Marcin Orkisz, prezes zarządu Energy Invest Group SA

ManagerOnline

Mówi się, że ostatni rok był najgorszym w historii branży wiatrowej w Polsce, nowe regulacje prawne właściwie z dnia na dzień wyhamowały inwestycje do zera. Tymczasem Energy Invest Group SA szykuje się do realizacji kolejnych projektów

– O co chodzi?

Nie ukrywam, że było ciężko. W świetle zmian legislacyjnych, jakie zafundował nam nowy rząd, i tego, że projekty ustaw zmieniały się wielokrotnie, czasami z tygodnia na tydzień i bez konsultacji z ekspertami, najważniejsze było szybkie dostosowanie strategii rozwoju firmy i projektów do nowych wymogów prawnych. Tak jak chyba wszyscy czekaliśmy na ustawę o OZE i wdrożenie nowego systemu wsparcia. Jako jedni z nielicznych dostrzegliśmy szansę w przygotowaniu projektów elektrowni wiatrowych o mocy do 1 MW, podczas gdy prawie cała branża szykowała na aukcje projekty o dużo większych mocach. Dzisiaj wiemy, że pójście „pod prąd” było najlepszym posunięciem. Dzięki rozpoczętej w 2015 r. współpracy z firmą Leitwind, producentem turbin, mamy zapewniony dostęp do najbardziej wydajnych maszyn w segmencie mocy do 1 MW. Wydaje się, że czas największej niepewności i oczekiwania jest już za nami. Bogatsi o nowe doświadczenia ruszamy na kolejne place budowy – w Polsce i za granicą.

– Czy według pana branża OZE w Polsce ma jeszcze szansę na powrót do lat świetności?

Bez przemyślanych i zaplanowanych działań rządu będzie ciężko. Przychody większości elektrowni wiatrowych opartych na systemie Zielonych Certyfikatów spadły o ok. 45 proc. i wielu inwestorów ma dziś problem ze spłatą kredytów. Ustawaantywiatrakowazablokowała rozwój nowych projektów. Trudno powiedzieć, jaki był cel, ale rządowi udało się zniechęcić ludzi do tej branży, a informacje w mediach, jeśli się pojawiają, raczej nie napawają optymizmem. Prawda jest taka, że 99 proc. informacji dotyczy uruchomionych już elektrowni wiatrowych albo projektów, które nie uzyskały w porę pozwoleń na budowę.

– Czy to się w jakiś sposób odbija na już wybudowanych elektrowniach EIG?

Do połowy 2016 r. uruchomiliśmy pięć elektrowni i wszystkie one funkcjonują w systemie Zielonych Certyfikatów. Z powodu sytuacji opisanej wcześniej ich rentowność jest poniżej założeń i oczekiwań, ale dokładamy wszelkich starań, żeby optymalizować koszty i przeczekać ten trudny okres. Oczekiwane w przyszłości unormowanie kwestii Zielonych Certyfikatów albo przejście do systemu aukcyjnego przywróci atrakcyjną zyskowność tych inwestycji. Naszym zdaniem elektrownie wiatrowe trzeba traktować jak biznes długoterminowy i nie patrzeć na nie przez pryzmat jednego roku czy jednego rządu. Wiatraki mają okres przydatności ok. 25–30 lat, w tym czasie dokona się niejeden cykl gospodarczy i niejedna zmiana władzy.

– Pierwsze aukcje już się odbyły. Jak poradziło sobie na nich EIG SA?

Aukcje to element nowego systemu wsparcia dla OZE, forma przetargu, dzięki któremu wytwórcy energii ze źródeł odnawialnych mogą zapewnić sobie stałą cenę odkupu energii przez 15 lat, indeksowaną dodatkowo o wskaźnik inflacyjny. System promuje najbardziej efektywne źródła wytwórcze. Do tej pory odbyły się dwie aukcje dla wybranych technologii, w tym dla farm fotowoltaicznych i elektrowni wiatrowych o mocy do 1 MW. Podczas pierwszej EIG SA zgłosiła łącznie 13 projektów (9 wiatrowych i 4 fotowoltaiczne), wszystkie znalazły się w gronie zwycięzców. Dzięki temu udało nam się zakontraktować ponad 30 proc. puli energii dostępnej w pierwszej aukcji. Druga odbyła się z końcem czerwca i zgłoszony przez nas projekt wiatrowy również wygrał. Obecnie wszystkie nasze projekty mają wsparcie na przyszłe lata, są gotowe do budowy i bezpieczne pod kątem nowych ustaw i nowelizacji dotyczących OZE.

– Czy aukcje energii to ten 1 proc. pozytywnych informacji medialnych?

Tak, to bardzo ważny sygnał dla branży i dla instytucji finansujących, że system aukcyjny jest wdrażany i będzie kontynuowany jako docelowy system wsparcia OZE w naszym kraju. Opiera się on na zupełnie innych zasadach niż poprzedni i już zauważamy rosnące zainteresowanie banków. Rozstrzygnięcie aukcji skutkuje intensyfikacją działań zmierzających do wydania ostatecznych wytycznych do procedowania przez banki projektów z zagwarantowaną ceną. Mamy już przygotowane wszystkie dokumenty, modele finansowe, jesteśmy w stałym kontakcie z producentem turbin i tylko czekamy na zielone światło ze strony banków, w których złożyliśmy wnioski o współfinansowanie.

– Jaka jest strategia działań EIG SA na najbliższe lata?

Oczywiście dalsza optymalizacja kosztów już działających elektrowni i realizacja nowych projektów w dwóch wariantach. Pierwszy z nich to realizacja wybranych projektów dla pojedynczych dużych inwestorów indywidualnych lub branżowych. Drugi to główny nurt naszej działalności, czyli sprzedaż pakietów udziałów w pojedynczych projektach inwestorom z mniejszym kapitałem, którzy automatycznie będą współwłaścicielami elektrowni (w tym modelu ok. 30 proc. kapitału pochodzi od inwestorów, reszta jest finansowana przez banki). Jeśli chodzi o inwestycje w Polsce, to na razie nie planujemy poszerzania portfolio projektów. Dywersyfikujemy kierunek inwestycyjny i na początku 2017 r. dodaliśmy do oferty inwestycje w elektrownie wiatrowe za granicą. Po analizie wielu potencjalnych kierunków zdecydowaliśmy się na Ukrainę i lada moment rozpoczniemy budowę pierwszego etapu farmy wiatrowej o mocy 14 MW na zachodzie tego kraju, w obwodzie lwowskim.

– Dlaczego akurat Ukraina? To chyba dość „egzotyczny” kierunek?

Powiedziałbym, że raczej bardzo perspektywiczny. Dla wielu osób pierwsze skojarzenie z Ukrainą to konflikt w Donbasie, Krym i korupcjogenny klimat polityczny. To dość krzywdzące stereotypy, bo po zmianie władzy na Ukrainie dzieje się bardzo dużo dobrego. Ten rynek czekają ogromne zmiany właściwie w każdej dziedzinie, porównywalne z tym, jak rozwijała się Polska po upadku komunizmu. System wysokich i gwarantowanych taryf na energię z OZE przyciąga wielu dużych graczy z całego świata, tym bardziej że ceny energii wyrażone są w euro. Tak jak kiedyś Polska była postrzegana jako rynek z ogromnym potencjałem rozwoju, tak dzisiaj nasze miejsce zajmuje Ukraina. Nasze projekty w tym kraju cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem inwestorów, a bardzo wysokie stopy zwrotu i bliskość granicy z Polską rekompensują „egzotyczny” kierunek rozwoju. W kontekście bezpieczeństwa tej inwestycji warto moim zdaniem wspomnieć, że tzw. Międzynarodowa Karta Energetyczna, chroniąca zagranicznych inwestorów, którzy zainwestowali w energetykę na terenie Polski, tak samo chroni polskie firmy inwestujące w energetykę na terenie Ukrainy. Dodatkowo rząd w Kijowie ogłosił wdrożenie umowy między europejskimi operatorami energoelektrycznymi a ich ukraińskim odpowiednikiem mającej na celu budowę linii przesyłowych między Ukrainą a Polską, Węgrami i Mołdawią. „Most Energetyczny Ukraina–Unia Europejska” z czasem pozwoli na pełną integrację sieci energetycznych Ukrainy z europejskimi.

– Co proponuje dzisiaj Energy Invest Group SA tym, którzy widzą potencjał rozwoju OZE i chcieliby zainwestować swoje środki?

Zgodnie z naszą strategią proponujemy przede wszystkim pakiety udziałów w projektach OZE, ale też całe projekty realizowane pod klucz. Inwestycje zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie, co ważne – wszystkie z wieloletnimi gwarancjami stałej ceny sprzedaży wyprodukowanej energii. Nasza oferta skierowana jest do osób fizycznych i firm, które interesują się inwestycjami o długim horyzoncie czasowym. Zgodnie z naszym myśleniem o OZE nie musisz dysponować milionami złotych, żeby zostać współwłaścicielem elektrowni wiatrowej lub farmy fotowoltaicznej. Nasza propozycja cieszy się zainteresowaniem zarówno osób dysponujących kwotami rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych, jak i kilkuset i więcej. Ten model biznesowy sprawdził się w krajach skandynawskich i na zachodzie Europy, dodatkowo jest bardzo ciekawą alternatywą dla ZUS i sposobem na prywatną emeryturę. Mamy już spore doświadczenie, ciągle się rozwijamy i poszukujemy najbardziej atrakcyjnych kierunków rozwoju. Serdecznie zapraszam do grona wspólników.