MAZDA CX-60, czyli „Halo, jestem premium!”

Mazda planuje do kwietnia 2023 sprzedać w Europie 190 tysięcy pojazdów, a jeśli poprawi się dostępność modeli, kolejnym targetem jest 200 tysięcy. Z pewnością duży popyt zanotuje najnowszy SUV CX-60, który tylko w Polsce, w okresie od marca do sierpnia, zamówiony został już przez 1135 klientów.

tekst: Michał Garbaczuk

Po pierwszej statycznej prezentacji nie mogłem się doczekać jazd testowych nową Mazdą CX-60. Dziś coraz rzadziej mi się to zdarza, ale w przypadku japońskiego SUV-a ciekawość była tak wielka, że gdy wreszcie zadzwonił telefon, nie mogłem odmówić. Mazda od lat znana jest ze swojego wyjątkowego podejścia do motoryzacji oraz tego, że gdy inni podporządkowują się trendom, Japończycy odważnie kroczą pod prąd, pozostając wiernym swoim zasadom.

Nie inaczej jest w przypadku modelu CX-60. Zupełnie nowa platforma podłogowa przygotowana zastała bowiem dla klasycznego, tylnego napędu i zostanie wykorzystana w kolejnych modelach. Zastosowanie silnika umieszczonego wzdłużnie sprawiło, że auto charakteryzuje się długą maską,  zaś kabina została mocno przesunięta do tyłu. Auto prezentuje się więc bardzo dynamicznie, ale także niezwykle proporcjonalnie. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że CX-60 jest najładniejszą Mazdą przynajmniej od dekady. Dopełnieniem sylwetki są oczywiście duże, 20-calowe koła, szczelnie wypełniające nadkola.

Salonowy sznyt

Nowa Mazda faktycznie może się podobać i świadczyć o tym może ponad 1100 zamówień od klientów z Polski, którzy widzieli to auto jedynie na zdjęciach. Zostaną jednak wynagrodzeni, ponieważ po otwarciu drzwi japoński producent przenosi pasażerów w mistyczny świat filozofii rodem z kraju kwitnącej wiśni. Opisując wnętrze Mazdy CX-60 można by w zasadzie ograniczyć się do kilku krótkich równoważników zdań w stylu: czysty obłęd, niespotykana jakość i wzorowa ergonomia. To auto jest spełnieniem marzeń o SUV-ie idealnym i to pod wieloma względami. Jakość materiałów użytych do wykończenia kabiny wręcz poraża, a dbałość o detale widoczna jest szczególnie, gdy wsiądziemy do auta w specyfikacji Takumi. Biała skóra foteli, jasne drewno, polerowane na lustro aluminium i wykończenie deski rozdzielczej materiałem przypominającym czerpany papier, używany do produkcji ścian w tradycyjnych japońskich domach, wraz z dodatkowym wykończeniem delikatną nitką, łączącą dwa płaty materiału, to pomysł tak bardzo działający na zmysł estetyki, że już samym tym projektem Mazda powinna zostać oficjalnie i z honorami przyjęta do segmentu premium.

Zarówno w sferze wizualnej, jak i organoleptycznej nie ma się do czego przyczepić, a pozycja za kierownicą jest wzorowa. I tu mała dygresja: jeśli nie umiecie sami poprawnie ustawić fotela, Mazda zrobi to za Was! Tak, wystarczy uruchomić na ekranie specjalne menu, a fotel, kierownica i lusterka zostaną ustawione automatycznie, ale to nie wszystko! Mazda CX-60 ma funkcję personalizacji ustawień i zapamiętywania twarzy i zawsze, gdy zajmiecie miejsce za kierownicą, komputer wczyta zapisaną konfigurację! Jest premium? No jest premium!

Klasyka jest premium

Nowe multimedia zapewniają łączność bluetooth oraz Apple Carplay i Android Auto, a dostęp do wszystkich funkcji jest prosty i intuicyjny. Mazda nie bawi się w ukrywanie najprostszych funkcji w menu ekranowym i osobiście bardzo mi to odpowiada. Samochód ma być samochodem, a nie tabletem na kołach i jeśli chcę uruchomić chłodzenie foteli, to mam do tego fizyczny  przycisk, a jeśli najdzie mnie ochota na… to również dedykowany klawisz znajdę na desce rozdzielczej.

Bagażnik jest duży i ustawny, a oparcia foteli składają się na płasko tworząc równą powierzchnię ładunkową lub sypialną (to tak na wypadek, gdyby komuś przyszła na myśl, by wybrać się Mazdą na camping. Auto można także skonfigurować z fabrycznym hakiem do ciągnięcia przyczepy lub przewożenia rowerów. CX-60 jest jednak wysokim autem i mocowanie jednośladów na dachu z pewnością nie należałoby do najprostszych czynności.

Z hybrydą jej do twarzy

Jazdy testowe odbywały się w malowniczych okolicach Dusseldorfu, Kolonii i Leverkusen. Od razu poczułem, że zawieszenie zostało skonfigurowane według niemieckich gustów, czyli komfortowo lecz sprężyście. Dzięki temu auto prowadzi się precyzyjnie i przewidywalnie i z pewnością spodoba się również większości polskich klientów. Trzeba jednak przyznać, że jeśli macie doświadczenia z modelem CX-5, to mniejszy SUV w porównaniu z CX-60 ma w sobie o wiele więcej francuskiego charakteru.

Pod maską testowego egzemplarza znalazła się hybryda Plug-in o mocy 327 KM. To bardzo nowoczesna konstrukcja pozwalająca pokonać nawet 65 km w trybie bezemisyjnym, a silnik elektryczny jest w stanie napędzać auto do prędkości 140 km/h, zachowując przy tym przyzwoitą dynamikę (silnik elektryczny generuje moc 170 KM). Na ponad 130-kilometrowej trasie komputer pokładowy pokazał zużycie paliwa na poziomie 2,3 l/100 km oraz 18,3 kW/100 km. Wygląda więc na to, że pierwsze 100 km da się przejechać naprawdę oszczędnie, mimo iż trasa testowa prowadziła przez mocno pofałdowany teren.

Dystans możliwy do pokonania na prądzie w zupełności wystarczy, by w mieście korzystać wyłącznie z silnika elektrycznego, a prędkość maksymalna 200 km/h wydaje się wystarczająca nawet jak na warunki dzisiejszej niemieckiej infrastruktury drogowej. W aucie jest przyjemnie cicho nawet w okolicach prędkości maksymalnej, a praca 8-stopniowej, automatycznej skrzyni biegów dorównuje najlepszym konstrukcjom na rynku, co jest kolejnym argumentem za tym, iż Mazda wykonała udane wejście do segmentu premium. To, co ważne z punktu widzenia użytkownika, to aksamitna wręcz zmiana przełożeń i tylko w trybie Sport poczujemy delikatne szarpnięcia imitujące pracę skrzyń sekwencyjnych. Co ciekawe, skrzynia biegów uczestniczy w napędzaniu auta również w trybie elektrycznym.

Mazda znów doskonale odrobiła lekcje i pozostaje prymusem w dziedzinie projektowania samochodów dla ludzi. Nie dla efekciarskich popisów designerskich, ale właśnie dla ludzi. Dla kierowców, którzy chcą prowadzić auto, a nie być nim wiezionym. A to nie ostatnie słowo w kwestii rodzajów napędów dla modelu CX-60, bowiem już niedługo auto zadebiutuje z 6-cylindrowymi silnikami benzynowymi i diesla. I o to chodzi. Życzę sobie, by Mazda dalej szła pod prąd, nawet w przypadku, gdy już wszystko inne będzie wyłącznie na prąd.