Przywódca stada

Gdyby samochody przenieść do świata zwierząt i zacząć określać je imionami poszczególnych gatunków, każdy z nas miałby z konkretnymi markami oczywiste skojarzenia. Nowy Jaguar XF bezwzględnie kojarzy się z kotem… bardzo drapieżnym i to nie tylko ze względu na logo

Jaguar przyzwyczaił nas do tego, że przy projektowaniu aut podąża własna drogą. Jednoznacznie kojarzony z brytyjską dostojnością, dystyngowaniem oraz nienagannymi manierami, w oczach klientów postrzegany jest jako auto dla dżentelmena. Piękna linia nadwozia limuzyny klasy Premium jest, z jednej strony, łagodna i nie narzuca się publiczności, z drugiej strony, muskularny przód auta, kocie reflektory i duży grill przywodzący na myśl otwartą paszczę drapieżnika sprawiają, że widząc to auto we wstecznym lusterku, odruchowo ustępujemy mu miejsca na drodze.

Mieliśmy okazję testować auto w odmianie R-Sport z trzylitrowym silnikiem wysokoprężnym o mocy 300 KM i „potwornym” momencie obrotowym 700 Nm, dostępnym już przy 2000 obrotów na minutę. Karoseria wyróżnia się z gamy modelowej sportowymi smaczkami, jak choćby przeprojektowany przedni zderzak z dużymi wlotami powietrza oraz inna, bardziej sportowa linia progów. Kilka słów jeszcze o wnętrzu nowego Jaguara. Pozycja za kierownicą jest perfekcyjna. Nie ma najmniejszego problemu z zajęciem wygodnego miejsca. Fotele są wybitnie wygodne, ustawiane we wszystkich możliwych płaszczyznach, a kierownica regulowana elektrycznie pozwala ustawić się w taki sposób, że kierowca czuje się jakby auto zostało skrojone na wymiar u najlepszego krawca. Miejsca wokół jest wystarczająco nawet dla wysokich pasażerów, ale też nie przesadnie dużo, aby nie poczuć lęku przestrzeni.

Deska rozdzielcza jest równie designerska, co przyjazna kierowcy. Wszystko jest na swoim miejscu i łatwo dostępne. Obsługa jest intuicyjna. Ze smaczków stylistycznych mamy obracające się o 180 stopni nawiewy boczne, które po wyłączeniu silnika powracają do pozycji zamkniętej. Deska rozdzielcza wykonana została z tworzywa dobrej jakości, ale podczas dużego mrozu, gdy auto jest wyziębione czasem można usłyszeć ciche miauknięcie plastików. Nie do końca dystyngowanej elegancji Jaguara przystoi źle spasowany schowek na okulary w podsufitce i ruszające się gniazdo 12 V w desce rozdzielczej. Ujmy te jednak uznałbym za moje czepialstwo, bowiem we wnętrzu trudno dopatrzeć się jakichś błędów jakościowych czy ergonomicznych.

Prawdziwe oblicze Jaguar XF odkrywa jednak po odpaleniu silnika. Przez pierwsze kilka minut auto przypomina nam, że pod jego długą maską kryje się silnik zasilany olejem napędowym. Gdy jednak rozgrzeje się, jego szorstki, klekoczący dźwięk zmienia się w mruczenie rasowego kocura wylegującego się na fotelu w salonie. Sześciocylindrowe serce brzmi bardzo rasowo i przyjemnie dla ucha. Największa zabawa zaczyna się jednak, gdy „muśniemy” pedał gazu. Do tej pory miły kotek z czerwoną obróżką zmienia się w agresywnego drapieżnika gotowego odgryźć rękę każdemu, kto będzie chciał pogłaskać go tam, gdzie nie powinien. 300 KM i 700 Nm to parametry godne już prawie ciągnika siodłowego, a nie auta klasy średniej. Cała moc i moment obrotowy przenoszone są za pośrednictwem automatycznej skrzyni na tylne koła auta. Samochód startuje z miejsca jak gepard rzucający się do ataku. Rwie do przodu bez opamiętania i w głowie mu tylko złapanie ofiary. Trzeba uważać, bo nieco ponad 6 sekund do pierwszej setki, to osiągi aut sportowych. Silnik ryczy wtedy jak zraniona pantera. Moment obrotowy pojawiający się na kołach jest tak duży, że czasem podczas ruszania na suchym asfalcie tył zaczyna się uślizgiwać.

Gdy nawierzchnia jest tylko lekko wilgotna, przy bardziej brutalnym traktowaniu auto zarzuca tyłem jak kot biegnący za myszą po mokrym gresie. Na szczęście kaganiec w postaci kontroli trakcji skutecznie studzi zapędy Jaguara. Dostępny jest oczywiście tryb zimowy, który odejmuje wigoru kocurowi, ale kastruje go jednocześnie z całego charakteru. Przy delikatnym głaskaniu porusza się bezszelestnie jak mruczek po puszystym dywanie w salonie. Jest łagodny i dostojny, choć zawieszenie pozostaje przyjemnie sprężyste. Jaguar XF z mocnym dieslem jest zdecydowanie autem dla kierowcy. Ten samochód trzeba prowadzić samemu. Daje maksymalną frajdę z jazdy, pozwalając jednak na chwilę oddechu od emocji jakie potrafi wywołać. To samochód, który niczego nie udaje. Jest bardzo szybki, rasowy i elegancki. Jest lwim samcem, który leży w cieniu i spod przymkniętej powieki dogląda swego stada, ale w każdej chwili potrafi błyskawicznie skoczyć i bronić swej pozycji. Jest maszyną dla kierowcy dojrzałego i spełnionego, który niczego nie musi już udowadniać. Maszyną dla właściciela, który bez problemu przymknie oko na minimalne błędy montażowe, bo wie, że blizny dodają mu więcej powagi. Dumny kocur, patrzący na innych nieco z góry, potrafiący jednak w jednej sekundzie ustalić hierarchię w stadzie.