Konsekwentne inwestycje

Grzegorz Czapla, prezes Indata SA, o tym, jak w ciągu kilkunastu lat można pomnożyć pieniądze i zbudować poważną spółkę giełdową

Zaledwie 15 lat zajęło Panu wejście do biznesowej pierwszej ligi.
Plan na to, czym chcę się zająć w życiu, ułożyłem sobie jeszcze jako młody człowiek, podejmując decyzję o wyjeździe do USA. Chcąc zarobić na studia, pracowałem jako instruktor tenisa. Zaczynałem w Seattle, mieście, które bardzo lubię, również ze względu na moje muzyczne zainteresowania. Podjąłem tam studia na poziomie Bachelor of Science in Business Administration, by następnie przenieść się do Phoenix, gdzie ukończyłem MBA. Zdawałem sobie sprawę, że wiedza zdobyta na amerykańskich uniwersytetach może być bardzo przydatna w Polsce, poza tym zgromadziłem sporo gotówki. W 2000 roku zdecydowałem się wrócić do rodzinnego Wrocławia.

I od razu zaczął Pan inwestować?
Postawiłem na biznesowe pewniaki: e-learning i specjalistyczne informacje dla inwestorów. Wykreowany przeze mnie portal Inwestycje.pl okazał się strzałem w dziesiątkę, liczba unikalnych użytkowników rosła lawinowo, dochodząc do miliona miesięcznie. Dostrzegli to specjaliści z firmy Deloitte, którzy przyznali nam nagrodę za niezwykle dynamiczny wzrost przychodów, sięgający 1500 proc. rocznie. W 2010 roku wprowadziłem Inwestycje.pl na rynek NewConnect. To był dla mnie kolejny impuls, by dalej rozwijać ten biznes. Szczególnie istotna była akwizycja firmy Kantoronline.pl, stanowiąca fundamentalne jego wzmocnienie i wzrost obrotów do poziomu 400 mln złotych rocznie. Jest to duży krok w przejściu spółki na GPW.

We Wrocławiu jest Pan postrzegany jako nowy Tomasz Misiak…
Nie kryję, że na liście biznesmenów, na których patrzę z podziwem, Tomasz Misiak zajmuje wysokie miejsce. Sukces, jaki osiągnął budując międzynarodową pozycję Work Service, jest godny naśladowania.

Trudno się z tym nie zgodzić. Cóż „cudze chwalicie, swego nie znacie” – koncentrujemy się na osiągnięciach zagranicznych top managerów i guru biznesu.
Trudno jeszcze porównywać skalę moich przedsięwzięć z Work Service, jednak zapewniam pracę 400 osobom, z których większość to wysoko wyspecjalizowani informatycy. Mnóstwo czasu i energii poświęcam rozwojowi Grupy Indata, od 2015 roku notowanej na GPW. Dziś jest to poważny gracz w branży informatycznej, choć początki były skromne. Wszystko zaczęło się od tworzonej przeze mnie spółki software’owej, którą połączyłem ze spółką Tromedia, obecną już na NewConnect. Nazwaliśmy ją Indata Software SA. Potem zdecydowałem się na akwizycje takich firm, jak Cohesiva, Positive Technology oraz InfoLAN, które stanowią obecnie fundament Indata Solutions SA. Kolejna poważna akwizycja dotyczyła Proximus SA, jednego z wiodących integratorów IT dla podmiotów użyteczności publicznej, którego przychody przekraczają 50 mln złotych. I na tym nie koniec. Obecnie Grupa Indata pracuje na rzecz wielu prestiżowych klientów, m.in. PGNiG i Tauronu. Mamy oddziały we Wrocławiu, Warszawie i Katowicach. W ubiegłym roku roku Indata osiągnęła ponad 60 mln złotych przychodu i – co szczególnie ważne – prawie 10 mln złotych marży. W perspektywie najbliższych lat chcemy stać się jednym z największych podmiotów sektora teleinformatycznego na polskim rynku.

Czym kieruje się Pan podczas kolejnych inwestycji?
Bazuję na twardych danych, wnikliwie analizuję potencjał spółek, które mnie interesują. Wiele nauczyłem się na własnych błędach, których staram się nie powtarzać. Rozwijając określony biznes przywiązuję szczególną wagę do tego, by kolejne elementy układanki były kompatybilne. W przypadku Grupy Indata założyłem, że celem będzie pełna oferta IT dla różnych sektorów, w tym sektora energetycznego. Generalnie rzecz biorąc, moja strategia polega na rozwoju poprzez akwizycje. Odnosząc się do obecnej sytuacji na GPW, jestem odporny na kolejne wybuchy entuzjazmu lub paniki. Patrzę długoterminowo, historycznie na akcjach bardzo dobrych spółek można było zarobić. Zawsze wybiegam też w przyszłość – sprawdzam, które firmy inwestują np. w badania i rozwój, a nie trwają przy tradycyjnych modelach biznesowych.

Wierzy Pan w sukces NewConnect?
To nadal doskonałe narzędzie dla firm, które szukają finansowania dalszego rozwoju. Nie zgadzam się z opiniami jednoznacznie krytycznymi wobec tego, co dotychczas działo się na tym rynku. Nie da się ukryć, że pojawili się na nim niewiarygodni gracze, których obecność wyrządziła wiele złego. Przyszłość i budowa prestiżu NewConnect to kwestia wprowadzenia standardów takich, jak na GPW. Mam nadzieję, że nowy zarząd Giełdy poradzi sobie z tym problemem. Na marginesie – czekam też na bardziej aktywne działania marketingowe GPW obliczone na inwestorów

Co lubi Grzegorz Czapla:

Zegarek Rolex
Pióro
Montblanc
Ubrania
Joop, buty Gucci
Wypoczynek
zimą Dubaj, latem Europa Południowa
Kuchnia
orientalna
Restauracja
„Pod Papugami” we Wrocławiu
Samochód
Porsche Panamera 4×4
Hobby
tenis, rock i jaz