Zygmunt Berdychowski

Rozmowa z Zygmuntem Berdychowskim, twórcą Forum Ekonomicznego w Krynicy

– Forum Ekonomiczne w Krynicy na przekór wszystkim swoim krytykom nie tylko utrzymuje pozycję lidera, ale rośnie z roku na rok…
– Nie warto rozmawiać o emocjach, skupmy się na faktach. W ub. roku zarejestrowaliśmy ponad 2900 gości, co oznacza, że ich liczba zwiększyła się o 15 proc. w porównaniu z rokiem 2012. Bardzo ważny jest dla nas profil uczestników, którzy reprezentują różne obszary biznesu i polityki. Dominują managerowie, politycy i eksperci. Wielu z nich traktuje pobyt w Krynicy jako pretekst do wystąpień publicznych, jak i nieoficjalnych spotkań. Nierzadko czołowi politycy właśnie podczas Forum Ekonomicznego ogłaszają nowe ważne projekty.

– Obecni na Forum dziennikarze oceniają je poprzez pryzmat gości.
– Jest to najzupełniej naturalne. Dla mediów najciekawsze są osoby ogólnie znane, opiniotwórcze, zajmujące poważne stanowiska. Na marginesie – przed rokiem gościliśmy 500 dziennikarzy reprezentujących 200 mediów krajowych i zagranicznych, jak np. Reuters, Bloomberg, „New York Times” czy też „Wall Street Journal”. Biorąc pod uwagę fakt, że podczas Forum można spotkać kilku prezydentów i premierów, dla przedstawicieli mediów jest to wyjątkowa szansa na zdobycie ciekawego materiału z pierwszej ręki. W ub. roku pojawili się m.in. polski premier i szef opozycji oraz czołowi politycy krajów ościennych i przedstawiciele Komisji Europejskiej.

– Co stanowi o atrakcyjności Forum, które w przyszłym roku będzie obchodziło 25-lecie?
– Przywiązujemy ogromną wagę do jakości merytorycznej dyskusji panelowych i innych wydarzeń, których zresztą z roku na rok przybywa. W 2013 roku było ich 160, a rok wcześniej 132. Tematy poruszane podczas Forum przewijają się potem w mediach przez wiele miesięcy. Trochę w cieniu gospodarki i polityki pozostaje kultura. A szkoda. Na tegoroczne Forum zaplanowaliśmy aż 30 wydarzeń kulturalnych z udziałem znakomitych artystów.

– Jak wygląda Forum od kuchni?
– Nie muszę chyba wyjaśniać, że prace przygotowawcze trwają okrągły rok, zajmuje się nimi 50 naszych pracowników. Samo wydarzenie obsługuje ponad 700 osób. Zakres działań, jakie podejmujemy, jest bardzo szeroki. Zapewniamy np. transport autokarowy z lotniska w Balicach do Krynicy. W ub. roku BMW podstawiło 35 limuzyn, które obsługiwały naszych najważniejszych gości. Między hotelami wyznaczyliśmy 5 linii, które regularnie obsługują autobusy. Trudno sobie wyobrazić tak prestiżową imprezę bez kiosków multimedialnych i sprawnej sieci bezprzewodowej.

– Początek września, gdy tradycyjnie odbywa się Forum, to okres finansowych żniw dla mieszkańców Krynicy.
– Jak miał pan okazję się przekonać, wszystkie lokale pękają w szwach. Duże firmy organizują własne spotkania wieczorne; życie kwitnie. Liczba beneficjentów jest długa – na miejscu drukujemy wszystkie materiały – a jest tego dużo, około 20 ton. Całą reklamę zewnętrzną przygotowują lokalne firmy. Kwiaciarnie zaczynają przygotowania z kilkutygodniowym wyprzedzeniem. Zarabiają pracownicy ochrony, kelnerzy, kucharze, przewoźnicy. Ceny noclegów rosną o 100-200 proc.

– Słowem – to wielka szansa dla Krynicy.
– Mam nadzieję, że Forum Ekonomiczne na nowo przywróci blask miastu, które przed wojną było modnym kurortem. Po wojnie wiele pięknych obiektów zostało zniszczonych w ramach tworzenia uzdrowiska dla ludzi pracy, które miało zerwać z tradycją miejsca kojarzonego ze snobizmem i luksusem. Trudno o lepszą promocję, niż możliwość zaprezentowania miasta i okolic kilku tysiącom gości dysponujących ponadprzeciętnymi możliwościami finansowymi oraz setkom dziennikarzy.

– Co najmniej kilka miast chciałoby w przyszłości gościć Forum Ekonomiczne…
– Nie kryję, że nasza umowa z Krynicą obowiązuje do roku 2016.

– Co dalej?
– Zobaczymy, dla mnie najważniejszy jest dalszy rozwój Forum. Często słyszę, że jest to „polskie Davos”. Traktuję to jako komplement, ale mamy inne cele niż organizatorzy szczytu w Davos. Nasza idea polega na tym, by Forum było pośrednikiem pomiędzy Wschodem a Zachodem. Zarówno my, jak i nasi najbliżsi sąsiedzi mamy podobne doświadczenia związane z przejściem od gospodarki socjalistycznej do kapitalistycznej. Mamy też podobne cele do osiągnięcia. A jednocząc nasze wysiłki możemy osiągnąć znacznie więcej niż działając samotnie.

– Forum towarzyszy od pięciu lat Festiwal Biegowy.
– Jest to impreza powszechnie znana, choć jeszcze ciągle się rozwija. Napłynęło już ponad 7 tys. zgłoszeń od biegaczy z Polski i zagranicy. W ub. roku zanotowaliśmy 5,8 tys. uczestników. Będę naprawdę zadowolony, jeśli uda nam się w tym w tym roku zgromadzić 10 tys. zawodników. Festiwal ma coraz liczniejszą grupę partnerów. Jest ich już 300. Na uwagę zasługuje „Karta biegacza” którą wprowadziliśmy wspólnie z WBK. Upoważnia do szeregu zniżek w sklepach i firmach specjalizujących się w obsłudze biegaczy. Naszą stronę internetową odwiedza ponad 20 tysięcy osób tygodniowo. Chciałbym podkreślić, że w Festiwalu Biegowym bierze udział coraz więcej uczestników Forum Ekonomicznego.

– Sam pan daje dobry przykład, startując za każdym razem w maratonie. Ostatnio było głośno o panu, chociaż z powodu innego wyczynu sportowego.
– 24 maja o godz. 6.30 stanąłem na szczycie najwyższej góry świata – Mount Everest. Znalazłem się tam jako 34. Polak. Muszę się przyznać, że dziś sam z lekkim niedowierzaniem myślę o tym, że podjąłem się tak poważnego wyzwania. Nie był to pierwszy wielki szczyt w mojej karierze wspinaczkowej. Kilka lat temu postanowiłem zdobyć „Koronę Ziemi”, czyli wszystkie najwyższe góry poszczególnych kontynentów. Obecnie został przede mną tylko jeden szczyt – McKinley na Alasce. Każde z wyzwań było inne: na Nowej Gwinei brnąłem przez tydzień przez dżunglę, w Ameryce Południowej musiałem przejść trudną aklimatyzację, na przepięknej Alasce walczyłem z lodem i zimnem. Żadna jednak z gór nie była równie trudno dostępna, jak Mount Everest. Po długich przygotowaniach, polegających na próbnym wchodzeniu coraz to wyżej, doczekałem się na tzw. okno pogodowe. Wiedziałem, że muszę skorzystać z tej szansy, ponieważ na równie dobre warunki atmosferyczne mógłbym czekać tygodniami. Moja grupa wyruszyła w nocy, by po 8 godzinach dojść na szczyt.

– Co czuje zdobywca najwyższej góry?
– Prawdziwą radość poczułem drugiego dnia, w bazie. Na szczycie rozejrzałem się, zrobiłem zdjęcia, przetarłem maskę i pomyślałem… jak zejść bezpiecznie. Wyruszyliśmy w nocy, wspinaczka trwała 7 godzin. Droga powrotna zajęła nam 13 godzin, na godzinę zatrzymała nas burza śnieżna. Niewiele osób o tym mówi, ale wchodząc na Mount Everest widzi się ciała alpinistów, którzy zostali tam na zawsze. Jeden z nich zamarzł zaledwie 5 metrów od szczytu.

– Jakie warunki trzeba spełnić, by dokonać takiego wyczynu?
– Najważniejsza jest determinacja i doskonała kondycja fizyczna. Do wejścia na Mount Everest przygotowywałem się od 2007 roku. Regularnie trenuję biegi, biorę udział w maratonach. Kiedy czas mi na to pozwala, wyjeżdżam w Tatry. Generalne jestem zdania, że sport to nie tylko odpowiednia forma rekreacji dla każdego managera, ale też znakomita szkoła autodyscypliny.