Praca od podstaw

ManagerOnline

Marcin Chruśliński, Development Manager w HB Reavis Poland, o budowie Stadionu PGE Narodowego i grze w hokeja

Bardzo wcześnie odniósł Pan sukces, zdobywając wysoką pozycję w swojej branży.
W 1989 roku wyjechałem do Szwajcarii, gdzie pracowałem na budowie jako pomocnik cieśli. Była to świetna szkoła życia. Zrozumiałem wtedy, jak ważna jest dbałość o każdy detal, na czym polega praca od podstaw. Duże znaczenie miał także mój wyjazd do USA, gdzie jako student Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej poszerzałem wiedzę w Summer School of Architecture. Pracę magisterską pisałem u Krzysztofa Jaraczewskiego, wybitnego architekta, wnuka marszałka Józefa Piłsudskiego. Był to dla mnie więcej niż nauczyciel – prawdziwy mistrz. Wszystko to dało mi doskonałe przygotowanie do przyszłej pracy.

Trafił pan do…
JSK Architekci, dziś bardzo znanego biura, które wówczas rozpoczynało działalność. Zbigniew Pszczulny i Mariusz Rutz szukali osoby z trzyletnim doświadczeniem w zawodzie. Udało mi się jednak jakoś ich przekonać i zostałem przyjęty. Od razu trafiłem do grupy projektującej apartamentowiec na Szczęśliwicach w Warszawie. Po kilku miesiącach dołączyłem do zespołu, który pracował nad biurowcem w Düsseldorfie. Kolejny rok spędziłem w Niemczech, gdzie wziąłem udział w projektowaniu lotniska i stadionu dla 50 tys. widzów. Po powrocie do kraju zostałem kierownikiem zespołu projektantów budynków przy ulicy Domaniewskiej, a następnie stadionu Legii. Miałem wtedy zaledwie 35 lat.

Jak trafił pan na budowę Stadionu Narodowego?
Przed EURO 2012 wszystko nabrało przyspieszenia. JSK, wspólnie z niemieckim partnerem GMP, wystartowało w tym najbardziej prestiżowym polskim konkursie na projekt architektoniczny i wygrało. Autorem koncepcji był Zbigniew Pszczulny, a nietypową, linową konstrukcję dachu z centralną iglicą opracowali koledzy z GMB. Nowy projekt, który powstał zaledwie w 12 miesięcy, przewidywał zachowanie historycznej niecki oraz wielu innych elementów byłego Stadionu X-lecia. Moja rola polegała na kierowaniu zespołem projektantów i konstruktorów oraz ścisłej współpracy z Narodowym Centrum Sportu i UEFA. Musiałem też na bieżąco wprowadzać różne modyfikacje. W tym bardzo poważne, jak np. wprowadzenie wysokich kołowrotów i ogrodzenia – na wniosek UEFA, która uzasadniała to względami bezpieczeństwa. Zmieniła się też koncepcja płyty stadionu. Pierwotnie miała to być tradycyjna murawa, którą zastąpiono betonową, na której przed meczami rozkłada się rolki z trawą.

Najbardziej emocjonująca chwila podczas budowy Stadionu Narodowego?
Niewątpliwie był to tzw. Big Lift, czyli podniesienie konstrukcji dachu. Działo się to w środku zimy, przy temperaturze minus 25 stopni. Wszystko znakomicie się udało. Wpadłem wówczas na pomysł, który wyglądał na szalony. Jestem miłośnikiem hokeja, więc stwierdziłem, że to idealne miejsce na super lodowisko. Bardzo mnie ucieszyło, gdy dwa lata później został zrealizowany projekt „Zimowy Narodowy”.

Obecnie pracuje Pan w HB Reavis.
Jeszcze jako pracownik JSK Architekci starałem się o pozyskanie zleceń od HB Reavis, firmy należącej do znanego słowackiego developera. Byłem naturalnym partnerem do rozmów, ponieważ jako dziecko wychowywałem się na Słowacji i świetnie znam ten język. Mój ojciec pracował tam jako konstruktor ciągników Zetor. Stanisław Frynka, CEO HB Reavis, zaproponował mi zmianę pracy i objęcie stanowiska Development Managera, działającego jako bezpośredni reprezentant inwestora.

Wspomniał Pan wcześniej o swoim zainteresowaniu hokejem.
Na Słowacji to sport narodowy, tak jak u nas piłka nożna. Podobnie jak większość chłopaków, grałem godzinami na zamarzniętych parkingach. Bardzo lubię ten sport, więc 10 lat temu założyłem drużynę seniorską Warsaw Capitals, która odnosi sukcesy i od 3 lat gra w polskiej drugiej lidze. Mój syn, który również zaraził się hokejową pasją, należał do klubu Huks Warszawa, który miał ogromne kłopoty finansowe. Wspólnie z kolegami postanowiliśmy pomóc dzieciakom i wzięliśmy je pod nasze skrzydła. Społecznie pełnię rolę trenera, inni rodzice też się angażują. To naprawdę fantastyczne, gdy widzi się 4-, 5-latków, którzy występują w przerwach meczów rozgrywanych przez starszych kolegów. Niestety, nadal borykamy się z pozyskaniem środków, choćby na wynajęcie lodowiska. Obecnie staramy się o dotację, szukamy sponsorów…

Co lubi Marcin Chruśliński?

Zegarek Junghans
Pióro René Lezard
Wypoczynek w lecie Chorwacja, zimą narty we Włoszech
Kuchnia Amber Room w Warszawie
Samochód Audi A6
Hobby oprócz hokeja – narty. Trzy lata temu został narciarskim mistrzem Polski architektów. Interesuje się muzyką – głównie rockiem i bluesem. Gra na gitarze