Koń i jeździec jako jedność

W połowie stycznia Mazda zaprezentowała dziennikarzom najnowsze wcielenie swojego kultowego modelu MX-5 RF. Wcielenie, które określa jako fastback z otwieranym dachem (Retractable Fastback). W okolicach Barcelony mieliśmy okazję sprawdzić, czy nadal jest dobrym lekiem na szarość i nudę dnia codziennego

Już pokazana w zeszłym roku wersja roadster sprawia, że serce szybciej bije. Teraz linia karoserii została rozwinięta o elementy sztywnego dachu, które wraz z jego tylną częścią tworzą wyjątkowe w formie dzieło. Celowo napisałem, że jest to dzieło, ponieważ konstruowaniu auta przyświecała cała filozofia. Sztuka budowania samochodów, która jest połączeniem dalekowschodniej kultury, techniki origami, feng shui oraz zamiłowania Japończyków do minimalizmu i potraw z surowego mięsa. Wydawałoby się, że miks tych wszystkich elementów spowoduje stylistyczny chaos i przeładowanie różnymi pomysłami, ale konstruktorom należą się najwyższe słowa uznania. Nie od dziś wiadomo, że masa jest wrogiem szybkości. Mamy zatem aluminiową maskę i błotniki przednie, aluminiowe poszycie elementów dachu. Jedynie pałąk, który po złożeniu topu tworzy efektowny spojler, wykonany został ze stali, aby zapewnić konstrukcji sztywność. Tylna część dachu oraz niektóre elementy poszycia karoserii wykonano z bioformowanego plastiku. Tłoki dwulitrowego silnika mają taką konstrukcję, że – jak podaje producent – są o 30 proc. mniejsze i lżejsze od podobnych elementów konkurencji. Nawet uchwyt do regulacji wzdłużnej fotela jest krótki i cienki, żeby zbytnio nie obciążać auta. Jeśli jesteśmy przy wnętrzu, to fotele mają jedynie regulację wzdłużną oraz pochylenia oparcia.

Zrezygnowano z regulacjicji wysokości, dzięki czemu siedzi się w aucie po prostu nisko. Wszystkie te zabiegi pozwoliły na zachowanie masy pojazdu na poziomie 1050 kg. Fotele zapewniają sporą wygodę oraz idealne wręcz trzymanie ciała. Tu dochodzimy do najważniejszej idei, jaka przyświecała konstruktorom, określanej po japońsku Jinba ittai. Należy to tłumaczyć jako „koń i jeździec jako jedność”. Auto oddaje doskonale wszystko, co zawiera się w tym stwierdzeniu. Wnętrze jest wyjątkowo przytulne i opasuje pasażerów. W MX-5 RF nie wozimy zbędnego powietrza. W układaniu ciała we wnętrzu przydadzą się umiejętności origami, bo tak naprawdę to my dopasowujemy się do kokpitu, a nie kokpit do nas, i to do tego stopnia, że po zajęciu miejsca rzeczywiście tworzymy z autem jedną całość. Kierowca doskonale wie, co się dzieje z autem, i w ułamku sekundy może zareagować na zmieniające się warunki na drodze. To trochę tak, jakbyśmy byli ubrani w idealnie dopasowane buty narciarskie, a kierunek jazdy nadawali balansowaniem ciała. Jednostki napędowe są dwie. Jedna o pojemności 1,5 l o mocy 130 KM i druga, mocniejsza, o pojemności 2,0 l i mocy 160 KM.

Moment obrotowy większego silnika to 200 Nm. To właśnie ten silnik napędzany jest pastą wasabi, i to tą z ostrzejszych. Silnik świetnie wkręca się na obroty, a precyzyjna manualna skrzynia biegów przenosi moc na koła. Skok lewarka jest minimalny, a biegi wchodzą z wyczuwalnym kliknięciem. Napęd przenoszony jest oczywiście na koła tylne. To auto stworzono do zabawy. Ma zapewniać kierowcy i jego pasażerowi, bądź pasażerce, maksimum frajdy. Już po kilku przejechanych kilometrach wiemy, ile gazu należy dodać, aby oglądać świat przez boczne szyby, przy czym cały czas mamy poczucie panowania nad maszyną i to nawet z wyłączoną kontrolą trakcji. Na górskich krętych drogach w okolicach Barcelony Mazda czuje się wyśmienicie i ochoczo pokazuje swoje możliwości. W samym mieście natomiast jesteśmy w stanie zadać szyku pod najlepszą restauracją czy klubem.

 Zastanawiam się, czy MX-5 RF ma jakieś wady… Pierwszą na pewno jest to, że nie każdy jeździec będzie mógł dosiąść tego konia, bo się do niego po prostu nie zmieści. Za drugą możemy uznać dość odczuwalny szum powietrza, ale chyba nie powinienem zbytnio czepiać się roadstera, że pozwala na bezpośredni kontakt z naturą i otaczającym nas światem. Mały jest również bagażnik i na dalszy wyjazd trzeba spakować się w dwie samolotowe walizki na bagaż podręczny. Nam udało się jednak upakować jeszcze sporo sprzętu fotograficznego, więc chyba nie jest najgorzej. Warto mieć jednak przy sobie kartę kredytową na większe zakupy na miejscu… Na pewno trzeba przyznać, że projektantom udało się stworzyć samochód, który w dobie wszechobecnej elektroniki oraz systemów zwalniających nas z obowiązku kierowania własnym pojazdem opiera się trendom. Pozostał surowy i bezpośredni, niczego nie udaje, jest cały dla swojego kierowcy. I takiego pokochał go świat.