Volkswagen Arteon Plug-in Hybrid – ekologiczny skok do klasy premium

Ktoś patrząc na niego mógłby powiedzieć, że to taki ładniejszy Passat. Wrażenie może być tym bardziej mylące, że jego poprzednik, model CC faktycznie był trochę ładniejszym i mniej praktycznym Passatem. Arteon pełni obecnie rolę flagowego okrętu, musi więc odznaczać się czymś bardzo wyjątkowym. Co ciekawe, producent wcale nie poszedł w kierunku absolutnego komfortu, a swojej szansy upatruje w sportowych genach.

tesował: Michał Garbaczuk

Tylko nie mów o mnie „Passat”

Zanim przejdę do wrażeń z jazdy, pozwólcie że przytoczę kilka liczb opisujących poszczególne wymiary Arteona i Passata w wersji sedan. Arteon jest dłuższy od Passata o 87 mm, szerszy o 39 mm i niższy o 56 mm. Ale to nie wszystko. W Arteonie większy jest także rozstaw osi (o 51 mm) oraz rozstaw kół (przednie o 9, tylne o 13 mm). Dopiero teraz mogę przejść do właściwego tekstu, bo widać, że mamy do czynienia z zupełnie odrębnym modelem.

Auto kierowane jest do osób, które szukają w motoryzacji elegancji i szyku za stosunkowo rozsądne pieniądze. W ujęciu flotowym auto będzie wybierane przez dyrektorów wyższego szczebla, a może nawet prezesów, podczas gdy kadra niższa poruszać się będzie Passatami i Golfami. Jednym słowem, Arteon w gamie Volkswagena pełni rolę flagowej limuzyny i o ile, jak wiemy, atak koncernu na klasę premium modelem Phaeton nie powiódł się, o tyle zgrabny liftback ma w sobie wszystkie cechy, które kojarzą się nam z pojęciem premium.

Arteon, którego miałem okazję testować pod koniec ubiegłego roku, to auto wyposażone w nowoczesną, hybrydową jednostkę napędową 1.4 TSI, wspomaganą silnikiem elektrycznym. Zestaw legitymuje się mocą  218 KM i momentem obrotowym aż 400 Nm, dostępnym w zakresie 1500-3500 obrotów na minutę. Silniki napędzają oś przednią za pomocą, automatycznej, dwusprzęgłowej skrzyni biegów DSG o 6 przełożeniach. Samochód okazuje się nad wyraz dynamiczny i zwinny, dlatego moim zdaniem taka konfiguracja bez problemu spełni oczekiwania nawet pana prezesa. Eleganckie linie nadwozia przeplatają się tu ze sportowymi akcentami wersji R-Line, a szyby w drzwiach pozbawione zostały ramek. Smukłe nadwozie sprawia wrażenie bardzo szerokiego, ale proporcje nie zostały zachwiane i auto na żywo prezentuje się bardzo okazale.

Znane wnętrze przyprawione szczyptą luksusu

Od razu powiem, że kabina niemieckiej limuzyny to miejsce, w którym mógłbym spędzać długie godziny i nie ważne, czy byłby to katastrofalny korek przed centrum handlowym na dzień przed wigilią Bożego Narodzenia, czy kilkusetkilometrowa podróż autostradą. W kabinie jest tak przytulnie i kojąco, że nawet najbardziej zestresowani pracownicy wielkich korporacji mogliby tu odzyskać spokój. Na uwagę zasługują wykończone skórą i Alcantarą fotele. Niby podobne do tych z Passata, ale jednak mają w sobie coś ekskluzywnego. Coś takiego, że po zakończonej jeździe mam ochotę jeszcze w nich chwilę posiedzieć. Podobnie jest z tyłu. Kanapa już swoim designem mówi, że najlepiej będzie, jak będą na niej podróżować dwie osoby. Miejsca na nogi jest tak dużo, że nie ma szans, by dziecko siedzące w foteliku, czy na podstawce dosięgnęło do oparcia przednich foteli, a dorośli podróżować mogą w pozycji półleżącej. Jeśli to was nie przekonało, informuję posłusznie, że można zamówić auto w jasnej konfiguracji wnętrza. Prezentuje się wtedy obłędnie… jakby bardziej luksusowo. Wybierając Arteona, nie będziecie mieli problemu ze spakowaniem się w podróż. Bagażnik ma pojemność 563 litrów i kształt prostopadłościanu. Bez problemu zapakujecie do niego wszystko, co tylko przyjdzie wam do głowy. Dodatkowo, w oparciu kanapy znajduje się otwór, dzięki któremu przewieziecie na przykład narty.

Sportowo, czy komfortowo?

Arteon ma odcinać się jednoznacznie od Passata i robi to także podczas jazdy. Adaptacyjne zawieszenie zdaje się unosić auto nad jezdnią. Od razu czuje się większą dbałość o komfort jazdy. Naturalnie daleko mu do francuskiego rozpasania, ale pod względem resorowania nie ma się czego wstydzić. W 90-ciu procentach przypadków korzystać będziecie z trybu Comfort. Dla super oszczędnych przewidziano tryb Eco, z kolei tryb Sport sprawdza się podczas dynamicznej jazdy krętymi drogami i co ciekawe nie tylko tymi dobrej jakości. Zawieszenie Arteona Plug-in Hybrid łączy w sobie sportowe zachowanie z niewiarygodnie wręcz perfekcyjnym tłumieniem wszelkich nierówności. Co więcej, świetnej recenzji nie popsuły nawet duże felgi z niskoprofilowymi oponami, a raczej paskami gumy naciągniętymi na obręcze ze stopów metali lekkich.

Jak napisałem wcześniej, kilkusetkilometrowa wyprawa nie jest żadnym wyzwaniem dla flagowej limuzyny Volkswagena i w zasadzie należałoby zaryzykować stwierdzenie, że właśnie do tego został ten samochód stworzony. Auto przyjemnie sunie lewym pasem autostrady, a w razie potrzeby nawet na niemieckich odcinkach bez ograniczeń prędkości nie będzie zbyt często spychane z lewego pasa. Prędkość maksymalna 222 km/h wystarczy każdemu. No chyba, że zajmujecie się przewożeniem organów do transplantacji w Nadrenii Północnej – Westfalii. Przyspieszenie do 100 km/h na poziomie 7,8 sekundy także uważam za więcej niż przyzwoite, tym bardziej, że odczucia podczas jazdy są bardziej niż zadowalające. Wysoki moment obrotowy świetnie wspomaga samochód podczas nabierania prędkości.

Warto poświęcić jeszcze kilka słów na temat hybrydy i jej zużycia paliwa. Silnik elektryczny czerpie prąd z baterii o pojemności 13 kW, które pozwalają pokonać w mieście dystans nawet 60 kilometrów. Oznacza to, że jeśli będziemy się regularnie ładować (patrz: codziennie), to będziemy w stanie osiągnąć praktycznie zerową emisję CO2. Z kolei w trasie, samochód z wyczerpaną baterią nie zużywa więcej niż 7 l/100 km. I tu pojawia się pewien sprytny sposób jazdy, a właściwie ustawienia komputera. W systemie można bowiem ustawić, aby bateria trzymała poziom naładowania na przykład na połowę. Podczas nabierania prędkości silnik bardzo chętnie korzysta wtedy ze zgromadzonej energii, a w odpowiedniej chwili sam uzupełnia sobie poziom prądu. W rezultacie będziecie w stanie ograniczyć zużycie paliwa nawet do wartości 4 – 4,5 l/100 km, a to już wartość wchodząca w zakres fabuły książek Science Fiction!

Wspomniałem wcześniej, że konstruktorzy pozbawili Arteona ramek wokół szyb drzwi. Bałem się trochę o hałas podczas szybszej jazdy, ale zupełnie niepotrzebnie. W ogóle, wyciszenie wnętrza jest bardzo dobrą stroną tego Volkswagena. Nie przenikają tu praktycznie żadne niepożądane dźwięki, czy szum opływającego powietrza. Duży plus po stronie projektantów.

Skok zaliczony

Rolą Arteona nie jest bycie „autem dla ludu”. Samochód ma być flagową limuzyną marki i z tego zadania wywiązuje się znakomicie. Jest ładny, świetnie wykończony i bardzo dobrze się prowadzi. W testowanej konfiguracji skradł moje serce i wiem, że wiele osób wybierze go właśnie z hybrydą pod maską. Cóż, coraz mniej jest w ofercie samochodów napędzanych mocnym V6, ale mnie to nie przeszkadza, bo Hybryda plug-in od Volkswagena jest cicha kiedy chcę i mocna, kiedy tego potrzebuję.