Rozmowa z Martą Szczepkowską, dyrektorem generalnym Sarantis Polska S.A.
– Firma, którą pani kieruje, jest podobno sfeminizowana.
– Nie użyłabym tak mocnego określenia, ale to prawda, że na wielu kluczowych stanowiskach pracują panie. Odpowiadają za marketing, HR, a także sprawy prawne. Jest u nas dużo kobiet, dlatego, że bardzo o nie dbamy. Staramy się tak zorganizować pracę, aby np. pracownice, które decydują się na macierzyństwo, czuły się bezpiecznie i mogły wrócić na swoje stanowisko. Dzięki temu mamy bardzo lojalny zespół. Kobiety chcą w naszej firmie pracować i to mnie bardzo cieszy. To przecież nie jest trudne, to kwestia organizacji pracy w przypadku urlopu macierzyńskiego. Wystarczy chcieć.
– A co perspektywy bizneswoman, sądzi pani o parytetach dla kobiet?
– Ostatnie lata pokazały, że kobiety mają w Polsce coraz większą siłę przebicia. Jeszcze do niedawna nie było ich tak wiele w biznesie. Na przestrzeni ostatnich 15 lat udało się im mocno zaznaczyć swoją obecność w różnych dziedzinach życia. Zajmują szereg wysokich stanowisk w dużych przedsiębiorstwach. Parytety to dobry pomysł, ale najważniejsze, abyśmy znaleźli taką liczbę kobiet, która będzie chciała objąć te parytety, ponadto powinny posiadać kompetencje i kwalifikacje niezbędne do współuczestniczenia w życiu politycznym.
– W tym roku Sarantis, właściciel marek Str8, C-Thru, Grosik oraz Jan Niezbędny, obchodzi okrągłą rocznicę istnienia.
– To już 10 lat na polskim rynku. Obecnie wprowadzamy nową linię zapachową w marce STR8, która już w 2001 roku dostała prestiżową nagrodę Oskara wśród kosmetyków męskich, co uplasowało ją w czołówce najpopularniejszych marek w tej kategorii w naszym kraju. Jesteśmy też liderem na rynku artykułów gospodarstwa domowego. Polski oddział otworzyliśmy 1 marca 2000 roku. Czujemy odrobinę nostalgii, bo to już 10 lat… Zdobyliśmy rynek będąc zupełnie nową, nieznaną firmą. Nikt w Polsce nie znał wtedy STR8, ani nikt nie był przyzwyczajony do markowych produktów w kategorii artykułów domowego użytku. To była całkowita nowość.
– Od czterech lat jest pani dyrektorem generalnym Sarantis na Polskę, ile jest oddziałów firmy?
– Poza Polską w Rumunii, Bułgarii, Czechach, na Węgrzech i w Serbii, z firmą matką w Grecji.
– Na czym polega tajemnica sukcesu Jana Niezbędnego?
– W Polsce rozpoczęliśmy działalność od sprzedaży kosmetyków STR8 i BU. Po dwóch latach zdecydowaliśmy się na rozszerzenie naszego portfolio i zakup polskiego przedsiębiorstwa produkcyjno-handlowego, specjalizującego się w innej części biznesu – produkcji artykułów gospodarstwa domowego. I tak staliśmy się właścicielem Jana Niezbędnego, Grosika i innych marek. Zakup istniejącej już w Polsce marki był dużo łatwiejszy niż wprowadzanie produktów, które wprawdzie istniały w Grecji, ale były obce polskim konsumentom. Łatwiej było przeprowadzić proces transformacji. Jan Niezbędny był znany na rynku już od dwóch lat. Po dokonaniu transakcji organizacja, która generowała 20 milionów sprzedaży, zwielokrotniła obrót prawie sześciokrotnie. Pack Plast, bo to jest podmiot, który przejęliśmy, miał swoją produkcję i jak na tamte czasy, bardzo silnie rozbudowaną sieć dystrybucji. Warto zwrócić uwagę, że 10 lat temu 50 proc. sprzedaży było dostarczane bezpośrednio do punktów detalicznych. Ale rynek ewoluuje i dziś bezpośrednia dostawa to 37 proc. sprzedaży. To wciąż wysoki odsetek.
– Skąd się wzięła nazwa Jan Niezbędny?
– Nazwa została wypracowana przez szereg osób, to wynik pomysłu – Jan to imię, które dobrze się w Polsce kojarzy, a nasze produkty są po prostu niezbędne w każdym domu. Jan Niezbędny jest jak dobry, wspierający partner, czyli bardzo ważny element życia.
– Jan Niezbędny kojarzy się głównie z workami na śmieci, tymczasem to ponad 70 różnych produktów.
– Bardzo dużą częścią biznesu są worki. Ale to nie wszystko: nasza oferta to również kilka rodzajów folii spożywczych np.: aluminiowe, folie do kanapek, do pakowania z poręcznym podajnikiem, rękawy i papiery do pieczenia, artykuły śniadaniowe, torebki na mrożonki, woreczki do lodu, tacki do grilla, naczynia jednorazowe, a także ścierki i zmywaki. Jesteśmy ekspertem we wdrażaniu nowych pomysłów z kategorii produktów niezbędnych w każdym domu. Od wielu lat Anna Orłowska, rozwija i wprowadza na rynek polski różne nowinki, chcąc ułatwić życie nie tylko kobietom. Oferujmy współczesnym paniom pomoc w codziennych zajęciach, jak gotowanie, sprzątanie etc… To właśnie z tych niepozornych prac składa się duża część życia każdej z nas.
– Jako pierwsi w Europie środkowej wprowadziliście torebki do gotowania na parze. W Europie można je kupić jeszcze tylko w Niemczech i Wielkiej Brytanii.
– Rzeczywiście, tylko kilka firm na świecie oferuje taki produkt, dlatego cieszę się, że mamy go w swojej ofercie. Wprowadziliśmy go na rynek w ubiegłym roku i już zyskał wielu zwolenników. To kolejny produkt ułatwiający życie. Szybkie tempo życia, brak czasu sprzyjają niezdrowym nawykom żywieniowym. Torebki do gotowania na parze w kuchence mikrofalowej to świetny pomysł dla zapracowanych – zdrowe jedzenie powstaje w kilka minut i w każdych warunkach, nawet w biurze. Przyznam, że na początku byłam trochę sceptyczna. Pamiętam smak babcinych potraw przygotowywanych na tradycyjnej, węglowej kuchni… A tu torebka, kuchenka mikrofalowa i, jak się okazało, świetne, naturalne walory smakowe potraw przygotowanych w ten sposób. Sprawdziłam: produkt jest idealnie dopasowany do potrzeb współczesnej kobiety chcącej jeść smacznie i zdrowo, a prostota korzystania i szybki czas przygotowania przekonują do niego również panów.
– Produkty Jana Niezbędnego wydawać się mogą drogie w porównaniu z innymi tego typu produktami. Ale jesteście liderem na rynku…
– Czy Jan Niezbędny jest drogi? Nie sądzę, staramy się by cena była porównywalna do cen innych dostawców rynkowych i szła w parze z jakością. Jan Niezbędny jest liderem na rynku, co również jest związane z pozycjonowaniem cenowym, dostosowanym do możliwości zakupu. W niektórych punktach sprzedaży ceny mogą być wyższe, na to nie mamy wpływu, każdy punkt handlowy ustala własną politykę cenową. Niemniej jednak uważam, że większa część naszych partnerów biznesowych utrzymuje właściwe ceny, a potwierdzeniem tego jest udział rynkowy Jana Niezbędnego, który według danych MEMBR za 2009 rok wynosi 27%. Nasz największy konkurent reprezentuje 11,3% rynku. Konsumenci doceniają wysoką jakość naszych produktów w połączeniu z dobrą ceną.
– Wprowadziliście też na rynek linię ekologiczną.
– Jesteśmy z tego dumni. Pierwsze pomysły pojawiły się kilka lat temu. Zastanawialiśmy się, na ile rynek jest przygotowany na takie produkty. Jako lider czujemy się odpowiedzialni za kreowanie trendów rynkowych, ekologia jest dla nas bardzo ważna. W 2009 roku wprowadziliśmy linię worków degradowalnych Eko Natura. Chcieliśmy bez wyrzutów sumienia móc posługiwać się tą nazwą, dlatego sprawdziliśmy dokładnie wszelkie walory ekologiczne naszego produktu. W tej chwili produkt dostępny jest już w sklepach w dwóch wariantach.
– Czy Polacy chętnie kupują worki ekologiczne?
– Początkowo konsumenci z dużą ostrożnością podchodzili do tych produktów. Zastanawiali się, czy są one rzeczywiście ekologiczne, czy też tylko wykorzystują nośne hasło. Nasze worki są produkowane z materiałów z recyklingu z dodatkiem specjalnego degradanta, który powoduje, że rozkładają się już po kilku latach w sposób naturalny (są one degradowalne, a nie biodegradowane). Proces ten nie zanieczyszcza środowiska. Z miesiąca na miesiąc popularność produktów ekologicznych wzrasta. Rośnie świadomość naszego społeczeństwa i jestem przekonana, że wraz z rozwojem postaw dbałości o środowisko w codziennym życiu, będzie wzrastała popularność tego rodzaju produktów. Wszyscy potrzebujemy czasu na zmiany naszych przyzwyczajeń, ale trend jest bardzo widoczny.
– Właśnie trwa w telewizji duża kampania reklamowa Jana Niezbędnego. Która to już z kolei?
– Szósta. Ostatnia była dwa lata temu, bardziej wizerunkowa. Zawsze są to duże kampanie. Teraz chcemy przede wszystkim pokazać szeroką gamę produktów Jana Niezbędnego, przydatnych w każdej sferze związanej z prowadzeniem domu. Chcemy pomóc konsumentom w wyborze produktów zgodnych z ich oczekiwaniami.
– Zmieniliście też państwo ostatnio stronę internetową?
– Tak, inwestujemy w kanał komunikacji internetowej. Nasza nowa strona jest nowoczesna i nie jest tylko suchą informacją o produktach: podpowiadamy ciekawe rozwiązania, proponujemy przepisy, porady, czyli wszystko to, czego klienci szukają w Internecie.
– Czy dla firmy kryzys już się skończył?
Tak jak dla wielu firm, początek ubiegłego roku był dla nas trudny: nie mieliśmy wprawdzie istotnych spadków sprzedaży, niemniej niepewność co do sytuacji na rynku udzieliła się również nam. Pojawiła się nowa sytuacja, w której odnaleźliśmy się bardzo szybko. Kryzys nie dotknął nas istotnie, tak jak całego naszego kraju.
– Byliście państwo dobrze przygotowani?
– Powiedziałabym: dość dobrze. Zanim zostałam awansowana na stanowisko szefa firmy, pełniłam funkcję dyrektora finansowego. Wiedziałam, że rolą dyrektora finansowego jest dbałość o przepływy na równi z wynikiem, a jego uwaga ma się skupiać na maksymalnym generowaniu gotówki na każdym poziomie w przedsiębiorstwie. To zdanie zawsze stanowiło dla mnie motto przewodnie, które potem przekazywałam moim następcom. Dzięki temu weszliśmy w kryzys dobrze przygotowani. To było ważne, ponieważ wielu klientów borykało się z kłopotami finansowymi. Mogliśmy im pomóc i zrobiliśmy to. Przetrwaliśmy płynnie najtrudniejszy pierwszy kwartał.
– Plany na przyszłość?
– Rozwój, rozwój i jeszcze raz rozwój. Inwestujemy w nasze marki, przygotowujemy kampanie marketingowe i produktowe dla wybranych produktów. Poszukujemy nowinek dla Jana Niezbędnego, aby jak najszybciej zaoferować je konsumentom. Sam Jan także przeszedł metamorfozę, odmłodziliśmy go troszkę, daliśmy mu nową twarz. Rozwijamy również inne marki, wprowadzamy nowe produkty, nowe linie zapachowe, nowe kategorie.
– Jak to jest być kobietą na takim stanowisku?
Po czterech latach już się przyzwyczaiłam być szefem firmy. Zarządzanie nie było dla mnie niczym nowym, ponieważ już jako dyrektor finansowy, w poprzednich przedsiębiorstwach, w których pracowałam, kierowałam pracą dużych zespołów. Byłam zaangażowana w funkcjonowanie wielu działów w firmie, zajmowałam się nie tylko finansami, ale także IT. Blisko współpracowałam z szefami innych działów w celu optymalizacji procesów zachodzących w naszym przedsiębiorstwie. Dążenie do efektywności dało mi olbrzymią wiedzę z różnych zakresów funkcjonowania przedsiębiorstwa – nie tylko finansów. To bardzo pomogło w objęciu nowych obowiązków związanych z zarządzaniem całą firmą.
– Czy na początku bała się pani takiego wyzwania?
– Kiedy zostałam awansowana, miałam przede wszystkim obawy, jak zmiana stanowiska wpłynie na moje dotychczasowe relacje z pracownikami. Czy ludzie, którzy do tamtej pory byli zarządzani przez mężczyzn odnajdą się w nowej sytuacji? To nie było łatwe. Musiałam się nauczyć nowego podejścia do zarządzania. Pamiętam takie zdanie, które wypowiedział mój szef: „Musisz, Marta, pamiętać jedno: dotąd zarządzałaś cyframi, teraz będziesz zarządzała charakterami. A to jest dużo trudniejsze”.
– I to prawda?
– Tak, najprawdziwsza. Jestem osobą zdecydowaną i silną. Wiem, czego oczekuję od życia, ale jednocześnie zwracam uwagę na to, czego oczekują inni. Staram się z każdym pracować indywidualnie i być partnerem dla bezpośrednich współpracowników. Myślę, że mężczyźni pracujący w firmie nie mają już problemu z tym, że ich szefem jest kobieta. To nie ma znaczenia w merytorycznym podejściu do obowiązków. Chociaż nie ukrywam, że czasami element kobiecości pomaga mi we współpracy z paniami. Nie jestem tylko szefem, jestem normalną kobietą i wszelkie „babskie” tematy i rozmowy prowadzone w biurze pomagają zrelaksować się po ciężkim dniu.
– A jak wygląda wprowadzanie nowych produktów?
– Przede wszystkim nad taką strategią pracuje cały zespół. Takie decyzje zawsze są podejmowane po dokładnej analizie rynku i z wykorzystaniem wiedzy, doświadczenia pracowników. To zawsze bardzo ciekawy proces i oczekiwanie, jak nowy produkt zostanie przyjęty na rynku . Satysfakcja z proponowania czegoś nowego, czego jeszcze nie zna konsument, jest ogromną przyjemnością, ale wiąże się też z wykonaniem olbrzymiej pracy. Mój zespół wie, że liczę się ze zdaniem i opinią każdego z pracowników: sukces we wprowadzaniu nowych produktów opiera się na doskonałym współdziałaniu pomiędzy poszczególnymi działami w firmie. My potrafimy to robić. Proszę obserwować rynek, bo już za chwilę pojawią się na nim nasze nowe produkty…
Co lubi Marta Szczepkowska?
Ubrania – biznesowe, klasyczne garnitury Hugo Boss, na co dzień nie ma ulubionej marki, ceni elegancję i dobry wygląd
Kosmetyki – Chanel, Guerlain, la prairie,
Perfumy – Chanel, Dior, Givenchy
Wypoczynek – najchętniej z przyczepą campingową; zagraniczne podróże
połączone ze zwiedzaniem, ulubione miejsce – Włochy i Karaiby
Kuchnia – tradycyjna polska i śródziemnomorska: makarony i owoce morza; sushi
Restauracja – „Akashia” i kaczka z owocami w „Kuźni Smaku” w Warszawie
Samochód – Audi (obecnie: służbowy A6, prywatnie TT)
Hobby – ogród, pielęgnacja roślin