Edukacja wzmacnia lidera

    Dr Jakub Kwaśny, dyrektor Krakowskiej Szkoły Biznesu Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, mówi, że nie dyplom MBA powinien być celem, ale to, co zadzieje się w naszych głowach, jaki proces wyzwolimy w sobie, chcąc być jeszcze lepszymi managerami. 

    Czy bycia dobrym managerem można się nauczyć?

    Zacznijmy od tego, że pełnienie takiej funkcji to wielka odpowiedzialność, ale także spore wyzwanie. To również proces. Można, rzecz jasna, opierać się na własnych doświadczeniach, dochodzić do tego metodą prób i błędów. Ale to kosztuje. Szczególnie dzisiaj, w czasach, które określamy jako zmienne, niepewne, złożone i niejednoznaczne (VUCA – przyp. red.). Dlatego warto uczyć się od siebie nawzajem. Dobre studia MBA pomagają w zrozumieniu siebie, swoich ograniczeń, potrzeb, a przede wszystkim dają możliwość konfrontacji różnych punktów widzenia w bardzo biznesowym środowisku. Współczesna edukacja managerska jest zupełnie inna niż ta jeszcze dekadę temu. Nastawiona bardzo mocno na kontekst międzynarodowy, wymagająca i trochę niewygodna… Ale dzięki temu można wejść na wyższy poziom samoświadomości, odpowiedzialności, a także skuteczności.

    Jak w takim razie kształcić cechy dobrego lidera?

    Najważniejszą umiejętnością dobrego managera jest świadomość potrzeby samodoskonalenia i ciągłego uczenia się. Współcześni liderzy dużo słuchają, wyciągają wnioski, poszukują nowych doświadczeń, wychodzą poza swoje otoczenie i strefę komfortu. Często wymaga to porzucenia utartych dotąd schematów, poszukiwania nowych rozwiązań. Dobry lider wie, że jego rolą jest także wsparcie rozwoju swoich współpracowników, a to wymaga inwestycji czasu w poznanie ludzi pracujących w organizacji, ich potrzeb i predyspozycji. Otwarta komunikacja i nastawienie na relacyjność to dzisiaj podstawa. Dlatego połowa sukcesu studiów MBA to relacje, kontakty czy – jak to mówią – networking. Tego niestety nie da się osiągnąć, studiując wyłącznie przed ekranem swojego komputera. Dlatego tak ważne jest, aby wybrać dobry program MBA. To nie dyplom jest celem samym w sobie, ale to, co zadzieje się w naszych głowach, jaki proces wyzwolimy w sobie, chcąc być jeszcze lepszym managerem.

    Czyli to, gdzie studiujemy, również ma znaczenie?

    Istotnie, na rynku pojawiło się wiele propozycji w tym zakresie. Nie wszystkie zasługują na to, by nazywać je studiami MBA. Sporo propozycji pojawia się także w wersji wyłącznie online. Niestety, polskie prawo nie precyzuje, co można nazwać studiami MBA, dlatego mamy z tym spory problem. Jednak w świecie liczą się nie tylko te instytucje i te programy, które mają za sobą historię i spore rzesze absolwentów, lecz także te, które spełniają określone standardy jakości kształcenia. Można je rozpoznać po prestiżowych międzynarodowych partnerach oraz akredytacjach. Mowa tu o takich akredytacjach, jak EFMD, AMBA, BGA czy AACSB, czy uczelniach partnerskich i nazwiskach wykładowców. Dyplom dyplomowi nierówny. Dlatego inwestując w swoją edukację, warto ten kapitał ulokować mądrze.

    A zatem jak odnaleźć dobre studia MBA?

    To trochę tak jak ze zdrową żywnością. Patrzymy na skład, na producenta, jego renomę, wnikamy w szczegóły. Zacznijmy od instytucji. Z reguły najlepsze programy MBA w Polsce oferowane są przez uznane renomowane uniwersytety, głównie publiczne, we współpracy z zagranicznymi partnerami, akredytowanymi szkołami biznesu. Drugi element to program, kadra wykładowców, w tym zagranicznych. Trzeci to uznane akredytacje i jakość kształcenia. Jeśli dany program lub instytucja posiadają przynajmniej jedną z wymienionych przeze mnie wcześniej cech, daje to rękojmię jakości. Warto jednak uważać, bo niektóre instytucje chwalą się samym członkostwem w instytucji akredytującej, a to nie jest równoznaczne z posiadaniem takowej. Czwarty element to opinie absolwentów. Warto decyzję o wyborze studiów MBA poprzedzić wnikliwym badaniem, również opinii osób, które program ukończyły. Kolejna kwestia to cena. Dobry produkt nie może być tani. Szczególnie jeśli w grę wchodzą wyjazdy zagraniczne i wykładowcy z renomowanych uczelni europejskich czy amerykańskich. A zatem jeśli ktoś nam oferuje dyplom MBA za kilka tysięcy złotych, to musi zapalić się nam czerwona lampka.