Chłopaki nie płaczą – czym grozi nieleczona depresja u mężczyzn

Mężczyźni mają tendencję do tłumienia w sobie emocji, co może skutkować latami nieleczoną depresją. Ta z kolei z reguły wpływa również na funkcjonowanie całego organizmu, a finalnie może prowadzić nawet do samobójstwa. Rozwojowi depresji zdecydowanie sprzyjał czas pandemii COVID 19 i związana z tym przymusowa izolacja.

Utwór autorstwa zespołu T. Love opublikowany prawie ćwierć wieku temu jest również wstępem do zaskakującego świata męskich emocji. To, że „chłopaki nie płaczą”, nie znaczy, że nie doświadczają emocji. Przeciwnie, doświadczają ich paradoksalnie jeszcze intensywniej, natomiast niestety nie artykułują ich w sposób, który pozwoliłby na wyrażenie szerokiego spektrum, wielu odcieni i przeżywanych doświadczeń. Różnorodność emocji, których sobie nie uświadamiamy, a tym samym nie wyrażamy, najczęściej zastępujemy jedną z podstawowych, a u mężczyzn w grę wchodzą złość lub znudzenie – wachlarz nieszczególnie bogaty.

Tymczasem codzienne życie stawia przed płcią brzydszą liczne wyzwania, którym nie jest łatwo sprostać. Dzisiejsza kultura oczekuje, że poza symbolicznym upolowaniem zwierzyny, czyli sukcesem zawodowym zrealizujemy się w roli opiekuna partnerki lub partnera, będziemy towarzyszyć przy porodzie dziecka a następnie będziemy wzorem dla naszego potomstwa. Równocześnie będziemy prawowitym obywatelem, czułym kochankiem naszej idealnej połówki, kumplem do piwa dla znajomych, ale jednocześnie nie wpadniemy w nałóg… W trakcie weekendowych wypadów będziemy niezniszczalnym twardzielem na wyprawie survivalowej albo znajdziemy najlepszą ofertę w luksusowym kurorcie i bez problemu opłacimy pobyt. Będziemy także potrafili w razie potrzeby stanowczo, lecz nie agresywnie bronić swoich przekonań, a kiedy trzeba wykażemy się umiejętnością empatycznego słuchania.

Naturalnie przerysowuję te wizje, poszerzając stereotypy dzisiejszego wyobrażenia roli mężczyzny, co jednak wcale nie odbiega tak daleko od prawdy. Nie chodzi o to, żeby użalać się nad losem samców, ale żeby zrozumieć, że ewolucja kulturowa roli mężczyzny drastycznie nabrała tempa i rzeczywistość społeczna, w której żyjemy, oczekuje od nas zachowań diametralnie innych, znacznie bogatszych niż jeszcze 50 czy 100 lat temu. Emocjonalne schematy adaptacyjne, z których korzystamy, przystają nadal do epoki kamienia łupanego. Ewolucyjnie korzystamy przede wszystkim z narzędzi, które były najefektywniejsze jakieś 30 tysięcy lat temu. Wszystko, co pozwala nam funkcjonować we współczesnym społeczeństwie, jest związane z tzw. racjonalnym myśleniem, za które głównie odpowiada kora przedczołowa i o których tak porywająco pisał Daniel Kahneman1, natomiast instynktownie w sytuacji kryzysu lub konfliktu większość z nas najchętniej przyłożyłaby przeciwnikowi w twarz… Instynktownie korzystamy ze schematów wpisanych w dość ubogi zasób reakcji z repertuaru pod nazwą „uciekaj albo walcz”.

To wprowadzenie częściowo tłumaczy, dlaczego depresja występuje coraz częściej, a w populacji mężczyzn stanowi szczególne wyzwanie. Wszelkie informacje profesjonalne dotyczące epidemiologii zawierają informacje, że depresja występuje 2 do 4 razy częściej u kobiet, natomiast doświadczenie kliniczne sugeruje, że panowie znacznie później zgłaszają się po pomoc, lub w ogóle „nie płaczą”. Dowodem, że problem depresji wymaga zaopiekowania i jest czasami śmiertelny, są coroczne statystyki liczby samobójstw na świecie i w Polsce.

Regularnie co 12 miesięcy w naszym kraju ponad 5 tysięcy osób odbiera sobie życie, a kilka lat temu wskaźnik ten był jeszcze wyższy. Znamienne jest natomiast, że w statystce dominują mężczyźni, ponad 85% ofiar to właśnie oni. Objawy depresyjne w populacji mężczyzn często są nietypowe: przeważa irytacja, drażliwość, impulsywność, a nawet wzmożona, kompulsywna aktywność seksualna. Wobec takich zachowań raczej trudno znaleźć współczucie i traktować je jako wymagające wsparcia i opieki. Znacznie częściej mężczyzna generuje wrogość i odrzucenie, gdy prezentuje agresję słowną na zmianę z biernością i impulsywnością.

Równocześnie wielu Panów w tym okresie raczej ogranicza kontakty społeczne o walorach wspierających, natomiast istnieje ryzyko, że pojawia się tak zwane „złe” towarzystwo. Tłumacząc to na język codziennego życia, możliwe, że częściej wystąpią epizody spożywania alkoholu poza domem, eksperymenty z innymi substancjami psychoaktywnymi, raczej w celu redukcji nieprzyjemnych uczuć. Często konsekwencje są niestety jeszcze bardziej negatywne, tj. narastanie drażliwości, agresji, labilność emocjonalna, pogłębianie problemów w relacjach, narastanie ryzyka uzależnień, możliwe konflikty z prawem czy współpracownikami. Okres aktywności zagrażających może trwać miesiącami, nawet latami. Obecny okres pandemii COVID przyczynił się do intensyfikacji zachowań destrukcyjnych w grupie pacjentów, racjonalizowania, usprawiedliwiania większego spożycia alkoholu czy konfliktów domowych przez konieczność lockdownu.

Gdy już nasz potencjalny pacjent zda sobie sprawę, że to, co się z nim dzieje, jest jednak problemem godnym uwagi, ponieważ wpływa destrukcyjnie na jego psyche i physis a także na relacje z bliskimi, to zaczyna się kolejny etap do pokonania. Ze względu na ogromne pole stereotypów kulturowych, wielu potencjalnych pacjentów odwleka sięgnięcie po pomoc, ponieważ stara się radzić sobie samemu, gdyż panuje niesłuszne przekonanie, że leki psychiczne „tylko szkodzą”.

Po co psycholog, skoro mogę porozmawiać z kolegami? Argumentów w tej sferze jest niezliczona ilość, każdy zasługuje na szerokie omówienie. Odpowiem nie wprost, ale tłumacząc naturę zaburzeń depresyjnych. Bez względu na to, jaka jest przyczyna wystąpienia depresji, czy jako reakcja na stratę, czy to w przebiegu przewlekłej choroby, czy też w kontekście kryzysu zawodowego, nasz mózg przechodzi w stan przewlekłej reakcji na stres.

Maleje neuroplastyczność, zdolność do uczenia się nowych zachowań, utrwalają się niekorzystne schematy zachowań. Potocznie mówiąc – pogrążamy się w depresji. Specjalistyczna wiedza nadal nie jest kompletna, wskazuje jednak na to, że im dłużej trwają objawy, tym bardziej zmienia się funkcjonowanie naszego mózgu, a z czasem nawet jego struktura. Wiemy również o udziale układu odpornościowego i hormonalnego, co przekłada się na naszą ogólną kondycję. Tak jak złamanie ręki to choroba kości, tak depresja to choroba mózgu, której nieleczenie skutkuje poważnymi konsekwencjami.

W grupie mężczyzn trudności piętrzą się już na etapie rozpoznania, ponieważ objawy są nietypowe i trudne do sklasyfikowania jako depresja. Kolejny krok dotyczy powszechnych przekonań, które poetycko streszcza utwór T. LOVE, że „Chłopaki nie płaczą”. Mimo tych trudności pamiętajmy, że depresja jest poważną chorobą, wpływa bardzo destrukcyjnie na całokształt funkcjonowania pacjenta, przyczynia się do współwystępowania fizycznych i psychicznych chorób, a stanowczo zbyt często prowadzi także do przedwczesnej i tragicznej śmierci.

Zgłoszenie się po pomoc nie jest wyrazem słabości, a wręcz przeciwnie, jest wyrazem mądrości i rozwagi. Ilekroć spotykamy się z problemem, który wymaga zaangażowania większych zasobów, raczej jest godne podziwu, gdy potrafimy zaprosić do współpracy przyjaciół czy osoby o szczególnych talentach. Dlaczego nie kierować się tą samą logiką przy poszukiwaniu pomocy w kwestii własnego zdrowia psychicznego? Argument, że nasze emocje dotyczą naszego świata wewnętrznego, jest niewystarczający, ponieważ oczywiście jest to prawda, jednak nie cała.

Drugą jej częścią jest opowieść o tym, jak zmieniać nasze emocje, przeżywanie czy postrzeganie świata, a do tego potrzeba jest już ingerencji z zewnątrz, przy całej świadomości, że wielokrotnie to, co przeżywamy, zostało poznane i opisane w sposób profesjonalny jako depresja. Przy całej złożoności tego zaburzenia nie jesteśmy wobec niego bezsilni, a gdy pacjent, szczególnie mężczyzna pozostaje sam, jego cierpienie rośnie niewyobrażalnie, mimo że często nie daje tego po sobie poznać.

Dlatego gdy mężczyzna zaczyna u siebie obserwować objawy mogące wskazywać na zaburzenia depresyjne, nie powinien zwlekać z fachową konsultacją. Wizyta u specjalisty w żaden sposób nie przynosi ujmy. Wręcz przeciwnie – dbałość o własne zdrowie, w tym psychiczne, winna być najwyższym priorytetem, gdyż nie mamy nic cenniejszego. Tak jak skorzystanie z pomocy lekarskiej w przypadku np. grypy jest dla nas czymś oczywistym, to tym bardziej w przypadku zaburzeń psychicznych wizyta u lekarza jest czymś pożądanym. Nie warto zwlekać.