Paweł Ciszek, założyciel i prezes zarządu Just GYM Sp. z o.o., lidera krajowej branży fitness w segmencie zautomatyzowanych klubów 24-godzinnych, mówi o coraz większej aktywności fizycznej Polaków i o tym, jak rozwija sie związany z tym biznes.
Panie prezesie, aktywność fizyczna zyskuje na znaczeniu. Mam wrażenie, ze od dawna nie była tak doceniana, jak ostatnio.
Tak, choć na przestrzeni ostatnich dwóch lat istotnie zmieniła sie motywacja do podejmowania aktywności fizycznej. Przyczyniła sie do tego głównie pandemia. O ile wcześniej głównym motywatorem była chęć poprawy zdrowia fizycznego, o tyle od roku na pierwszym miejscu jest dążenie do wsparcia kondycji psychicznej. Trzecim głównym motywatorem niezmiennie pozostaje dbałość o sylwetkę. Wsparcie zdrowia psychicznego
jest szczególnie ważne dla czterdziestolatków, a dbałość o sylwetkę dla osób do 30. roku życia. Co ważne, coraz więcej młodych ludzi traktuje aktywność fizyczna jako formę profilaktyki zdrowotnej.
Czyli niekoniecznie naszym ulubionym zajęciem jest leżakowanie na kanapie przed telewizorem?
Upodobania są i będą różne, ale już 65 proc. Polaków uważa sie za aktywnych fizycznie. Najczęstsza aktywnością są spacery i jazda rowerem, a aktywność w klubach fitness jest na trzecim miejscu. Leżenia na kanapie w statystykach nie zauważyłem, ale w życiu – owszem. Po prostu nie o wszystkim mówimy ankieterom. Trochę trzeba się domyślać. A na poważnie, statystyki obejmują tez nasza bierność, a konkretnie spędzanie czasu wolnego w pozycji siedzącej. 39 proc. Polaków spędza tak od trzech do czterech godzin po pracy dziennie, 15 proc. od pięciu do aż sześciu godzin dziennie.
Nie brzmi to najlepiej…
Jak to mawiają Anglosasi: „I couldn’t agree more”. Pozostaje mieć nadzieje, ze badania ankietowe, na których opierają sie te statystyki, są obarczone sporym błędem. Ale wszyscy znamy przysłowie o nadziei… Tak czy inaczej, z badan wynika, ze mimo iż 65 proc. naszych obywateli jest w swoim własnym mniemaniu aktywnych fizycznie, to zaledwie ok. 40 proc. osób aktywnych zawodowo wypełnia zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia odnośnie do aktywności fizycznej, a mówią one o minimum 150 minutach umiarkowanej lub 75 minutach intensywnej aktywności w tygodniu.
Ma pan bardzo duże doświadczenie biznesowe w budowaniu sieci sprzedaży detalicznej produktów FMCG. Skąd zatem pomysł na branżę fitness?
Przed stworzeniem Just GYM byłem zaangażowany w analizę i wdrażanie w Polsce wielu ciekawych koncepcji biznesowych, które z powodzeniem funkcjonowały na bardziej rozwiniętych rynkach, ale w naszym kraju nie były jeszcze obecne lub dopiero raczkowały. Jedna z nich były wysoce zautomatyzowane kluby fitness. Intuicja podpowiadała mi, ze jest to produkt idealny na nasz rynek. Dlatego z końcem 2016 r. powstały założenia do naszego projektu, a pierwszy klub otwarty został już kilka miesięcy później.
A czym właściwie jest Just GYM?
Tym, czego oczekują nasi klienci. Od początku chcieliśmy stworzyć kluby otwarte na wszystkich, pokazując przy tym, ze aktywności fizycznej i zdrowego stylu życia nie należy się bać. Dostępność 24-godzinna, jakość sprzętu i wnętrz oraz atrakcyjna cena były głównymi driverami przy tworzeniu naszej oferty. Już na etapie budowy klubów zadbaliśmy o najlepsze materiały, ale i nietuzinkowe podejście do wnętrz. Mimo sieciowości i powtarzalności podstawowych parametrów każdy klub ma indywidualne, wyróżniające go cechy, podkreślające lokalna specyfikę klubu. Lokalność jest bowiem ważna i ciekawa. Siec natomiast daje wysokie standardy zarzadzania i gwarantuje atrakcyjność cenowa dla klienta. Wyposażenie klubów w najnowsze maszyny fitness od światowych liderów to z kolei gwarancja niezawodności. Ważnym aspektem naszej oferty jest jej elastyczność i prostota w zakupie członkostwa, gdyż nie wymagamy zawierania długoterminowych umów. Jeśli klient ma taka potrzebę, to może samodzielnie, w każdym momencie rozwiązać umowę z miesięcznym wypowiedzeniem.
Jaka pozycje rynkowa osiągnęliście? Czy z pana punktu widzenia projekt odniósł już sukces? Proszę podać kilka liczb dla zilustrowania skali biznesu.
Dziś jesteśmy już liderem w swoim segmencie zautomatyzowanych, 24-godzinnych klubów fitness, zarządzamy na terenie całego kraju 26 klubami o powierzchni blisko 54 tys. mkw. Dzienna frekwencja sięga ok. 1,2 tys. odwiedzających każdy klub, czyli tyle, ile niezły dyskontowy sklep spożywczy. Takie kluby stanowią duża atrakcje dla właścicieli centrów handlowych czy biurowców, gdzie są lokalizowane. Polacy coraz częściej stawiają na zdrowy tryb życia i dbałość o zdrowie, którego jednym z elementów składowych są ruch i aktywność fizyczną. Wraz ze wzrostem zamożności przeznaczamy coraz więcej pieniędzy z miesięcznego budżetu na rozrywkę i sport, ale porównując sie do bardziej gospodarczo rozwiniętych krajów Europy Zachodniej, wciąż widzimy spory potencjał naszego rynku. Tylko ok. 8 proc. Polaków aktywnie ćwiczy w klubach fitness, podczas gdy na przykład w Hiszpanii ten wskaźnik wynosi 11 proc. Mamy zatem jeszcze wiele do zrobienia.
Jakie były kluczowe czynniki sukcesu tego projektu? Jaka role odegrało pana doświadczenie w budowaniu dużych sieci handlowych?
Jedna z kluczowych rzeczy w każdym projekcie w retailu są lokalizacje. Nawet najlepszy koncept ze słabymi lokalizacjami nie zdoła sie obronić. Dlatego nasz zespół zarządzający tworzyliśmy w oparciu o doświadczonych ludzi z branż handlowych i usługowych. Zarządzaliśmy tez dużym portfelem nieruchomości, dlatego łatwiej nam sie porozumieć z deweloperami. Poza lokalizacjami, które są bardzo istotne, w naszym koncepcie kluczowy jest reżim budżetowy, bo Just GYM jest w gruncie rzeczy konceptem dyskontowym. Podobnie jak w sklepach dyskontowych oznacza to tania ofertę, ale o wysokiej jakości. Daleko posuniętą automatyzacja pozwala nam oferować bardzo przystępną usługę na skale masowa. Brak basenu czy sauny nie jest problemem, bo niewiele osób korzysta z takich dodatkowych atrakcji, a koszty ich utrzymania obciążają wszystkich klubowiczów. Dlatego u nas tych dodatkowych kosztów nie ma. Polski klient lubi i docenia taka ofertę, zwłaszcza w dzisiejszych, niełatwych czasach.
Jak poradziliście sobie w okresie pandemii i licznych ograniczeń w prowadzeniu biznesu?
Pandemia mocno naznaczyła branżę fitness. W dalszym ciągu zmagamy sie z jej skutkami i to szybko sie nie skończy. Odbudowanie pozytywnych nawyków dbania o siebie wymaga czasu. Natomiast powoli obserwujemy powrót klientów do klubów i wzrosty wyników sprzedażowych. Optymistycznie patrzymy w przyszłość. Przyrost klientów jest powolny, ale widoczny. Aktywność fizyczna w myśleniu ludzi zdecydowanie zyskała na znaczeniu, gdyż utrzymywanie dobrej sprawności zwiększa nasza odporność na choroby. Nie tylko ma ona pozytywny wpływ na nasze ciało, lecz także poprawia samopoczucie i zapewnia dobry nastrój. Jeżeli chodzi o właścicieli wynajmowanych nieruchomości, to na bieżąco staraliśmy się dochodzić do porozumienia. Mieliśmy świadomość, ze oni tez byli zaskoczeni pandemia, a jej bezprecedensowy charakter powodował, ze politykę i ścieżkę postepowania z najemcami trzeba było dopiero opracować. Nasz zespół zawsze mocno naciskał na budowanie relacji. Teraz staramy sie wspólnie odbudować rynek. Wiem, ze zawsze na pierwszym miejscu jest przetrwanie własnej organizacji, ale potem trzeba również ze sobą współpracować. Oceniając ten czas, uważam, że mimo trudności udaje się wspólnie odrobić straty, jakie ponieśliśmy w minionych okresach, choć jeszcze daleka droga do wyników sprzed pandemii.
Czy wasza oferta kierowana jest wyłącznie do klientów indywidualnych, czy do firm w modelu B2C?
Jesteśmy otwarci na współprace z firmami, które zgłaszają sie do nas bezpośrednio z prośba o współprace, a są to zarówno małe lokalne firmy, jak i przedstawiciele dużych zakładów pracy, np. Grupy ORLEN. Nasz program Just BUSINESS kierowany jest do klientów biznesowych i stanowi alternatywę dla kart sportowych. Jedynym warunkiem przy zawarciu z nami umowy jest minimalna liczba 20 osób. Każdy pracownik może zaprosić do programu rodzinę lub znajomych, ale maksymalnie cztery osoby na jednego pracownika.
Do jakich firm kierowana jest ta oferta i czy wyróżnia sie czymś na tle konkurencji?
Oferujemy partnerom przestronne i przyjazne kluby wypełnione sprzętem z najwyższej półki. Wszyscy uczestnicy programu mogą korzystać ze wszystkich usług klubu, w tym z różnorodnych stref treningowych oraz z bogatej oferty zajęć grupowych. Pracodawca otrzymuje dostęp do panelu Just BUSINESS, za pomocą którego może generować raporty, np. o liczbie i długości wejść uczestników programu do klubu Just GYM. Oczywiście, nasza oferta może nie jest tak szeroka, jak programy liderów rynku kart sportowych, ale potrafi być bardzo atrakcyjna cenowo.
Czy rynek klubów fitness jest rynkiem aktywnym w zakresie fuzji i przejęć?
Oczywiście. W ciągu ostatnich kilkunastu lat w Europie realizowano od 7 do 24 istotnych transakcji rocznie, choć danych z ostatniego półtora roku jeszcze nie posiadamy, a być może w tym okresie liczba transakcji była nawet wyższa ze względu na problemy wielu klubów związane z pandemia. Nabywcami są głównie inwestorzy branżowi.
No właśnie. Niedawno strategicznym inwestorem Just GYM została Grupa Medicover. Dlaczego taki wybór?
W branży fitness w Polsce już od kilku lat następuje powolna konsolidacja i usieciowienie rynku. Do tej pory polski rynek fitness w ok. 8 proc. należał do klubów zrzeszonych w różnych sieciach. Teraz ten proces przyspieszył i konsolidacja stała się dość wyraźna. Historycznie jako jedni z pierwszych low-price’owych klubów podpisaliśmy umowę z operatorem pakietów sportowych OK System, który w 2018 r. został przejęty przez Medicover, więc nasza historia zaczęła się dużo przed akwizycja. Z początkiem września 2021 r. Medicover stał się większościowym udziałowcem w naszej sieci, a ta transakcja jest niejako konsekwencja realizacji ich strategii, czyli intensywnego rozwoju w takich zakresach, jak zdrowotne, szeroko rozumiane wellbeing, sport i rekreacja. Dodać można, ze włączenie Just GYM do portfolio Medicoveru to kolejna inwestycja firmy w obszarze sportu i rekreacji w ciągu ostatnich lat, w której to grupie funkcjonuje już ponad 100 klubów. Grupa kapitałowa Medicover to duży gracz notowany na giełdzie w Sztokholmie, z silnym potencjałem dalszego wzrostu, także międzynarodowego. Łączy nas tez innowacyjne myślenie, mam nadzieję, że wkrótce pojawią sią wspólne ciekawe produkty dla naszych klientów. Just GYM, dzięki połączeniu z tak renomowaną marką i stabilnym biznesem, może tylko zyskać.
Jakie są pana, jako założyciela spółki, ambicje w kwestii dalszego rozwoju Just GYM?
Tak jak wspomniałem wcześniej, jesteśmy już liderem w swoim segmencie, natomiast nie zatrzymujemy sie i dalej pozyskujemy atrakcyjne lokalizacje na kolejne lata, planując 8–10 otwarć rocznie. Oczywiście nic na siłę, to nie jest wyścig, bo zależy nam na zrównoważonym, mądrym rozwoju, z dużą rentownością w każdym miejscu naszego biznesu.
Jakie kierunki rozwoju branży fitness przewiduje pan w Polsce?
Myślę, że najbliższa przyszłość nie przyniesie nam wielkiej rewolucji, ale na pewno rok 2023 będzie kolejnym okresem w rozwoju i umacnianiu pozycji rynkowej obecnych podmiotów sieciowych. Konsolidacja rynku będzie postępować. W najbliższym czasie zobaczymy tez mocniejszy proces specjalizacji poszczególnych placówek, która jest tak bardzo widoczna na rynkach zagranicznych. Nadal będzie silna presja na niska cenę usług.
Dziękuję za rozmowę.
rozmawiał Adam Dariusz Maciejewski