na nie lada wyzwania. Wam chyba też nie szło wtedy jak z płatka?
– Wręcz przeciwnie! Chociaż z badań Gartnera wynikało, że 80 proc. wdrożeń hurtowni danych na świecie kończy się fias­kiem, my, w Polsce, z sukcesem realizowaliśmy jedno wdrożenie za drugim. Podczas, gdy większość dostawców technologii IT nastawiała się głównie na to, żeby przy realizacji wdrożenia klient wykupił jak najwięcej godzin pracy konsultantów, SAS starał się poprzez szkolenia i transfer wiedzy, jak najszybciej usamodzielnić użytkowników. Klienci doceniają to do dziś. Przez te 20 lat zaledwie kilku z nich zrezygnowało z naszych usług, a aż 2/3 spośród wszystkich regularnie co roku dokupuje nowe produkty.

– Z czasem hurtownie danych stały się jednak na tyle popularne, że trzeba było szukać nowych sposobów rozwoju biznesu. Skąd brała pani wtedy nowe pomysły? Z centrali?
– Centrali do tego nie mieszałam, od samego początku starając się zapewnić sobie i swojemu oddziałowi tyle niezależności, ile się dało. Samodzielnie podjęłam decyzję, by rozbudować standardową ofertę produktową o rozwiązania dostosowane do potrzeb biznesowych poszczególnych branż i wesprzeć ją kompleksowymi usługami doradczymi. Gdy nowy model działania zaczął przynosić korzyści finansowe, zostaliśmy uznani za prekursora innowacyjnej oferty i reorganizacji modelu biznesowego. Wkrótce uruchomiliśmy dział R&D rozwiązań biznesowych dla sektora telekomunikacyjnego. Zaproponowane przez nas rozwiązania były na tyle skuteczne, że w ciągu kilku miesięcy weszły na rynek europejski, a w ciągu roku – globalny. W Polsce powstało Światowe Centrum Kompetencyjne SAS w zakresie rozwiązań analitycznych w obszarze Customer Intelligence. Dzięki własnym pomys­łom i inicjatywie staliśmy się nagle strategicznym ośrodkiem rozwoju produktów i kompetencji dla korporacji, która na świecie zatrudnia 13 tys. osób i współpracuje z 60 tys. firm.

– A które ze zrealizowanych projektów uważa pani za najbardziej spektakularne?
– Najbardziej imponują projekty dla sektora publicznego, które pomagają zmieniać Polskę w nowoczesny kraj. Jednym z najnowszych przykładów jest wsparcie GUS w przeprowadzeniu Narodowego Spisu Powszechnego, gdzie na platformie SAS po raz pierwszy w historii kraju udało się oczyścić i zintegrować dane z praktycznie wszystkich dostępnych rejestrów publicznych. Wykorzystanie tych danych na potrzeby spisu pozwoliło znacznie zredukować liczbę pytań i informacji wymaganych w formularzach spisowych. Dzięki temu liczba rachmistrzów zmalała do 18 tys. ze 180 tys. w 2002 r., formularz spisowy zyskał prostą formę, która była możliwa do implementacji na rejestratorach elektronicznych zamiast arkuszy papierowych, a uporządkowanie rejestrów państwowych pozwoliło na uzyskanie informacji dotychczas niedostępnych w poprzednich spisach. W rezultacie obniżono koszty całkowite przedsięwzięcia o 40 proc., a w perspektywie długofalowej GUS pozyskał uniwersalną platformę analityczno-informacyjną do realizacji wszelkich badań statystycznych. Dzięki narzędziom SAS, GUS jest w stanie czyścić i integrować dane gromadzone w rejestrach publicznych i innych źródłach i wykorzystywać je w analizach. Z kolei dla Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego zaprojektowaliśmy System do Zapytań o Historię Szkód i Przebieg Ubezpieczenia OC oraz AC, który umożliwia towarzystwom ubezpieczeniowym szybkie sprawdzenie, w ilu wypadkach uczestniczył właściciel pojazdu i uwzględnienie tych informacji przy kalkulacji jego nowej składki za OC czy AC. O skali zainteresowania nowym systemem świadczy fakt, że przed jego wdrożeniem liczba zapytań kierowanych do Ośrodka Informacji UFG przez zakłady ubezpieczeń wynosiła ok. 17 tys. rocznie, a w ciągu pierwszych 9 miesięcy po jego wdrożeniu – 2,5 mln.

– Tak wielkie sukcesy nie byłyby możliwe bez odpowiednich zasobów kadrowych. Jaki ma pani sposób na ich pozyskiwanie?
– Podstawowy trzon firmy jest oparty na długoletnich pracownikach, którzy są z nami nie tyle dlatego, że mamy atrakcyjną ofertę rynkową i dobry pomysł na rozwój biznesu, ale przede wszystkim z powodu unikalnej samodzielności, możliwości samorealizacji, wzrostu kompetencji i doskonałego zespołu współpracowników. W tegorocznym badaniu, przeprowadzonym przez Great Place to Work Institute, aż 90 proc. pracowników stwierdziło, że SAS jest wspaniałym miejscem pracy. Bliska współpraca z wydziałami informatyki wyższych uczelni oraz Akademia Młodych Talentów (AMT), którą powołaliśmy kilkanaście lat temu, zaowocowała tym, że studenci umieszczają nas w gronie najbardziej atrakcyjnych miejsc pracy w branży IT. Do Akademii dostać się nie jest łatwo, ale ci, którym to się uda, to najlepsi z najlepszych, którzy mogą potem realizować się u nas zawodowo przez lata. Obecnie większość managerów SAS Polska to nasi wychowankowie – absolwenci AMT.

– Pani kariera to świetny temat na książkę. Czy kiedykolwiek próbowała pani skonfrontować swoje metody z pracy z literaturą na temat zarządzania?
– Trochę więcej czasu dla siebie mam dopiero od niedawna, i gdy zaczęłam się interesować coachingiem i psychologią biznesu, ze zdumieniem odkryłam, że to, co przez lata wdrażałam w polskim oddziale, to jest właśnie to, co proponują w swoich książkach najwięksi specjaliści od zarządzania. Nie oznacza to jednak, że z ich tezami zgadzam się w 100 proc. Często zdarza mi się polemizować. Mam niesłychanie silne przekonanie o swojej wiedzy i doświadczeniu we współpracy z ludźmi, a przecież na tym właśnie polega „zarządzanie”. Czasem zastanawiam się, jak najlepiej wykorzystać zgromadzony bagaż doświadczeń i podzielić się swoją wiedzą z innymi. Ale czy to materiał na książkę? Kto wie…

– Wnioskuję stąd, że raczej nie ma pani ochoty na zmianę pracy?
– Nie, bo gdzie znajdę drugą firmę, która da mi tak dużą samodzielność, zaakceptuje moje podejście do prowadzania biznesu i zarządzania ludźmi, pozwoli działać według moich zasad? Prawie wcale nie raportuję, nikt mnie z centrali nie pogania i nie denerwuje, a ja z kolei nie indaguję ich, co mam robić, bo nie boję się podejmowania trudnych decyzji, chociaż zawsze staram się być w zgodzie z korporacyjnymi standardami. Wielokrotnie proponowano mi awans w strukturach pionowych SAS, ale to mnie w ogóle nie interesuje. Na swoim czuję się najlepiej. Nie sposób też nie wspomnieć o drugim aspekcie. Nasza firma niezmiennie wygrywa w rankingach pracodawców – w tym roku SAS, według GPTW, jest numerem 1 na liście najlepszych na świecie.

Co lubi ALICJA WIECKA?

MODA – nie ulega modom, ceni klasykę i pomysły młodych projektantów
KUCHNIA – zdrowe jedzenie i wszystkie kuchnie świata, ale dla przyjaciół najlepiej umie przygotować dania tajskie, meksykańskie i japońskie
WYPOCZYNEK – każdą wolną chwilę spędza na łonie natury. Podróżując po świecie wybiera nowe, nieznane miejsca
HOBBY – medycyna chińska i naturalna, zwiedzanie świata, muzyka. Poza tym sport i taniec (latino, zumba, nowoczesny). Ukochany obraz w muzeum to „Słońce majowe” Józefa Mehoffera i „Imieniny Babuni” Olgi Boznańskiej. Książka, która ostatnio zrobiła na niej największe wrażenie to „Tysiąc Wspaniałych Słońc” Khaleda Hosseini