Monetyzacja cyfrowych zasobów

Paweł Brach wiceprezes zarządu TogetherData

Dyskusja na temat Big Data została dziś zawłaszczona przez magię coraz większych liczb. Firmy fetyszyzują dane, prześcigając się w liczbie terabajtów informacji przetwarzanych każdego dnia. Tymczasem punkt ciężkości leży gdzie indziej: w monetyzacji cyfrowych zasobów. Dlatego powinniśmy dziś raczej rozmawiać o tym, jaki procent zgromadzonych przez danych firma potrafi zmonetyzować. Jak wiele z nich przydaje się jej każdego dnia? Czy potrafi wskazać dane, które są dla niej najcenniejsze, czyli stanowią jej „hot data”? To, że jakieś przedsiębiorstwo w swoim systemie CRM zgromadziło osiem razy więcej danych o klientach niż inne, nie oznacza jeszcze, że jest osiem razy skuteczniejsze. I w tym tkwi podstawowa różnica między podejściem data harvesting a data science. Firmy mają już wystarczająco dużo, aby rozpocząć proces ich spieniężania. Ten jednak wcale nie należy do najprostszych i wymaga zaangażowania badaczy danych. Deloitte twierdzi, że to właśnie monetyzacja danych jest jednym z największych wyzwań, przed jakimi stanie biznes w tej dekadzie. Sporo jest jeszcze do zrobienia, zwłaszcza jeśli popatrzymy na nasz kontynent.

W raporcie Economist Intelligence Unit czytamy, że przedsiębiorstwa z Europy, ze średnim wynikiem 58 proc. zysków wygenerowanych dzięki danym, ustępują miejsca choćby azjatyckim tygrysom (63 proc.). Z kolei Polska pozostaje rynkiem raczkującym. Wiele naszych firm nie zdaje sobie sprawy z wagi cyfrowego kapitału, który zgromadziły. Rzadko kiedy potrafią też oszacować precyzyjnie wartość posiadanych przez siebie informacji. Albo w ogóle nie korzystają z danych, albo nie wiedzą, jak z nich korzystać, wskutek czego wyciągają z nich często mylne wnioski. Właśnie dlatego potrzebują pomocy badaczy danych, by móc odnaleźć się w tym cyfrowym potopie.