Jochen Zeitz – wunderkind zarządzania

Był rok 1990, kiedy ostatecznie upadł mur berliński i Niemcy w braterskim uścisku połączyły się ponownie. W tym historycznym roku Jochen Zeitz (rocznik 1963) rozpoczął pracę w firmie Puma.

Wysoki, chudy, o spoj­rzeniu – jak wielu uważa – będącym jednocześ­nie jego znakiem towarowym, maratończyk. Miał już za sobą krótkotrwały epizod z Colgate-Palmolive w Nowym Jorku i Hamburgu. W kieszeni dyplomy znakomitych uczelni niemieckich, francuskich i amerykańskich. Do nich dołączył jeszcze jeden z European Business School z zakresu marketingu międzynarodowego i finansów. Właściwie miał zostać chirurgiem i kontynuować lekarskie tradycje rodzinne.

Mocny start
Wychowany w protestanckiej dyscyplinie, J. Zeitz został znakomicie przygotowany do życia przez ojca ginekologa i matkę dentystkę. Na swoją życiową szansę nie czekał długo. Mając niespełna 27 lat, znając już wówczas 6 języków, został szefem marketingu Pumy. Jednym z jego pierwszych zadań było przygotowanie prezentacji – kierunków rozwoju i strategii dla głównych udziałowców firmy, głównie Szwedów. Dzisiaj wspomina to z rozrzewnieniem: „Gdyby to byli niemieccy udziałowcy, nie miałbym żadnych szans. Jak patrzę na fotografię z tamtych czasów, widzę takiego żółtodzioba, któremu zaufano i dano tak wielką odpowiedzialność. Byłem wtedy bardzo podekscytowany całą sytuacją i zupełnie niesparaliżowany strachem”.

Pierwsze zmiany, które z powodzeniem przeprowadził w firmie, dotyczyły przeniesienia produkcji do Azji, ukrócenie biurokracji, cięcie kosztów i zatrudnienia oraz ustanowienie języka angielskiego oficjalnym językiem korporacyjnym. Niektórzy widząc czający się sukces młodego managera próbowali go relatywizować, wskazując, że przecież łatwo reaktywować stare marki, takie jak Puma, z przeszłością i historią. J. Zeitz zawsze konsekwentnie odpowiadał, że na świecie istnieje co najmniej 100 tys. marek z cudowną historią, które zniknęły i których nie udało się ocalić i reaktywować.

W 1993 roku został dyrektorem generalnym CEO Pumy. Był najmłodszym w historii Niemiec szefem renomowanej spółki giełdowej. Miał wtedy 30 lat. Puma nie była w dobrej kondycji finansowej, od dłuższego czasu notowała straty. Dla młodego Zeitza było to wyzwanie. Nie ukrywał swoich ambicji, aby nie tylko firmę wyciągnąć na prostą, ale uczynić z tej starej, uznanej marki lidera w tym segmencie rynku. Zrazu zabrał się za światową restrukturyzację firmy i wytyczył długoterminowe plany rozwoju.

Puma w Afryce
Zawsze interesowała go Afryka. Na konferencji Konica Minolta w Monachium w październiku 2011 roku wspominał, że gdzieś pod koniec lat 90. dwóch handlowców udało się do Afryki, aby zbadać rynek dla produktów Pumy. Po jakimś czasie wrócili i położyli na stole szefa raporty z tej podróży służbowej. Pierwszy napisał, że Afryka jest bardzo interesującym rynkiem, ale problem dla firmy produkującej m.in. obuwie sportowe polega na tym, że, niestety, Afrykanie chodzą boso i nie używają obuwia. Drugi raport był zupełnie inny, otóż handlowiec relacjonował, że Afryka jest krajem o niesamowitym potencjale jako rynek zbytu dla naszych (Pumy) produktów, ponieważ większość ludzi chodzi boso i nie ma butów… Znakomity marketingowiec twórczo zaadaptował w ten sposób przedwojenną anegdotę najsłynniejszego szewca wszech czasów, Tomasza Baty. Ale przecież chodzi właśnie o to, żeby jak najtrafniej oddać istotę problemu.

Znakomicie zdawał i zdaje sobie sprawę ze znaczenia marketingu w firmie. Dlatego umiejętnie włączył się w sponsoring Love Parade w Berlinie, w mistrzostwa świata w skateboardingu oraz w wyposażenie w kontrowersyjne kolekcje Pumy Sereny Williams i piłkarzy Kamerunu. O marce zrobiło się głośno. J. Zaitz był pierwszym, który głośno mówił o tym, że granica pomiędzy kolekcjami „modowymi” a sportowymi się zatarła. Miał już gotowy plan totalnej zmiany wizerunku Pumy z firmy identyfikowanej z branżą sportową, produkującej odzież i obuwie sportowe, na firmę lifestylową. Co zresztą wkrótce stało się faktem.

Life style
Jil Sander w pokazie modowym używa klasycznego wzoru butów słynnego piłkarza brazylijskiego Pelego. Rozpoczyna się współpraca z designerami Alexandra McQueena, Philippe’a Starcka, modelką Christy Turlington i producentem jeansów Evisu. Kiedy zaprosił do współpracy brytyjskiego designera Husseina Chalayana, zawrzało. Do tej pory znany z kontrowersyjnych projektów Brytyjczyk, projektujący rzeczy raczej nie do noszenia, tym razem tworzy bardzo praktyczne kolekcje dla Pumy. Bo jak sam powiada: „nasze produkty nie tylko powinny być funkcjonalne, ale też dobrze wyglądać”. Z drugiej strony, zdaje sobie sprawę, że sport z modą (elegancją) nie zawsze idzie w parze. Dlatego udało się znaleźć tzw. złoty środek: sportowy, profesjonalny produkt, który jednocześnie konkuruje z podobnymi na rynku modowym.

Czy odzież sportowa pozostanie trendy i czy w jakimś krótkim niezbadanym czasie nastąpi odwrót od sportowego ubioru? J. Zeitz twierdzi, że nie, bo sport to nie tylko areny sportowe, stadiony, boiska, ale codzienna rzeczywistość. Mało tego, nie tylko nie spodziewa się takich trendów, ale, sądząc po kolekcji golfowej Pumy, wzrost może być jeszcze bardziej widoczny. Niektórzy dziwili się, jaka to kolekcja golfowa, skoro to segment dość hermetyczny, dla pewnej grupy społecznej. Może w Niemczech, może w Europie, ale nie w Japonii i USA, gdzie golf jest sportem masowym, a poza tym Puma jest dedykowana indywidualistom.

Wizjoner czy taktyk?
W 2008 roku Zeitz wprowadził w życie PUMAVision, ideę i program, który miał zrewolucjonizować procedury biznesowe tak, aby świat stał się lepszy. Bo jak sam powiedział, chodziło mu o to, że pozycja lidera w Sportlifestyle upoważnia do tego, aby przyczyniać się, by świat dla przyszłych pokoleń był bezpieczniejszy, bardziej przyjazny, spokojny i kreatywny, inny niż jakim znamy go do tej pory. Aby osiągnąć cel i zrealizować ten program trzeba być fair, szczerym, pozytywnie myśleć, i być kreatywnym.

– Wierzę, że pozostaniemy wierni naszym wartościom, inspirując pasją i talentem naszych ludzi, pracując nieprzerwanie, wykorzystując innowacje, a zarazem będąc fair, szczerymi, pozytywnymi i kreatywnymi, będziemy uczyć naszych klientów szacunku i wprowadzać w życie ideę pokoju – tak stwierdził Zeitz na uroczystości wręczenia nagród 11 października 2011 r.

– Poprzez programy puma.Safe (skupienie się na zagadnieniach ochrony środowiska i kwestiach społecznych), puma.Peace (wspieranie idei pokoju na świecie) i puma.Creative (wspieranie artystów i kreatywnych organizacji) dajemy realne szanse i praktyczne wizje budowania dla siebie i naszych partnerów bardziej zrównoważonej przyszłości. Jak można najkrócej scharakteryzować bohatera tekstu: Wizjoner czy taktyk? To trudno stwierdzić, wydaje się, że jest mocno i szczerze zaangażowany w program, nazwijmy go „ratowaniem świata”.

– Nasz współczesny model gospodarczy oparty jest na myśli, która pochodzi z czasów rewolucji przemysłowej. Wtedy to założono, że zasoby przyrody są niewyczerpalne, a jeżeli nawet wykorzystujemy przyrodę, wydzieramy jej dobra, to sama się odbuduje. Ten sposób myślenia należy zmienić. Bo powstałe w wyniku takiego myślenia szkody mogą być nieodwracalne. I ten sposób prowadzenia działalności gos­podarczej też musimy zmienić, tak aby w przyszłości pracować z naturą – a nie przeciwko niej.

Język suahili
Jak niewielu multimilionerów, Zeitz potrafi korzystać ze swojego bogactwa. 18 lat temu zaraził się wirusem „afrykańskim” – po prostu pokochał ten kontynent. Wielokrotnie spędzał tam wakacje, przemierzając Afrykę wzdłuż i wszerz. W 2005 roku słynny Flavio Briatore podczas zawodów Gran Prix Formuły 1 w Australii szepnął mu na ucho, że u podnóży Mount Kenya jest do kupienia farma o powierzchni 200 kilometrów kwadratowych. Po 48 godzinach Zeitz był już w Kenii u notariusza i podpisywał umowę kupna tej posiadłości.

„Posiadanie ziemi tutaj to spełnienie moich marzeń. Afrykanie żyjący dokoła, żyją tu i teraz, i nie martwią się o jutro” – tak wspomina ten ważny moment w swoim życiu. Ze swoimi czarnymi pracownikami nie rozmawia, tak jak za kolonialnych czasów po angielsku, tylko w suahili. To już kolejny, siódmy język w jego kolekcji. Wszyscy powinni wiedzieć, że nie przybył tam, jako Jochen zdobywca, ale jako przyjaciel kontynentu. Języka uczy się z płyt i twierdzi, że gdyby urodził się kilkaset lat wcześniej zapewne byłby odkrywcą kontynentu afrykańskiego. Ma na swojej farmie jedynie problem z zasięgiem komórki. Wtedy wsiada w swój terenowy samochód i mknie w miejsce, gdzie jego BlackBerry ma zasięg. Bo nie może sobie pozwolić na to, aby firma pozos­tała bez kontaktu z szefem.

Pieniądze i wiara
Innymi jego namiętnościami są ekologia i zrównoważony rozwój. W zeszłym roku wraz z benedyktynem ojcem Anzelmem Grünem wydał książę „Bóg, pieniądze i wiara. Rozmowa między mnichem a managerem”. Książka została przetłumaczona na kilkanaście języków, a opowiada o tym, co Zeitza najbardziej interesuje i na co jest szczególnie wrażliwy – o zrównoważonym rozwoju, relacji gospodarki do dobrobytu, kultury, wartości i odpowiedzialności. Książka była szeroko komentowana w mediach. Sam Zeitz zapytany, co spowodowało, że zajął się tą problematyką zderzenia teologii i ekonomii, powiedział:

– Było kilka powodów powstania tej książki. Po pierwsze, spotykałem się się z ojcem Anzelmem przez trzy lata i sporo dyskutowaliśmy. Dyskusja była o tyle interesująca, że ja te zagadnienia poruszałem z pozycji ekonomisty, a ojciec Anzelm z pozycji teologa. Pomyś­lałem wtedy, że interesujące byłoby te nasze poglądy, ale i dyskusje opublikować. Moje pokolenie wzrastało w przekonaniu, że religia troszczy się o wartości, polityka zapewnia podstawy dobrobytu, gospodarka ma zapewnić ten dobrobyt, a społeczeństwo ma zad­bać o to, żeby pomiędzy tym wszystkim nastąpiła harmonia. Rozmowa o przyszłości świata, wspólnej odpowiedzialności za ten świat, ekologię i wreszcie mój konik – zrównoważony rozwój – stała się w tej książce bardzo inspirująca i ekscytująca.

W 2007 roku PPR (Pinault-Printemps-Redoute), francuski holding, w skład którego wchodzi wiele luksusowych marek światowych, m.in. Gucci, zakupił Pumę. W październiku 2010 r., Zeitz został mianowany dyrektorem ds. zrównoważonego rozwoju (GUS) w PPR. Zeitz jest także członkiem zarządu i komitetu wykonawczego PPR, członkiem zarządu Safari Wilderness i przewodniczącym Komisji Zrównoważonego Rozwoju. W 2007 r. został członkiem Rady Dyrektorów Harley-Davidson, ostatnio także Katedry Harley-Davidson nowo utworzonego Komitetu Stabilności. Jochen Zeitz należy do grupy wybitnych managerów tego świata. Jeszcze przez wiele lat będzie zaskakiwał swoimi pomysłami i spektakularnymi sukcesami, jak na taką kolorową postać przystało.

Co lubi Johen Zeitz?

Zegarek – używa na co dzień A. Lange & Söhne
Ubrania – fotografuje się z garniturach w stylu włoskim i ubraniach Pumy
Wypoczynek – własna farma u podnóży Mount Kenya
Hobby – Afryka, jest poliglotą, niedawno nauczył się siódmego języka