Felieton – Kto napędza gospodarkę?

Polski Ład wkracza w kolejną fazę. W czasie powstawania tego tekstu w Sejmie trwają prace m.in. nad szczegółami jednego z najważniejszych elementów nowej reformy, czyli przepisów podatkowych. Wraz z postępem prac nasila się również propagandowa ofensywa rządu, którego przedstawiciele przekonują, że nowe przepisy będą służyć podtrzymaniu konsumpcji, rozwojowi przedsiębiorczości i gospodarki, itd.

Z drugiej strony mamy środowisko przedsiębiorców, ekonomistów i – ogólnie mówiąc – osób trzeźwo patrzących na rzeczywistość, które coraz bardziej zachodzą w głowę, jak np. można mówić o historycznej obniżce podatków, skoro nowe przepisy oznaczać będą drastyczny wzrost kosztów związanych z opłacaniem składki zdrowotnej. To przecież tak samo, jakby restaurator, który oferuje obiady obowiązkowo w zestawie z ciastkiem ogłosiłby, że wprowadza historyczną obniżkę na dania obiadowe, podnosząc jednocześnie o kilkadziesiąt złotych cenę deseru i w konsekwencji całego zestawu.

W ostatnich miesiącach pojawiło się wiele analiz i wyliczeń, które pokazują, ile dokładnie stracą dobrze prosperujący przedsiębiorcy, managerowie oraz przedstawiciele wolnych zawodów na zmianach wprowadzających nowe kwoty i zasady rozliczania składki zdrowotnej. Ale problem z Polskim Ładem leży nie tylko w kosztach finansowych, które dotkliwie odczują przedsiębiorcy oraz inni przedstawiciele klasy średniej. Jego wprowadzenie w obecnym kształcie będzie oznaczać, że w naszym kraju pracowitość, samodzielność w działaniu, dążenie do sukcesu zamiast być doceniane mogą być karane dodatkowymi obciążeniami. To na trwałe może zniechęcić dużą grupę aktywnych i przedsiębiorczych ludzi do podejmowania jakiejkolwiek działalności na własną rękę. A to oni, a nie – z całym szacunkiem – osoby nieaktywne zawodowo z racji przejścia na emeryturę, są kołem napędowym gospodarki.

Kolejną bardzo szkodliwą konsekwencją wprowadzenia Polskiego Ładu będzie pozbawienie samorządów dużej części ich dochodów pochodzących obecnie z podatków. Brak dostatecznych środków oznaczać będzie likwidację części usług dla mieszkańców, cięcia w inwestycjach albo podniesienie lokalnych podatków i opłat. Jest to również prosta droga do ograniczania samodzielności samorządów, skazanych na łaskawie wypłacane z budżetu rekompensaty.

Burzliwa dyskusja nad Polskim Ładem będzie trwać wraz z pojawianiem się kolejnych projektów ustaw. Ale niezależnie od tego, co przyniosą kolejne miesiące w obszarze merytorycznym reform, już dzisiaj można powiedzieć, że sposób wdrażania Polskiego Ładu skupia w sobie wszystkie patologie, z jakimi boryka się już od dłuższego czasu proces legislacyjny w Polsce. Chodzi tutaj m.in. o termin wprowadzenia reform, czyli wdrażanie ich w czasie, gdy wielu przedsiębiorców wciąż boryka się ze skutkami pandemii. Objawem patologii jest również pośpiech, bałagan, brak oceny skutków i lekceważenie głosów partnerów społecznych w procesie konsultacji. Dość powiedzieć, że sposób procedowania projektów związanych z Polskim Ładem jest krytykowany nie tylko z zewnątrz, ale również wewnątrz – przez instytucje rządowe poirytowane absurdalnie krótkimi terminami na przeanalizowanie dokumentów i wydanie opinii.

Najgorsze w tym wszystkim jest jednak uzasadnianie konieczności wprowadzenia reform w oparciu o mechanizm społecznej polaryzacji. Przywracamy sprawiedliwość, zabieramy bogatym i dajemy mniej zarabiającym, bogaci powinni więcej płacić – nie brakuje podobnych sformułowań w przekazach promujących Polski Ład. Przesada? Zerknijmy na stronę podatkową Ministerstwa Finansów (podatki.gov.pl), gdzie w dziale „Polski Ład” znajdziemy takie zdania: „Nie jest sprawiedliwe to, że osoby wykonujące taką samą pracę i zarabiające tyle samo, płacą diametralnie różne składki w zależności od formy zatrudnienia. Teraz jest tak, że przedsiębiorca ma stałą składkę zdrowotną, a u pracownika zależy ona od dochodu”. Na wspomnianej stronie przeczytamy również, że „w efekcie za leczenie wszystkich Polaków płacą prawie wyłącznie etatowcy”. Trudno ze spokojem komentować podobne stwierdzenia, przypominające swoim tonem propagandową twórczość epoki realnego socjalizmu.

Ci, którym rzeczywiście zależy na rozwoju społecznym i gospodarczym naszego kraju zdają sobie sprawę, że jedną z największych barier rozwojowych jest nieumiejętność współpracy, brak zaufania do siebie różnych grup społecznych oraz inne deficyty w obszarze, który nazywany jest kapitałem społecznym.

Wprowadzanie tak poważnych zmian, jakie proponuje Polski Ład, w atmosferze pogłębiania nieufności do przedsiębiorców oraz lepiej zarabiającej części społeczeństwa, dodatkowo powiększą te deficyty. Takimi metodami Zachodu raczej nie dogonimy.