Najważniejsze są empatia i dobra komunikacja

O tym, jak zmieniła się firma Protech Motors Industrial Services, komunikacji i skutecznym zarządzaniu rozmawiamy z jej prezesem Robertem Samczykiem

Od 9 lat  jest Pan związany z firmą Protech Motors Industrial Services. Jak w tym czasie zmieniła się firma?

Kiedy zaczynałem pracę w Protechu, to firma zatrudniała zaledwie 6 pracowników, a obecnie jest ich już prawie 100. Poza znacznym przyrostem miejsc pracy firma znacznie rozbudowała i unowocześniła park maszynowy. Ponadto postawiłem na rozwój działalności i rozszerzenie zakresu naszych usług. Dzięki podjętym działaniom, w ciągu kilku ostatnich lat znacznie zwiększyliśmy portfolio naszych klientów zarówno w Polsce, jak i na rynku europejskim, co w znaczący sposób przełożyło się na wynik finansowy przedsiębiorstwa. Firma, którą zarządzam stała się jedną z największych firm w branży i świadczy usługi dla czołowych światowych producentów, takich jak: Bosch, Caterpillar, General Motors, Volkswagen czy też Samsung i LG.

Protech stał się marką rozpoznawalną i cenioną w branży przemysłowej. Kojarzeni jesteśmy z rzetelnością, profesjonalizmem oraz terminowością wykonywania usług. Klienci mają świadomość, że dzięki doświadczonym ludziom, których zatrudniamy oraz specjalistycznemu sprzętowi jesteśmy w stanie wykonać każde, nawet najbardziej wymagające zlecenie zgodnie z ich wymaganiami, w krótkim czasie, a przede wszystkim bezpiecznie.

Co Pana zdaniem jest najistotniejsze w skutecznym zarządzaniu?

Dobra komunikacja i empatia są najważniejsze. Jestem zwolennikiem prostej optymalnej struktury, dzięki której ogranicza się biurokrację i administrację. Cenię sobie bezpośredni kontakt  ze swoim zespołem. Mimo tego, że jestem osobą dość zajętą zawsze staram się znaleźć czas  na spotkanie i rozmowy z pracownikami. Zawsze podkreślam, że warto pokazać zespołowi, że wykonując dobrze swoją pracę będą mieli udział w korzyściach wynikających z dobrych wyników firmy. Staram się łączyć dyscyplinę ze swobodą – taki model  zakłada realizowanie założonych celów i kontrolowanie wyników,  jednocześnie dając ludziom „wolną rękę” w sposobie wykonania i pozwolenia im zrobić, to tak jak uważają za odpowiednie.

A co jeszcze stoi za sukcesem firmy?

Bardzo ważne jest w obecnej gospodarce i przy dużej konkurencyjności, by trzymać się swojej specjalności. To na czym się znamy z pewnością wykonamy najlepiej, ponieważ posiadamy wieloletnie doświadczenie oraz specjalistyczny sprzęt do tego dedykowany. Dzięki temu jesteśmy w stanie sprostać nawet najtrudniejszym wymaganiom naszych klientów.

Jaki styl zarządzania Pan preferuje?

Preferuję styl charyzmatyczny i partnerski w normalnych codziennych warunkach funkcjonowania przedsiębiorstwa. Inaczej w sytuacjach kryzysowych, wówczas musi być już tylko jeden decydent i wtedy pojawia się styl władczy, zwłaszcza w branży działającej pod ogromną presją czasu. Także muszę elastycznie dostosowywać się do sytuacji.

Co Pana zdaniem warunkuje sukces menedżera?

Wiedza oraz kompetencje, zarówno twarde, jak i miękkie. Dla mnie najistotniejsze są komunikacja, empatia, psychologia i relacje, tym kieruję się na co dzień. Taki jest mój styl i w taki sposób zarządzam. Ale znam menedżerów, którzy stawiają na procedury i są raczej zimni w swoich relacjach, ale również są bardzo skuteczni. W idealnym świecie byłyby to pewnie proporcje pół na pół, ale jak wiemy taki świat nie istnieje i któryś styl zarządzania jednak przeważa.

Jakie było Pana największe wyzwanie?

Zostałem zaproszony do wyceny usługi w Czechach dla dużej papierni wraz z 17 innymi firmami z całej Europy. Przygotowałem ofertę dotyczącą dość skomplikowanej realizacji jako jedyna firma, ponieważ pozostałe nie podjęły się nawet ofertowania twierdząc, że usługa jest niewykonalna. Zdecydowaliśmy się na to wyzwanie, zrealizowaliśmy je w bardzo krótkim czasie, a wszystko to zawdzięczam mojemu zespołowi, na który zawsze mogę liczyć, a zwłaszcza przy realizacji trudnych i nietypowych zadań.

Czym dla Pana jest porażka?

Porażkę zawsze traktuję jak lekcję. Staram się z niej wyciągnąć, jak najwięcej wniosków na przyszłość. Każda porażka przynosi nowe doświadczenia, a przede wszystkim uczy pokory.

Jak radzi sobie Pan z sytuacjami kryzysowymi?

Właściwie to czuję się wtedy jak ryba w wodzie, ponieważ mam okazję udowodnić to co zawsze powtarzam, a mianowicie, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Ze stresem radzę sobie bardzo dobrze i potrafię pracować pod presją – mało tego nawet to lubię. Jestem wtedy zmotywowany i nastawiony na cel.

Ukończył Pan uczelnie o profilu biznesowym? Czy zarządzania można się nauczyć?

Tak, moim zdaniem zarządzania można się nauczyć, ale trzeba tę wiedzę też nieustająco rozszerzać i uczęszczać na różnego rodzaju kursy, szkolenia, studia podyplomowe.