Kompetencje i odpowiedzialność

    W połowie października wchodzą w życie bardzo poważne zmiany w Kodeksie spółek handlowych, dotyczące kompetencji i odpowiedzialności zarządów i rad nadzorczych. Z założenia mają one ułatwić funkcjonowanie spółek i grup kapitałowych. W praktyce jednak konieczne jest podjęcie dodatkowych działań – bez nich podział kompetencji pozostanie niejasny, co może rodzić przykre konsekwencje. 

    Od lat w wielu krajach jest prowadzona krucjata regulacyjna mająca na celu wymuszenie większego zaangażowania akcjonariuszy i ich przedstawicieli (czyli członków rad nadzorczych) w życie spółek giełdowych. Kolejne zmiany na poziomie unijnym, w tym w szczególności ułatwienia udziału w walnym zgromadzeniu czy obowiązek wdrożenia polityk wynagrodzeń, niewiele wniosły. Tym razem mamy do czynienia z naszą krajową twórczością regulacyjną dotyczącą rozszerzenia kompetencji rad nadzorczych. Teoretycznie rady otrzymają dwa nowe narzędzia: szerszy dostęp do informacji pozyskiwanych bezpośrednio od pracowników i możliwość powoływania doradców bez pośrednictwa zarządu. W praktyce jednak niekoniecznie musi to być zmiana i niekoniecznie na lepsze.

    Sprawnie funkcjonujące rady już na podstawie wcześniejszych przepisów potrafiły wymusić na zarządach przekazywanie stosownych informacji, bez szczególnego uprawnienia do odpytywania dowolnych osób w spółce czy zobowiązania zarządu do informowania rady „o wszystkim ważnym”. Nie wiem, jak będą stosowane te przepisy. Czy rada miałaby podejmować działania o charakterze śledczym? Przesłuchiwać pracowników? Wymóg automatycznego informowania rady skutkować jednak będzie tym, że zarząd – nie ze złej woli, ale w celu minimalizacji ryzyka – zasypywać będzie radę różnymi informacjami „na wszelki wypadek”.

    Nieco bardziej uzasadniony jest pomysł wyposażenia rady w możliwość zasięgania opinii zewnętrznych ekspertów. Dotychczas było to o tyle trudne, że wymagało akceptacji zarządu, przez co rada była w tym obszarze ubezwłasnowolniona, zwłaszcza w sytuacjach, kiedy te zewnętrzne opinie mogłyby być przez zarząd postrzegane jako niepotrzebne czy wręcz niebezpieczne. Jednakże powierzenie radzie części kompetencji zarządczych skutkować musi odpowiednim dostosowaniem procedur wewnętrznych – stworzeniem dla rady osobnego budżetu lub jasnych wytycznych, jakiego rodzaju zobowiązania finansowe może podejmować w imieniu spółki.

    Konieczne będzie zatem podjęcie przez akcjonariuszy decyzji w tych obszarach i decyzje te powinny być podjęte jak najszybciej. Zmiany prawne bez następujących zmian w statutach spółek czy regulaminach rad nadzorczych mogą prowadzić do różnego rodzaju nieporozumień co do kompetencji poszczególnych organów. Z jednej strony dałoby to radom olbrzymią swobodę, z drugiej zaś – skutkować mogłoby olbrzymią odpowiedzialnością. Przecież jeśli akcjonariusze nie dookreślili zasad funkcjonowania rady, to można domniemywać, że zgodzili się z bardzo szerokim zakresem kompetencji wynikającym ze zmian regulacyjnych. Jeśli zatem dojdzie do jakichś nadużyć, to mogą pod adresem rady wysuwać określone pretensje lub nawet roszczenia. Wprowadzone zmiany mają na celu zwiększenie aktywności rad nadzorczych niejako wbrew obiektywnym okolicznościom. Na rynku polskim mamy głównie spółki z silnie dominującym akcjonariuszem: czy to Skarbem Państwa, czy właścicielem założycielem. Przy takiej strukturze akcjonariatu rady nadzorcze nigdy nie będą miały dość przestrzeni na autonomiczne działania. Natomiast tam, gdzie rozproszeni akcjonariusze rzeczywiście potrzebowali sprawnego nadzoru nad zarządem, rady dobrze już funkcjonowały wcześniej. Realny wpływ zmian regulacyjnych na poziom ładu korporacyjnego będzie więc raczej niewielki.

    dr Mirosław Kachniewski 

    Prezes zarządu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych