Bogdan Wiesiołek

Rozmowa z Bogdanem Wiesiołkiem,  dyrektorem Sprzedaży, Prokurentem  Euler Hermes Zarządzanie Ryzykiem Sp. o.o.

– Kiedyś pracowałem w firmie, która pomimo wysokich przychodów upadła w efekcie sprzeniewierzeń członków zarządu.

– To niezwykle poważny problem, o którym niewiele się mówi. Dla wielu przedsiębiorców sprzeniewierzenia to wstydliwa tajemnica. Zwykle sprawcami są zaufani pracownicy, a ujawnianie kradzieży stanowi szok dla zwierzchników. Właściciele okradanych spółek zwykle twierdzą: „Nie ma szans na odzyskanie utraconych pieniędzy. Wyrzucony z pracy złodziej jest niewypłacalny. Trzeba by kilkudziesięciu lat, żeby ściągnąć zasądzone kwoty”. Tak być nie musi. Zdecydowaliśmy się na uruchomienie programu ubezpieczeń dla firm zagrożonych tym procederem. Od razu powiem, że nie było to zadanie łatwe.

– Jak zareagowali przedsiębiorcy?

– Podobnie, jak w przypadku ubezpieczenia należności. Kiedy przed 10 laty uruchamialiśmy oddział EH w Polsce, musieliśmy zacząć od walki ze stereotypami. Wiele firm godziło się ze stratami typu: kontrahent wziął towar i zniknął, traktując je jako część ryzyka prowadzenia działalności. Proponowany przez nas system  ubezpieczania transakcji szybko ujawnił swe zalety, a firma zyskała pozycję krajowego lidera w branży. Patrząc na warszawską siedzibę naszej spółki, zatrudniającej 400 osób, mam przede oczami pokój o powierzchni 25 m kw., w którym zaczynaliśmy działalność razem obecnym prezesem Krzysztofem Chechłaczem oraz inicjatorem powstania polskiego przedstawicielstwa EH Horstem Eckhardem. Został on szefem europejskiej firmy, wchodzącej w skład grupy EH, wyspecjalizowanej w windykacji, której działalność opiera się o wzorce wypracowane w naszym kraju. Warto wspomnieć, że w Niemczech, gdzie studiowałem, jak również w innych krajach europejskich firmy przeżywają bardzo podobne problemy jak w Polsce. Tak więc nasz model windykacji świetnie sprawdza się za granicą.

– EH należy do firm, które kryzys wzmocnił.

– To uproszczenie. Oczywiście, w szybkim tempie zyskujemy nowych klientów, ale też wypłacamy znacznie więcej odszkodowań. Rynek negatywnie zweryfikował opinię, że najwięksi gracze są stuprocentowo wiarygodni, bo niektóre firmy są zbyt duże by upaść. Okazało się kryzys nie omija nikogo. A to z kolei w konsekwencji nie może pozostać bez wpływu na stawki ubezpieczeń. Nasi partnerzy przyzwyczaili się do najniższych w Europie opłat, jakich nie da się utrzymać w warunkach kryzysu. Firmy, z którymi współpracujemy od dawna, płacą jednak znacznie mniej niż nowi klienci.

-Kryzy wzmaga też patologie, takie jak sprzeniewierzenia.

– Historie, których wysłuchuję od poszkodowanych klientów, są jednocześnie przykre i pouczające. Wiele firm zarządzanych jest nadal jednoosobowo przez właścicieli, którzy startowali jako trzydziestolatkowie na początku lat dziewięćdziesiątych. Rzadko pozwalają współpracownikom na samodzielne podejmowanie decyzji. Toteż, gdy decydują się na zasłużony odpoczynek, wyjeżdżają na długie wakacje, zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Pewien duży zakład przetwórstwa mięsnego został doprowadzony na krawędź bankructwa podczas trzymiesięcznego wyjazdu szefa. W innym przypadku właściciel, nie mogąc liczyć na pomoc dzieci, bezgranicznie zaufał nieuczciwemu managerowi. Kiedy wycofał się z bezpośredniego zarządzania – nowy dyrektor zaczął okradać firmę. Z naszych badań wynika, iż  obok kradzieży, oszustwa i przywłaszczenia, częstym przestępstwem z którym mają doczynienia przedsiębiorcy jest  fałszerstwo.

– Jak uchronić się przed takimi zdarzeniami?

– Doskonałą metodą jest przeprowadzenie rzetelnej zewnętrznej oceny zabezpieczeń firmy. Zdarza się, że wyspecjalizowani kontrolerzy ujawniają nadużycia związane z gospodarką magazynową, czy też oszustwa polegającą na kupowaniu usług po zawyżonych cenach. Warto przytoczyć przykład hurtowni, pod którą podjechał ponadplanowo tir, został załadowany po dach i odjechał przez nikogo nie zauważony. Na szczęście sprawca nie zdołał skasować nagrania z kamery przemysłowej. Z kolei właściciel wielkiej firmy RTV i GD, który sam zarządzając biznesem, nie był w stanie skontrolować swoich placówek teren owych, sprzedających towary… poniżej kosztów kreując zasłonę dymną w postaci promocji.

– Istnieje coś w rodzaju portretu pamięciowego sprawcy sprzeniewierzenia.

– Udało nam się stworzyć profil sprawcy. Jest to z reguły mężczyzna, w wieku 31-40 lat, o stażu pracy do 4-10 lat. Nieuczciwy pracownik zwykle jest dobrze oceniany przez przełożonych, a jego cechę charakterystyczną stanowi niechęć do opuszczania miejsca pracy. Gdyby pojechał na urlop, oszustwa mogłyby zostać ujawnione. Nierzadko impulsem, który skłania do sprzeniewierzeń, jest niezadowolenie z przebiegu kariery, frustracja spowodowana brakiem awansu.

– Czy bezpośrednio miał pan do czynienia ze sprawcami sprzeniewierzeń?

– Na szczęście nie. W naszej firmie tego rodzaju działania są prawie niemożliwe, choćby ze względu na to, że prawie wszystkie transakcje odbywają się bezgotówkowo. Mnóstwo się jednak nasłuchałem na ten temat od klientów.

Co lubi Bogdan Wiesiołek?

Samochód: Audi A6
Zegarek: nosi tylko w pracy
Ubrania: dobre, polskie garnitury, zawłaszcza „Cerruti” Próchnika. Podczas jednej wizyty w sklepie kupił 7 prawie identycznych garniturów
Wakacje: nie miejsce jest ważne, tylko ludzie, z którymi spędza się urlop
Kuchnia: fusion, tajska, ostatnio także grecka
Restauracja: w warszawskim hotelu  „Westin”, szczególnie niedzielny brunch i czwartkowy „Fish Time”, Restauracja Studio Buffo (miły kącik zabaw dla dzieci)
Hobby:  rower, golf, narty,  – zawsze w towarzystwie rodziny i przyjaciół.