Marynika Woroszylska-Sapieha

Marynika Woroszylska-Sapieha, prezes i dyrektor generalna Grupy Sanofi w Polsce, prezes Zarządu Związku Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych INFARMA

– Kieruje pani jedną z największych firm farmaceutycznych. Czy tak wyobrażała sobie pani swoją karierę wybierając studia medyczne?
– W ostatniej klasie liceum byłam pewna, że będę zdawała na prawo. Było to zgodne z moimi predyspozycjami; w naturalny sposób udawało mi się przewodzić kolegom. Krótko przed maturą zmieniłam jednak zdanie i zdecydowałam się na medycynę. Nigdy nie żałowałam tej decyzji, ponieważ udało mi się zrealizować wszystkie marzenia związane z tym zawodem.

Najpierw trafiłam na staż do wybitnego internisty prof. Andrzeja Śliwowskiego, a następnie podjęłam pracę w powstającej pionierskiej placówce – Instytucie Kardiologii w Aninie, w klinice, którą kierował wybitny lekarz, profesor Witold Rużyłło. Na początku nie było mi łatwo, ponieważ legendarny kardiolog z dużą rezerwą traktował kobiety, które starały się przebić do świata zdominowanego wówczas przez mężczyzn. Wkrótce jednak zyskałam jego zaufanie i mogłam specjalizować się w pionierskiej jak na tamte czasy dziedzinie, kardiologii interwencyjnej. Chciałabym podkreślić, że jakby na przekór trudnym czasom realnego socjalizmu implementowaliśmy nowinki ze świata, utrzymywaliśmy kontakty ze specjalistami z innych krajów, głównie z USA i Holandii.

– Lekarz tej specjalności mógł bez problemu znaleźć znakomitą pracę na Zachodzie. Czy rozważała pani taką możliwość?
– Nigdy nie planowałam pracy poza krajem. Zawsze uważałam, że Polska to jest moje miejsce. Poza tym moje rodzinne bliskie kontakty z opozycją skutecznie blokowały mi wówczas możliwość uzyskania paszportu. Nawet mi to specjalnie nie przeszkadzało, cieszyłam się tym, że mogłam robić to, co mnie fascynowało.

– A jednak przeszła pani do biznesu. Jak długo zastanawiała się pani nad tak zasadniczą zmianą w życiu zawodowym?
– Może to zabrzmieć zaskakująco, ale tylko jeden dzień. Jerzy Starak złożył mi w 1994 roku propozycję objęcia stanowiska szefa firmy specjalizującej się w marketingu leków firmy Biocom. W tym okresie rynek farmaceutyczny w naszym kraju dopiero się kształtował, było to więc bardzo interesujące wyzwanie. Co więcej – wkrótce pojawiła się kolejna ciekawa opcja w postaci joint venture z firmą Sanofi, która dopiero budowała swoją pozycję globalnego gracza. W związku z tym w 1997 roku wyjechałam na staż do mieszczącej się pod Londynem filii Sanofi Winthrop. Chociaż, jak wcześniej wspomniałam, nigdy nie myślałam o pracy za granicą, to jednak spędziłam w Anglii cały rok. To był ważny okres w mojej karierze. Na marginesie – odkryłam wówczas nieznane jeszcze w Polsce audiobooki, których słuchałam w drodze do pracy. Niestety, moją kolekcję brytyjskiej klasyki w wydaniu dźwiękowym skradziono w Polsce razem z samochodem. Auta nie żałuję, książek – bardzo. Także i dziś nie wyobrażam sobie podróży autem bez dobrej książki w odtwarzaczu.

– Jak rozwijała się pani kariera managerska?
– Przed powrotem do kraju ukończyłam jeszcze International Executive Programme INSEAD w Fontainebleau. Warto podkreślić, że jest to znakomita szkoła dla managerów, charakteryzuje ją wyjątkowo wysoki poziom nauczania. W 1998 roku zostałam dyrektorem jednego z business units w warszawskim biurze Sanofi-Synthelabo. Zgodnie z moją zawodową specjalnością, odpowiadałam za portfel leków kardiologicznych i przeciwzakrzepowych. Mój obszar działania poszerzał się, aż do 2003 roku, w którym objęłam stanowisko dyrektora generalnego w Polsce.

– Pani działalność zyskała uznanie nie tylko w kraju, ale też za granicą, czego wyraz stanowi jedno z najbardziej prestiżowych odznaczeń na świecie – francuska Legia Honorowa.
– Ambasador Francji, wręczając mi w 2008 roku order w imieniu prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego podkreślił, że przyznano mi go za umacnianie współpracy pomiędzy Polską i Francją w dziedzinie propagowania nauki, innowacji, kultury, a także pomocy potrzebującym. Kiedy wybieram się do Francji na ważne spotkania biznesowe, nigdy nie zapominam, by włożyć żakiet z miniaturką Legii Honorowej.

– Co, pani zdaniem, wyróżnia prawdziwego managera?
– Podstawowa reguła jest prosta: trzeba pamiętać, że niczego nie da się osiągnąć samemu. Zespół jest tu kluczowy. Dobry szef powinien dbać o to, by jego współpracownicy czuli osobistą odpowiedzialność za to, co dzieje się w firmie, utożsamiali się z wizją rozwoju biznesu. Musi też zapewnić im możliwość rozwoju. W przypadku Sanofi w Polsce jest to o tyle łatwe, że firma dynamicznie się rozwija, więc pojawiają się kolejne zadania, które mogę powierzyć członkom zespołu, których znam od wielu lat. Wiąże się z tym kolejny element – zaufanie. Bez niego nie wyobrażam sobie owocnej współpracy. Nie toleruję nieuczciwości i nieetycznych zachowań.

– A nie żałuje pani czasami braku bezpośredniego kontaktu z pacjentami?
– Dostarczamy leki, które ratują życie, leczą, pozwalają chorym żyć dłużej i lepiej. A to przecież także realizacja mojej misji zawodowej. Ale tak, brakuje mi tego jednego – bezpośredniego kontaktu z pacjentami. To specyficzna, bardzo intymna relacja. Prawda jest taka, że lekarzem nigdy się nie przestaje być, choć z formalnego punktu widzenia prawo uprawiania tego zawodu wygasa po siedmiu latach. Kiedy więc znajomi i rodzina proszą mnie o poradę – staram się im pomóc kierując ich do odpowiednich specjalistów.

– Przejdźmy do rynku farmaceutycznego. Co ma największy wpływ w ostatnich latach na rozwój rynku w Polsce?
– Niewątpliwie największy wpływ na kształtowanie się rynku farmaceutycznego ma wprowadzona w 2012 roku ustawa refundacyjno-cenowa. Pamiętamy jeszcze dziś „panikę zakupową” w ostatnim kwartale 2011 roku, która spowodowała anormalne zachowanie się rynku w 2012 r. Dodatkowo, poza ogromnymi zapasami leków w apteczkach domowych, obserwowaliśmy zmiany zachowań preskrypcyjnych lekarzy, którzy w obawie przed karami finansowymi za niewłaściwie wystawione recepty, często wypisywali recepty pełnopłatne na leki refundowane – zresztą nierzadko nadal to czynią. To doprowadziło do istotnego spadku wartości rynku w 2012 roku. Obecnie widać odbicie rynku, chociaż na jego dynamikę zasadniczy wpływ będzie miało to, jaki procent uzyskanych oszczędności NFZ przeznaczy na refundację leków innowacyjnych.

– Od ponad 10 lat kieruje pani Sanofi. Jak przez ten czas zmieniała się firma? A jak tworzyła się Grupa Sanofi w Polsce i na świecie?
– Firma Sanofi-Aventis powstała 4 kwietnia 2006 r. w wyniku połączenia Sanofi-Synthelabo i Aventis Pharma. Szczególnie ważne dla rozwoju firmy były ostatnie lata, ponieważ w tym czasie Grupa Sanofi przechodziła transformację – poczynając od ważnych przejęć i fuzji, a na powołaniu dywizji kończąc. W kontekście dywersyfikacji naszej działalności kluczowe były lata 2009-11. W ciągu dwóch lat przejęliśmy 23 spółki na świecie, podpisanych zostało 61 porozumień typu in-licensing, powołaliśmy 2 spółki joint venture. Zainwestowanych zostało 23 mld euro, które dały wiele możliwości do wzrostu. W efekcie Grupa Sanofi dzięki zintegrowanemu rozwojowi osiągnęła pozycję zdywersyfikowanego lidera w dziedzinie ochrony zdrowia. Obecnie do Grupy Sanofi w Polsce należą: Sanofi-Aventis Sp. z o.o. – producent leków innowacyjnych i OTC (bez recepty), Sanofi Pasteur – największy na świecie producent szczepionek, Zentiva – lider produkcji leków generycznych, Nepentes Pharma, uznany w branży producent dermokosmetyków, Genzyme – producent leków stosowanych w chorobach rzadkich, a od stycznia 2014 roku w strukturach Grupy Sanofi funkcjonuje Merial – wiodący na świecie producent leków i szczepionek weterynaryjnych.

– Co wyróżnia Sanofi na krajowym rynku?
– Wyróżnikiem Grupy Sanofi na polskim rynku jest to, że posiadamy leki i produkty lecznicze praktycznie w każdym obszarze terapeutycznym: od najnowocześniejszych leków innowacyjnych i OTC, przez leki stosowane w chorobach rzadkich, szczepionki, leki generyczne, weterynaryjne do dermokosmetyków i konsumenckich produktów ułatwiających codzienne dbanie o zdrowie i higienę. Grupa posiada zakład produkcyjny w Rzeszowie. Fabryka produkuje rocznie ponad 52 miliony opakowań produktów leczniczych, dermokosmetyków i suplementów diety, które trafiają nie tylko na rynek Polski, ale także na rynki zagraniczne. Z dumą mogę nazwać nas liderem rynku i jest to zasługa całego zespołu pracowników w Polsce, ich zaangażowania i codziennego budowania naszej wiodącej pozycji.

– Proszę opowiedzieć o zaangażowaniu kierowanej przez panią firmy w działania CSR, co zresztą zostało docenione przez komitet przyznający Legię Honorową.
– Domeną działalności firm farmaceutycznych jest ochrona zdrowia – ratowanie, podtrzymywanie i podnoszenie jakości życia pacjentów. A zatem z założenia pełnimy misję społeczną. Realizowane projekty dotyczą przede wszystkim edukacji prozdrowotnej społeczeństwa. Od lat angażujemy się w wydarzenia mające na celu budowanie świadomości społeczeństwa na temat wielu chorób i ich profilaktyki. W ramach realizacji misji społecznej udzielamy wsparcia rzeczowego i finansowego podmiotom działającym w zakresie ochrony zdrowia oraz organizacjom pozarządowym. W 2013 roku Sanofi została strategicznym partnerem Forum Odpowiedzialnego Biznesu. Program Partnerstwa FOB jest unikalną platformą, w której firmy mogą dzielić się swoimi doświadczeniami w obszarze społecznej odpowiedzialności biznesu.

– Jakie są pani zadania jako prezesa Związku Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych w Polsce? Na czym polegają główne cele tej organizacji?
– INFARMA reprezentuje 31 działających w Polsce, wiodących firm sektora farmaceutycznego, prowadzących działalność badawczo-rozwojową i produkujących leki innowacyjne, w tym biotechnologiczne. Celem INFARMY jest podejmowanie inicjatyw pozytywnie wpływających na tworzenie rozwiązań systemowych w dziedzinie ochrony zdrowia. Rozwiązania takie powinny pozwalać pacjentom na korzystanie z nowoczesnych i najbardziej skutecznych terapii, tak aby polskie standardy leczenia zbliżały się do europejskich. Związek bierze czynny udział w debacie publicznej na temat systemu ochrony zdrowia w Polsce i polityki lekowej, w tym także zgłasza konkretne propozycje rozwiązań systemowych, zmian ustawodawczych oraz wskazuje na najważniejszy problem, jakim są wciąż niskie nakłady publiczne na zdrowie Polaków, a jednocześnie wysokie wydatki prywatne.

INFARMA aktywnie włącza się w debatę na temat legislacyjnych rozwiązań w systemie ochrony zdrowia – oceny dwuletniego okresu funkcjonowania ustawy refundacyjno-cenowej i proponowanych nowelizacji. INFARMA podkreśla wagę i potrzebę dialogu i szerokich konsultacji w wypracowaniu regulacji refundacyjnych. Do najważniejszych postulatów zgłaszanych przez Związek należy określenie wysokości całkowitego budżetu na refundację na poziomie 17 proc. sumy środków publicznych przeznaczanych na finansowanie świadczeń gwarantowanych.

– Innowacyjne firmy farmaceutyczne są obecne na rynku polskim od lat 90. Jak ich działalność przekłada się na polską gospodarkę?
– Innowacje są jednym z kluczowych elementów zapewniających wzrost gospodarczy oraz jego trwałość, a tym samym gwarantują poprawę jakości życia społeczeństwa. Szczególnie istotne są innowacje w opiece zdrowotnej. Postęp w medycynie jest możliwy jedynie poprzez rozwój i wprowadzanie nowoczesnych terapii. Jednym z najważniejszych elementów wpływu branży farmaceutycznej na poziom życia jest dostarczanie pacjentom coraz bardziej zaawansowanych terapeutycznie leków i szczepionek. Według raportu PwC (2011), w 2010 roku łączny wpływ innowacyjnych firm farmaceutycznych na tworzenie wartości dodanej w polskiej gospodarce wyniósł 0,8 proc. PKB.  Innowacyjne przedsiębiorstwa farmaceutyczne tworzą ok. 11 tys. miejsc pracy, co stanowi ok. 35 proc. łącznej liczby pracowników zatrudnionych przez branżę farmaceutyczną w Polsce.

Co lubi Marynika Woroszylska-Sapieha?

Kosmetyki – dermokosmetyki Iwostin
Wypoczynek – Włochy północne, a w kraju – małe siedlisko niedaleko Warszawy
Kuchnia – dobra, zwłaszcza w wydaniu syna, który znakomicie gotuje
Hobby – muzyka operowa,  ulubiony  twórca – Verdi. Regularnie bywa w Teatrze Wielkim, także na spektaklach, które już dawno temu miały premierę. Wysoko ceni rolę szefa tej placówki Waldemara Dąbrowskiego. Od dawna planuje częstsze wizyty w zagranicznych teatrach operowych, ale trudno to pogodzić z obowiązkami zawodowymi. Stara się natomiast nie opuszczać koncertów Festiwalu Ludwiga van Beethovena. Od niedawna nieliczne wolne chwile poświęca nowym hobby – ogrodnictwu i ornitologii