Wizjoner przedsiębiorczości

    O tym czy trzeba być Wizjonerem, by nasze przedsięwzięcia odnosiły sukcesy, czy wystarczy mieć tylko doświadczenie, opowiada kobieta z listy 100 kobiet roku 2022 magazynu Forbes – Beata Drzazga. Wizjoner przedsiębiorca, twórca wielu firm i prelegent biznesowych konferencji w Polsce i na świecie.

    Czy przedsiębiorca powinien być też wizjonerem czy lepiej gdy jest tylko strategiem?

    Przede wszystkim powinien być Wizjonerem, bo wizja łączy się ze strategią. Strategia musi być powiązana z wizją. Nie możemy mylić tej wizji z wizjonerstwem. Wizja przedsiębiorcy polega na tym, że widzisz coś co planujesz, później do tego dobierasz właściwą strategię i włączasz zespół, który ją realizuje. Wizjonerstwo natomiast to jest coś co jest nowością, jest wprowadzeniem czegoś co jeszcze nie istnieje, co różni się od wszystkiego co do tej pory zostało stworzone. Kiedy ja zaczynałam tworzenie BetaMed SA pomyślałam sobie dlaczego nikt nie wprowadza nowych możliwości opieki nad pacjentami np. w ich domach. Zaczęłam mieć wizje jakby taka usługa dla pacjentów miała wyglądać i jaką wartością byłaby dla rynku zdrowia w Polsce. Tak jak w różnych usługach szkoli się personel jak ma dbać o klientów, tak w służbie zdrowia to samo powinno dotyczyć troski o pacjenta.

    Wizjoner odnosi sukcesy, gdy kieruje się wyobraźnią czy doświadczeniem?

    Przede wszystkim wyobraźnią. Nawet jak ktoś jest młody i brakuje mu doświadczenia najpierw powinien mieć pomysł, wizję. Doświadczenia każdy nabierze pracując i coś tworząc. Ale wyobraźnię i pomysł musimy mieć już w sobie biorąc się za własny biznes. Oczywiście jest też tak, że jeśli jesteś doświadczonym przedsiębiorcą, idziesz swoją drogą to nagle coś cię oświeci i masz pomysł na nowy biznes. Ale jestem zdania, że aby mówić o sobie – wizjoner, musimy się nim urodzić i wprowadzać do świata pomysły, które jeszcze nie istniały.

    Dlaczego mówią o pani Wizjoner?

    Ja całe życie coś chcę zmieniać, ulepszać mam wizje jak coś mogłoby być bardziej pożyteczne, przydatne, przyjemne lub bardziej funkcjonalne, coś czego jeszcze nikt nie wymyślił. Ja uwielbiam wyznaczać nowe trendy, być nestorem tych trendów. I marzę o tym, aby mój trud nie poszedł na marne, by te moje pomysły przydały się innym. Bardzo było mi miło, gdy potwierdził to św.pm. pan Janusz Bryzek, polski naukowiec i przedsiębiorca, inżynier z Doliny Krzemowej powiedział do mnie – Beato, to co ty stworzyłaś i co dalej tworzysz to nic dziwnego bo ty po prostu jesteś Wizjonerem.

    Czy Wizjonerem się rodzimy czy stajemy poprzez obserwacje świata?

    Chyba i tak i tak. Po sobie mogę powiedzieć, że ja urodziłam się Wizjonerem, urodziłam się z pasją dbania o ludzi starszych, ludzi cierpiących i jako dziewczynka wyobrażałam sobie jak im pomóc, jak uczynić ich życie lepszym. Później, gdy zaczęłam pracować w służbie zdrowia zaczęłam zdobywać doświadczenie, zaczęłam wyobrażać sobie jak można by poprawić tę opiekę w zakładach pielęgnacyjnych. Wiedziałam, że wszyscy na tym skorzystają. Ale myślę, że ktoś wraz z obserwacją świata może stać się Wizjonerem jeśli te cechy miał już w sobie.

    Gdzie szukać inspiracji, by mieć wizje?

    Trzeba patrzeć na innych ludzi, jaką drogę oni przeszli, by coś stworzyć. Ale przede wszystkim patrzeć na rynek, czego on potrzebuje i czego jeszcze na świecie nie ma. Wtedy to sobie spróbować zwizualizować i tworzyć. Ale przede wszystkim trzeba mieć chęć stworzenia tego czegoś, mieć niesamowite przekonanie do tego czegoś, że to ma sens. Za każdym razem, gdy zaczynam coś tworzyć dostaje takich skrzydeł, że powtarzam swoim dzieciom „czuje się tak, jakbym świat miała w swoich rękach”. Tą moją radość, błysk w oku uwielbia moja rodzina.

    Dlaczego wielu wizjonerów ponosi porażki, z których nigdy się nie podnosi?

    Dlatego, że szybko tracą wiarę w siebie. Mają za dużo w sobie „wewnętrznego rodzica” a za mało „dziecka”. Dziecko jest ufne i nie zniechęca się łatwo do swoich marzeń. „Rodzic” jest kimś kto stale krytykuje nas, przestrzega, straszy konsekwencjami porażki. Te cechy hamują nas w rozwoju, dodają nam niewiary, podsycają świadomość ryzyka. A ktoś kto ma w sobie dużo „wewnętrznego dziecka”, ale przede wszystkim dużo „dorosłego” jest częściej pozytywny i odważniejszy w działaniu.