Opel Grandland Hybrid 4 – szybko, cicho, komfortowo

Unia Europejska nie zwalnia tempa i wprowadza coraz bardziej rygorystyczne normy emisji spalin dla samochodów osobowych. Producenci dwoją się i troją, żeby sprostać nowym przepisom, ale doszli do momentu, w którym konieczne jest przejście na zasilanie prądem. Można to zrobić na dwa sposoby. Pierwszym jest zbudowanie samochodu zasilanego wyłącznie elektrycznością, drugi to połączenie silnika spalinowego z elektrycznym. W przypadku rodzinnego SUV-a Opel poszedł drugą drogą, ale stworzył samochód, który zadowoli również kierowców o sportowym zacięciu.

Tekst i zdjęcia: Michał Garbaczuk

Opel Grandland Hybrid4 — to pierwsza w ofercie marki hybryda plug-in. I od razu jaka! Samochód napędzany jest trzema silnikami: czterocylindrowym turbodoładowanym 1.6 o mocy 200 KM oraz dwoma elektrycznymi. Pierwszy, o mocy 110 KM współpracuje z ośmiobiegową przekładnią automatyczną, drugi napędza koła tylne, a jego moc to 113 KM. Łączna moc zestawu to równe 300 KM i ogromny moment obrotowy aż 520 Nm! Dobrze czytacie – 300 koni mechanicznych! Ta moc czyni z Grandlanda drugiego (zaraz po Insignii OPC) najmocniejszego Opla w historii, pomijając oczywiście słynną Omegę stworzoną w latach 90-tych ubiegłego wieku przez Lotusa. Rodzinne auto przyspiesza do 100 km/h w 6,1 sekundy i osiąga prędkość maksymalną 235 km/h (135 km/h w trybie elektrycznym! Chcecie więcej emocji? Proszę bardzo: Opel Grandland Hybrid 4 osiąga „setkę” szybciej niż Volkswagen Golf GTI, a gdy Honda Civic Type-R szuka trakcji na trzecim biegu, Opel jest już daleko z przodu. Tak, to jest ten moment, w którym ojcowie otwierają konfigurator i wybierają Grandlanda w ulubionym kolorze swoich partnerek…

Elektryczność w służbie narodu

Opel informuje, że Grandland Hybrid 4 jest w stanie pokonać dystans 59 kilometrów korzystając jedynie z napędu elektrycznego, co według badań producenta praktycznie pokrywa dzienne zapotrzebowanie standardowej europejskiej rodziny. W praktyce będziemy w stanie pokonać na prądzie maksymalnie 45 km, ale to i tak bardzo dobry wynik. Baterie litowo-jonowe naładować można w około 2 godziny, przy wykorzystaniu ładowarki naściennej o mocy 7,4 kW, a hybryda odzyskuje energię także z hamowania. Akumulatory trakcyjne umieszczono pod tylnymi siedzeniami, co tylko nieznacznie zmniejszyło wielkość bagażnika. Pod podłogą wygospodarowano miejsce na kabel do ładowarki i drobiazgi, które zwykle wozimy w bagażniku. Ciekawą funkcją jest „e-Save”, która pozwala zachować część energii na tak zwaną „czarną godzinę”.

System multimedialny Multimedia Navi został przystosowany do nowej rzeczywistości i zawiera mapy stacji ładowania w całej Europie. Ciekawą opcją jest aplikacja „myOpel”, która umożliwia sprawdzenie stanu naładowania akumulatora lub zaprogramowanie czasu ładowania z ładowarki naściennej Wallbox w domu. W ten sposób sterować można także klimatyzacją i ogrzewaniem. Nawigacja monitoruje ruch w czasie rzeczywistym i zaproponuje objazd, gdy tylko natrafi na zator na naszej trasie. Na pokładzie znajduje się także system On Call, który w razie wypadku wezwie służby.

Wiedeński Sznycel z odrobiną francuskiej musztardy

Wewnątrz zmiany w stosunku do klasycznych wersji silnikowych są kosmetyczne. Na pokładzie znajdziecie doskonałe fotele z certyfikatem AGR i wygodne multimedia. Nowa jest sportowa, spłaszczona u dołu kierownica oraz drążek zmiany biegów, znany z samochodów Peugeot. To jeden z niewielu „namacalnych” oznak przynależności Opla do koncernu Stellantis. Poza tym, wnętrze zachowało swój charakterystyczny, niemiecki charakter. Na uwagę zasługują całkowicie nowe multimedia skupione w dwóch dużych ekranach.

Z zewnątrz hybrydową wersję Opla Grandland poznacie po klapkach wlewu paliwa umieszczonych po obu stronach karoserii. Pod tą znajdującą się po stronie kierowcy kryje się gniazdo ładowania. Pamiętajcie o tym, żeby nie było śmiechów pod dystrybutorem.

Silny jak niemiecki pływak

Jak jeździ zelektryfikowana wersja niemieckiego SUV-a? Zmienna jesienno-zimowa pogoda pozwoliła mi wypróbować Opla w różnych warunkach. 300-konna Hybryda rozpędza się błyskawicznie i trzeba dobrze uważać, żeby nie przekroczyć dozwolonej prędkości. Grandland Hybrid 4 pozbawiony jest najczęstszej niedogodności napędów hybrydowych, czyli skrzyni bezstopniowej. Tu z silnikiem współpracuje 8-biegowy automat, dlatego we wnętrzu panuje cisza, a moc rozwijana jest bardzo równomiernie. Dopiero po przekroczeniu dozwolonych w Polsce prędkości do uszu kierowcy zaczynają dochodzić delikatne szumy opływającego powietrza. Układ kierowniczy nie jest sportowcem, dlatego prowadzeniu nie towarzyszy nerwowość, a koła grzecznie, choć niespiesznie podążają za ruchami kierownicy. Francuska krew płynąca w żyłach Grandlanda sprawia, że mimo iż pod maską SUV-a pracuje stado gorących rumaków, Opel przypadnie do gustu kierowcom nade wszystko ceniącym komfort.

Hybrydowy Opel miał okazję pokazać też swoją przydatność w trudnych warunkach. Auto doskonale trzyma się drogi i rusza pod górę jak rasowa czteronapędówka. Co ciekawe, potrafi to zrobić bezszelestnie, korzystając jedynie z silników elektrycznych. Możecie więc pojechać w góry i nie obudzicie ani świstaków, ani niedźwiedzi drzemiących w gawrach. Grandland pewnie pokonuje zakręty, choć podczas szybkiej jazdy czuje się zwiększoną masę samochodu. Auto chętnie korzysta z napędu elektrycznego i w trybie „Hybrid” przy nadarzającej się okazji błyskawicznie przełącza się w opcję bezemisyjną. Po przejechaniu testowego dystansu komputer wskazywał 4,7 l/100 km, co w rodzinnym SUV-ie, będącym w stanie zmierzyć się na światłach z hothatchami to absolutna rewelacja!