Brexit nie wszystkim zaszkodził

Union Jack flag on human hand

Union Jack flag on human hand

Podwyższona zmienność rynków finansowych jeszcze potrwa, ale nie oznacza to, że nie da się inwestować z zyskiem

Na rynku panuje dezorientacja. Zamieszanie wokół Brexitu spowodowało znaczne osłabienie złotego. W ciągu kilku dni po czerwcowym referendum w Wielkiej Brytanii złoty stracił do euro 2,2 proc. i 5,7 proc. do dolara. Inwestorzy też nerwowo reagują na informacje napływające ze sfer rządowych.
– Wielka Brytania jest piątą gospodarką świata i niepewność dotycząca przyszłości tego kraju musiała odbić się na zachowaniu rynków. Skutki potencjalnego Brexitu są wciąż trudne do oszacowania. Wiele zależy od sposobu i tempa negocjacji prowadzonych przez Wielką Brytanię z krajami Unii, ale również z innymi partnerami, z którymi miała ona, dzięki Unii Europejskiej, uregulowane relacje handlowe – podkreśla Rafał Bogusławski, strateg Amundi Polska TFI.

Ekspert spodziewa się jednak, że najbliższe miesiące nie przyniosą dużych zmian w polityce banków centralnych.
– Środowisko niskich stóp procentowych nadal będzie nam towarzyszyło. Jednocześnie możemy oczekiwać podwyższonej zmienności na rynkach finansowych, spowodowanej zarówno wydarzeniami gospodarczymi, ale przede wszystkim politycznymi – prognozuje Rafał Bogusławski.
– Gdy emocje opadną, dla koniunktury na globalnych rynkach akcji kluczowa będzie kondycja światowej gospodarki. Kluczową niewiadomą pozostaje przyszłe tempo wzrostu chińskiej gospodarki – przypomina Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji Union Investment TFI.

Siła przyzwyczajenia
W przypadku niepokoju panującego na rynkach finansowych za pewny papier uchodzą lokaty bankowe i obligacje skarbowe, choć najlepszym wyjściem jest dywersyfikowanie portfela. Okazuje się, że Polakom nie przeszkadzają nawet niskie stopy procentowe, które obniżają zyski z depozytów.
– Zdaniem Polaków, potencjalnie najbardziej zyskowne inwestycje to nadal nieruchomości i lokaty. Taki właśnie obraz wyłania się z sondażu przeprowadzonego kolejny już rok z rzędu przez Deutsche Bank. Przyzwyczajenie do tradycyjnych form lokowania pieniędzy jest więc wciąż zadziwiająco mocne, bez względu na to, czy wybór ten jest faktycznie najlepszym rozwiązaniem w obecnej sytuacji – mówi Monika Szlosek, dyrektor Bankowości Detalicznej i Inwestycyjnej w Deutsche Bank Polska. Ekspertka wylicza, że mimo niskich stóp procentowych na przestrzeni ostatnich lat, popularność lokat rośnie. Trend ten potwierdzają badania opinii prowadzone co roku przez Deutsche Bank. O ile w 2011 r. ankietowani zapytani o najbardziej zyskowną formę inwestycji tylko w 1,2 proc. przypadków wskazywali na lokaty terminowe, to w 2013 r. odsetek ten wzrósł do 8,2 proc., a w najnowszym badaniu z kwietnia 2016 r. wyniósł już 8,7 proc.

– Była to druga najczęściej wybierana w sondażu odpowiedź, zaraz po nieruchomościach, które rokrocznie wygrywają w rankingu najbardziej dochodowych inwestycji w opinii Polaków (blisko 50 proc. wskazań). Fundusze inwestycyjne plasują się na 8. miejscu (3,1 proc.), obok obligacji, walut i złota – wylicza dyrektor Bankowości Detalicznej i Inwestycyjnej Deutsche Banku. Monika Szlosek przypuszcza, że pewien konserwatyzm Polaków w podejściu do inwestowania wynika i z niechęci do ryzyka uwarunkowanej historycznie, i z niezbyt dużej wiedzy o produktach rynku kapitałowego. Tymczasem decydując się na inwestycyjny zakup nieruchomości należy brać pod uwagę wiele czynników, a także pamiętać, że w odróżnieniu od rachunku oszczędnościowego, z którego w każdym momencie możemy wycofać kapitał, czy jednostek funduszy, które można spieniężyć w dowolnej chwili, ziemia, mieszkanie lub dom są znacznie trudniejsze do sprzedaży.
– Elastyczność jest właśnie tą istotną cechą, która może zachęcać do inwestowania w fundusze. Warto także mieć na uwadze odpowiednią dywersyfikację portfela, a więc korzystać z różnorodnych produktów inwestycyjnych, bazujących na różnych klasachaktywów. Dzięki temu w przypadku,  gdy jeden z produktów zanotuje stratę, drugi ma szansę przynieść zysk. Ważną kwestią jest także, aby inwestycji takich jak zakup jednostek TFI nie traktować krótkoterminowo i pozwolić zainwestowanym w nie pieniądzom na długofalowe budowanie kapitału. Mówiąc o długoterminowych inwestycjach, mamy na myśli perspektywę w horyzoncie od minimum 5-7 po kilkanaście-kilkadziesiąt lat, w zależności od produktu – mówi ekspertka. Inwestorzy też są tego zdania. Aktywa TFI rosną już od czterech miesięcy. Na koniec maja zgromadzono w nich 260,1 mld zł.

Płynna inwestycja
Andrzej Lis z Altus TFI i Waldemar Wołos, dyrektor Departamentu Rozwoju Nowych Produktów Union Investment TFI, przekonują, że w okresie dużej zmienności na rynkach, atrakcyjną alternatywą są fundusze absolute return, które mogą przynieść 6-7 proc. zysku rocznie. Strategie absolute return, czyli absolutnej stopy, to inwestowanie nie tylko w tradycyjny sposób w akcje i obligacje, ale zajmowanie również długich lub krótkich pozycji, czyli wykorzystywanie technik inwestowania krótkoterminowego oraz dźwigni finansowej. Celem zarządzających jest wypracowywanie zysku bez względu na koniunkturę na rynku. ALTUS Absolutnej Stopy Zwrotu Rynku Polskiego zyskał w ciągu ostatnich 12 miesięcy 5,2 proc. To niemal trzy razy więcej niż średnia z depozytów rocznych. Fundusz przy dobrej koniunkturze giełdowej może inwestować wszystkie aktywa w akcje, w trakcie dekoniunktury może jednak w 80 procentach postawić na papiery dłużne. Rafał Bogusławski osobom, które akceptują pewien poziom ryzyka, poleca fundusz inwestycyjny Amundi Globalnych Perspektyw.

– Zakłada on strategię aktywnej alokacji i może inwestować w szerokie spektrum instrumentów finansowych, reprezentujących różne regiony geograficzne. Celem funduszu jest osiągnięcie 5-procentowej średniorocznej stopy zwrotu powyżej stopy procentowej EONIA w horyzoncie pięciu lat. Realizację tego celu umożliwić ma dobór odpowiednich instrumentów do portfela funduszu i zmiana alokacji, w zależności od sytuacji rynkowej – tłumaczy strateg Amundi. Przed wyborem funduszu warto sprawdzić, jak zachowywał się on w chwilach największej zmienności na rynkach. W ciągu dwóch pierwszych roboczych dni po referendum w Wielkiej Brytanii (24 i 27 czerwca), cena jednostki kolejno wzrosła o blisko 0,3 proc. i spadła o niecałe 0,1 proc.
– Zmiany niewielkie, jeżeli weźmiemy pod uwagę skalę ruchów, które wykonały rynki w ciągu tych dwóch dni. Indeks DAX, grupujący największe niemieckie spółki, stracił blisko 10 proc. Indeks Nikkei, grupujący japońskie akcje, spadł prawie 8 proc. Tymczasem, co może zaskakiwać, FTSE 100, w skład którego wchodzą spółki brytyjskie, spadł niecałe 7 proc. Spółkom brytyjskim pomógł słaby funt, bowiem inwestorzy zaczęli oczekiwać poprawy warunków dla eksportu i to ograniczyło skalę przeceny – wyjaśnia Rafał Bogusławski.

Ekspert zwraca uwagę, że na drugim biegunie znalazły się aktywa postrzegane jako bezpieczna przystań, a więc przede wszystkim amerykańskie obligacje skarbowe. – Indeks odzwierciedlający zachowanie amerykańskich obligacji z terminem zapadalności około 20 lat wzrósł w ciągu tylko tych dwóch dni o 5,3 proc. To pokazuje, że nawet w sytuacji dużych wahań na rynkach można znaleźć aktywa, które zyskują, choć oczywiście więcej jest takich, które tracą. Amundi Globalnych Perspektyw ma za zadanie dobierać do portfela właśnie takie aktywa, które w warunkach gwałtownych zmian pozwalają ograniczać ryzyko i nadal pracować na pozytywną stopę zwrotu – wyjaśnia działanie funduszy absolutnej stopy zwrotu Rafał Bogusławski. Strateg ma również propozycję dla inwestorów, którzy cenią bezpieczniejsze rozwiązania. Fundusz Amundi Płynnościowy charakteryzuje strategia, która pozwala zdecydowanie ograniczyć ryzyko, a jednocześnie umożliwia uzyskanie stopy zwrotu przekraczającej oprocentowanie lokat krótkoterminowych. Fundusz inwestuje wyłącznie w instrumenty dłużne, a niska opłata za zarządzanie, wynosząca 0,3 proc., nie zjada zysków inwestora. Ograniczanie ryzyka w tym funduszu dało efekty również w ostatnich dniach. W dniu ogłoszenia wyników referendum fundusz stracił zaledwie 0,11 punktu procentowego i część tej straty odrobił już w następnej wycenie. W skali 12 miesięcy stopa zwrotu funduszu przekracza 2 proc.

Ujarzmione ryzyko
Zanim więc inwestor podejmie decyzję jaką strategię wybierze, musi sobie odpowiedzieć na pytanie, jakie akceptuje ryzyko. Jeżeli żadne, to wszystkie oszczędności powinien włożyć w obligacje lub lokaty. Jeżeli jest skłonny choć trochę zaryzykować – powinien rozważyć kupno jednostek funduszy inwestycyjnych. Oczywiście, według własnych preferencji, bo nawet fundusze papierów dłużnych niosą ryzyko, zwłaszcza wtedy, gdy pieniądze wycofa się w nieodpowiednim momencie. To samo dotyczy rynku pieniężnego. Fundusze też – poza gotówkowymi i pieniężnymi – nie są dobrym rozwiązaniem dla tych, którzy planują wypłacić pieniądze za kilka tygodni, bo prowizje mogą znieść ewentualne zyski. Na dłużej, czyli na kilka lub kilkanaście miesięcy, można zainwestować w fundusze ochrony kapitału lub papierów dłużnych. W krótkim czasie ciężko jest pomnożyć oszczędności w widoczny sposób. Jeżeli jednak koniunktura na rynku akcji jest wyjątkowo sprzyjająca, warto pokusić się o wybór funduszu inwestującego niewielką część portfela, np. 20 proc., na giełdzie. W miarę wzrostu poziomu akceptowanego ryzyka i wydłużenia horyzontu inwestycji można wybierać między funduszami stabilnego wzrostu, zrównoważonymi i akcyjnymi. To szansa, że w środowisku niskich stóp procentowych uzyska się wyższą stopę zwrotu niż z tradycyjnych lokat i obligacji.

Nie ma wątpliwości, że szanse na najwyższą stopę zwrotu dają jednostki funduszy akcyjnych. Specjaliści rekomendują je jednak przede wszystkim jako inwestycje długoterminowe, ponieważ jeżeli nawet w tym czasie trafimy na bessę, będzie czas na odrobienie strat i to z nawiązką. Nie warto więc panikować i umarzać jednostek pod wpływem impulsu i dekoniunktury.
– Zmienność stóp zwrotu funduszy akcyjnych jest tym bardziej dotkliwa z punktu widzenia inwestora, im krótszy jest horyzont inwestycyjny. W połowie z badanych przez nas miesięcznych okresów fundusze akcji polskich o uniwersalnej strategii ponosiły stratę. Statystyka wyglądała tym korzystniej, im dłuższy był potencjalny horyzont. W przypadku funduszy akcyjnych TFI z reguły sugerują przynajmniej 5-letni okres inwestycji. Spośród zbadanych przez nas 60-miesięcznych stóp zwrotu już ponad 70 proc. okresów zakończyło się dodatnimi wynikami – wyjaśnia Kamil Koprowicz z Analiz Online.
– Statystyka wygląda jeszcze lepiej w przypadku 10-letnich stóp zwrotu. W żadnym z badanych przez nas okresów klienci TFI nie odnotowali straty. Cierpliwość jest więc bardzo opłacalną cechą na rynku akcji – dodaje. Dla jednych pokusa sporych zysków jest wystarczająco duża, żeby ponieść ryzyko, inni wolą mniejsze, ale pewniejsze profity.

Niestety, określenie swojego profilu, czasu inwestycji i celu, to nie wszystko. Zdarza się bowiem, że fundusze należące do jednej grupy przynoszą bardzo różne zyski. Wiele zależy bowiem nie tylko od umiejętności zarządzającego, ale i polityki inwestycyjnej.
– Jak uczy doświadczenie ostatnich lat, fundusze aktywnej alokacji, mimo obietnic osiągania zysku w każdych warunkach rynkowych, nie wszystkie radzą sobie najlepiej w czasach wysokiej zmienności tendencji. Nie oznacza to całkowitego skreślenia funduszy inwestycyjnych z naszej listy. Wręcz przeciwnie, warto korzystać z funduszy specjalistycznych, dających dostęp do różnych rynków czy instrumentów, na których trudniej działać inwestorowi indywidualnemu. Ale wyboru zarówno momentu dokonania zakupu i sprzedaży, jak i konkretnego rynku, na którym będziemy szukać szczęścia, lepiej dokonywać samemu – radzi Roman Przasnyski, główny analityk Gerda Broker. Z polityką inwestycyjną wiąże się również charakter inwestycji. Są takie fundusze, które zawsze lokują pieniądze w bardzo stabilnych spółkach, o mocnych podstawach fundamentalnych lub systematycznie wypłacając dywidendy. Są i takie, które decydują się na inwestycje bardziej ryzykowne, wykorzystując rynkowe pięć minut mniejszych firm. Żeby wybrać najodpowiedniejszy fundusz trzeba więc poświęcić trochę czasu i zapoznać się z przyjętą przez fundusz strategią opisaną w prospekcie informacyjnym, a przynajmniej przestudiować jego kartę.

Wielu inwestorów przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych kieruje się też historycznymi wynikami, mimo że nie są gwarancją powtórzenia ich w przyszłości. Żeby mieć pewność co do trafności swojego wyboru, warto jednak sprawdzić, czy dany fundusz wypracował dobre wyniki również w czasie pogarszającej się koniunktury. Czy wzrost wartości jego jednostek jest stabilny, czy może być tylko przypadkowy. W ocenie może pomóc wiele wskaźników, np. odchylenie standardowe lub wskaźnik Sharpe’a. Dzięki odchyleniu standardowemu możemy zorientować się, jaka jes miara ryzyka danego funduszu. Im odchylenie jest mniejsze, tym fundusz zarządzany jest bezpieczniej. Jeżeli przy tym osiąga zadowalające nas wyniki, możemy spokojnie kupić jego jednostki. Na razie warto jednak przeczekać bezpiecznie i zobaczyć, jak będzie się rozwijała sytuacja na rynkach. Klienci banków pośredniczących również w inwestycjach funduszowych tak właśnie robią.
– Z naszych obserwacji wynika, że w związku z dużą zmiennością na rynku, klienci preferują bezpieczne produkty oszczędnościowe i produkty inwestycyjne uważane za bezpieczne, jak np. fundusze rynku pieniężnego, a przede wszystkim takie, które zapewniają łatwy dostęp do ulokowanych pieniędzy. Nawet bardziej doświadczeni inwestorzy obecnie niezbyt chętnie inwestują w bardziej ryzykowne aktywa w długim terminie, raczej wolą zachować płynność i czekać na atrakcyjne okazje inwestycyjne – przyznaje Monika Szlosek.