Anna Pietrzak

Rozmowa z Anną Pietrzak, dyrektorem naczelnym Amway Polska Sp. z o.o.

– W zdominowanym przez mężczyzn świecie top managementu jest pani przykładem, że kobieta może osiągnąć sukces i stanąć na czele firmy z wielkimi tradycjami i sukcesami.
– Moje stanowisko w Amway Polska to wynik siedemnastoletniej pracy w firmie, kolekcjonowania doświadczeń na poszczególnych etapach pracy oraz konsekwencji i zaangażowania. To szmat czasu, właściwie całe moje dorosłe życie zawodowe jest związane z korporacją Amway. Kiedy wracam pamięcią do roku 1994, to musze stwierdzić, że zaczynałam w fajnych czasach. Szukałam wtedy pracy na poziomie asystentki. Kluczem – jak się okazało – do stanowiska asystentki dyrektora naczelnego była moja dobra znajomość języka angielskiego.

Po jakimś czasie postanowiłam wziąć urlop bezpłatny i wraz z mężem udałam się do Stanów i Kanady. Bardzo dużo dało mi poznanie tamtego świata, co zresztą zaowocowało w dalszym przebiegu mojej kariery. Kiedy wróciłam, zostałam kierownikiem kadr, aby po kilku latach objąć stanowisko dyrektora zarządzającego kadrami w całej Europie Wschodniej. Miałam okazję i zaszczyt otwierać nowe rynki, w tym Rosje i Ukrainę.

– 17 lat w jednej firmie, to nie zdarza się często.
– W Amway Polska siedemnastoletni staż pracy to nie jest żaden rekord. W większości nasi pracownicy są tu zatrudnieni 15 lat i więcej. Świadczy to dobrze o naszej kulturze korporacyjnej. Jak byliśmy przyjmowani do pracy, to szukano w nas nie tylko umiejętności, ale i pozytywnego podejścia do rozwiązywania problemów. Kompetencje można wykształcić, osobowość jest trudno zmienić. Nasi pracownicy są ludźmi pozytywnymi i gdy widzą przysłowiową szklankę, to ona jest zawsze do połowy pełna a nie w połowie pusta.

– Jak zareagowała pani na ofertę objęcia stanowiska dyrektora naczelnego?
– Takich propozycji się nie odrzuca. Nie byłabym szczera, gdybym nie powiedziała, że było to fascynujące wyzwanie. Przyjęłam je oczywiście z radością. Tym bardziej, że będąc w środku firmy od wielu lat wiedziałam doskonale, jaka spoczywa na mnie odpowiedzialność i zadania do wykonania. Zresztą sama sobie od razu wysoko postawiłam poprzeczkę obierając za główny cel zdynamizowanie sprzedaży.

– To ambitny cel?
– Nie potrafię działać ot tak, na przetrwanie, mówiąc kolokwialnie na pół gwizdka. Taki mam temperament. Poza tym jestem przekonana o znakomitej jakości naszych produktów oraz oferty biznesowej i to zapewne dodaje siły i pewności.

– Dowodzi pani ogromna armią ludzi w Polsce…
– Nie tylko w Polsce, ale i w krajach bałtyckich. W sumie ponad 50 tys. współpracowników. To pokaźna grupa. Etatowo w Amway Polska zatrudniamy ponad 40 osób.

– Kiedyś byliście postrzegani jako firma, która dostarczała produkty chemiczne dla gospodarstw domowych, przede wszystkim środki czystości.
– Obraz się zmienił, chociaż cały czas mamy domowe środki czystości i produkty te stanowią dużą część naszej oferty. Ale teraz na czoło naszej oferty wysunęły się suplementy diety Nutrilite. Kontrolujemy cały proces produkcyjny powstawania produktów – od posiania nasionka do końcowego efektu, czyli kapsułek czy tabletek będących suplementami diety.

– Czy produkcja odbywa się tradycyjnie w USA?
– Jeśli chodzi o suplementy diety Nutrilite, to nasze ekologiczne farmy znajdują się w USA, ale także w Meksyku i Brazylii, natomiast produkcja samych suplementów odbywa sie w Stanach. Tam mamy naukowców, tam mamy laboratoria i pozwala nam to na zachowanie najwyższej, jakości i kontroli tej jakości w jednym miejscu. Podobnie z produkcją kosmetyków i środków czystości, która jest zlokalizowana również we własnych fabrykach w Ada, w stanie Michigan.

– Czy Stany są tradycyjnie największym rynkiem dla Amway-a?
– Największym rynkiem są dla nas Chiny.

– Jaka jest pani recepta na sukces? Sukces jest wpisany programowo w filozofię działania Amway-a?
– Po pierwsze, warto lubić ludzi, a także mieć predyspozycje interpersonalne. Źródłem sukcesu jest przekonanie o potwierdzonej jakości produktów, które się sprzedaje, i oferty biznesowej. Potrzebna jest też harmonia między tym, co się prezentuje na zewnątrz, a tym, co się uważa. Niezmiernie ważna jest również osobowość, która nie poz­wala się zniechęcać drobnymi porażkami, lecz daje siłę, by iść do przodu.

– Jaki styl zarządzania jest pani najbliższy?
– Preferuję taki, który w naszej firmie wynika z kultury organizacyjnej i pozostawia naszym pracownikom dość duży obszar swobody, w obrębie ustalonych zasad. Ale także taki styl, który pozwala pracownikowi liczyć na pomoc i szybkie decyzje. Pracownicy wiedzą, czego mogą się po mnie spodziewać. Staram się być osobą przewidywalną, i reaguję zawsze tak samo. bez względu na to, czy błąd został popełniony przez managera, czy szeregowego pracownika.

– Czy pozytywny wizerunek firmy buduje pani przez ludzi, czy produkty?
– Przez jedno i drugie. W sprzedaży bezpośredniej to musi iść w parze. Wartością są nasze produkty, które bronią się same dzięki swojej jakości. Są one zaawansowane technologicznie, sprawdzone, utytułowane nagrodami, obecne na rynku od wielu lat. Zazwyczaj jeżeli wprowadzamy nową linię produktów na rynek, to nie dlatego, że zmieniliśmy opakowanie czy coś dodaliśmy, lecz dlatego, że mamy coś nowego do powiedzenia w tej dziedzinie. Jesteśmy na tyle przekonani, o jakości naszych wyrobów, że oferujemy naszym klientom możliwość ich zwrotu i otrzymania zapłaconych za nie pieniędzy w dowolnym czasie, nawet jeśli produkty są w znacznym stopniu przez nich wykorzystane. Ta unikalna na rynku zasada nazywa się w naszej firmie gwarancją stuprocentowej satysfakcji. Dla mnie satysfakcją jest to, że zwrotów jest bardzo mało. Oczywiście, równie ważny jest kolejny element – przy takiej armii współpracowników, istotna jest także jakość ich pracy. To oni na co dzień obsługują klientów, to oni są na pierwszej linii frontu. Mamy z nimi podpisane umowy, jak z innymi firmami, B2B. Nasi przedsiębiorcy są zobligowani do przestrzegania zasad i kodeksu etycznego, ale mają też dużą swobodę działania. Staramy się wpływać na nich tak, aby najlepiej budowali wizerunek firmy i ją reprezentowali. Temu służą szkolenia, informacje, publikacje, czyli budowanie ich wiedzy i świadomości.

– Nie zawsze media są wam przychylne. Mam tu na myśli film „Witajcie w życiu” z 1997 roku…
– Firma zwróciła się do sądu o obronę swych naruszonych w filmie praw. Z podobną prośbą zwrócili sie do sądu przedstawieni w nim w sposób krzywdzący ludzie – nasi przedsiębiorcy, i to oni właśnie taką ochronę ich dobrego imienia od sądu otrzymali, co zostało obecnie potwierdzone prawomocnym wyrokiem w stosunku do jednego z pozwanych. Jak wszyscy, tak i my chcielibyśmy, aby każda sprawa w sądzie toczyła się jak najszybciej. Nie możemy jednak tego oceniać nie będąc specjalistami. Jesteśmy otwarci na dialog z mediami i udzielimy wszelkich informacji wszystkim tym mediom, które zechcą nas wysłuchać. Jedyne, na co zwracamy uwagę w tej sprawie, to potrzeba odpowiedzialności za słowo, które bez niej może – nawet bez takiej intencji autora – wyrządzić komuś krzywdę. Uderzając w firmę, w istocie uderzono w zwykłych, uczciwych ludzi, którzy sprzedając produkty dorabiają do pensji.

– Uczestniczycie i wspieracie akcje dobroczynne?
– To istotna część filozofii firmy. Programy charytatywne towarzyszą Amway od początku jego istnienia, czyli lat 60. Nasi założyciele uważali, że trzeba dzielić się ze społeczeństwem tym, co się osiągnęło. Kiedy prawie 20 lat temu powstawał Amway w Polsce, też byliśmy pionierami w tej dziedzinie w tym kraju. Wtedy wspomagaliśmy szpital dziecięcy na Litewskiej w Warszawie, sadziliśmy drzewa w miejskich aglomeracjach, byliśmy jedyną firmą, która rekonstruowała ogród Zamku Królewskiego w stolicy. Obecnie aktywnie, tzn. promując wolontariat wśród naszych współpracowników i pracowników, wspieramy budowę kliniki „Budzik” w Centrum Zdrowia Dziecka, prowadzoną przez Fundację znanej aktorki Ewy Blaszczyk „A kogo?”. Przeprowadziliśmy też akcję „Ratuj dziecko, gdy się zakrztusi”, polegającą na organizacji warsztatów dla rodziców i wydaniu oraz rozpowszechnieniu 400. tysięcy plakatów. Uczyliśmy pierwszej pomocy, czyli co należy zrobić, gdy dziecko się zakrztusi. To taki rodzaj prewencji i nauki bardzo przydatny dla rodziców i opiekunów dzieci. Akcja pomocy dzieciom w naszej firmie ma charakter globalny i nazywa się „One by One”. Pomagamy też ludziom dotkniętym kataklizmami, jak powódź, trzęsienie ziemi czy fala tsunami.

– Nie boicie się Internetu, że przemodeluje wam system sprzedaży i dystrybucji?
– Nie tylko nie boimy się, ale jesteśmy inicjatorem szerokiego zastosowania Internetu w sprzedaży bezpośredniej. Od 1999 r. w USA działa serwis QUIXTAR, w ramach którego oferowane są zarówno produkty firmy AMWAY, jak i licznych firm partnerskich. Rok później przyszła kolej na platformy sprzedaży naszej firmy w Europie. Stanowią one dla naszych przedsiębiorców narzędzie obsługi ich klientów oraz są dla nich miejscem prowadzenia internetowego biura. Trzymamy się więc zasad sprzedaży bezpośredniej. Każdy klient finalny kupuje produkt od naszego sprzedawcy, który otrzymuje od swych obrotów od nas premię. Internet pełni tu rolę wygodnego i nowoczesnego medium, po które chętnie sięgają zarówno nasi sprzedawcy, jak i ich klienci. W Polsce ponad 80 procent zamówień odbywa się przez Internet, w krajach bałtyckich prawie 100 procent.

– Ale zgodzi się pani, że wygodniej byłoby wejść na stronę firmy i dokonać zakupu bez zbędnych komplikacji. Obawiam się, że za jakiś czas ten rodzaj sprzedaży może okazać się anachronizmem.
– Z danych światowych i europejskich wynika, że sprzedaż bezpośrednia ma się dobrze; rozwija się. Stanowi ona pewną część handlu. Jest to oferta komplementarna – zarówno dla handlu detalicznego odbywającego się w sklepach, jak i  różnych form sprzedaży na odległość. Internet jest jedną z nich. Z wydanej niedawno książki profesora Zygmunta Baumana wywnioskowałam, że jednak będzie istniała potrzeba rozwoju bardziej tradycyjnych społecznych więzi, relacji i umiejętności, których nie zastąpi cyberprzestrzeń. Doceniam Internet i jego, zdawałoby się, nieograniczone możliwości, ale jak wszystko, tak i on ma swoje słabsze strony. Tak więc nie obawiam się, by kiedykolwiek bezpośrednia relacja między ludźmi stała się anachroniczna.

– A jak rynek polski plasuje się na mapie Amway-a w Europie?
– Polska w Europie jest na bardzo dobrej pozycji. W czołówce znajdują się rynki wschodzące, jak Rosja i Ukraina oraz tradycyjnie mocne rynki, czyli Niemcy i Włochy. Obroty naszej firmy w Europie wynoszą ponad 1,2 mld dolarów.

– Recepta na sukces?
– Lubić to, co się robi i znaleźć kogoś, kto za to zapłaci. Ważna jest też pasja i poczucie sensu oraz jedność tego, co się robi, z tym, co się myśli. Jeżeli wymagam, żeby ludzie ciężko pracowali, to trzeba samemu też tak postępować, gdyż przykład idzie z góry.

Co lubi Anna Pietrzak?

Pióro – „Piszę tym, co mi wpadnie w rękę, mam taki charakter pisma, że od razu – mówiąc żartem – piszę i szyfruję”.
Wypoczynek – rodzinny i aktywny. Lubi podróżować samochodem po Europie. Ulubione miejsca – Dolomity Włoskie i polskie morze, np. Jurata po sezonie, ale też okolice Pilicy, gdzie ma działkę
Samochód – szybki i silny, Volvo XT 60
Hobby – sporty – narty, siłownia, rower, konie, nordic walking