Anioł i diabeł

Mini to legenda światowej motoryzacji. Auta nie da się pomylić z żadnym innym i nie znam osoby, która byłaby wobec niego obojętna. Kochały je gwiazdy, szaleli w nim najlepsi rajdowcy. Czy obecna generacja kultowego modelu zachowała atuty swojego pradziadka? I którą wersję wybrać?

Pamiętacie filmy Disneya, w których przy głowie bohatera pojawiają się jednocześnie anioł i diabeł? Anioł mówił: „Jesteś dorosły, stateczny, masz rodzinę, wozisz dzieci do szkoły, jesteś proekologiczny, lubisz być stylowy, ale w granicach rozsądku”. Wtedy pojawiał się diabeł i mówił: „A pamiętasz, gdy miałeś dwadzieścia kilka lat? Możesz znów poczuć się młody, cieszyć się każdym dniem, sam nie zbawisz świata, a dzieciaki będą szczęśliwe, gdy pojawią się pod szkołą w kuli ognia”. Mini One to zwierciadło unijnych przepisów dotyczących czystości spalin, downsizingu, ekologii i miejskiego stylu. Choć 1200 cm3 pojemności i 102 KM na  Mini One jest wystarczająco dynamiczne i daje sporo frajdy z jazdy… po mieście. Do tego zostało stworzone.

„Jedynka” rozpędza się żwawo, a ponieważ mamy do czynienia z niedużym autem, wrażenia są bardzo pozytywne. O ile sprintem do setki nie zaskoczymy potencjalnych rywali, o tyle elastyczność silnika sprawi, że na naszej twarzy zagości uśmiech. Na poprzecznych nierównościach auto radośnie podskakuje, ale nie oczekujmy komfortu limuzyny od pojazdu, który kończy się, gdy na miarce pojawi się 380 cm. Na parkingu nie pomylimy go z autem sąsiada, ale jest na tyle dyskretny i cichy, że pod klub podjedziemy niezauważeni. W środku zmieszczą się wygodnie dwie osoby na przednich fotelach, tylna kanapa będzie natomiast dobra dla dwojga dzieci, które nie potrzebują już fotelików.

I w tym momencie pojawia się on – diabeł wcielony Mini John Cooper Works. To typ, który kopniakiem otwiera drzwi, wchodzi do baru i pyta: Kto zaparkował na moim miejscu? On niczego nie udaje. Wygląda na szybki i jest szybki. Bardzo szybki. Duże koła, czarny dach, pasy inwazyjne na masce, agresywnie wystylizowany zderzak przedni. Końcówki układu wydechowego umieszczonesą pośrodku tylnego zderzaka. Pozycja za kierownicą jest identyczna jak w Mini One, ale fotele mają dodatkowo regulację długości siedziska, co pozwala zespolić się niemal z maszyną. Odpalając silnik, przenosimy się w sam środek wiosennej burzy. Podwójnie ładowany, dwulitrowy silnik generuje 230 koni mechanicznych. Wszystkie od samego początku sapią i prychają, czekając na to, aż woźnica lejcami da znak do galopu. Auto ryczy jak oszalałe i gna przed siebie nieustannie, jakby nie potrzebowało oddechu. Każde odpuszczenie pedału gazu uwalnia serię grzmotów z wydechu, przywodzących na myśl samochody rajdowe ścigające się po oesach wokół Monte Carlo. Mini John Cooper Works jest hołdem złożonym pierwszym dzielnym „miniakom”, które wygrywały ten rajd w przeszłości. Zawieszenie jest twarde, bezkompromisowe, ale prowadzenie tak precyzyjne, jak to tylko możliwe.

W ciasnych zakrętach tylna oś delikatnie się uślizguje, ale zachowanie auta jest tak przewidywalne, że szybka jazda wąską drogą to czysta przyjemność, a opanowanie szarpiącego się zwierza nie przysparza wielkiego problemu. Jakieś wady? Jeśli wadą jest brak miejsca na tylnej kanapie, to udało mi się ją właśnie znaleźć. Jest jeszcze druga, ale dotyczy wersji z automatyczną skrzynią biegów. Otóż w chwili, gdy auto się zatrzymuje, na sekundę pojawia się jeszcze moment obrotowy, który potrafi przestawić samochód o metr do przodu. Na który się zatem zdecydować? Czy postawić na styl, zachowując umiar i powagę, czy iść na całość i bez kompromisów wybrać bramkę numer 3?

Jeśli jesteście już statecznymi ojcami rodziny, poważnymi dżentelmenami, którzy dojeżdżają do pracy do centrum, potrzebują w miarę oszczędnego auta miejskiego z nutą polotu, ale nie na tyle nachalnego, żeby nie zostać posądzonymi o szpanerstwo, to wybierzcie Mini One. Jeśli jednak tli się w was wciąż młodzieńczy ogień, chcecie sprawiać frajdę sobie i dzieciakom, nie zwracacie uwagi na zazdrosne spojrzenia innych, chcecie mieć w garażu auto wyjątkowe, to bez wahania wpłaćcie zaliczkę na Mini John Cooper Works.