W asertywności nie chodzi wcale o mówienie „NIE”

Słowo asertywność przewija się w nieskończoność we współczesnej przestrzeni publicznej, w artykułach kolorowej prasy, na półkach z psychologicznymi poradnikami, na salach szkoleniowych, w gabinetach coachingowych, na scenach motywacyjnych wystąpień. Wszyscy zdają się jak mantrę powtarzać hasła o wartości mówienia „NIE”. O co tak naprawdę w tej asertywności chodzi i dlaczego jest ona „TAK” dla nas ważna?

Tekst: Konrad Wilk

ODMAWIASZ Z LĘKU I Z LĘKU SIĘ ZGADZASZ

Ludzie uwielbiają proste prawdy, wyraziste zasady, jednoznaczne prawa, niebudzące wątpliwości wskazówki jak żyć, jak radzić sobie z przeciwnościami, jak zmierzać do celów i je osiągać. Odbierane za pomocą zmysłów wzroku, słuchu, smaku, węchu, dotyku życie toczy się w przestrzeni zachowań, słów, postaw, myśli i towarzyszących im emocji. Przeładowany bodźcami, informacjami, zagoniony, zmęczony, a przez to spłaszczony umysł domaga się jak najłatwiejszych w obróbce haseł, chwytliwych sentencji, celnych porad, nałożonych na zdjęcie złotych myśli rozpowszechnianych za pomocą mediów społecznościowych. „Naucz się mówić NIE” do nich właśnie należy. Brzmi sensownie i dobrze, więc zasługuje na „lajka”.

Asertywność jest jednak czymś znacznie poważniejszym i obszerniejszym od tej powszechnej quasi definicji. Dużo pełniej wyraża się jako zasób, z którego wynika naturalna i spójna zdolność nazywania swoich potrzeb oraz komunikowania się z drugim człowiekiem, niezależnie od jego poglądów, poziomu rozwoju, przekonań i postaw, z poszanowaniem dla siebie i  tego człowieka.

W asertywności chodzi o świadomość siebie. O taki poziom akceptacji i miłości własnej, z którego wynika poczucie wewnętrznego bezpieczeństwa. Czuję się z sobą dobrze, ufam sobie, mam w sobie wdzięczność i otwartość na różnorodność. Zamiast oceniać innych, słyszę ich, widzę, czuję i zdaję sobie sprawę z tego, że inny nie oznacza gorszy, że jeśli ktoś uważa inaczej niż ja, to wcale nie musi się mylić. Zdaję sobie sprawę z tego, że „prawda” ma charakter bardzo subiektywny, a człowiek ma tendencję do gloryfikowania swojej własnej „prawdy”. Nasza „prawda” nie jest wcale rzeczywistością, ale jest naszą wersją rzeczywistości. Jeśli ktoś w taki sposób faktycznie potrafi odnosić się do życia, ten rozwija w sobie inny niezwykle ważny zasób. Elastyczność, bo o nią chodzi, pozwala nam spotykać ludzi w tym miejscu siebie, w jakim się aktualnie znajdują. Nie potrzebuje przeciągać ich do swojego wyobrażenia o życiu, ale z szacunkiem, bez podszeptów podświadomego lęku przed odmiennością, komunikować się z nim, współpracować, współdziałać. Skoro się ciebie nie boję, to łatwiej jest mi uszanować twoją inność. Atawistycznie człowiek podlega silnemu imperatywowi lęku przed tym, co nieznane, co obce. Pierwotne instynkty nakazują nam nieufność, podejrzliwość, wrogość względem obcych, bo obcy mogą okazać się groźni. Mamy to tak głęboko zakorzenione, że nie zdajemy sobie z tego sprawy. Ten impuls na nas działa, a my tylko znajdujemy pseudo logiczne uzasadnienia dla naszych myśli, emocji i zachowań. Póki człowiek znajduje się w nieświadomej władzy tych mechanizmów, póty próżno mówić o asertywności, no chyba że o takiej, która sprowadza się do wypowiadania, bądź niewypowiadania zalęknionego „NIE”.

Masz prawo do rozwijania swojej asertywności. Nikt poza tobą nie może odebrać ci tego prawa.

SPRAWCZOŚĆ I ODPOWIEDZIALNOŚĆ

Poprzedni akapit może brzmieć dosyć wymagająco. Kto by miał czas na te wszystkie psychologiczne sprawy? To by musiało się chyba skończyć jakąś terapią. Nie wystarczy się po prostu nauczyć mówienia „NIE”? Nie wystarczy, bo to zupełnie nie o to chodzi. Wcale nie trzeba iść na terapię, choć praca nad własnym rozwojem jest w moim odczuciu najważniejszym naszym zadaniem na ziemi. Chodzi o przejęcie odpowiedzialności za siebie. Chodzi o zdanie sobie sprawy, że każda moja decyzja, każda myśl i emocja są mojej własnej produkcji i to ja tylko jestem za nie odpowiedzialny. Chodzi o uświadomienie sobie wreszcie, że nie jest tak, że to ktoś mnie zdenerwował: jakiś kierowca na drodze, szef w pracy, klient, który nie chciał skorzystać z mojej oferty i do tego był niemiły. To ja siebie denerwuję, rozczarowuję, obrażam tym jak zachowują się ci ludzie, to ja uruchamiam swoje strategie reakcji na ich zachowania, a zatem to ja również mogę zadecydować co chcę czuć, co myśleć, co zrobić w związku z tym co mi się w życiu przytrafia. Od chwili kiedy biorę na siebie odpowiedzialność zmienia się mój świat i zaczynam otwierać się na asertywność taką, jaką dla ciebie zdefiniowałem. Wraz z przejęciem odpowiedzialności przychodzi sprawczość, czyli zdolność zamieniania zamiarów w działania prowadzące to ważnych dla ciebie efektów.

Masz prawo wyrażać swoje opinie, potrzeby, prośby i uczucia. Nikt poza tobą nie może odebrać ci tego prawa.

ASERTYWNOŚĆ W REALIACH CODZIENNEGO ŻYCIA

Czym przejawia się owa asertywna sprawczość? Po czym możemy ją rozpoznać?

Doświadczasz jej gdy na przykład zadbasz o siebie nie przyjmując dodatkowego obowiązku od szefa ze świadomością, że mogłoby to zarzutować na jakość wykonanej pracy ze względu na przeładowanie. Wyjaśniasz i uzasadniasz mu swoją reakcję tak, by i on zdał sobie sprawę z sytuacji. Proponujesz wspólne znalezienie innego rozwiązania.

Gdy czujesz, że ktoś cię atakuje werbalnie, komunikujesz z poziomu „JA”, czyli mówisz o tym jak się z tym czujesz, podajesz szczere uzasadnienia, prosisz o to, żeby w przyszłości komunikował do ciebie w zaproponowany przez ciebie sposób. Robisz to za każdym razem, gdy zachowanie tej osoby się powtarza. Robisz to mimo lęków i obaw o konsekwencje. Robisz to z szacunkiem do siebie i drugiej strony. Robisz to inaczej niż dotąd, jeśli dotąd nie działałeś asertywnie. Efekty przyjdą, nie będzie już więcej tak, jak dotąd było. Pojawi się poczucie ulgi, odetchniesz.

Co więcej, wszystko co uda ci się w ten sposób osiągnąć będzie rzutowało na umacnianie się w tobie ważnych zasobów, o jakich już pisałem, a te z kolei będą wpływały budująco na zasób twojej asertywności. Im lepsza jakość relacji z ludźmi, im lepsze warunki pracy, im większy spokój w tobie i poczucie własnej wartości, tym lepsze efekty tego co robisz, tym większy dostęp do twojej kreatywności, wydajności, zadowolenia, poczucia spełnienia, adekwatności podejmowanych przez ciebie decyzji.

Masz prawo do dbania o swoje poczucie wartości i osobistej godności. Nikt poza tobą nie może odebrać ci tego prawa.

ASERTYWNY CZY AGRESYWNY

Im bardziej twoje działania są spójne z procesami wewnętrznego rozwoju, tym większa szansa że nie będziesz wykorzystywał hasła asertywność do dawania upustu wewnętrznym pokładom impertynencji, arogancji, agresji, których źródłem jest zawsze wewnętrzny lęk. To przywołane na początku artykułu „NIE” często właśnie stąd się w nas bierze. Lęk przed byciem skrzywdzonym przez kogoś rodzi w nas napięcie, które musi się skończyć rozładowaniem, na przykład wybuchem agresji. Mająca swoje przyczyny w lęku nadmierna koncentracja na sobie zaślepia nas, czyni niezdolnymi do dostrzeżenia drugiego człowieka, niezdolnymi do czerpania z własnych zasobów. Skoro się boisz, to reagujesz w prymitywny sposób i albo uciekasz, albo atakujesz.

Na przykład, gdy uznasz, że szef chce cię poniżyć mówiąc, żebyś jeszcze raz zadzwonił do klienta i mu przedstawił swoją ofertę, czynnie bądź biernie okażesz swoje niezadowolenie, odmówisz albo zadzwonisz, ale rozmowę poprowadzisz tak, by potwierdziło się że nie było warto tego robić.

Uważaj na to co myślisz, bo jest duża szansa, że się słuchasz.

Czasem ludzie nie wiedzą jak się w danej sytuacji zachować, bo zgodnie z ludzką tendencją tworzą spolaryzowane poczucie konieczności wyboru pomiędzy dwoma przeciwstawnymi zachowaniami. Uważają, że albo się czemuś przeciwstawią, albo temu ulegną. Ani jedno, ani drugie nie musi być dla nich dobre. W takiej sytuacji gdy nie wiedzą co wybrać zrobią najczęściej coś, do czego się przyzwyczaili, powtórzą swój dotychczasowy nawyk. Krzyczą, złoszczą się, albo też połykają emocje, co w dłuższym wymiarze czasu doprowadzić ich może w bezdenną otchłań depresji. Osłabiają jakość swoich relacji z klientami, współpracownikami, sabotują rozwój swojej kariery zawodowej, degradują stosunki rodzinne.

W asertywności nie chodzi o to, by wybierać między agresją, a uległością. Asertywność uwalnia nas z tej bolesnej ludzkiej dwoistości.

Asertywność jest brakiem agresji lub brakiem uległości. Nie leży pomiędzy nimi. Asertywność to zupełnie inny poziom naszej samoświadomości. Asertywność to szacunek do siebie i innych. Szanuję moje potrzeby, ale szanuję też potrzeby drugiego człowieka i nie wskazuję które są lepsze, ważniejsze, mądrzejsze. Nasze działania kieruję w stronę znalezienia rozwiązań, które pozwalają zaspokoić potrzeby każdej ze stron. Ja jestem OK i ten drugi człowiek jest również OK. Zależy mi na tym, żebyśmy na tym skorzystali. Dzięki takiej postawie otwierasz się na innych, zwiększasz pewność siebie, poprawiasz dotychczasowe relacje, a z niektórych z nich wychodzisz, bo przestajesz mieć w sobie przyzwolenie na tkwienie w relacjach o znamionach toksycznych.

Masz prawo do korzystania ze swoich praw. Nikt poza tobą nie może odebrać ci tego prawa.

Korzystaj ze swoich praw. To najlepszy sposób na asertywne zadbanie o siebie, jakość twoich relacji z innymi ludźmi, twoją wartość i atrakcyjność w każdym aspekcie twojego życia.

Konrad Wilk

Trener rozwoju, psycholog biznesu, kognitywista. Mówi o sobie ODUCZYCIEL, bo wspiera swoich klientów w wewnętrznym uwalnianiu się z tego, co przeszkadza, ogranicza, staje na drodze życia z pełni osobistego potencjału. Z klientami indywidualnymi pracuje głównie w nurtach: transpersonalnym, systemowym i procesowym. Prowadzi szkolenia, wystąpienia, zajęcia na uczelniach, pisze książki. Koncentruje się na zagadnieniach świadomego przywództwa, inteligencji emocjonalnej i duchowej, efektywnej komunikacji, odporności psychicznej, zarządzania stresem. Autor modelów: TY® oraz Lider Przyszłości – TERAZ. Z pasją oddaje się praktykom mindfulness, zdrowemu stylowi życia, wspina się po górach, przedziera po lasach, żegluje, nurkuje, biega maratony.