Relokacja przemysłu 4.0

    Robert Samczyk założyciel MS Industry, wyróżnionej w rankingu 5 wpływowych TSL 2022, opowiada o przyszłości branży relokacji zakładów produkcyjnych w dobie przemysłu 4.0. 

    Gdy wrzuciłem w wyszukiwarkę hasło „relokacja maszyn” wyskoczyło niewiele firm. Czy brak nadmiernej konkurencji oznacza to, że przenoszenie linii produkcyjnych jest tak skomplikowanym procesem, że mało kto się na to porywa, czy raczej jest to wynikowa braku popytu?

    Popyt na te usługi jest stale rosnący, ale faktycznie poziom ich skomplikowania odstrasza potencjalnych nowych graczy. Dla ludzi z mojego zespołu nawet najbardziej złożona linia produkcyjna, czy gigantyczna maszyna jest do przeniesienia bez względu jak daleko jest cel.  W MS INDUSTRY zespół wybitnych fachowców realizuje demontaż i montaż całych zakładów produkcyjnych, nawet najbardziej skomplikowanych, w oparciu o wypracowane procesy technologiczne. Zanim wezmą się do pracy, robią bardzo dokładny przegląd maszyn i wszelkich urządzeń, weryfikują poprawność działania, a następnie zaczynają demontaż i przygotowanie do transportu. Załadunek odbywa się z wykorzystaniem bardzo nowoczesnych specjalistycznych urządzeń, które zakupiliśmy na własność firmy, by mieć gwarancję jakości, bezpieczeństwa i dostępności od ręki. Cały proces musi przebiegać bardzo sprawnie, dlatego, nie godzę się na żadne półśrodki. Skompletowałem najlepszych fachowców na rynku i zainwestowałem w najnowocześniejszy sprzęt. To spowodowało, że w zaledwie dwa lata MS INDUSTRY pozyskało kontrakty u takich gigantów jak BOSCH, COCA-COLA, BMW, OPEL czy LG. Realizowaliśmy je tak w Polsce jak i w całej Europie. Obserwuję, że popyt na nasze usługi tylko rośnie i nie obawiam się innych graczy.

    Najcięższy rozładunek, jaki dotychczas zrealizowaliście?

    Dla naszego klienta rozebraliśmy linię produkcyjną, której korona prasy ważyła 360 ton. Było to możliwe nie tylko dzięki bogatemu doświadczeniu moich ludzi, ich sprawności organizacyjnej, zaangażowaniu i nieprzeciętnej kreatywności, ale również dzięki temu, że mają do dyspozycji najbardziej innowacyjny w Polsce i rzadki w Europie sprzęt, np. suwnicę hydrauliczną o udźwigu 1100 ton, czy w pełni elektryczne żurawie JMG sterowane z pilota o udźwigu 60 ton. Bardzo ciekawe jest, że dziś jesteśmy bardziej rozpoznawali za granicą niż w Polsce, mamy zlecenia na rynkach niemieckim, holenderskim, belgijskim, czeskim, słowackim, skandynawskim oraz litewskim.

    Branża TSL w czasie pandemii odnotowała poważne problemy, a teraz weszła w okres kolejnych wyzwań związanych z szaleństwem cen paliw. Pan założył MS INDUSTRY w czasie pandemii i odniósł sukces. A jak się firma odnajduje dziś w kryzysie energetycznym?

    To prawda zaczęliśmy w najtrudniejszym okresie, ale wiedziałem, że nie mam czasu do tracenia. Powiedziałem sobie – albo teraz, albo nigdy – a moja intuicja i determinacja natychmiast przyniosły efekty. Rynek relokacji maszyn będzie się rozwijał, bez względu na ceny pali. Technologia produkcji stale się zmienia, unowocześnia, więc przedsiębiorstwa muszą wymieniać linie produkcyjne, rozbudowywać stare, modyfikować maszyny czy powiększać parki maszynowe. Dlatego branża relokacji jest odporna na zmiany koniunktury gospodarczej. Nawet recesja jest powodem do zamówień naszych usług. Są przecież zakłady, które muszą się zrestrukturyzować lub zamknąć.  I w tych procesach niezbędni są tacy fachowcy jak MS INDUSTRY. Jest to najmniej przyjemny obszar naszej działalności, ale mimo przykrych okoliczności ktoś musi wykonać taki demontaż .

    Zatem czy są jakieś zagrożenia jakie widzi pan dla rozwoju branży relokacji?

    Rozwój to konieczność stałego działania w dwóch obszarach: dostosowywania struktur organizacyjnych do zmieniającej się rzeczywistości i zapewnianie finasowania.  Wszelkie zastoje lub komplikacje powodują brak możliwości wykonania zleceń. Prowadzi to do frustracji tak zleceniodawcę, jak i zleceniobiorcę. Przydaje się mieć za równo elastyczne finasowanie jak i struktury firmy. Nie zawsze można przewidzieć niektórych sytuacji. Tak biznesowych jak i gospodarczych. Dobrze jest mieć świadomość tego, że przy tak wysokich kosztach stałych jakie mają firmy relokacyjne, warto zabezpieczyć ją w kapitał obrotowy lub finansowanie zewnętrzne.  Jeśli nie przygotujemy firmy odpowiednio, może ponieść porażkę przy pierwszym bardziej nietypowym zleceniu. Dziś w dobie kryzysu klimatycznego, bardzo dużo zleceń w branży relokacyjnej przychodzi z sektora energetycznego tj. przy budowie elektrowni słonecznych i wiatrowych, czy nawet pojazdów elektrycznych. To stosunkowo młode branże, więc firmy relokacyjne nadal się uczą w praktyce. Dlatego nie wystarczy mieć dobrych elektryków, monterów, inżynierów. Ważne, aby ci fachowcy mieli bardzo bogate doświadczenie najróżniejszych realizacji. Będą w stanie przewidzieć nawet trudne sytuacje. Natomiast głównym zagrożeniem o jakie jestem pytany to powszechna automatyzacja wszelkich gałęzi przemysłowych i sens relokacji firm produkcyjnych. Wkrótce nie będzie się opłacało przenosić produkcji na drugi koniec świata, by mniej zapłacić pracownikom np. w Chinach. Produkcja wróci do Europy i tu pozostanie. Więc jeśli będzie gdzieś przenoszona, to na krótsze dystanse, na tym samym kontynencie lub w tym samym kraju. Co wcale nie oznacza, że będzie mniej opłacalne dla firm relokacyjnych. Ja jestem spokojny co do tego jak zmieni się popyt na nasze usługi w chwili gdy przemysł wkroczy na dobre w erę 4.0. i nie obawiam się żadnych zagrożeń.