Sukcesja szansą na rodzinny i rynkowy sukces

Przychodzi czas, kiedy właściciel rodzinnego biznesu staje przed potrzebą podjęcia decyzji o przekazaniu swojej spuścizny kolejnym pokoleniom. Zdając sobie sprawę z powagi tego procesu chce przejść przez niego najlepiej, jak to tylko możliwe. O zagrożeniach i szansach związanych z tym wyzwaniem rozmawiamy z Konradem Wilkiem, trenerem rozwoju, kognitywistą, ekspertem w zakresie sukcesji w firmach rodzinnych.

Red: Właściciele firm, które zakładali w latach 90-tych minionego wieku coraz częściej zbliżają się do tego miejsca, jakie wiąże się z potrzebą przekazania władzy w ręce swoich następców.

KW: Zdecydowanie tak. Czas płynie nieubłaganie przynosząc ze sobą kolejne etapy naszej życiowej drogi. Sukcesja jest ważnym okresem przełomowym pomiędzy tymi etapami. Im sprawniej przeprowadzona, tym lepsze prognozy dla kolejnego etapu w życiu właściciela, jego rodziny, jak również stworzonej i dotąd zarządzanej przez niego organizacji.

Red: Dlaczego warto szczególnie uważnie zadbać o przebieg tego procesu?

KW: Sukcesja, jak każda poważna zmiana, wiąże się z doświadczeniem dużego stresem. Jest to wyzwanie nie tylko dla właściciela firmy, lecz również członków jego rodziny, menadżerów i pracowników. Właściciel ma prawo mieć sporo związanych z nią obaw. Choćby dotyczących trafnego wyboru następcy, jego predyspozycji, zaangażowania, przywódczych zdolności. Jeśli potencjalnych kandydatów jest więcej, dochodzi obciążenie związane z dokonaniem wyboru i potencjalnymi konsekwencjami natury relacyjnej ze strony tych, którzy nie zostaną namaszczeni. Często pojawia się również poczucie straty spowodowane samym aktem odejścia, przesunięcia na boczny tor, utraty wpływu, znaczenia, przejścia w zawodowy niebyt. Całe życie było przecież naznaczone pracą dla firmy, identyfikacją z tym wszystkim, co z takim zaangażowaniem budował. Czas przełomu to zmiana, którą najchętniej odkładałby w nieskończoność, wciąż przecież jest tyle do zrobienia. A co, jeśli dorobek jego życia zostanie po jego odejściu zmarnowany? Cały sens i znaczenie jego życia miałby pójść na marne? Bolesna perspektywa. Rozsądek, czasem stan zdrowia, bieżąca sytuacja jednak podpowiadają, że trzeba ten krok wykonać.

Red: Jakie zagrożenia i trudności wiążą się z przeprowadzeniem sukcesji?

KW: Na znanej platformie VOD Netflix pojawił się niedawno serial zatytułowany „Sukcesja”. Pomijając jego niewątpliwą jakość i atrakcyjność dla widza, można też przyjrzeć się pewnym zagrożeniom, jakie są dosyć charakterystyczne dla tego z czym mierzą się firmy rodzinne w związku z procesami sukcesyjnymi. Moje doświadczenie, badania, literatura, opisy procesów sukcesyjnych wielu pokoleń na świecie pokazują, że największym problemem okazuje się kwestia relacji rodzinnych. Animozje na linii rodzic-dziecko lub rodzic-dzieci, zaszłości, konflikty, różne wizje przyszłości organizacji, kwestie podziału majątku, wpływów, władzy, to czynniki bezsprzecznie sabotujące ów proces. Rzutują one na firmę, nie tylko w wymiarze wewnętrznym, często cierpi również jej pozycja rynkowa i wizerunek. Ryba psuje się od głowy, mówi stare przysłowie. Dwie, albo i więcej skonfliktowanych głów, to jeszcze większy odór i przyspieszony proces psucia. Uwikłanie emocjonalne odbiera zdolność jasnego wglądu w sytuację, utrudnia podejmowanie najlepszych możliwych decyzji.

Red: Czy można naprawić to, co wiąże się z wieloletnimi zaszłościami?

KW: Tak. Proces sukcesji, jeśli przeprowadzony mądrze i z pomocą z zewnątrz, jest do tego idealnym pretekstem.

Red: Jak tego dokonać?

KW: Należy naprawić to, co nie działa. Komunikacja w towarzystwie osoby niezaangażowanej, ale umiejącej wesprzeć proces porozumienia jest bardzo ważna. Często sama mediacja nie wystarcza, potrzebne bywa wsparcie indywidualne dla jednej, a częściej wszystkich ze stron, by były zdolne konstruktywnie ze sobą rozmawiać. Właściciel firmy, nestor rodu zdaje sobie sprawę, że jego dorobek potrzebuje dobrej, jakościowej kontynuacji, by mógł się rozwijać kiedy jego zabraknie. Na tym mu przecież zależy. Choć może mieć w zwyczaju uważać, że wie najlepiej co zrobić, że nikt nie zna się tak jak on, to jednak tym razem warto, by pozwolił sobie zaufać człowiekowi z zewnątrz.  Zaufanie, dojrzałość, doświadczenie i życiowa mądrość pozwalają mu otworzyć drzwi do własnego wnętrza, domu,, firmy przed gościem, który skutecznie wesprze w przejściu przez ten przełomowy okres. Tym bardziej, że takie podejście powala uwolnić potencjał sukcesu kolejnego etapu w życiu całego systemu. Pojawia się szansa na oczyszczenie, a po nim otwarcie na nową jakość relacji rodzinnych, impuls rozwoju firmy, a dla właściciela, zasłużonego odpoczynku, realizacji własnych pasji, uważności na te aspekty życia, które do tej pory schodziły na plan dalszy.

Red: Co jeśli tego nie zrobi? Jakie są potencjalne konsekwencje zaniechania sukcesji?

KW: Pierwszą z nich jest wspomniany już konflikt w rodzinie wzmacniany nieustającym opóźnianiem decyzji właściciela. Niejasny, rozgrywany do różnych celów temat sukcesji zamienia się w ropień jątrzący się od lat. Brak należytej komunikacji wywołuje coraz częstsze zatargi, kłótnie, pretensje. Bywa też, że komunikacja zupełnie ustaje zamieniając się w długotrwałe okresy milczenia. Niedopowiedzenia, podejrzenia, niejasności co do czasu i formy potencjalnej sukcesji pogłębiają problem, pogarszają relacje. Czekający od lat w blokach startowych sukcesorzy nie znają dnia ani godziny. Odwlekana sukcesja działa na nich demotywująco, rodzi frustrację, zniechęca. Rodzą się myśli o zaniechaniu czekania i rozpoczęciu własnej kariery zawodowej w innej firmie, założeniu własnego biznesu. Nawet jeśli wreszcie doczekują się i firma zostaje im przekazana, ten wieloletni trud, brak pewności, zła energia odciskają na nich swe piętno i sprawiają, że faktycznie, w zgodzie z obawami właściciela, mogą okazać się wypalonymi, słabymi następcami.

Drugim z zagrożeń jest słabnięcie pozycji firmy na rynku, na jakim działa. Wynikać to może z faktu, że niechętny przekazaniu pałeczki właściciel, któremu lat nieuchronnie z każdym rokiem przybywa, przestaje radzić sobie z nieustannymi zmianami, dynamiką i złożonością współczesnego świata VUCA. Metody i style zarządzania, które przynosiły mu dotąd pożądane efekty, okazują się obecnie niewystarczające. On sam może nie chcieć tego dostrzegać, znajduje uzasadnienia na zewnątrz, u innych, w okolicznościach rynku. Jednak realia mogą być nieubłagane. Jeśli pozwoli sobie stanąć w prawdzie, to dostrzeże, że mimo jego obaw o to, że następca nie będzie tak dobry jak on, sukcesja jest właśnie szansą na płynny rozwój i aktualizację oblicza i charakteru firmy do wymogów czasów współczesnych.

Po trzecie, powszechnym tematem jest kwestia finansów. Okazuje się, że nieuregulowane sprawy majątkowe potrafią wyrządzać ogromną krzywdę relacjom rodzinnym. Pieniądze są wciąż tematem tabu, tajemnicą, za którą w ślad podążają podejrzenia, zawiści, niesnaski. Wyklarowanie sytuacji finansowej, rozdysponowanie majątku, transparentne określenie co komu, na jakich zasadach przypada, stworzenie swoistego kontraktu majątkowego wyjaśnia, uspokaja, rozwiązuje potencjalne zagrożenia. Oczywiście wielu właścicieli potrafi grać niedopowiedzeniami w tej kwestii, w pewnym sensie szantażuje, trzyma w szachu, używa pieniędzy jako czynnika dominacji i kontroli. Póki nie wiedzą co zrobię z pieniędzmi, póty będą siedzieć cicho, będą przymilni i grzeczni. Dosyć to toksyczne i destrukcyjne podejście, które z pewnością degraduje rodzinę i samą firmę. Do tego, jeśli zdarzy się nagły przypadek, śmierć przedsiębiorcy, to nieuregulowane kwestie majątkowe mogą poważnie zagrozić ciągłości funkcjonowania firmy.

Nie ma nic gorszego dla rodziny i firmy, niż brak komunikacji w temacie sukcesji, wydłużanie w nieskończoność jej przeprowadzenia. Poważne, szanujące się firmy rodzinne działają w oparciu o starannie przygotowany i realizowany długoterminowy plan rozwoju. Tworzymy go w perspektywie wieloletniej, wielopokoleniowej. Jednym z najistotniejszych elementów takiego planu jest właśnie klarowna sukcesja, która uwzględnia wszelkie istotne, opisane wyżej czynniki.

Red: Czyli jest o co powalczyć?

KW: Ja twierdzę, że mądrze przeprowadzona sukcesja to szansa na to, by wreszcie tej od lat toczonej na różnych frontach walki zaprzestać, poukładać sprawy, poprawić relacje, odpocząć, docenić wolny czas i cieszyć się owocami swojej wieloletniej pracy.

Red: Dziękuję za rozmowę.