„Zaopiekowany” kryzys mniej kosztuje

Kryzysy, nawet te najbardziej nieprzewidywalne, często obnażają słabości firm, których z pozoru nie widać. Rynek mówi dziś: sprawdzam. I albo jesteśmy przygotowani na działanie w nowych, czasem ekstremalnie trudnych okolicznościach, albo zejdziemy z niego pokonani. W takich sytuacjach warto słuchać doświadczonych fachowców, w tym od komunikacji.

tekst: Ewa Bałdyga, Wiceprezes Martis CONSULTING

Płacz i zgrzytanie zębami w aktualnych realiach są całkowicie uzasadnione. Jest na to wręcz społeczne i rynkowe przyzwolenie. Finalnie na ringu z podniesioną gardą zostaną jednak ci, którzy już dziś konstruktywnie podejdą do wyzwań związanych ze stanem epidemicznym
i konsekwencjami zagrożenia koronawirusem w dłuższej perspektywie. Zamiast koncentrować się tylko na tym, jak aktualnie utrzymać nos nad wodą.

Kryzys może być szansą

Niespotykane przeceny na rynkach akcji w trudnych czasach nie dziwią nikogo. Inwestorzy starają się za wszelką cenę poprawić swoją płynność. Koszty zarządzania firmą przewyższają przychody. Nakładają się na to trudności organizacyjne, produkcyjne, logistyczne i kadrowe. Ale prawa rynku są nieubłagane – tam, gdzie traci jeden, często zyskuje drugi. Nie chodzi jednak tylko o kompetencje zarządcze i realne możliwości biznesowe, ale też o podejście do zmiany w szerszej perspektywie – czy widzimy to w kategorii problemu, wzywania czy też szansy. Żeby skupić się na możliwościach przekucia trudności w wartościowe rozwiązania, potrzeba chłodnego osądu i doświadczenia w zarządzaniu kryzysem – nie tylko „tu i teraz”, ale
też uwzględnienia działań w kontekście funkcjonowania w nowej rzeczywistości za chwilę.

Trzeźwy osąd w czasach wyzwań

Pojawienie się tzw. „czarnego łabędzia”, przyparło wszystkich uczestników szeroko pojętego rynku finansowego do muru. Wiele firm bardzo dobrze poznało gorzki smak porażki
i bezsilności. Większość z nich nie jest w stanie ocenić skutków zaistniałej sytuacji w dłuższym horyzoncie czasowym. Zarządzającym towarzyszy niejednokrotnie uczucie całkowitego braku kontroli, do czego strach się przyznać nawet przed samym sobą. To frustruje, przytłacza,
a często wręcz całkowicie paraliżuje nawet najbardziej wytrawnych managerów. Łatwo wtedy o nadmierną emocjonalność w ważnych procesach decyzyjnych, a co za tym idzie i o bardzo kosztowne błędy. W takiej właśnie sytuacji tzw. zewnętrzne oko i wiarygodna ekspertyza, poparta szerokim doświadczeniem, oraz realne wsparcie z niej wypływające, są nieocenione. Opanowany doradca, który wyciągnął na brzeg wielu rozbitków i wspólnie z nimi przechodził przez osiedlanie się w zastanych warunkach, jest wręcz na wagę złota.

Nowe rozdanie, nowe zasady

W dzisiejszych czasach zamiana to jedyna stała rzecz. Ciekawe jednak, że zarządzający
i managerowie pytani o to, jak oceniają swoją umiejętność adaptacji „w nowym” często „windują” wyniki – w skali od 1-5 plasują siebie na poziomie 4-5. Pytani o to samo w kontekście swoich współpracowników wskazują na poziom 1-2. Czy kadra zarządzająca  faktycznie jest tak idealnie osadzona w zmianie, czy to tylko jej wyobrażenie? Warto przy tym pamiętać, że ocena naszych współpracowników boli mniej niż rachunek wystawiony przez rynek.

Komunikacja z interesariuszami zewnętrznymi i wewnętrznymi – w tym przede wszystkim umiejętność identyfikacji ryzyk oraz budowania konstruktywnej argumentacji – a także efektywna kontrola nad obiegiem informacji i pozytywne relacje w mediach, to tylko ułamek tego, o co w kryzysie warto zadbać. Zbyt często te kwestie traktowane są po macoszemu, co bywa opłakane w skutkach – tych biznesowych, przeliczalnych na konkretną walutę. Często te firmy, które utrzymują, że wspomniane kwestie nie są w kryzysie najważniejsze i mogą poczekać, wracają z prośbą o wsparcie, kiedy zaniedbania paraliżują całkowicie ich działalność.

Zaufanie i wiarygodność procentują

Sytuacje kryzysowe – nawet jeśli nie jest to skala, z jaką rynek mierzy się aktualnie – co do zasady obnażają wiele słabości, z którymi firmy funkcjonowały od dawna. Gubi nas często rutyna, która daje (złudne) poczucie panowania nad sytuacją. W nowych realiach, potrzebne jest nowe otwarcie, które rządzi się swoimi prawami. Warto wtedy zaufać tym, którzy nie tylko sporo widzieli, ale także świetnie znają realia rynku finansowego i schematy działania, które są swego rodzaju kołem ratunkowym.