Jak mieć wszystko nie mając nic

Facebook sam nie tworzy żadnego kontentu, Airbnb nie ma ani jednego hotelu, Uber taksówki, a Alibaba magazynu. A mimo to firmy te stały się światowymi liderami branż, w których działają

W czym tkwią źródła ich sukcesu? Odpowiedź jest prosta – w ich kapitale intelektualnym. W przypadku spółek nowych technologii to właśnie on stanowi windę do sukcesu i potrafi zastąpić tradycyjną infrastrukturę.
Kapitał intelektualny to dość nowe pojęcie, które gości w języku biznesowym i teorii zarządzania dopiero od niedawna. Składają się na nie trzy warstwy: kapitał ludzki, kapitał technologiczno-strukturalny oraz kapitał relacyjny.

Kapitał ludzki to przede wszystkim dostęp do wykwalifikowanych kadr, ich umiejętności i kompetencje, wykształcenie i doświadczenie.
Kapitał technologiczno-strukturalny to całokształt narzędzi i innowacyjnych technologii, jakimi dysponuje firma oraz sposób ich wykorzystania w organizacji przedsiębiorstwa. To wszystkie systemy informatyczne, z jakich firma korzysta, infrastruktura przedsiębiorstwa i jego kultura organizacyjna, strategia biznesowa, patenty, licencje, majątkowe prawa autorskie, itp.

Kapitał relacyjny to z kolei potencjał wpływu firmy na otoczenie biznesowe, w tym w szczególności wartościowość posiadanych przez firmę kontaktów z interesariuszami, klientami czy dostawcami. To właśnie zgrabne połączenie i wykorzystanie trzech powyższych komponentów zadecydowało o tym, że takie firmy, jak Facebook, Airbnb, Uber czy Alibaba odniosły biznesowy sukces na rynku. Biznesowe know-how, innowacyjne pomysły, wiedza o rynku i zdolności prognostyczne, a także swego rodzaju wizjonerstwo biznesowe są w stanie przesądzić o tym, że firmy nie muszą wcale posiadać rozbudowanych struktur czy gigantycznego kapitału finansowego, żeby móc zawojować rynek. Wszystko tkwi bowiem w głowie CEO.

Największy na świecie portal społecznościowy

Chociaż Mark Zuckerberg jest znany przede wszystkim z tego, że jest właścicielem Facebooka, charakter jego pracy lepiej oddaje termin Chief Big Data Officer w największej firmie medialnej świata, która imponuje tempem i ilością generowanych na niej danych, mimo że żadne z nich nie są wytwarzane przez nią samą. Firmie, która nie mając nic, dzięki kapitałowi intelektualnemu Zuckerberga stworzyła od podstaw gigantyczne imperium, warte dziś ponad 308 miliardów dolarów. To więcej, niż wycena General Electrics, gigantycznego koncernu, który swymi korzeniami sięga czasów wynalazcy żarówki, Thomasa Alvy Edisona.

Według najnowszych badań DOMO, tylko w ciągu 1 minuty na Facebooku jest zalajkowanych ponad 4 mln postów. Załóżmy, że każdy z nich jest dziełem jednego internauty. To oznacza, że potencjalni reklamodawcy co minutę otrzymują kolejne puzzle do swojej marketingowej układanki cyfrowego profilu internauty, pozwalającej im odgadnąć, kim jest i co lubi użytkownik X. Facebook gromadzi i przetwarza dane o ponad miliardzie użytkowników na całym świecie. Co więcej, to sami użytkownicy w pełni dobrowolnie godzą się na przetwarzanie ich danych osobowych przez portal Zuckerberga, a przede wszystkim sami dzielą się ze światem – niekiedy aż za często – każdym strzępkiem informacji ze swojego życia. To przejaw relacyjnego kapitału intelektualnego Zuckerberga.

Na zewnątrz teoretycznie wszystko wygląda dobrze, a nawet bardzo dobrze, bo baza użytkowników portalu Zuckerberga rośnie z roku na rok. Statystycznie na Facebooku przesiaduje dziennie ok. 936 mln użytkowników, a to fenomen w skali świata i niewyobrażalny zasób danych, które można zmonetyzować. Stąd reklamowe działania, za których prowadzenie wziął się Facebook. Mając do dyspozycji tak olbrzymie połacie wiedzy o użytkownikach, ich preferencjach, gustach i zachowaniach biznesowym samobójstwem byłoby nie zrobić z tego użytku i nie zmonetyzować tej wiedzy…