Sylwia Nowik, dyrektor fundraisingu w UNICEF Polska opowiada o działaniach, jakie organizacja prowadzi na rzecz dzieci w najuboższych krajach świata, a także o pozyskiwaniu środków od firm i prywatnych darczyńców
Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii wstrząsnęło opinią publiczną na całym świecie.
W obliczu tej katastrofy – od razu przystąpiliśmy do działania. Najważniejsza jest teraz woda. W czasie trzęsienia ziemi zniszczone zostały wodociągi, studnie, punkty poboru. Jest ogromne ryzyko, że woda z sieci wymiesza się z tą z brudnych źródeł i doprowadzi do rozprzestrzeniania się chorób np. cholery. Musieliśmy natychmiast zapewnić jedzenie dzieciom. W tych pierwszych dniach katastrofy potrzebne są im ciepłe posiłki i wysokoenergetyczne produkty. Zajmujemy się dziećmi, które zgubiły bliskich i chcemy połączyć je z rodzinami. Poza tym dostarczamy sprzęt medyczny do szpitali, przede wszystkim narzędzia chirurgiczne. Dostawy są utrudnione ze względu na uszkodzone drogi i przejścia graniczne. Korzystamy z naszych magazynów w Libanie i Jordanii.
Tak wygląda codzienność UNICEF-u. Warto powiedzieć też kilka słów o jego historii.
Pomysłodawcą utworzenia United Nations International Children’s Emergency Fund był polski lekarz – bakteriolog Ludwik Rajchman. To on zaproponował na jednym z posiedzeń Narodów Zjednoczonych, żeby powołać wyspecjalizowaną organizację, która będzie pomagała dzieciom, wszędzie tam, gdzie zaistnieje taka potrzeba. UNICEF prowadził w naszym kraju aktywną działalność, w tym pomocową, do roku 2002, czyli chwili, kiedy Polska została zakwalifikowana do grupy krajów wysoko rozwiniętych. Wcześniej, od lat 50. i 60. UNICEF finansował programy pomocy dzieciom w Polsce, kupował wyposażenie dla ośrodków zdrowia, sprowadzał surowce do produkcji artykułów dla dzieci. Podczas stanu wojennego Komitety Narodowe z Europy Zachodniej przekazywały polskim dzieciom lekarstwa, odzież i odżywki.
A ja z czasów dzieciństwa pamiętam błyszczące, kolorowe pocztówki UNICEF-u, które wówczas były symbolem lepszego świata.
– Sprzedaż pocztówek finansowała nasze działania. Podobnie wyglądało to również po 1989 roku. Na początku kariery zawodowej pracowałam dla jednej z prywatnych firm. Przed świętami kupowaliśmy pocztówki UNICEF-u i wysyłaliśmy je kontrahentom. Co ciekawe – tę wielką akcję zainicjowała dziewczynka z Czech, wysyłając własnoręcznie wykonaną pocztówkę z podziękowaniami za pomoc do naszej siedziby w Nowym Jorku.
Wspomniała pani, że po 2002 roku zmienił się model działania UNICEF-u w naszym kraju.
Zajmujemy się zbieraniem środków na pomoc dzieciom w najbardziej potrzebujących regionach świata. Jesteśmy już społeczeństwem, które może pomagać innym. Oczywiście, nadal realizujemy w Polsce programy związane z misją UNICEF-u, a dokładnie działamy na rzecz promowania i przestrzegania praw dziecka. W naszych akcjach edukacyjnych bierze udział ponad 8 tys. szkół w Polsce. Warto wspomnieć, że 17 z nich nosi imię naszej organizacji. Realizujemy ważny program „Miasto przyjazne dzieciom”. W tej chwili bierze w nim udział 7 miast z całej Polski. Tytuł ten jako pierwsza otrzymała Gdynia. Uczestnictwo w programie wymaga wprowadzenia wielu zmian w mieście, począwszy od partycypacji dzieci w decyzjach, które ich dotyczą, poprzez większą dostępność do terenów zielonych i placów zabaw, aż do udogodnień dla niepełnosprawnych. Nierzadko oznacza to zmianę sposobu myślenia o priorytetach, bo przecież włodarze są reprezentantami dorosłych. Zawsze powtarzam, że dziecko to młody dorosły i wszyscy powinniśmy o tym pamiętać. Dobry przykład stanowi Francja, gdzie jest wiele ośrodków, które uczestniczą w naszym programie.
Nie organizujecie wielkich zbiórek na miarę WOŚP.
Jest to wspaniała inicjatywa, ale my działamy inaczej. Pozyskujemy środki od darczyńców indywidualnych, ale też współpracujemy z firmami. Przez cały rok na wiele sposobów angażujemy naszych darczyńców w bardzo różne inicjatywy, które wspieramy na całym świcie. Jednym z naszych programów są „Prezenty bez pudła”. Jego ideą jest przekazywanie środków na zakup produktów humanitarnych np. mleka terapeutycznego, środków higieny, czy też zestawów edukacyjnych dla dzieci. Co roku publikujemy też raport, który mówi, co, gdzie i w jakiej ilości przekazaliśmy. W taki sposób walczymy z m.in. niedożywieniem i zapewniamy możliwość nauki dzieciom z najuboższych zakątków świata. Działamy w 190 krajach. Problem głodu kojarzymy przede wszystkim z Afryką. I rzeczywiście, większość programów realizujemy na tym kontynencie. Ogromne potrzeby są też w Azji. Prowadzimy programy zdrowotne dotyczące szczepień w Indochinach. Niedożywienie i wyzwania edukacyjne dotyczą również krajów Ameryki Południowej. Co ważne – działamy systemowo. Co to oznacza? Zwykle nie mówimy, że określona wpłata zostanie przeznaczona np. na wybudowanie konkretnej studni w Etiopii. Wiemy, że taka studnia powinna tam powstać i ujmujemy ją w naszych planach, a ona faktycznie powstaje. Dzięki stałej analizie naszych wydatków, jesteśmy w stanie bardzo efektywnie wydawać zebrane pieniądze. Warto podkreślić, że w skali globalnej 90% z wpłat, jakie pozyskujemy, trafia do beneficjentów. W zależności od projektów nasze koszty stanowią od 5 do 10 proc.
Czy UNICEF dołączył do działań na rzecz zrównoważonego rozwoju?
Od dawna walczymy ze skutkami zmian klimatycznych i w zależności od regionu świata robimy to w sposób dopasowany do lokalnych potrzeb. W niektórych uczymy dzieci i ich rodziny jak egzystować w zmienionych warunkach. Z kolei w Europie stawiamy na edukację, czynnie reagujemy na zmiany legislacyjne, zwracamy uwagę na pewne problemy, jak na przykład prawa i zdrowie psychiczne dzieci. W zeszłym roku opublikowaliśmy raport związany ze zmianą klimatu i jej wpływem na dzieci w krajach rozwiniętych m.in. w Polsce.
Nie sposób nie zapytać o waszą reakcję na wydarzenia w Ukrainie.
W ciągu kilku tygodni po wybuchu wojny uruchomiliśmy w Polsce biuro ds. reagowania kryzysowego. Podpisaliśmy umowy z kilkoma miastami – z Warszawą, Poznaniem, Wrocławiem, Lublinem, którym przekazujemy ogromne środki, dziesiątki milionów złotych, na rzecz pomocy ukraińskim dzieciom, ale też ich opiekunom. We współpracy z naszymi partnerami prowadzimy terapie, które pomagają naszym podopiecznym uporać się z wojenną traumą. W ogromnym stopniu finansujemy Program 500 plus dla rodzin ukraińskich. Przeznaczamy znaczne środki na wyjazdy wakacyjne. Prowadzimy punkty, w których Ukraińcy mogą uzyskać wszystkie możliwe informacje, ale też pomoc rzeczową. Wspierają nas w tym nasi Ambasadorzy Dobrej Woli. Robert Korzeniowski w zeszłym roku zorganizował wspólne z żoną „setne urodziny”, z których cały dochód przeznaczył na nasz program „Prezenty bez pudła”. Wspaniale pomagają nam też: Agnieszka Radwańska, Majka Jeżowska, Artur Żmijewski i Łukasz Nowicki. Trudno mi w tym miejscu wymienić wszystkich ludzi dobrej woli, którym pragnę podziękować.
Wspomniała pani wcześniej, że polskie firmy wspomagają UNICEF.
Współpraca z nimi daje niezwykłe rezultaty, dzięki skali pomocy jaką osiąga. Firmy nie tylko przekazują nam poważne środki, ale też inspirują swoich pracowników i kontrahentów. Na przykład, dzięki poznańskiemu Kinderkraft odbudowujemy dwie szkoły w doświadczanym zmianą klimatu Mozambiku. Nasze długoletnie partnerstwo z grupą CCC było doskonale widoczne dzięki logotypowi UNICEF na-torbach w sklepach tej marki. Chcemy być partnerem dla firm, które poważnie traktują swoje obowiązki społeczne, chcemy budować z nimi partnerstwa oparte o zasadę win-win, dzięki której każda strona realizuje swoje cele. Prawa dziecka doskonale wpisują się w strategię ESG. Współpraca z UNICEF-em przynosi firmom korzyści w różnych aspektach. Przede wszystkim działamy w ramach programów, które realnie pomagają dzieciom, także w Polsce, możemy je także wspólnie tworzyć, działamy w ramach najbardziej istotnych problemów z całego świata, od klęsk żywiołowych, głodu, kryzysu edukacyjnego, zdrowia psychicznego po przestrzeganie praw dzieci – z każdą z firm możemy określić cel, na którym jej najbardziej zależy. Współpraca z nami 100-krotnie powiększa skalę działań, daje rozpoznawalność nie tylko na rynku lokalnym, wzmacnia wizerunek przedsiębiorstwa i relacje z pracownikami. Dla małych i średnich firm mamy dwa programy – „Firma z sercem” i „Przyjaciel UNICEF”. Tematy, którym zamierzamy poświęcić w tym roku wiele czasu i uwagi, to zdrowie psychiczne dzieci i skutki zmian klimatycznych. Ma to wpływ na nas wszystkich, na nasze zdrowie, na nasze życie, na naszą codzienność.
Działacie zgodnie ze starym porzekadłem: ziarnko do ziarnka, aż zbierze się miarka.
Pieniądze na pomoc dzieciom zbieramy w 33 krajach rozwiniętych, w których istnieją tzw. Komitety Narodowe UNICEF. Jeden z nich to nasze Stowarzyszenie w Polsce. Dla nas cenna jest każda forma wsparcia. Z darczyńcami kontaktujemy się e-mailowo, wysyłamy im co roku biuletyn zawierający sprawozdania i raporty, które pokazują efekty naszych prac. Podkreślamy, że każda, nawet najmniejsza kwota, może pomóc. Każdego darczyńcę traktujemy z największym szacunkiem, wiedząc, że w dzisiejszych trudnych czasach, dzielenie się z potrzebującymi jest szczególnie cenne.
A jak pozyskujecie nowych darczyńców?
Jest wiele sposobów i kanałów pozyskiwania darczyńców. I cały czas pojawiają się nowe. Na naszą rzecz pracuje około 50 fundraiserów, najczęściej młodych ludzi, którzy aktywnie, na ulicach dużych miast, zachęcają indywidualnych darczyńców do przekazywania nam stałych co miesięcznych wpłat. Prowadzimy też duże kampanie medialne w telewizji, Internecie, prasie, a także w radiu. Wiele uwagi poświęcamy tematom kampanii, żeby nasz przekaz trafił do możliwie najszerszej grupy odbiorców. Próbujemy dotrzeć do wszystkich Polaków zainteresowanych pomaganiem dzieciom. Należy podkreślić, że filozofią działania UNICEF jest neutralność, współpracujemy z władzami z każdej opcji politycznej, nie opowiadamy się po którejkolwiek ze stron konfliktu. Dzięki temu nadal działamy na terenie Afganistanu. Jesteśmy jedyną organizacją międzynarodową, która została na Białorusi.
Dotyczy to również Rosji?
Jak wspomniałam, UNICEF zawsze działa na rzecz dzieci – wszędzie tam, gdzie potrzebują one pomocy.
Wróćmy jednak do waszych kampanii, co decyduje o ich sukcesie? Głodne dziecko zawsze wzrusza?
To prawda, ale równie poruszające są problemy, o których przypominamy. Ważne jest więc budowanie świadomości związanej z określonymi wyzwaniami. Na świecie jest bardzo wiele poważnych problemów. Z konieczności wybieramy te faktycznie najważniejsze. Co więcej – zawsze pokazujemy nie tylko problem, ale też jego rozwiązanie. Dbamy o to, żeby nie prezentować jednostkowej historii zapisanej na poruszającym obrazku. Chcemy, żeby nasi darczyńcy wiedzieli, na jaki cel zostaną przeznaczone ich pieniądze i czy będą wydane we właściwy sposób. Nie wymyślamy żadnych historii, pokazujemy prawdziwe dzieci. Nasze spoty mają około 60-90 sekund. Są dość długie, ale przecież potrzeba trochę czasu, żeby zarysować problem i wskazać, co trzeba zrobić w danej sprawie.
W naszej cywilizacji obrazkowej łatwo zapomnieć o radiu, a to przecież nadal bardzo ważne medium?
Wykorzystujemy radio popularyzując nasz program testamentowy. Największe zapisy na rzecz UNICEF-u sporządzili Japończycy i Amerykanie. W bogatych społeczeństwach testament jest ważnym elementem kultury. Zależy nam, żeby spadkodawcy pamiętali o potrzebach biednych dzieci. Nie oczekujemy wielkich pieniędzy. Wystarczy zapis pozwalający sfinansować leczenie niedożywienia przez miesiąc. Program testamentowy zaprezentowaliśmy też w telewizji, korzystając z filmu, w którym przeurocza para z Finlandii opowiedziała o tym, jak pozytywna jest świadomość pomagania. Kierujemy nasze materiały do prasy. Kiedyś wspólnie z Gazetą Wyborczą zainicjowaliśmy dodatek o testamentach, który nadal regularnie się ukazuje. Zaczęliśmy też prowadzić webinary na temat testamentów. Część z nich w tym roku poświęcimy sukcesji firm.
Na koniec proszę o kilka słów o pani karierze managerskiej. Zacznijmy od studiów…
Skończyłam stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Warszawskim, ale zgodnie z moimi zainteresowaniami podjęłam pracę w marketingu. Wszystkie firmy, w których pracowałam, wspominam bardzo dobrze, ponieważ dały mi możliwość rozwoju. Szczególnie ciekawym wyzwaniem było umieszczanie Onetu na wszystkich innych ekranach niż komputerowy. Patrząc z obecnego punktu widzenia, rozumiem, jak bardzo przełomowy był to okres, przecież trudno byłoby nam sobie wyobrazić życie bez mobilnych serwisów. Kolejnym kamieniem milowym w moim rozwoju zawodowym była praca w jednej z warszawskich Fundacji, która pomagała dzieciom z rodzin zmarginalizowanych. Pierwsze pół roku było dla mnie bardzo trudne, wcześniej nie uzmysławiałam sobie, że w centrum Europy występują tak poważne problemy natury społecznej. Prowadziłam też różne projekty dla stowarzyszeń i organizacji, do czego motywował mnie zapał współpracowników, podobno tak rzadki wśród młodych ludzi. Najważniejsze było dla mnie poczucie, że wreszcie robię coś dobrego, które towarzyszy mi podczas trzech lat w UNICEF-ie.
Rozmawiał Piotr Cegłowski
ANKIETA MANAGERA
Najważniejsze wartości, jakie pani wyznaje?
Uczciwość, odpowiedzialność, empatia.
O czym najchętniej dyskutuje pani pozazawodowo?
Praca to moje życie. Lubię rozmawiać o projektach społecznych. Ale też o książkach i filmach.
Gdyby nie istniały żadne ograniczenia, z kim chciałaby się pani spotkać na długą rozmowę i o czym musiałaby pani z tą osobą porozmawiać?
Z grupą osób, które potrzebują pomocy, żeby lepiej zrozumieć ich punkt widzenia.
Pani pasje prywatne.
Bardzo lubię książki, relaksuje mnie praca w ogrodzie. Kiedyś z reguły wybierałam książki historyczne, a teraz chętnie sięgam po szwedzkie kryminały. Zaczęłam przekonywać się do science fiction – polecam „Problem trzech ciał” Cixin Liu.
Ostatnio przeczytana książka, z tych pozazawodowych.
Obecnie czytam „Zemstę” Jo Nesbo.
Najważniejsza chwila pani życia?
Mam kilka takich scen przed oczami, związanych z rodziną, dziećmi… Ulotne chwile, spojrzenie kogoś z przyjaciół…
Bucket list?
Jest wiele miejsc na świecie, których nie widziałam. Chciałabym pojechać do Azji. Na początek do Japonii, potem do Chin i Indonezji.