Forum na każde czasy

    Zygmunt Berdychowski, przewodniczący Rady Programowej Forum Ekonomicznego, mówi o tym, jak pandemia wpłynęła na rynek eventowy, a także o wyzwaniach związanych z wojną w Ukrainie. 

    Instytut Studiów Wschodnich, jako organizator największej polskiej konferencji, nieźle poradził sobie w warunkach pandemii, o czym świadczą dwie ostatnie edycje Forum Ekonomicznego.

    Nie było to łatwe. Pandemia spowodowała ogromne niekorzystne zmiany w naszej branży. Wiele firm eventowych musiało zwalniać pracowników, zmniejszać wynagrodzenia czy nawet zawieszać działalność, bo obowiązywał zakaz organizowania tego rodzaju wydarzeń. Co gorsza, z branży odpłynęło wielu kompetentnych, doświadczonych ludzi, którzy wcześniej ją kształtowali. Niepewność pandemiczna, jaka towarzyszy powrotowi branży do normalnego funkcjonowania, powoduje, że po tych dwóch latach trudno wrócić do wyników z 2019 r. Gdyby nie pomoc administracji rządowej, oprócz nas przetrwałoby może 10 proc. uczestników tego rynku. Dopłaty spowodowały, że tych, którzy przetrzymali, było jednak więcej. Mam nadzieję, że rynek w takim kształcie, w jakim był w 2019 r., uda się odtworzyć w 2023 r. Ale i to wcale nie jest pewne, bo dziś kolejne zagrożenie stanowi wojna w Ukrainie. Z krajobrazu życia społeczno-gospodarczego zniknęło wiele konferencji. Proces powrotu do normalności będzie więc rozciągnięty w czasie i uzależniony od tego, czy warunki zewnętrzne będą sprzyjające.

    Jak wpłynęło to na waszą sytuację?

    Żeby zobrazować skalę tego, co się wydarzyło, warto spojrzeć w nasze sprawozdania. W 2019 r. nasz budżet był na poziomie ponad 24 mln zł. Rok później zamknął się kwotą niespełna 11 mln zł. Gdyby nie subwencja, którą otrzymaliśmy, byłoby to dużo poniżej 10 mln zł. Obrazuje to skalę zmian, z którymi musieliśmy sobie poradzić. Od strony merytorycznej wyglądało to jeszcze gorzej. Jeżeli traci się wyspecjalizowanych pracowników, którzy na przykład zajmują się Niemcami lub Grupą Wyszehradzką, to naprawdę trudno ich szybko zastąpić. Gdy przyjrzymy się problemom, jakie dzisiaj ma komunikacja lotnicza w Europie, to widać, jak trudno na nowo zyskać prawdziwych specjalistów. Ci, którzy odeszli, znaleźli pracę poza branżą. Szkolenie tych, którzy przychodzą, trwa bardzo długo. Ewidentne braki w zatrudnieniu powodują, że trudno wypracować poziom usług taki jak przed pandemią.

    Czy oznacza to trwałe zmiany?

    W moim najgłębszym przekonaniu – nie, ponieważ istotą przemysłu spotkań są właśnie spotkania. I albo do nich dochodzi, albo nie.

    W jaki sposób lockdown wpłynął na sytuację kadrową ISW?

    W naszej organizacji przyjęliśmy jak najbardziej propracownicze postawy. Nie chcieliśmy zwalniać ludzi, staraliśmy się przedstawiać im propozycje, które chroniłyby ich zatrudnienie, były do udźwignięcia przez instytut, a sytuacja była wyjątkowo niepewna i nieprzewidywalna. Żałuję, że część kadry postanowiła mimo wszystko odejść. Na początku epidemii mieliśmy 52 pracowników. Kiedy jesienią 2020 r. zaczęliśmy z powrotem zatrudniać, stan osobowy wynosił 32 osoby. A to ogromna różnica. Musieliśmy zrezygnować z Forum Europa–Ukraina i Forum Przemysłowego. Ograniczyliśmy też aktywność związaną z budową Forum Ochrony Zdrowia. Udało nam się utrzymać Forum Ekonomiczne, ale trzeba pamiętać, że w 2019 r. zgromadziło ono 4,5 tys. uczestników, podczas gdy w 2020 r. – tylko 1,5 tys. Warto przypomnieć, że piąta fala pandemii przypadła na początek lutego 2022 r., a my zaczęliśmy wychodzić z upadku spowodowanego lockdownem późną jesienią 2020 r.

    W tym jakże trudnym okresie podjęliście niełatwą decyzję o zmianie lokalizacji forum z Krynicy na Karpacz.

    Jesienią 2020 r. zdecydowaliśmy się na Karpacz, ponieważ w Krynicy obowiązywała w tamtym okresie pandemiczna czerwona strefa i nie wolno było organizować żadnych dużych wydarzeń. Rok później przygotowaliśmy, po raz pierwszy na nowych zasadach, Forum Ekonomiczne w Karpaczu, co poprzedziło zawarcie oficjalnych wieloletnich porozumień z województwem dolnośląskim, Wrocławiem i Karpaczem. A to daje szansę na dalszy rozwój konferencji. W 2021 r. przyjęliśmy ponad 4000 uczestników. Udało nam się wykorzystać pauzę między jedną a drugą falą epidemii, osiągając lepsze efekty, niż początkowo zakładaliśmy. Było to możliwe, ponieważ szybciej niż inni w branży odbudowaliśmy zatrudnienie. W zespole pojawili się specjaliści, którzy przygotowywali program forum. Niektórzy z nich wrócili do firmy, ale większość z nich musieliśmy zatrudnić od nowa. A to oznacza proces kształtowania zespołu, przekazywania specjalistycznej wiedzy, co może zająć dużo czasu. Sporo zadań wiąże się ze współpracą z zagranicznymi partnerami, choć nadal jest to utrudnione, ponieważ pojawiają się nowe obostrzenia i ograniczenia. A to przekłada się na mniejszy udział zagranicznych gości w forum.

    Biorąc pod uwagę sukces zeszłorocznej konferencji, w tym roku powinno być lepiej…

    Staram się unikać takich założeń. Jeżeli jednak nic niespodziewanego się nie wydarzy, powinniśmy zrealizować taki właśnie cel. A jest to możliwe, co ilustruje przykład tegorocznego Europejskiego Kongresu Samorządowego w Mikołajkach. Na początku kwietnia byliśmy przekonani, że większość problemów związanych z ograniczeniami mamy już za sobą, ale wojna za naszą wschodnią granicą spowodowała, że sporo zagranicznych uczestników nie dotarło. Tłumaczyli to tak: musimy się przyjrzeć, musimy się zastanowić, musimy trochę zaczekać, bo nie wypada spotykać się w trakcie wojny. Ale i tak udało nam się wykreować bardzo duże wydarzenie. I co ciekawe, mieliśmy wielu gości z Ukrainy.

    Sprawa Ukrainy wszędzie wysuwa się na pierwszy plan.

    Trzeba mówić o niej jak najwięcej. Lokuje się ona w głównym nurcie problemów europejskich. Istnieje potrzeba budowy sojuszy, które dałyby szanse na to, aby skutecznie pomagać Ukraińcom, wspierając ich zabiegi o wejście do Unii Europejskiej. Zanim to jednak nastąpi, muszą otrzymać konkretne wsparcie, które umożliwi im zwycięstwo nad agresorem.

    Instytut Studiów Wschodnich angażuje się w pomoc dla Ukrainy.

    W pierwszej fazie wojny udzieliliśmy wsparcia finansowego naszym stypendystom z Karpackiego Uniwersytetu Ludowego w Iwano-Frankowsku. Przygotowaliśmy kilkadziesiąt analiz pokazujących, jakie mogą być konsekwencje konfliktu. Autorami tych dokumentów są nasi partnerzy z Ukrainy. Do wątków tych na pewno nawiążemy podczas tegorocznego forum. Organizujemy też inne formy pomocy dla naszych wschodnich sąsiadów, wykorzystując kontakty z naszymi partnerami w Europie Zachodniej.

    Forum Ekonomicznemu tradycyjnie towarzyszy, organizowany przez was, Festiwal Biegowy.

    Po raz kolejny odbędzie się on w Piwnicznej-Zdroju. Podobnie jak w przypadku forum, także on silnie odczuł skutki pandemii COVID. W2019 r. wzięło w nim udział prawie 11 tys. osób. W ubiegłym roku przyjechało tylko 3,2 tys. biegaczy. Jestem przekonany, że i to wydarzenie jesteśmy w stanie odbudować. Zamierzamy ścigać się na tych samych trasach, co rok lub dwa lata temu. Mamy wiele różnych propozycji: od biegów dla najbardziej zaawansowanych typu Iron Run przez biegi długodystansowe, takie jak maraton półmaraton, do biegów dziecięcych na dystansie 200, 400 lub 600 m. Staramy się, żeby każdy, kto tylko chce biegać, znalazł dystans i poziom trudności dostosowany do swoich możliwości. Na czas festiwalu budujemy miasteczko biegowe, które jest usytuowane nad brzegami Popradu. Tak jak w ubiegłym roku zmaganiom sportowym towarzyszy Festiwal Lachów i Górali, wydarzenie podobne do Tatrzańskiej Jesieni, choć prezentujące lokalny folklor.

    Zygmunt Berdychowski

    › Wróciłem do biegania, które nieco zaniedbałem podczas pandemii. Próbowałem też jazdy na rowerze i pływania, co pozwoliło mi uświadomić sobie, że moim przeznaczeniem są biegi. Myślę, że na Festiwalu Biegowym mam szansę zaprezentować formę podobną do tej z poprzednich lat. W ubiegłym roku biegłem na dystansie 20 km i 30 km. W tym roku szykuję się na Iron Run, składający się z 9 różnych biegów, po trzy w piątek, sobotę i niedzielę. Razem to prawie 150 km, rozłożone w taki sposób, że pierwszy dzień rozpoczyna bieg krótki na 1600 m, później średnio długi, czyli 15 km, a potem kolejne 7 km. Następnego dnia wstajemy o godzinie 5 rano, biegniemy 64 km, a następnie 3 km oraz 5 km. W niedzielę przebiegamy maraton, a po nim wbiegamy na górę Kicarz – jest to bieg cały czas pod górę. No i kończymy wszystko biegiem na 1 km.

    › COVID pokrzyżował moje plany wspinaczkowe. Zdobyłem Koronę Ziemi i cztery ośmiotysięczniki. Mam nadzieję, że wreszcie uda mi się wrócić w Himalaje. Nie chcę brać udziału w wyprawach komercyjnych, tylko od początku do końca partnerskich, a na takie propozycje trzeba cierpliwie czekać. W 2019 r. planowałem wejść na Makalu, rok później przygotowałem się do wejścia na Lotse. Chociaż przygotowania były już bardzo zaawansowane, nic z tego nie wyszło… Czekam więc, aż na nowo pojawią się oferty wypraw partnerskich. Zapewne w przyszłym roku, a może już jesienią?

    rozmawiał Piotr Cegłowski