Antonio Carvelli

Rozmowa z Antonio Carvelli, Country Managerem, Członkiem Zarządu Gi Group

– Kieruje pan polskim oddziałem jednej z najbardziej dynamicznie rozwijających się firm rekrutacyjnych.
– Rzeczywiście, Gi Group powstała w 1998 roku i we Włoszech już od kilku lat zajmuje pozycję niekwestionowanego lidera. Warto wspomnieć, że jesteśmy aktywni na trzech kontynentach – w Europie, Azji i Ameryce Północnej. Dzięki rocznym obrotom na poziomie 1,2 mld euro należymy do pierwszej światowej dwudziestki. Firmę założył i kieruje nią do dziś Stefano Colli-Lanzi. Zaczął od zakupu niewielkiej agencji pracy działającej na rynku motoryzacyjnym. Tak szybki rozwój to bezprecedensowy przykład intuicji biznesowej, która zaowocowała międzynarodowym sukcesem.

– Jak wyglądały początki Gi Group w Polsce?
– Firma Gi Group w Polsce rozpoczęła działalność od zakupu śląskiej firmy Worker. Przez pewien czas koncentrowała się na sektorze motoryzacyjnym. Kiedy na początku grudnia roku 2010, powierzono mi zarządzanie Gi Group w Polsce, postanowiłem, że w szybkim tempie poszerzę działalność i rozszerzę sektory działalności firmy. W tym celu wykorzystałem bogate doświadczenie w dziedzinie budownictwa i infrastruktury – od wielu lat specjalizuję się w wyszukiwaniu najlepszych specjalis­tów budowy mostów, linii kolejowych czy też energetycznych. Dało to doskonałe efekty. To właśnie Gi Group odpowiadał za dobór kadr do budowy drugiej linii warszawskiego metra, ważnych inwestycji kolejowych, lotniczych czy też developerskich. Drugi cel, jaki sobie postawiłem, polegał na szybkiej restrukturyzacji i wprowadzeniu nowych procedur. Rozwój biznesu spowodował, że musieliśmy przenieść centrum zarządzania z Katowic do Warszawy. Obecnie mamy w Polsce  14 filii. Naszą codzienną pracę najlepiej obrazują liczby – pośredniczymy w zatrudnieniu średnio 3 tys. osób dziennie. W ubiegłym roku osiągnęliśmy obroty na poziomie 73 mln zł.

– Jak pozycjonuje się Gi Group na krajowym rynku?
– Zgodnie z danymi Krajowego Rejestru Agencji Zatrudniania, w Polsce działa ponad 4 tys. agencji pracy. Tak więc jest to prawdziwie konkurencyjny rynek. Jesteśmy zrzeszeni i aktywnie współpracujemy w Polskim Forum HR, które skupia liderów tej branży. Analizując obroty poszczególnych agencji pracy w Polsce, zajmujemy 9. pozycję. Nasz plan to wejście do pierwszej piątki. Należy pamiętać, że nasi najpoważniejsi konkurenci działają tu od wielu lat. Pierwszy z nich uruchomił biuro w Warszawie w 1994 roku. Tak więc musimy starać się jeszcze bardziej niż inni i docierać do najlepszych kandydatów. To naprawdę ważne, ponieważ firmy rekrutacyjne startujące w dużych przetargach muszą przedstawić CV najlepszych kandydatów, aby zostać wziętymi pod uwagę.

– A jak buduje się zespół firmy rekrutacyjnej?
– Jak już wspomniałem, pracę w Gi Group rozpocząłem od restrukturyzacji. Jestem przekonany, że dobry zespół to gwarancja sukcesu. Obecnie zatrudniamy 71 pracowników wew­nętrznych i jest to bardzo solidna struktura – począwszy od dyrektora handlowego, na stażyście kończąc.

– Na czym polega specyfika pracy w pańskiej branży?
– Często powtarzam, że kluczowe jest dokładne zrozumienie potrzeb naszych klientów i aby tak było, należy kierować się zasadą: mamy dwoje uszu i jedne usta, byśmy przynajmniej dwa razy więcej czasu poświęcali na słuchanie niż mówienie. Inaczej nie jest możliwe zbudowanie oferty szytej na miarę. Jestem zwolennikiem drążenia, analizowania danego tematu biznesowego na tyle długo, by nie pozostawić żadnych wątpliwości co do zasadności i słuszności mojego rozwiązania. Powiem żartem – mnie jest łatwiej, ponieważ jestem Włochem.

– Mówi pan w tak barwny i bogaty sposób po polsku, że niejeden Polak mógłby panu pozazdrościć.
– Dziękuję za te słowa, ponieważ precyzyjna komunikacja to dla mnie bardzo ważna sprawa. Nigdy nie zapomnę tego, jak przed ośmioma lat trafiłem do Polski i siedząc w tramwaju słuchałem pasażerów. Byłem załamany, wydawało mi się, że wasz język jest tak trudny, że nigdy się go nie nauczę. Pomimo to zdecydowałem się tu zostać.

– Z jakich powodów?
– Osobistych. Powtórzę to, co mówi większość cudzoziemców mieszkających w waszym kraju – możecie być dumni z pięknych i mądrych kobiet. Studiowałem inżynierię lotniczą w Pizie, ale nie widziałem dla siebie ciekawych perspektyw we Włoszech. Toteż pomysł, by podjąć pracę w Warszawie wydawał mi się atrakcyjny. Początki nie były łatwe. Moja koleżanka znalazła w Internecie ofertę małej agencji pracy, która szukała lektora języka włos­kiego. Podczas pierwszej rozmowy zapytałem – a jak mam porozumiewać się z uczniem, skoro nie znam polskiego? W odpowiedzi usłyszałem: właśnie o to chodzi. Dodam, że nie chciałem zaakceptować tej propozycji, ale przekonano mnie, że nawet praca na 3 miesiące, którą mi proponowano, pozwoli mi lepiej poznać pols­ką kulturę i obyczaje.

– I tak młody inżynier trafił do branży HR?
– Firma, do której trafiłem przypadkiem, została kupiona przez agencję Quanta S.p.A. z Mediolanu. Małymi krokami zacząłem wspinać się po kolejnych szczeblach kariery. Najpierw zostałem Branch Managerem, potem Area Managerem, a po 1,5 roku mianowano mnie Country Managerem. W 2008 roku otrzymałem propozycję przeniesienia się do Szwajcarii, ale wolałem zostać w Polsce, ponieważ czułem się tu bardzo dobrze. I tak podjąłem pracę w agencji EGC, która specjalizowała się w rekrutacji polskich inżynierów do realizacji dużych projektów zagranicznych – m.in. we Francji, Portugalii i Kazachstanie. Już wtedy byłem głęboko przekonany, że ci znakomici specjaliści będą bardziej potrzebni w Polsce.

– W Polsce ruszały wówczas duże inwestycje infrastrukturalne.
– Tak, i uznałem, że to znakomity czas, by uruchomić własną agencję consultingową, którą nazwałem Giano. To włoska forma imienia rzymskiego boga Janusa, który był patronem nowych przedsięwzięć i umów. Jego wizerunek umieszczano w bramach lub na mostach, ponieważ jego opieka miała zapewniać powodzenie. I to mi przyniosło szczęście. Zdobyłem wielu prestiżowych klientów, pomagałem otwierać liczne spółki z o.o., nierzadko wchodząc do ich zarządów. Pewnie dalej koncentrowałbym się na tym zajęciu, gdyby nie propozycja, którą złożyła mi Gi Group. Nie było to dla mnie zaskoczenie, ponieważ przez dłuższy czas realizowałem zlecenia dla tej firmy.

– Jakie elementy zarządzania są dla pana najważniejsze?
– Klimat zaangażowania plus dialog wewnętrzny w firmie. Pracownicy muszą mieć wspólny cel, rozumieć, w jakim kierunku zmierza firma, na jakim są etapie – biorąc pod uwagę perspektywiczne cele. Każdy z zatrudnionych powinien zdawać sobie sprawę, jak ważne jest jego osobiste zaangażowanie, jak wiele od niego zależy. Praca nie może stanowić przymusu – spędzamy w niej jedną trzecią doby. To musi być czas, w którym dobrze się czujemy i rozwijamy nasze umiejętności.

– W jakiej sytuacji skłonny jest pan zwolnić współpracownika?
– To dla mnie środek ostateczny, po który można sięgać tylko w wyjątkowych przypadkach. Za najpoważniejsze przewinienie uważam brak szacunku do kolegów w pracy i do klientów. Zdarzyło się, że zwolniłem bardzo efektywnego managera średniego szczebla, który w skandaliczny sposób traktował swoich podwładnych. Trudno mi też zaakceptować kompletny brak efektywności.

– Co powinno cechować managera?
– Elastyczność, zdolność adaptacji do różnych warunków. Jestem tego doskonałym przykładem. Przyjechałem do Polski w 2004 roku nie znając języka. Znalazłem pracę mającą niewiele wspólnego z moim wykształceniem. Nauczyłem się języka polskiego. Ożeniłem się z Polką. W odróżnieniu od wielu obcokrajowców, którzy przyjeżdżają tu na kilka lat i zamykają się w wąskim kręgu swoich rodaków – z wielkim szacunkiem traktuję tradycję i język kraju, który pozwala mi godnie żyć i pracować.

Co lubi Antonio Carvelli?

Zegarki – szczególnie ceni firmę Tissot. Ma kilka takich zegarków
Ubrania – Armani, Versace, ale też Hugo Boss. Podkreśla, że prawdziwy włoski styl to nie tylko elegancja, lecz również komfort
Wypoczynek – góry w rodzinnej Kalabrii, Wyspy Kanaryjskie. Ma w planie urlop na Malediwach
Kuchnia – oczywiście włoska. Sam gotuje, najchętniej przyrządza „primi piatti”, czyli pierwsze dania. Jego specjalność to różnego rodzaju potrawy na bazie makaronów. Należy do skupiającej miłośników kuchni „Akademii włoskiej kuchni”
Restauracje – warszawskie: „Delizia” i „Le Regina”
Samochód – szczególnie lubi auta typu miejski SUV, którym można pojechać do lasu lub na ryby. Obecnie – Nissan Qashqai
Hobby – wędkowanie. Specjalizuje się w łowieniu pstrągów, najchętniej w Kalabrii, Toskanii lub w Umbrii. Nie tylko doskonali umiejętności, ale też przywiązuje dużą wagę, do jakości sprzętu