W magazynie – Kobieca strona biznesu

Izabela Górska, CEO i Founder firmy Dharma, opowiada o swojej niekonwencjonalnej karierze zawodowej oraz o celach, jakie sobie postawiła dążąc do tego, by pomóc innym kobietom, żeby czuły się silne i realizowały się we wszystkich obszarach życia.

Zdobyła pani bogate doświadczenie managerskie, choć jest pani w wieku, w którym ambitni młodzi ludzie dopiero zaczynają przygodę z biznesem…

Wcześnie zrozumiałam, co chcę robić w życiu. Mam 33 lata, z których przepracowałam prawie pół życia, czyli 15 lat. Przed maturą przeniosłam się z Torunia, który uważam za najpiękniejsze polskie miasto, do Warszawy – ze względu na możliwości rozwoju, jakie oferuje stolica. Zdecydowałam się na studia zaocznie na Uczelni Koźmińskiego, ponieważ jak najszybciej chciałam rozpocząć pracę na całym etacie. Nie podoba mi się popularny dziś model – kilka uczelni, różne specjalności i wspólne mieszkanie z rodzicami do trzydziestki.

Gdzie rozpoczęła pani pracę?

W Lucas Banku. Miałam 19 lat i byłam doradcą w dziale obsługi klientów. Miałam świetną managerkę, która na rozmowie rekrutacyjnej znalazła we mnie potencjał wynikający z osobowości, a nie z doświadczenia. Do dzisiaj jestem jej bardzo za to wdzięczna.

Wcale się nie dziwię, bo chętnie zaproponowałbym pani pracę.

Odpowiem żartem – nie pan jeden. Wiem, że mam osobowość, która się potrafi sprzedać. I jest to klucz do mojego sukcesu. Po prostu potrafię łączyć potencjały drzemiące w pomysłach biznesowych i w ludziach… Po dwóch latach w banku, przeszłam do Expandera, gdzie zajmowałam się układaniem portfeli inwestycyjnych i pozyskiwaniem kredytów. Choć jestem humanistką, kwestie finansowe nigdy nie sprawiały mi trudności, a doświadczenia z Expandera procentują w mojej obecnej działalności. Staram się zawsze łączyć dwie perspektywy: ludzką i finansową. Kolejny etap mojego rozwoju zawodowego to własna firma – zawsze chciałam zostać przedsiębiorcą. Była to firma szkoleniowa specjalizująca się w dziedzinie budowania marki osobistej, gospodarowania czasem. Certyfikowałam się jako trener-persolog metodologii bazującej na rozpoznawaniu typów osobowości i wykorzystywania tego pod kątem rozwoju i efektywności. Cieszy mnie, że udało mi się zbudować trwałe relacje z wieloma osobami, moi dawni klienci są nimi także i dziś.

Jak rozpoczęła się pani przygoda z zarządzaniem?

Przez 3,5 roku rozwijałam projekt Business Link Warszawa. Była to pierwsza sieć coworkingu w Polsce, wspierająca budowę ekosystemu startupowego. W roku 2011 jeszcze nie wszyscy rozumieli, co oznacza startup, w co dziś trudno uwierzyć. Udało mi się zbudować duży ekosystem w Zebra Tower – ponad 300 firm w portfolio. Wspomagałam je w różny sposób, pomagałam pozyskiwać inwestycje. Właśnie wtedy poznałam Tima Rowe. założyciela i dyrektora generalnego Cambridge Innovation Centre, założyciela Venture Café. Po jednym spotkaniu zaproponował, żebyśmy wspólnie z mężem, Aureliuszem Górskim, przyjechali do USA. I tak rozpoczęła się nasza współpraca. Projekt przeniesienia na polski grunt idei Tima był zgodny z naszymi pomysłami dotyczącymi stworzenia Trend House. Był rok 2015, nasi znajomi z niedowierzaniem patrzyli na nas słuchając, że planujemy stworzenie kampusu innowacji na powierzchni 8 tys. mkw. Po dwóch latach udało nam się pozyskać 49 mln euro na tę inwestycję. Byłam zaangażowana w ten projekt od pierwszej chwili jako dyrektor zarządzająca. Moja rola polegała nie tylko na budowie CIC Warsaw, ale też drugiej spółki CIC Poland, której celem było stworzenie dla CIC Global – Mini Share Service Center, w którym działa kilka zespołów zajmujących się software’arem, rekrutacją, marketingiem i finansami. 90 proc. osób zaangażowanych w ten projekt sama zrekrutowałam i wdrożyłam do pracy. Gdy doszło do otwarcia Centrum moja rola uległa zmianie, zajęłam się komercjalizacją przestrzeni. W 1,5 roku udało nam się znaleźć 110 firm, które zajęły większość przestrzeni.

Powinna pani jeszcze długo spijać śmietankę z tego sukcesu.

To moje dziecko, jestem twarzą i cofounderką tego projektu, ale zdecydowałam się zająć innym projektem. Jestem typem foundera, najbardziej interesuje mnie tworzenie, a nie zarządzanie firmą, która już sprawnie działa. Postanowiłam zająć się tym, co zawsze mnie inspirowało – pracą z kobietami, które, czego byśmy nie powiedzieli, różnią się od mężczyzn priorytetami, sposobem zarządzania. W naszym kraju brakuje narzędzi, które pomagałyby kobietom tworzyć biznes. W tym świecie dominuje męska energia. Stwierdziłam, że chcę wesprzeć kobiety tworząc projekt, który pomoże im w aktywizacji zawodowej i rozwoju osobistym. Jestem przekonana, że Polkom nie brakuje kompetencji, ale wiary w siebie. Właśnie dlatego tworzę przestrzeń – miejsce, które będzie je wspierać. To Dharma, wsparta na trzech głównych filarach. Pierwszy z nich to przestrzeń eventowa, drugi – kawiarnia, czyli płaszczyzna społecznościowa, a trzeci – show room marek tworzonych przez kobiety dla kobiet, oferujący wsparcie biznesowe i pomoc w promocji produktów. Wybrałam lokalizację przy ul. Rydygiera 14, na warszawskim Żoliborzu, w nowo powstającym budynku. Prace projektowe już trwają, a w przyszłym miesiącu zaczniemy urządzać wnętrza.

Olbrzymie wyzwanie dla jednej osoby…

Wspierają mnie dwie inwestorki. Iwona Puchalska przez długi czas pracowała w korporacji, ale po urodzeniu bliźniaków zaczęła realizować pasję życiową tworząc meble i malując obrazy. Z kolei Beata Gąsior działa w branży finansowej, ma własną placówkę bankową. Chciałabym zaangażować w tę ideę więcej kobiet, więc rozpoczynam akcję crowdfundingową, do czego zamierzam wykorzystać nowe rozwiązanie prawne – prostą spółkę akcyjną. Będzie to pierwszy tego rodzaju projekt w Polsce. Podjęłam współpracę z Beesfund, platformą zrzeszającą około 70 tys. inwestorów prywatnych.

Jak wygląda model biznesowy Dharmy?

Jest dość rozbudowany. Ważną rolę będą pełniły subskrypcje, dające dostęp do całej społeczności, licznych eventów, benefitów, zniżek na wiele usług. W show roomie chcemy prowadzić sprzedaż różnych produktów. Kolejny ważny element to praca z biznesem – pozyskałam już zlecenie od jednej z największych firm telekomunikacyjnych na warsztaty malowania intuicyjnego i body artu. Na marginesie, bardzo się cieszę, że korporację zaczęły dostrzegać potrzebę nie tylko rozwoju kompetencji pracowników, ale też ich poczucie szczęścia. Planujemy organizować też wycieczki – zaczniemy od Islandii, gdzie w listopadzie wybiera się grupa 20 kobiet. Pomysł funkcjonowania Dharmy oparty jest na budowaniu relacji, bez których nie mógłby funkcjonować żaden biznes.

Dharma – co oznacza to słowo?

Symbolizuje holistyczny rozwój i etapy w życiu człowieka, takie jak praca, którą wykonujemy z radością, a nie z przymusu; potencjał finansowy jako energia, którą można kierować w różne strony; harmonia życiowa. Mówiąc to mam na myśli przede wszystkim kobiety, które muszą łączyć role zawodowe, np. szefowej w firmie, z obowiązkami matki. Dharma ma być miejscem, gdzie kobieta będzie się czuła silna, by realizować się we wszystkich obszarach życia.

Co stanowiło kamień milowy pani kariery?

Prawdziwy przełom stanowiła dla mnie chwila, gdy zostałam matką trzyletniego dziś Leopolda. Jest moim najlepszym nauczycielem, osobą, dzięki której rozwinęłam się najbardziej, a jednocześnie zrozumiałam wszystkie moje słabe strony. Skłoniło mnie to do ważnych refleksji na temat roli kobiet, tego jak bardzo jesteśmy wszechstronne i potrafimy łączyć role życiowe. Mając roczne dziecko budowałam CIC, znajdowałam czas na liczne spotkania i kontakt z synem. Wspomagała mnie niania, która nigdy nie pracowała na cały etat. Radziłam sobie ustalając priorytetowe zadania, niektóre rzeczy robiąc zdalnie. Pomimo tych ograniczeń osiągnęłam sukces. Pomimo lockdownu wyprzedzaliśmy plany komercjalizacji o 20-30 proc., podczas gdy inni tracili klientów i obniżali ceny. Warto przypomnieć, że przestrzeń coworkingowa CIC jest najdroższa w Polsce, a pomimo to chętni czekają w kolejce.

Co lubi Izabela Górska?

Wypoczynek – Włochy, zwłaszcza Sycylia. Jako dziecko spędzała wakacje w Rzymie. Mówi po włosku, co pozwala z innej perspektywy niż czysto turystyczna patrzeć na ten kraj. Lubi śródziemnomorski styl życia, otwartość na innych. Ulubione miasto – Taormina.

Kuchnia – włoska i tajska. Gotowanie sprawia jej wielką przyjemność. Stanowczo przedkłada domowe dania nad diety pudełkowe. Lubi steki. Żartuje, że… nie ufa ludziom, którzy nie lubią jeść.

Hobby – „Podróże i książki to dziedziny, w które należy inwestować bez żalu. Interesują mnie prace poświęcone rozwojowi osobistemu i duchowości, pracy ze swoim umysłem i interpretacji rzeczywistości.”