Fiskus wie lepiej, jak interpretować przepisy

Choć małżonkowie nabyli wspólnie nieruchomość 9,5 roku przed jej sprzedażą, to
w obliczu śmierci jednego z nich fiskus uznał, że udział zmarłego obciążony będzie 19% podatkiem dochodowym. Dodatkowo odmówił możliwości zaliczenia do kosztów uzyskania przychodów wydatków poniesionych na nabycie tego udziału. Stojąc na straży pieniędzy Skarbu Państwa i odmawiając podatnikowi korzystnego dla niego rozstrzygnięcia, zawarł w jednej interpretacji dwa sprzeczne stanowiska.

Zgodnie z ustawą o podatku dochodowym od osób fizycznych (dalej u.p.d.o.f.), podatkiem PIT nie jest objęte niezwiązane z wykonywaniem działalności gospodarczej zbycie ruchomości, jeśli od czasu jej nabycia upłynęło 6 miesięcy. W przypadku nieruchomości lub ich części oraz udziału w nieruchomości okres ten wynosi 5 lat od zakończenia roku kalendarzowego, w którym nastąpiło ich nabycie (art. 10 ust. 1 pkt 8 lit. a), Dz.U. 1991 nr 80, poz. 350). Skąd więc żądanie 19% daniny, jeżeli małżeństwo nabyło nieruchomość nie 5, a 9 lat przed sprzedażą? Trwający 3,5 roku spór podatnika z fiskusem zakończył się przed Naczelnym Sądem Administracyjnym 16 kwietnia 2018 r. (sygn. II FSK 857/16).

Sprzedaż udziałów w nieruchomości

Zakupiona w listopadzie 2003 r. nieruchomość weszła w skład ustawowej wspólności majątkowej małżonków. 9 lat później podpisali umowę przedwstępną jej sprzedaży. Nim
w czerwcu 2013 r. doszło do zawarcia umowy przyrzeczonej i przeniesienia własności, małżonka zmarła. W drodze dziedziczenia jej mąż i córka nabyli po połowie udziałów po spadkodawczyni. Mężowi przysługiwało 75% udziałów w tej nieruchomości, córce – 25%.

We wniosku o wydanie interpretacji indywidualnej wdowiec poprosił o weryfikację prawidłowości dwóch tez. Pierwsza była taka, że osiągnięte przez niego przychody z tytułu odpłatnego zbycia udziału w nieruchomości podlegają zwolnieniu od opodatkowania. Druga – alternatywna, przedstawiona na wypadek, gdyby organ uznał pierwszą tezę za błędną – że przychód uzyskany ze sprzedaży udziału po zmarłej podatnik będzie mógł pomniejszyć o koszt, jaki poniosła ona w związku z nabyciem tego udziału (sygn. ILPB2/415-974/14-2/TR).

Nabywa prawa, ale ich nie nabywa

Dyrektor Izby Skarbowej w Poznaniu, działający w imieniu Ministra Finansów, stwierdził, że decydujące znaczenie przy ocenie istnienia obowiązku podatkowego ma moment i sposób nabycia nieruchomości, ich części lub udziałów. Jeśli więc spadkodawczyni zmarła przed zawarciem umowy przenoszącej własność nieruchomości, to w jej prawa jako podmiotu praw własności tej nieruchomości wstąpili spadkobiercy. To oni są zbywcami nieruchomości, zatem to oni z tego tytułu są podatnikami podatku dochodowego od osób fizycznych. Ponieważ od nabycia przez spadkobierców udziałów do czasu ich sprzedaży nie upłynęło 5 lat, będą zobowiązani do zapłaty 19% podatku dochodowego w zakresie udziałów przypadających im po zmarłej.

Zgoła odmiennie organ podatkowy ustosunkował się do nabycia praw po spadkodawczyni,
a w zasadzie stwierdził… jego brak. Podatnik powołał się na art. 97 § 1 Ordynacji podatkowej: „Spadkobiercy podatnika (…) przejmują przewidziane w przepisach prawa podatkowego majątkowe prawa i obowiązki spadkodawcy” (Dz.U. 1997 nr 137, poz. 926). Podnosił, że skoro dziedziczy po zmarłej prawa i obowiązki majątkowe, to dziedziczy również przysługujące jej zwolnienie z PIT z tytułu upływu wymaganego 5-letniego okresu. Według organu takie zwolnienie nie stanowi prawa majątkowego podlegającego sukcesji na podstawie art. 97 § 1 Ordynacji podatkowej.

Zdaniem fiskusa podatnik nie ma również prawa do obniżenia przychodu z tytułu zbycia odziedziczonego udziału w nieruchomości o koszty jego nabycia poniesione przez żonę. Powołując się na art. 22 ust. 6d u.p.d.o.f., Dyrektor Izby Skarbowej w Poznaniu stwierdził: „Tenże przepis milczy (…) w sprawie możliwości zaliczenia do przedmiotowych kosztów – kosztów nabycia m.in. udziału w nieruchomości w ogóle, a tym bardziej – poniesionych nie przez podatnika, a przez spadkodawcę podatnika”.

Błędne rozumienie instytucji wspólności małżeńskiej i terminu „nabycie”

Rozpatrujący złożoną za pośrednictwem doradcy podatkowego skargę podatnika WSA
w Poznaniu przypomniał, że współwłasność małżeńska ma wyjątkowy, bezudziałowy charakter. Jako współwłasność łączna daje współwłaścicielom pełne prawo do całego objętego prawem własności majątku, ale bez możliwości samodzielnego nim rozporządzania w trakcie jej trwania. Swój charakter „łączny” traci dopiero, gdy ustanie stosunek główny, czyli małżeństwo. Jeśli więc mąż i żona raz nabyli nieruchomość do niepodzielnej współwłasności małżeńskiej, to nie można przyjąć, że nabycie udziału w tej samej nieruchomości przez męża nastąpiło drugi raz w 2013 r. w drodze nabycia spadku po żonie. W związku z tym to data wspólnego, pierwotnego nabycia nieruchomości przez oboje małżonków jest tą, od której liczy się 5-letni termin warunkujący nieobjęcie opodatkowaniem sprzedaży nieruchomości, zgodnie z art. 10 ust. 1 pkt 8 lit. a) u.p.d.o.f.

Sąd zwrócił również uwagę, że już w chwili nabycia nieruchomości przez małżonków, ze względu na łączny charakter współwłasności małżeńskiej, niemożliwe było wyodrębnienie przypadających na każde z nich udziałów. Jeśli więc nabycie to jest skuteczne wobec całej nieruchomości na gruncie prawa cywilnego, w szczególności rodzinnego, to tylko ze względu na podatek dochodowy nie może być ustalane powtórnie z uwagi na śmierć współmałżonka
i sprzedaż nieruchomości.

„Zdaniem Sądu rozpoznającego niniejszą sprawę, stanowisko organu interpretacyjnego jest wadliwe, bowiem podstawą przyjęcia przez organ podatkowy dopuszczalności opodatkowania przychodu z tytułu zbycia nieruchomości jest niewłaściwe rozumienie instytucji «wspólności małżeńskiej» i w rezultacie błędne rozumienie terminu «nabycie» z art. 10 ust. 1 pkt 8 u.p.d.o.f.” (sygn. I SA/Po 810/15).

Spór z fiskusem trwał 3,5 roku

Choć stanowisko organu podatkowego zostało dosadnie skrytykowane, ten nie zrezygnował
z dalszej walki „o swoje” 19%. W 5 miesięcy po zapadnięciu wyroku WSA Dyrektor Izby Skarbowej w Poznaniu złożył od niego skargę kasacyjną, którą jednak 19 marca 2018 r. Szef Krajowej Administracji Skarbowej wycofał. Postanowieniem z dnia 16 kwietnia 2018 r. Naczelny Sąd Administracyjny umorzył postępowanie kasacyjne. Od czasu, gdy podatnik złożył wniosek o wydanie interpretacji indywidualnej we wrześniu 2014 r., upłynęło więc ponad 3,5 roku.

Orzecznictwo sądów? A po co to komu…

W całej sprawie uwagę zwraca argumentacja organu w sprawie przywołanego przez podatnika na poparcie swojego stanowiska orzecznictwa sądów. Wyroki NSA o sygn. akt II FSK 1101/10 i WSA w Warszawie o sygn. akt III SA/Wa 821/11 dobitnie i wyraźnie potwierdzały słuszność wywodzonych przez podatnika twierdzeń. Co więcej, sam Dyrektor Izby Skarbowej
w Poznaniu stwierdził, że „zgodnie z art. 14a ustawy Ordynacja podatkowa, minister właściwy do spraw finansów publicznych dąży do zapewnienia jednolitego stosowania prawa podatkowego przez organy podatkowe (…) przy uwzględnieniu orzecznictwa sądów” – po czym przytoczył definicję słowa „uwzględniać” z „Małego słownika języka polskiego”, wg której wyraz ten oznacza nic więcej jak tylko „brać pod uwagę”. A to nie implikuje nakazu stosowania.

Następnie organ podatkowy – jeszcze bardziej degradując orzecznictwo sądów – dodał, że nie odnajduje go w konstytucyjnym katalogu źródeł prawa powszechnie obowiązującego oraz że „(…) żaden przepis nie nakazuje bezwzględnego stosowania w postępowaniu w sprawie wydawania interpretacji indywidualnych orzecznictwa sądowego (…)”.

Bezprawie urzędnicze

Taka postawa fiskusa stanowi przejaw ogromnej ignorancji. Orzecznictwo sądowe to
w doktrynie i praktyce wprawdzie nieformalne, lecz nieocenione źródło prawa. Dodatkowo organ podatkowy swą interpretacją naruszył podstawową zasadę postępowania podatkowego – zasadę zaufania do organów publicznych. Z niej właśnie wywodzi się inną zasadę, głoszącą, że w podobnym stanie faktycznym organy powinny rozstrzygać w podobny sposób. Niestosowanie się do tych zasad to już urzędnicze bezprawie.

Robert Nogacki, Kancelaria Prawna Skarbiec