e-Power, czyli czyściec dla motoryzacji

W ostatnich dniach października wziąłem udział w polskiej prezentacji samochodu Nissan Qashqai. Auto w najnowszej generacji jest obecne na rynku już od dwóch lat, ale właśnie teraz debiutuje w odmianie e-Power, gdzie silnik spalinowy został cofnięty do roli dostawcy prądu.

tekst i zdjęcia: Michał Garbaczuk

Świat motoryzacji nieubłaganie zmierza w kierunku elektromobilności i wydaje się, że nic, poza samoistnym wyparowaniem z atmosfery wszystkich szkodliwych substancji nie jest w stanie tego kierunku zmienić. Przedstawiciele narodów w Komisji Europejskiej orzekli stanowczo, że na „Starym Kontynencie”, w 2035 roku nie będzie można zarejestrować już żadnego nowego samochodu z silnikiem spalinowym. Do rewolucji trzeba się jednak przygotować, dlatego producenci częstują nas rozwiązaniami, które albo przekonają nas do nowej rzeczywistości, albo skutecznie do niej zniechęcą. Jak wiadomo, samochody elektryczne (BEV) nie zapewniają jeszcze takich zasięgów i szybkości ładowania, by chociaż zbliżyć się funkcjonalnością do tych spalinowych, a infrastruktura ładowania stoi gdzieś „w polu”, dlatego wybierane są dziś głównie przez osoby poruszające się głównie w mieście lub technologicznych freaków. Ale co by było, gdyby do samochodu elektrycznego zamontować ładowarkę, pozwalającą na uzyskanie nieograniczonego zasięgu?

W zestawie z agregatem

To rozwiązanie nie jest odkryciem ameryki, bowiem malutki silnik będący agregatem prądotwórczym dla silnika elektrycznego stosowany był już w kilku modelach innych producentów. Tam służył jednak jako zasilanie awaryjne, by zapewnić kierowcy mobilność w sytuacji, gdy skończy się prąd, a do ładowarki zostało jeszcze kilka kilometrów. Nissan postanowił jednak podnieść stawkę i adaptować to rozwiązanie jako główne źródło zasilania. To tak, jakby wsadzić sobie do bagażnika agregat spalinowy, by produkował prąd dla silnika elektrycznego. Rozwiązanie super, tylko po co wsadzać ten silnik do bagażnika, skoro już siedzi pod maską? Wystarczy tylko odłączyć od niego skrzynię biegów i półosie i pozwolić mu pracować w optymalnych warunkach, a trakcję pozostawić silnikowi elektrycznemu.

Spalinowy na prąd, czyli jaki?

Jaki jest efekt? Zyskujemy natychmiastową reakcję na pedał przyspieszenia i maksymalny moment obrotowy silnika elektrycznego, ale nie bawimy się w wielogodzinne koczowanie przy stacji ładowania. Sprytne!

Wrażenia z jazdy są bardzo ciekawe. Pokonanie pierwszych kilometrów wymaga od kierowcy ogarnięcia sytuacji, w której to, co dzieje się po wciśnięciu pedału przyspieszenia niekoniecznie pasuje do tego, co słychać pod maską. Silnik spalinowy w Nissanie Qashqai e-Power pracuje sobie zupełnie niezależnie i skupia się jedynie na produkcji prądu, dlatego jego obroty są praktycznie jednostajne, a jeśli wzrastają, to wcale nie dlatego, że samochód przyspiesza. Dopiero w sytuacji, gdy chcemy gwałtownie przyspieszyć i wykorzystać maksymalne możliwości zespołu napędowego komputer zmusza „agregat” do podniesienia obrotów i symuluje pracę pod obciążeniem. To wszystko po to, żeby sprawić, by kierowca miał wrażenie panowania nad autem.

Elektryczność ze szczyptą benzyny

Jeśli chodzi o samą jazdę, to mamy do czynienia ze światową czołówką w klasie SUV i Crossover. Nissan Qashqai e-Power przyspiesza bardzo dynamicznie i robi to z wielką łatwością. Każdy, kto miał okazję prowadzić samochód elektryczny doskonale wie, co mam na myśli. Muśnięcie pedału przyspieszenia powoduje wystrzelenie auta do przodu i nie ma mowy o jakimkolwiek zawahaniu ze strony układu napędowego. Okazuje się, że taki zestaw może być też bardzo oszczędny. Trasy wokół Karpacza i Szklarskiej Poręby są dość wymagające, a i tak średnie zużycie benzyny oscylowało wokół 5l/100 km.

Auto jest także świetnie wyciszone. Widać, a nawet słychać w tym zakresie duży progres w stosunku do poprzednich generacji modelu, a do tego materiały wykończeniowe są naprawdę niezłej jakości. Wnętrze jest dobrze spasowane i przyjemne w odbiorze, nie słychać też żadnych „świerszczy”, które mogłyby zamieszkiwać rejony deski rozdzielczej. Dobre wrażenie robi także zawieszenie. Jest sprężyste i komfortowe jednocześnie, a po dodaniu silnika i baterii układu hybrydowego, czuć lepszy rozkład mas i wyważenie. Szczególnie widoczne jest to podczas pokonywania ciasnych zakrętów, gdzie Qashqai prowadzi się bardzo pewnie i przewidywalnie.

Okazuje się, że elektromobilność może mieć różne oblicza, a do 2035 roku, kiedy nowe auta będą wyłącznie elektryczne, producenci będą nas zaskakiwać ciekawymi rozwiązaniami technicznymi, mającymi nas przyzwyczaić do nowej rzeczywistości bez ropy naftowej. Na przykładzie napędu e-Power okazuje się, że ten czas może być całkiem przyjemny i nie należy się bać przyszłości.